Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.


Czy na prawdę nie ma ryzyka?
na tę okoliczność robi się usg dopochwowe?
ale gdyby od niego zależało, to by wolał, żebym miała cesarkę

No oczywiście, jako główny powód podaje zdrowie dziecka. Maks był owinięty mocno pępowiną tak, że naturalnie nie urodziłby się. Lekarz przy cięciu powiedział mi "całe szczęście to cesarka". No i mąż boi się, że teraz będzie tak samo. Ale ja chyba miałam wtedy intuicję, bo bałam się właśnie, że dziecko będzie owinięte pępowiną i że się udusi i Maks właśnie tą pępowiną owinięty był. Teraz się w gołe tego nie boję...żeby po porodzie nie było jak patykiem po jaskini...




to chłop mój raczej przy porodzie do końca ze mną nie będzie - tzn na partych

Powiedz mu, że zwykle jest ciaśniej niż luźniej

Ale to Twój wybór czy jego ?
Bo bym jeszcze się zastanawiała co On tam czuje

to widać, że jesteście zajebistą parą



z Twoim nastawieniem nie dałoby się nie urodzić sn![]()
Czuję się jak młoda dziewica ;)


ja myślę, że ja już decyzję podęłam tylko sama się jej chyba boję


Dlatego nie można się nakręcać tak strasznie, trzeba się liczyć z każdą możliwością.
I nie poddawać się bo np. jakiś lekarze ma swoje "prywatne" uprzedzenia do sn po cc, chociaż obiektywnie nie ma przeciwwskazań...itd.
Także o "leju po bombie" to ja ogół mówią Ci, co porodu sn i dobrego szycia nie doświadczyli ;)
Ale zastanawiam się czy to nie jest też kwestia psychiki, może też tego słynnego wysokiego libido kobiet po 30-tce i takie tam. W każdym razie ja nie narzekam
taka relacja jak wasza jest chyba unikatowa.
Gdzie mąż i żona są dla siebie najbliższymi ludźmi w każdej sytuacji. Ale faktycznie, wiele związków sprawia zupełnie inne wrażenie- wystarczy posłuchać jak partnerzy mówią o sobie na wzajem. Przy kwestii porodów akurat dobrze to widać. Jak słyszę/czytam co faceci na ten temat potrafią gadać i w jaki sposób, to mi się słabo robi. Mój eks uważał, że jego rola przy porodzie ( do którego nigdy nie doszło
) byłaby taka, że stoi pod szpitalem i pali papierosy
Blackberry, Ty już też w terminie ;-) Gratuluję!
Ogarnijcie się dziewczyny i rodźcie...
Nic się nie dzieje, kompletnie.
- wystawione miałam do terminu porodu. Podglądniemy szyjkę i małą pewnie też czy się wybiera w ogóle na drugą stronę, czy ma nas wszystkich gdzieś :-)



, więc mąż musi być ze mną, aby wszystkiego dopilnować.
rozczulił mnie wczoraj ten mój mężulek
Teraz paraliżuje mnie strach, że może go nie być, co tydzień na 2-3 dni wyjeżdża w delegację pawie 600km... Nie mam tu nikogo kto mógłby go zastąpić, chyba zdecyduję się na doulę na wszelki wypadek.
nie lubię się mężowi w niektórych sytuacjach pokazywać, jak i jego wolałabym w nich nie oglądać
Mąż nie musi z Tobą być przecież non stop. Ten końcowy etap w sumie trwa sporo krócej i najzwyczajniej w świecie wtedy mąż spokojnie może przecież wyjść. A jak tylko maluch będzie już "z drugiej strony brzucha", to go położna zawoła
Dżasti, wierz mi, że jak akcja nabiera tempa, to już o tym co dookoła nie myślisz, tylko o tym, co by małe ci szybko na brzuchu wylądowało.
przy pierwszym porodzie raz tylko zerknął, żeby zobaczyć czy wody odeszły czyste, bo położnej akurat nie było.