Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Teo, nie tylko twój mąż :tongue: Mój też był na tyle ciekawy, że się nie mógł powstrzymać :devil: Szkód w psychice nie odnotowałam. :devil:
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    dżasti: Ale ja nigdzie nie napisałam o tym, że nie załatwiłabym się przy mężu, bo chyba o to tym teraz piszesz.

    No też...bo ja np. bym się nie załatwiła przy mężu, jak i przy nikim innym :wink: Odnoszę się tylko do Twojego stwierdzenia o naturalizmie i pokazywaniu się sobie nawzajem w "pewnych sytuacjach", do których w takim razie nie wiem co zaliczasz :wink: Bo wspólny poród nijak ma się do bycia naturalistką i braku zahamowań- tylko tyle.

    A tak w ogóle- negatywne opinie o wspólnych porodach i traumatyczne "opisy" oraz wizje "konsekwencji" w postaci zrujnowanego życia seksualnego słyszę tylko o tych, którzy nie mają dzieci/ rodziły same/ nie byli przy porodzie :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Fragile, jakbym o sobie czytała :P Dokładnie o rzeźni myślałam przed narodzinami Pawła. Doświadczenie porodu było chyba jednym z większych zaskoczeń w moim życiu :)

    Na moim M też widoki nie robiły wrażenia. Po stwierdził, że sama natura.
    Oboje po czuliśmy moc i to było fajne. Wiecie, że jak już urodziliśmy nasze dziecię to możemy wszystko. Dla mnie to poczucie stanowi jedno z najwspanialszych przeżyć. Ciałko różowiutkie itp. sprawy też, ale to że byliśmy razem i daliśmy radę nie równa się z niczym :)

    Dżasti, warto po prostu dać sobie luz i nie stawiać sztywnych granic, właśnie dlatego, że nie wiadomo do końca jak będzie. Typu kto kiedy wychodzi, gdzie stoi. Przeżycia są tak ogromne, że i tak przeważnie wszytko toczy się swoim torem. Warto dać sobie na to przyzwolenie, nie ograniczać się. To chyba chciałyśmy najbardziej Ci przekazać.
    --
  1.  permalink
    kolega męża był najlepszy, bo jak rodziła mu się córka to robił sobie zdjęcia z doktorem, a w tle rozłożona żona.
    -- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    jagodalg84: kolega męża był najlepszy, bo jak rodziła mu się córka to robił sobie zdjęcia z doktorem, a w tle rozłożona żona.

    Nie, takiego faceta przy porodzie bym jednak nie potrzebowała. Straszne. Chyba, że coś nie tak zrozumiałam.
    Mężczyzna ma ogromnie ważną rolę do spełnienia podczas narodzin dziecka. Jeśli skupia się to na doświadczeniu tylko czegoś nowego, zobaczenia czegoś, to nie ma sensu. Zupełne niezrozumienie swojej roli. Pięknej roli.
    --
    •  
      CommentAuthorikaan
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Za to jak ja się zapytałam mojego czy chce być ze mną przy porodzie (nie wyobrażam sobie żeby nie, no ale zapytać trzeba :tooth: ) to powiedział tylko "a jak mnie będziesz od szmat wyzywać?". Nie żebyśmy się wyzywali bo oczywiście nie wyobrażam sobie tak powiedzieć do niego i on o tym wie, ale ma jakieś takie wyobrażenie o porodzie, że kobieta wyzywa chyba wszystkich wokół a najbardziej męża bo ją tak boli czy co nie wiem :tooth: Generalnie w jego wyobrażeniu to poród jak już pisałyście krew, krzyki i wgl rzeźnia, masakra. No ale jednak zdecydował się być :clap:
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    azniee: A tak w ogóle- negatywne opinie o wspólnych porodach i traumatyczne "opisy" oraz wizje "konsekwencji" w postaci zrujnowanego życia seksualnego słyszę tylko o tych, którzy nie mają dzieci/ rodziły same/ nie byli przy porodzie :bigsmile:


    No zwykle tak jest.
    Chociaż mój brat średni był, przeżył i odradza, straszy oraz do dzisiaj ma traumę [dziecko ma rok bez miesiąca].
    I wiem, od bratowej, że ich życie intymne trochę kuleć zaczęło....

    Także może czasami to jednak zależy od charakteru i nie każdy to wspomina jako coś cudownego i magicznego.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Teo, ja nie znam twojego brata i bratowej, więc nie wiem w sumie, czemu u nich akurat tak. Ale osobiście uważam, że żaden związek zbudowany na solidnych podstawach od wspólnego porodu nie ucierpi. Wręcz przeciwnie. Jak słyszę, że ktoś ma kryzys, bo zdecydował się na poród rodzinny, to sobie myślę, czy przypadkiem ten kryzys się jeszcze przed tym porodem nie zaczął.

    Dla przykładu - mam znajomych, którzy też średnio wspominają poród ich dziecka. Poród był trudny, były komplikacje, do tego podejście szpitala pozostawiało wiele do życzenia. Po prostu wiele rzeczy poszło źle i też jakaś trauma w związku z tym była. Ale to ich nie oddaliło od siebie ani trochę, przeciwnie, przeżyli razem te trudne chwile i też teraz mówią, że to ich wzmocniło jako parę.
    •  
      CommentAuthormisinka28
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    A ja z innej beczki. Dziś byłam na badaniach i w moczu wyszły mi 1-2 leukocyty w polu widzenia. Czy mam się już tym martwić, czy taka mała ilość może być?
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Misinka taka ilość jest ok :smile:

    Treść doklejona: 07.05.15 15:15
    Ja tez planuję poród z mężem. Przy Kacprze go nie było, bo teściowa go odprawiła do domu ze szpitala (ale w sumie wtedy nie uzgadnialiśmy nic na ten temat wcześniej).
    Teraz jest zdecydowany, chodź teściowej się to nie podoba. Moja siostra (nie rodziła i nigdy nie będzie) też mu odradza i to w taki sposób jakby było to coś obrzydliwego.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Moja siostra, która nie rodziła też najmądrzejsza....
    -- ,
    •  
      CommentAuthormisinka28
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    bari_87: Misinka taka ilość jest ok :smile:

    O dzięki :bigsmile:

    Siostra mojego M też mu odradza :angry:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Dla mnie to "rady rodziny" są jak płachta na byka. Ale może ja taka wrażliwo - nerwowa w ciąży jestem:devil:
    -- ,
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    nana81: Oboje poczuliśmy moc i to było fajne. Wiecie, że jak już urodziliśmy nasze dziecię to możemy wszystko. Dla mnie to poczucie stanowi jedno z najwspanialszych przeżyć. Ciałko różowiutkie itp. sprawy też, ale to że byliśmy razem i daliśmy radę nie równa się z niczym :)

    100% :thumbup: Dla mnie to jak zdobyć razem Mount Everest, przekroczyć granice własnych możliwości :wink: Może brzmi pompatycznie, ale nie umiem tego inaczej ująć.
    A na początku też nie byłam zdecydowana co do rodzenia razem.Ale mój mąż te wątpliwości przyjął z tak naturalnym i autentycznym zdziwieniem, że nawet nie wracałam do tematu :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    _hydro_: to sobie myślę, czy przypadkiem ten kryzys się jeszcze przed tym porodem nie zaczął


    Wiesz, że o tym nie pomyślałam ?
    Ale możliwe, że masz bardzo dużo racji i stąd te mojego brata negatywne przeżycia.
    --
    •  
      CommentAuthorrybcia82
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    U nas każdy sobie doradza takie rodzinne porody-nikomu z nas to źle nie zrobiło,przeciwnie-przynajmniej mąż ma świadomość porodu -bólu i mój na przykład bardziej przeżywał opowiadając o nim niż ja :-D
    --
    • CommentAuthorigni
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Teo nie jesteś sama :bigsmile: mój mąż zaczął płakać jeszcze przy niepełnym rozwarciu, jak mu położna czubek główki Janka pokazała :bigsmile: w ogóle zawsze opowiada jakie to niesamowite było, moc pomacać główkę i być ze mną cały czas. Czasami go podpytuje jak wygląda te 10cm bom sama ciekawa :bigsmile:

    Dzasti nie stresuj sie, wszystko samo się potoczy i będziesz czuła czego chcesz. Ja zawsze mowilam, że nie chce leżeć przy porodzie a przy pierwszym trochę na boku polezalam, żebyoodpocząć, parte były na kleczkach. Przy drugim porodzie super mi się stało i trzymało tego wieszaka od kroplowki :bigsmile: miałam wrażenie, że go powyginalam:bigsmile: parte znowu na kleczkach na materacu. Tak samo będzie z obecnością meza, może się okazac, że będzie ona potrzebna
    .:bigsmile:
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Jak czytam niektóre wpisy to nasz przypadek mi się przypomina. Ja od początku zapierałam się, że jak rodzić to tylko razem i mąż musi być i basta. A biedaczysko naczytało się na internetach,że to sprawi, ze nasze życie intymne bedzie kuleć, że to takie obrzydliwe i nie chciał, powiedział że jednak zrobi to tylko dlatego że mnie kocha, ale wszystkim opowiadał jaki on to nieszczęśliwy, że musi ze mną tam być jak się zacznie.
    A jak się już zaczęło, to on przeżywał bardziej ode mnie, latał po położną przy każdym mocniejszym skurczu, trzymał mnie jak skakalismy na piłce, podstawiał rękę żebym mogła wbić mu paznokcie z bólu :devil:, jak zaczeła się ostatnia faza porodu i konkretne parte to przeszedł do przodu i oglądał akcję (wtedy mi to było obojetne gdzie on jest :P) i jak przecinał pępowinę to płakał ze szczęścia do tej pory dziękuje mi że mógł ze mną rodzić. A poźniej całej rodzinie opowiadał (i do tej pory to robi:P) jaki to poród jest cudowny ;)

    I jeszcze co do pozycji porodu - jadac na porodowke nie wiedzialam jak bede chciec, zdalam sie na polożną i tak: najpierw "w kuckach" i jak się pojawiła już główka to do ostatecznego wyparcia na fotelu porodowym. Zdałam się na położna i nie załuję, bo ona widziała jak mi będzie najlepiej ;)
    --
    •  
      CommentAuthorflavia
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Co do obecności taty w czasie partych to mój m przy pierwszym porodzie był obecny ( wyszedł sam na początku ale jak zajrzał i zobaczył ze się uśmiecham i gadam w czasie parcia to wrócił) stał za mną ale w dniu drugiego porodu dowiedziałam się że jednak wszystko widział... Np jak głową wystaje
    A przy drugim porodzie ja go wyprosiła
    , bo nie miałam robionej lewatywy i wstydziłam się wpadki :shamed:
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Dziewczyny, wybaczcie zmianę tematu. Zaczęłam kompletować badania potrzebne przed porodem i nie mam ostatniego badania usg - moja ginka zrobiła mi wczoraj badanie, ale żadnej kartki z wymiarami itp. nie dała, a ja zupełnie zapomniałam o to spytać. Czy to jest konieczne w szpitalu? Widzę, że mam wpisaną szacowaną wagę w karcie ciąży, info o ilości płynu owodniowego i w sumie to wszystko.
    Za dwa tygodnie mam wizytę, ale w sumie to nie wiem, czy dotrwam i czy nie podskoczyć do niej wcześniej na wszelki wypadek.
    Miałyście ze sobą takie wyniki ostatniego usg?

    Treść doklejona: 07.05.15 21:21
    I jeszcze jedno pytanie w sumie - czy we wszystkich szpitalach nadal trzeba mieć z sobą dowód ubezpieczenia? Myślałam, że to jest już tak skomputeryzowane, że nikt tego nie wymaga.
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    migg, ja też nie mam żadnego usg w badaniach do szpitala, i nigdzie też nie ma informacji, że wymagają. Wagi nigdzie nie mam wpisanej i innych parametrów też nie. Z resztą u nas przed przyjęciem na porodówkę robią u swoje usg.

    Co do dowodu ubezpieczenia to też jestem ciekawa jak to teraz wygląda.
    --
  2.  permalink
    Migg nam wczoraj kobitka na SR mówiła, że trzeba mieć pierwsze i ostatnie usg, gbs, grupę krwi. Nie mówiła nic o dowodzie ubezpieczenia i powiem tak, jakbym miała teraz to kołować, z naszą księgową to bym chyba prędzej urodziła w domu.... :confused:
    A może zadzwoń do szpitala? Albo do ginki?
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Dzięki Bari. No właśnie sprawdzałam na stronie mojego szpitala (tzn. tego, w którym w razie czego chcę urodzić) i nic o usg nie piszą. Od ginki dostałam listę rzeczy, które trzeba zabrać (a ona pracuje w tym właśnie szpitalu) i tam jest info o usg. Położna, z którą chcę rodzić w domu, chętnie by to usg zobaczyła (jej w ogóle muszę przygotować większą listę badań niż do szpitala:wink:), ale może zadowoli się informacjami z karty?
    ..
    Na stronie szpitala mam info o dowodzie ubezpieczenia. Ale jakieś to przestarzałe mi się wydaje. No nie wiem.

    Treść doklejona: 07.05.15 21:42
    Figowa - myślisz, że księgowa nie załatwiłaby Ci tego przez następne 13 tygodni? :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Ubezpieczenia nie trzeba, teraz wszystko jest w systemie. Po PESELu sobie wyszukają, spokojnie :wink:
    A co do ostatniego USG to ja też nie miałam, tylko kartę ciąży.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    flavia: bo nie miałam robionej lewatywy i wstydziłam się wpadki :shamed:


    Poważnie ? :wink:
    Kurcze ja w ogóle o takich rzeczach nie myślałam.
    Lewatywy nikt mi nie zrobił, niby w domu mnie czyściło przed porodem ale nigdy nie wiadomo.
    Aczkolwiek w życiu bym się tego nie wstydziła.
    Nie wiem może to źle świadczy o mnie :tooth:

    Pamiętam natomiast [i mój Mateo też], że w czasie pierwszych partych, kiedy jeszcze główki nie było, normalnie pod siebie sikałam :shamed::cool:
    W sensie na piłce siedząc poczułam ogromną chęć parcia, a jednocześnie okropnie chciało mi się siku [już bym nie doszła do wc, nie było szans].
    No i przy pierwszych 2-3 parciach posikałam się na podkład.
    Ale nikogo to nie ruszyło, ani mnie, ani mojego męża, ani położnej.
    Zupełnie :wink:
    --
  3.  permalink
    Migg ach dłuższa historia.... :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Teo, no właśnie tak mi się wydaje - skoro u lekarzy tak się robi w gabinetach, to w szpitalu tym bardziej. (w sensie to ubezpieczenie)

    TEORKA: Kurcze ja w ogóle o takich rzeczach nie myślałam.
    Lewatywy nikt mi nie zrobił, niby w domu mnie czyściło przed porodem ale nigdy nie wiadomo.
    Aczkolwiek w życiu bym się tego nie wstydziła.
    Nie wiem może to źle świadczy o mnie :tooth:

    Miałam tak samo przy porodzie z Lilą :) W ogóle nie przyszło mi do głowy, że to mógłby być jakiś problem.
    ..
    Figowa_mama - no tak, czynnik ludzki w różnych firmach bywa zawodny ;)
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Kurcze ja w ogóle o takich rzeczach nie myślałam.

    A ja myślałam :tongue: Tuż przed parciem, ale doszłam do wniosku, że muszę zaryzykować, bo inaczej tego dziecka nie urodzę :tongue: "Wpadki" nie odnotowałam, a mąż stał przy głowie, zresztą- pytać go nie zamierzam :bigsmile: Ale fakt, wolałabym lewatywę, przy drugim najwyżej sama sobie zrobię. Uważam, że na prośbę pacjentki powinni robić, przecież to zupełnie bezpieczne.
    No ale męża bym nie wyprosiła z tego powodu, zresztą- jak miałabym mu to wytłumaczyć? :shocked::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorTomira
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Ja się też obawiam wpadki :smoking:
    Ale super, że o tym piszecie, bo lepiej wiedzieć jak to w końcu jest, a koleżanek w realu się o to nie zapytam raczej :surfing:
    Z ubezpieczeniem widziałam, że jest wymagane w jednym na trzy szpitale, których strony przeglądałam. Nawet nie wiem skąd wziąć coś takiego. Bez sensu, przecież opieka okołoporodowa jest darmowa, gwarantowana konstytucją obywatelkom polskim zameldowanym na terenie Polski. W związku z czym ja się pytam dodatkowo co z rodzącymi bezdomnymi, tudzież tym, co zameldowania nie mają po prostu. Toż to następny absurd :shocked:
    -- Gniewuś 10.08.2015
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Tomira, chyba chodzi o to, że za poród osoby ubezpieczonej idzie kasa z jakiejś puli (zus czy co?) a nieubezpieczonej chyba ze skarbu państwa. Miałam taki moment w pierwszej ciąży, że skończyło mi się ubezpieczenie i nie miałam nowego, a akurat z powodu kamicy nerkowej wylądowałam w szpitalu - bardzo byli zdziwieni, że muszą mnie przyjąć mimo braku ubezpieczenia:wink: Musiałam im nawet oświadczenie pisać, że z racji ciąży mam prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej bez ubezpieczenia.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Tomira: Z ubezpieczeniem widziałam, że jest wymagane w jednym na trzy szpitale, których strony przeglądałam. Nawet nie wiem skąd wziąć coś takiego. Bez sensu, przecież opieka okołoporodowa jest darmowa, gwarantowana konstytucją

    Ja bym się informacjami na stronach szpitali na temat dowodu ubezpieczenia nie przyjmowała. Mogą być po prostu nieaktualne, w sensie zostawione tak jak było kiedyś. Póki co EWUŚ działa i po PESELU sprawdzają, kto jest ubezpieczony.
    A co do darmowej opieki dla ciężarnych, to prawda, ale to może być tak, że jest to po prostu inaczej rozliczane i musi być gdzieś odnotowane, czy pacjentka ubezpieczona czy nie. Tak jest np. z receptami - czasami dzieciom wpisują na recepcie symbol DN (dziecko nieubezpieczone), bo choć tak samo jak ciężarnym, dzieciom do 18 rż przysługują uprawnienia do refundacji nawet gdy są nieubezpieczone, musi być ta informacja na recepcie zamieszczona i przekazana do NFZ przy rozliczaniu tej recepty. Bo z innej chyba puli idzie kasa na jej refundację.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    A w ogóle to ja dziś po wizycie u położnej i KTG. I co do tego KTG mam pytanie do Was. W sensie do tego zapisu, który ma przedstawiać czynność skurczową macicy, bo tętno dziecka to jasna sprawa jest.
    O co kaman z tymi wartościami? Bo mi się dziś tam jakieś skurcze pisały, bez jakiejkolwiek regularności, ale o wartościach do 60-80 niektóre. A ja kompletnie niczego nie czułam :confused: Powinnam? Czy to dopiero porodowe skurcze są odczuwalne, a takie tam przepowiadające to nie? Bo mnie to zdziwiło.
    --
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Dziewczyny, jak wyglądają początki rozstępów? To takie malutkie czerwone kreseczki? jak tak to chyba się pochlastam:(
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Akirka jak się pochlastasz to będzie jeszcze gorzej :tongue:

    BlackBerry ja bym się nie sugerowała tym co się na ktg zapisuje. Mnie tydzień przed porodem zapisywały się skurcze na poziomie 90-100, a czułam tylko ze macica twardnieje. Natomiast przy rozwarciu na 7-8 cm miałam skurcze dość już odczuwalne, a na zapisie 30-40.
    Także ten :wink:

    Aznie no jak poprosisz o lewatywe to chyba robią. Ale fajnie, że nie jest to obowiązkowe na dzień dobry :)
    --
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Blackberry, mi tez jakiś czas temu lekarka tłumaczyła, że nie ma się co sugerować skurczami na ktg, jeżeli nie są odczuwalne. Takie skurcze mogą, ale nie muszą działać na szyjkę. Na pewno nie są to skurcze porodowe, bo porodowe się czuje. Jak się odczuwa, to tez zależy od kobiety, pozycji w jakiej łapie skurcz, itp., ale na pewno przeoczyć je trudno. Jak się zacznie, na pewno będziesz wiedziała, ze to już ;-)
    Mi się tez dziś cos tam zapisało podczas badania. Jezeli przez tydzien się nic się nie ruszy, to w terminie mam się zgłosić do szpitala.... Niestety, z cukrzycą raczej zatrzymają na oddziale.
    Fajnie, że Ciebie, Blackberry nie chcieli zatrzymać i już wywoływać.....
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    No zależy gdzie Teo. Jeśli dobrze kojarzę, to Flavia chyba pytała o to, to jej powiedzieli, że od 100lat nie robią...czy coś :wink: I w szpitalu gdzie ja rodziłam też nie robili, chyba, że ktoś by miał swój zestaw, to może ktoś by pomógł, ale nie wiem.
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    U nas w szpitalu pytają czy jest taka chęć. Ja chciałam choć okazała się nie potrzebna bo sama się oczyściłam.

    Co do skurczy na ktg u mnie też się pisały na poziomie 60 i odczuwałam to jako twardnienie. A od kiedy piję herbatę z ludzi malin to wszystkie twardnienia się wyciszyły.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 8th 2015 zmieniony
     permalink
    agigi: Fajnie, że Ciebie, Blackberry nie chcieli zatrzymać i już wywoływać.....

    Bardzo chciałabym tego uniknąć. Ale myślę, że się uda, pod warunkiem, że przed końcem 42 tygodnia moja córcia zdecyduje się opuścić lokal :devil: Bo na USG i KTG wszystko wychodzi ładnie, w sensie tzw. dobrostanu płodu. A z położną gadałam i mówię, że już mam trochę dość i się niecierpliwię, a ona zapytała "ale nie chcesz przyspieszać?", więc ja, że nie i jest ok. Wczoraj natomiast przywitała mnie słowami "następna co nie chce rodzić" i mówiła, że poprzednia jej pacjentka, która właśnie wyszła, jest już 11 dni po terminie, więc ja to jeszcze mam czas :wink:

    No ale też nie ma co ukrywać, że bardzo chciałabym już urodzić... Wiem, że tylko jakiś mały procent dzieci rodzi sięw terminie, ale jakoś nnastawiałam się na to, że to będzie bardziej przed tą datą niż po niej. Teściowa mi wróży 15 maja, niech ją kaczka kopnie :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    Akirka - ja mam niestety trochę rozstępów dookoła pępka. Nie pojawiało się jako krosteczki, tylko takie czerwone niteczki.

    A mnie od wczoraj wieczorem boli okresowo brzuch.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    Azniee, Ty rodziłaś Basię w Piasecznie?

    Bo tam nie robią lewatywy, mnie tez nie chcieli zrobić, co mnie trochę wkurzyło, bo byłam pewna, że mi zrobią.
    Wpadkę miałam, ale położne tak zręcznie się nią "zajęły", że nawet nie zauważyłam , że już jej nie ma.
    Przy drugim będę miała w domu przygotowany zestaw do lewatywy i pojadę dopiero po jej zrobieniu i całkowitym wypróznieniu się, bo mimo iż było to naturalne, to gdzieś tam z tyłu głowy miałam świadomość, że mogę mieć wpadkę i przez to parte nie trwały 5-10 , tylko 15-20- tak mi się wydaje, bo z jednej strony chciałam mała wypchnąć, a z drugiej powstrzymać wychodzenie czegoś :shamed:
    Mąż tak czy siak tego nie widział :wink:
    I też beczał jak mała juz wylądowała na moim brzuchu :heartsabove:
    --
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeMay 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Ja dostałam czopek glicerynowy zamiast lewatywy. Nie dałam rady go wprowadzić, sama se usiadłam na kibel. Organizm dobre kilka dni wcześniej sam się oczyszczał i w momencie porodu też nie zawiódł.

    Ponoć lepiej jest zaliczyć "wpadkę" w jednym kawałku ;) niż na mokro, jak to bywa po lewatywie. Jeśli więc poród postępuje szybko, to nie zawsze ta lewatywa nawet jest wskazana.
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    Ja w obu porodach miałam lewatywę a i tak zaliczyłam wpadki ;)
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    Środa: Azniee, Ty rodziłaś Basię w Piasecznie?

    Bo tam nie robią lewatywy, mnie tez nie chcieli zrobić, co mnie trochę wkurzyło, bo byłam pewna, że mi zrobią.



    Yhyy...no wlaśnie tak mi się kojarzyło, że nie robią. Dziwne, że do różnych innych procedur, które mogą zaszkodzić, nie mają takiego niechętnego podejścia :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    A jak już jesteśmy w temacie porodów, i wypowiadają się też i mamy po dwóch porodach... Ile czasu trwała I faza porodu przy pierwszym i drugim porodzie?

    U mnie od odejścia wód (i rozpoczęcia bolesnych skurczy) do 9 cm i partych minęły niecałe 3 godziny i zastanawiam się, czy naprawdę może być tak, że to się odbędzie jeszcze krócej przy drugim dziecku (ale też i po długiej przerwie)...

    Acha, a zdarzyło się którejś, że mdłości i wymioty usystematyczniły się i nasiliły ok 12-13 tygodnia? Ja ostatnie 1,5 tygodnia mam dość koszmarne...
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeMay 8th 2015 zmieniony
     permalink
    Ja strasznie się bałam wpadki ;) Myślałam nawet, że tak się zablokuję, że nie będę parła, bo będę się bała..
    No, ale w trakcie partych okazało się, że nie czułam NIC co się ze mną na dole działo (rodziłam bez znieczulenia), wszystko było tam tak naciągnięte, że nawet nie wiem, czy ową wpadkę zaliczyłam, czy nie ;)
    Poza tym potrzebę wypchania Zuzki miałam tak silną, że choćby nie wiem jak bardzo się starała, to nie byłam w stanie zapanować nad powstrzymaniem się od parcia...
    ----
    Środa, a powiedz mi proszę, bo zawsze mnie to zastanawiało ;) Kiedy zamierzasz zrobić sobie tę lewatywę? Jak już będziesz miała regularne skurcze?
    Przyznam, że przeszło mi przez myśl, że tym razem zrobię sobie lewatywę w domu (dla własnego spokoju ;)), ale boję się, że przez to nie zdążę dojechać do szpitala :tongue:
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 8th 2015 zmieniony
     permalink
    MrsCreme: i le czasu trwała I faza porodu przy pierwszym i drugim porodzie?


    1 porod - I faza 4h, II faza 30 min
    2 porod - I faza 2h, II faza 5 min (trwala mniej, bo przy trzecim parciu sie skonczylo, ale wpisane am 5 min)

    Ja slyszalam to samo co Ty, ze po lewatywie jest gorzej. Polozne tak to sprawnie robia, ze nikt sie oprocz Was samych nie zorientuje.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    _Fragile_: ze nikt sie oprocz Was samych nie zorientuje.

    ...albo w ogóle nikt, prócz położnej :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    Dokladnie tak :)
    --
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeMay 8th 2015
     permalink
    azniee: ...albo w ogóle nikt, prócz położnej :wink:

    Ja jestem tego przykładem, nie wiem, po prostu nie wiem co się ze mną na dole działo :bigsmile:
    Dlatego zastanawiam się nad sensem zrobienia lewatywy w domu...No, ale czasu do namysłu mam jeszcze sporo ;)
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.