Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    dżasti: No widzisz, a dla mnie ten moment jakoś szczególnie fajny się nie wydaje.

    Nie dla każdego musi być super. Zrobicie tak, żeby się czuć komfortowo :) Osobiście nie wyobrażam sobie tej chwili bez męża. Z nami w dodatku jest jeszcze moja mama i też jej nie wyganiałam, ani wyganiać nie będę ;)
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Dżasti, oxy nasila skurcze przyspieszając akcję porodową.Podobno boli wtedy bardziej i jest zdecydowanie większe ryzyko konieczności nacięcia lub samoistnego pęknięcia krocza.
    Jak chodzi o nacięcie, to lepiej, żeby nie było wykonane rutynowo - bo tak się w wielu szpitalach jeszcze dzieje, zwłaszcza przy pierwszym porodzie SN. Ale jeśli położna uzna, że jest konieczne, to nie wiem czy warto protestować, bo głębokie pęknięcia też nie są fajne.
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ps. Jeśli się zdecydujesz, to najlepiej by było, gdybyś miała możliwość spotkać się z położną ze szpitala, gdzie będziesz rodzić. Ona Ci odpowie na wszystkie te pytania, uwzględniając konkretne warunki w tym danym szpitalu.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    dżasti: Rozumiem, że podanie oksytocyny jest niewskazane


    Przy próbie VBAC absolutnie nie.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Teorka mów do mnie jeszcze... łot min VBAC:shocked:

    Blackberry - dzięki. Z położną właśnie z tego szpitala chciałabym się spotkać. Mój gin jest tam lekarzem, więc mam nadzieję, że kogoś nam poleci. Bo niektóre położne to wrrrr......
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No Ci kozo wczoraj linka zarzuciłam o VBAC.
    Nie wlazłaś nawet ? :tongue:

    VBAC poród naturalny po uprzednim cesarskim cięciu.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    gdzie???

    Treść doklejona: 06.05.15 15:11
    aaaa, już mam. A nie widziałam wczoraj, że cosik zalinkowałaś. Już włażę i czytam.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No nie dość, że w ciąży to jeszcze ślepa :tongue::devil:
    Na poprzedniej stronie wrzucałam, wczoraj.

    TUTAJ JEST

    A TUTAJ BARDZO FAJNE STATYSTYKI, KU POKRZEPIENIU :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWisienka3
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mrs Creme, ja bede miała cc, ale juz ustaliłam z lekarzem ze maz bedzie obecny - bedzie ze mna wlasnie tylko od pasa w górę ;) dla mnie najwazniejsze jest ze bedzie ze mna fizycznie i razem przez to przejdziemy. On oczywiście ma stres, ja tez, ale to jest tak ważny moment w naszym życiu i po tylu latach starań, ze nie wyobrażam sobie abym miała to przezywać sama.
    •  
      CommentAuthorrybcia82
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    moj M tez byl ze mna przy porodzie od poczatku do konca....wahal sie i ja go nie namawialam,zadzwonilam do niego rano ze szpitala ok 9ej ze sie zaczelo,bo bylam juz w szpitalu od tygodnia bo po terminie-a moj gin na urlopie byl i sie bal o mnie to mnie wsadzil na oddzial,sierpien przeciez....wiec dzwonie do meza ze juz sie zaczelo ale bez pospiechu-zjedz sniadanie i za 2 godzinkui przyjedz moze bo to pierwszy porod i pewnie do wieczora minimum potrwa,nawet polozna mowi zebym do 19ej zdazyla to zalapie sie na jej zmianie a jak nie to juiz kto inny odbierze:bigsmile:,a moj M za pol godziny juz byl u mnie:tongue:
    kochany
    i siedzial sobnie i patrzyl jak chodze i tancze iskacze na pilce-to mi wody podal,a to sie go przytrzymalam,to z polozna poszlismy do wanny,przytrzymywal mnie -pomagal i wczuwal sie baerdzo
    po wizycie w wannie skurcze sie nasilily i poszlismy spowrotem na porodowke,i rozwarcie sie zrobilo,polozylam sie na lozku i parte przyszly same,maz masowal mi sutki stojac przy mojej glowie wiec mi tam wogole nie zagladdal;)
    ani dla mnie ani dla niego nie bylby to mily widok ,wiec mozna bez zagladania w dół:shamed:
    parte ustaly,wiec cyklicznie wypychalam malą...az lekarz mi pomógł tym nieszczesnym nacisnieciem brzucha i mała doslownie wyskoczyla jak z procy!
    jednoczesnie wydalajac cala smołkę na mnie i dokoła:shocked:
    polozna rzucila mi ja na brzuch az moj M sie zląkł ze tak szybko wszystko poszlo!
    w sumie3 nie zagladal w krok,byl przy mnie i przy porodzie do konca,trwalo to 4h40minut,na szycie wyszedł,i po czasie stwierdzil ze mnie tak bardzo nie bolalo bo nie krzyczalam:shocked:
    franca hehe
    ogolnie to sie ciesze ze byl choc igiel i krwi nie lubi,teraz tez chce przy mnie byc i chwała mu zato,,...oby wszystko poszlo szybciej i sprawniej;)czego i wam życze:tongue:
    --
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mrs Creme, mąż nie musi Cię oglądać od pasa w dół, możecie się też umówić, że jeżeli będzie chciał,to na parte wyjdzie z sali. Na pewno najgorsze, co możecie zrobić, to zmusić się do czegoś nawzajem, bo wtedy trauma murowana.
    Mi najbardziej przydało się wsparcie męża w pierwszym okresie, który trwał kilka ładnych godzin - siedział ze mną, rozmawiał, masował plecy, mierzył odstępy między skurczami, trzymał za rękę, przytulał. Dla mnie najważniejsza była świadomość, że mam obok kogoś, kto mnie zna i zareaguje odpowiednio, gdyby coś się działo nie tak i w razie czego doprowadzi personel do pionu (jakkolwiek to brzmi).
    Daliśmy sobie ewentualność, że mąż wyjdzie na parte, ale został do końca na przecięcie pępowiny i szycie.
    Po wszystkim mówił, że cieszy się, że mógł tych wszystkich emocji doświadczyć i że dzięki temu przeżyciu zupełnie inaczej patrzy na macierzyństwo i każdą matkę. No i że łatwiej mu było zrozumieć, dlaczego np. dlugo dochodziłam do siebie po porodzie i potrzebowałam pomocy - w najśmielszych myślach mu nie przychodziło do głowy, że poród to taki wysiłek i ból (chociaż ja tego bólu już nie pamiętam i mam wrażenie, że mojemu mężowi się wydawało, że mnie bardziej boli niż rzeczywiście bolało i inaczej na to wszystko patrzę) ;-)

    A co do nacięcia i ewentualnego szycia, Dżasti - nie ma reguły. jak trzeba nacinać krocze, to nie warto się upierać, że nie. Co do gojenia, to sporo moich znajomych nie odczuwało już żadnych dolegliwości po 2-3 dniach, a ja np. mogłam siedzieć normalnie (nie na kółku do pływania) i wyjść na spacer dopiero po około dwóch tygodniach i miałam wrażenie, że po cesarce kobiety lepiej dochodzą do siebie.
    Dobrze jakbyście sobie przed porodem właśnie porozmawiali z położną albo doczytali o poszczególnych fazach i jak zmienia się reakcja i zachowanie kobiety. Mojemu mężowi bardzo dużo dało szkolenie w szkole rodzenia i świadomość, że jest kryzys siódmego centymetra i że można się wszystkiego spodziewać, nawet, że kobieta będzie się do grobu wybierać przed finałem, czy że jeżeli przeklina i krzyczy to nie dlatego, że ma o coś do niego pretensje, tylko po prostu tak hormony działają i już.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A to ja z wczoraj znalazłam tylko te link do statystyk.

    No pocieszające opisy porodów :bigsmile:

    Wierzę, że będzie tym razem dobrze. Tylko nie chciałabym przenosić tej ciąży. Będę coś myśleć o przyspieszeniu.
    Torbę mam spakowaną jak na cc, czyli na 4 doby - już nie będę przepakowywać. Chyba w ogóle za bardzo się z tym spinam. Przecież poród to naturalna sprawa. Nie da się tak wszystkiego zaplanować... Ja po prostu mam taką naturę, że lubię mieć wszystko zaplanowane, poukładane i dopięte na ostatni guzik. I tutaj cc wpisuje się idealnie hehehehe. No. Tylko poczytać muszę jeszcze o tym nacięciu krocza.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorrybcia82
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    ja tez bez kolka przez ok 2 tyg nie moglam usiasc,teraz tez mam juz w szafie i mam nadzieje ze tym razem go nie bede potrzebowala po sn,bo cc sie boje....wlasnie bardzo mnie martwi tylko to ze bede sie meczyc przez pare godzin a na koncu zrobia cc bo cos bedzie nie tak,tego sie tez przy pierwszym porodzie balam,to bylo dla mnie najgorszym scenariuszem....ale Bog wie co robi-aby finał był pozytywny ;)
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    agigi: świadomość, że jest kryzys siódmego centymetra i że można się wszystkiego spodziewać, nawet, że kobieta będzie się do grobu wybierać


    Z tym kryzysem to też nie reguła, bo ja np dotarłam na IP z rozwarciem 7-8 cm i absolutnie nic mi się strasznego nie działo :wink:
    Podobnie z szyciem krocza.
    Trzy godziny po porodzie siedziałam na łóżku po turecku mimo, że szwów sporo miałam.

    Dżasti nie ma reguły.
    Zapytasz 100 dziewczyn o to samo i Ci przeróżnie odpowiedzą.
    Nie ma dwóch takich samych porodów, dwóch takich samych kobiet, więc nie nastawiaj się na nic, tylko po prostu idź i uródź :smile:
    A przynajmniej spróbuj mając świadomość, że może być róznie.
    W sensie cc albo sn.
    Im mniej, moim zdaniem, zakładania i pisania scenariuszy, tym chyba lepiej dla Ciebie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A propos kółka - fizjoterapeutka na szkole rodzenia bardzo nam te kółka do pływania odradzała... Ja rozumiem, że boli i najzwyczajniej w świecie usiąść się na tym obolałym, szytym kroczu nie da (u niektórych oczywiście), ale z punktu widzenia regeneracji mięśni podtrzymujących dno miednicy takie kółko jest niewskazane. Bo wtedy daje się tam luz i miejsce na obniżanie dna miednicy. Oczywiście wszystko potem można wyprowadzić ćwiczeniami, ale raczej kazała nam opanować takie wstawanie i siedzenie, żeby na kroczu nie siedzieć, ale kółka nie używać. Jak chodzi o wstawanie, to przez bok: przekręcać się na bok i zsuwać jakoś z łóżka, a siadać z plecami opartymi o coś, nogi zgięte w kolanach tak, że siedzi się bardziej na pośladkach - ciężko mi to opisać słowami ;-)

    Treść doklejona: 06.05.15 16:26
    A ja po wizycie u ginki. W sumie mnie nie badała, żeby codziennie przy tej szyjce nie gmerać, a jutro jadę na KTG i na pewno zbada mnie położna i tak.
    USG za to zrobiła, no i córcia ma się świetnie i ani myśli się gdziekolwiek wybierać :devil: Przepływy wszystkie ok, płynu owodniowego odpowiednia ilość. Ocenia, że mała jest mała - z jej pomiarów wyszło niby 3200 g, ale wiem, że to plus minus jest.

    Się zastanawiam, czy słynnego "strojenia radia" nie wdrożyć, co by to dziecię trochę wygonić...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    No tak na chłopski rozum mi się wydaje, że rana po cc większa to chyba bardziej boli. N, tak się pocieszam i tego będę się trzymać. A na kółku siadać w takim razie nie będę. Zresztą, tyle moich koleżanek rodziło sn i każda jak gazela po porodzie siadała i wstawała z łóżka. Więc ja też dam radę. No!!! To chyba już się wycofywać nie będę, chyba że ta blizna nie pozwoli na sn. Ale to dopiero 13 maja się okaże.
    -- ,
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    blackberry: A propos kółka - fizjoterapeutka na szkole rodzenia bardzo nam te kółka do pływania odradzała... Ja rozumiem, że boli i najzwyczajniej w świecie usiąść się na tym obolałym, szytym kroczu nie da (u niektórych oczywiście), ale z punktu widzenia regeneracji mięśni podtrzymujących dno miednicy takie kółko jest niewskazane. Bo wtedy daje się tam luz i miejsce na obniżanie dna miednicy. Oczywiście wszystko potem można wyprowadzić ćwiczeniami, ale raczej kazała nam opanować takie wstawanie i siedzenie, żeby na kroczu nie siedzieć, ale kółka nie używać.


    No niby tak, ale kurczę jak przez dwa tygodnie nie możesz siedzieć normalnie, a chciałabyś jak człowiek zjeść chociażby, a nie ciągle tylko na leżąco lub stojąco, to jednak tyłek ratuje.

    TEORKA: Dżasti nie ma reguły.
    Zapytasz 100 dziewczyn o to samo i Ci przeróżnie odpowiedzą.


    Święte słowa.
    Jednak uważam, że dobrze wiedzieć, co się może zdarzyć i być na to przygotowanym. Jakbym mojemu mężowi zaczęła mówić o umieraniu i gdyby nie miał tego przeszkolenia, to by się chłopina przeraził i paniki narobił, a tak po prostu przytulił, pogłaskał i pocieszał, a jak przyszła położna, to od razu poinformował z entuzjazmem, że chyba wreszcie coś się ruszyło do przodu sporo, bo żona gada o odwiedzeniu tamtego świata ;-)

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 06.05.15 16:45</span>
    dżasti: Więc ja też dam radę. No!!!


    Pewnie, że dasz ;-)
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Dżasti nie nastawiaj się na wypraszanie/zapraszanie M na partych. Jeśli dotrwacie, jeśli poród potoczy się sn mam nadzieję, że reszta także naturalnie się ułoży. Parte, poza wszelkimi naszymi strachami, wątpliwościami, to kulminacja porodu. Za chwilę rodzice, zobaczą, poznają swoje dziecko. Pragnienie spotkania jest przeogromne. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że w takiej chwili pan wychodzi :P No po prostu nie potrafię. Jeśli pada na ryjek lub odjeżdża z powodu nadwrażliwości na widok krwi itp. rozumiem, w innym układzie nie sądzę, by tatusiowie świadomie z całą pewnością w sercu byli gotowi na ewakuację. To tak trochę jakby przejść całą drogę pod górę, umordować się nieziemsko, wchodzić już na szczyt i odwrócić się, by nie podziwiać widoków.
    Warto chyba zostawić sobie wolne miejsce w sercu i pozostawić tę decyzję na odpowiedni czas. Może nawet niepostrzeżenie sama się podejmie :)
    Brat mojego M miał ogromne obawy. Sam nie wiedział, czy towarzyszyć żonie przy porodzie, czy wcale nie podejmować wyzwania. Był przy pierwszym i przy dwóch kolejnych także :) Pamiętam jeszcze dziś, jak mi opowiadał o swoich przeżyciach, kiedy przecinał pępowinę. Piękna to było opowieść. Wtedy nie rozumiałam, czym się tak fascynował, ale z całą pewnością towarzyszyły mu żywe przeżycia, uczucia.

    Pięknych porodów Wam życzę.

    Teo, z Ciebie to nie mogę :) Fajnie, że było Wam dane doświadczyć narodzin synka. Cały czas cieszy mnie to niezmiernie :)
    Dżasti, czytaj Teo i wierz w siebie!
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Dżasti - kurcze, trzymam kciuki z całej siły aby się udało SN i żeby wszystko poszło tak jak sobie wymarzycie!

    Ja kółka po porodzie nie używałam choć szyta byłam obficie :wink: ale siadałam na półdupku i jakos się udało.

    A ja mam pytanie, które teraz mi do głowy przyszło - dlaczego w trakcie/po cc nie dają od razu dziecka do cycka jak przy sn?
    We wszystkich porodach jakie oglądałam (w tv ofcourse) to pokazują Bąbelka, mama daje buziaka i potem zabierają maluszka i dopiero za jakiś dług czas dają.
    A przy sn po odcięciu pępowiny, odśluzowaniu ( i uratowaniu życia małej jak to było u nas) od razu dali głodomora do cycka.
    Po cc tez można się uprzeć, że się tak chce? Czy sa jakieś przeciwskazania?
    Tak się na zaś pytam - bo oczywiście nastawiam się na sn, ale nigdy nic nie wiadomo, i wole wiedzieć :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ulcia, moja przyjaciółka miała cc tydzień temu. Dostała małego do piersi jak tylko była zwożona z sali operacyjnej do poporodowej. Mówi, że gdzieś po drodze :wink: Więc w sumie i tak niedługo po porodzie.
    A to, że nie od razu może ma związek z tym, że trzeba zszyć powłoki brzuszne i nie ma jak do piersi przystawiać wtedy?
    --
    •  
      CommentAuthorHania89
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Moja położna pokazywała, że po cesarce można karmić w takiej dziwnej pozycji...nóżki dziecka w stronę głowy/ramion może bardziej kobiety. Tak, żeby nie dotykało brzucha.
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ano właśnie - wszystko do zorganizowania ;-))))
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Dżasti, znieczulenie zależy od możliwości szpitala, postępu porodu, progu bólu.
    Mnie np. bolało ale w życiu mi do głowy nie przyszło o znieczulenie prosić.
    A przy drugim porodzie nawet bym nie zdążyła, bo na izbę z 7 cm przyjechałam :)
    Także i mit kryzysu 7 cm obalam, choć wiem, że przy długich porodach 7 jest ciężka.
    Mój mąż przy Krysi miał wątpliwości, czy chce być przy porodzie. Rozwiał je po zajęciach na porodówce w SR.
    Więc było mu przykro, że nie był przy jej narodzinach. Przy Wojtku na szczęście był, pępowinę przeciął.
    Na partych stał koło mnie, z boku łóżka, trzymał za głowę, podawał wodę i pomagał oddychać. Generalnie ojcu każą stać koło głowy rodzącej, co by z przodu nie przeszkadzał. Ale do pępowiny już do przodu przeszedł, przy Krysi i Wojtku widział jak mnie szyją, nie ma z tego powodu urazu. Łożysko oglądał :)
    Ale nie ma co zmuszać faceta. Trzeba mu powiedzieć jakie się ma oczekiwania i obawy i decyzję pozostawić jemu - większość dojrzewa do tego, że chce czynnie w narodzinach uczestniczyć :)
    Ja przed sn obawy miałam, choć cesarki bałam się jak ognia. Ale uczucie małego gorącego ciałka na Tobie jest nieporównywalne z niczym innym.
    Dżasti, jaka by twoja decyzja nie była, będzie dobrze, ale też bym namawiała do podjęcia próby sn.
    I będę trzymała kciuki, żeby gładko poszło :)
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    dlaczego w trakcie/po cc nie dają od razu dziecka do cycka jak przy sn?

    To pewnie zależy od szpitala - ja na Madalińskiego miałam Małą przy sobie non-stop już jakieś 10 minut po cc. Zaszyli mnie, zrzucili na szpitalne łóżko i przystawili Gaję do piersi. I tak jej już zostało do dziś :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    Poczytałam na szybko o pozycjach przy porodzie, już na partych, bo mi utkwiło jak pisałyście o księżnej Kate, że nikt jej nie kazał rodzić pod górkę i pomyślałam, że chciałabym rodzić w kucki. Nie wiem czy za każdym razem na to "pozwalają", ale skoro to jest najbardziej fizjologiczna pozycja i najbardziej chroni krocze to tak bym chciała. (chciałabym uniknąć nacięcia) No, ale już wtedy to ja sobie nie wyobrażam przy tym obecności mojego m. No nie wyobrażam i już. Póki co zdecydowana jestem. Chyba, że coś mi się odwidzi, albo nie będzie takiej możliwości. Tylko chciałabym nie przenosić ciąży. Tak nastawiona byłam na poród za 2 tyg. i tak mam już pod korek latania z tym brzuchem, że nie wytrzymam psychicznie chodzenia w ciąży do połowy czerwca....
    Co do znieczulenia - to ja z tych mniej odważnych. Będę chciała - już to wiem!
    -- ,
    •  
      CommentAuthorHania89
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mnie wszyscy pytają gdzie będę rodziła. Odpowiadam, że nie wiem.
    Bo biorę pod uwagę szpital w swoim mieście - chodziłam tutaj do szkoły rodzenia i mam zaufaną położną, o ile rodzić będę w ciągu dnia a nie w nocy :-)
    Albo Gdańsk opcja zzo.
    A zdecyduję jak zaczną się bóle porodowe. Wtedy powiem mężowi gdzie jedziemy.
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A po zzo to nie jest tak, że podczas partych tylko łóżko zostaje?
    --
  1.  permalink
    Malisiek: A po zzo to nie jest tak, że podczas partych tylko łóżko zostaje?

    nie. ja po zzo rodziłam najpierw klęcząc, a potem stojąc
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    A dlaczego miałoby być tylko łóżko?
    -- ,
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    dżasti: chciałabym rodzić w kucki. Nie wiem czy za każdym razem na to "pozwalają"

    W wielu szpitalach to zależy od położnej.
    Nawet w tych placówkach, które oficjalnie się chwalą, jak to wspierają poród w pozycji wertykalnej, często jest tak, że położna wcale nie chce przyjmować porodu w takiej pozycji.
    Dżasti, jeśli zdecydujesz się na SN, koniecznie pogadaj wcześniej z położną o Twoich oczekiwaniach i obawach.
    --
    •  
      CommentAuthorczerwinka
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Są dwa rodzaje zzo podpajeczyówkowe i normalne gdzie nogi są władne. Mialam jedno i drugie . I faktycznie podpajeczynowkowe rodzilam na łóżku nie bylam wstanie sie po nim spionizować.
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Aha, bo myślałam, że sie traci czucie w nogach i nie wiedziałam, że są dwa rodzaje. Nigdy nie czytałam o zzo, bo w ogóle nie biore tego pod uwage podczas porodu:smile:
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    dżasti: Tylko chciałabym nie przenosić ciąży. Tak nastawiona byłam na poród za 2 tyg. i tak mam już pod korek latania z tym brzuchem, że nie wytrzymam psychicznie chodzenia w ciąży do połowy czerwca....

    A tu doskonale Cię rozumiem... co tu wiele gadać, ciężko jest w 40 tygodniu :tongue:
    Ale muszę zapytać - jak się akcja nie zacznie do tego terminu za 2 tygodnie, to co? CC mimo wszystko, żeby już nie przeciągać...? Bo do połowy czerwca to Ci jednak raczej nie grozi :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    blackberry: Ale muszę zapytać - jak się akcja nie zacznie do tego terminu za 2 tygodnie, to co? CC mimo wszystko, żeby już nie przeciągać...?


    Nie wiem. Nie mam pojęcia. Chyba wolałabym jednak zaczekać aż się rozpocznie akcja porodowa. Chyba, że dziecko za miesiąc będzie ważyło 4kg, to wtedy sama nie zaryzykuję chyba porodem sn. Póki co nie myślałam jeszcze o tym. Tak liczę, że się jednak wcześniej zacznie. Męża wezmę w obroty niech mi dobrze codziennie robi :wink:

    blackberry: Nawet w tych placówkach, które oficjalnie się chwalą, jak to wspierają poród w pozycji wertykalnej, często jest tak, że położna wcale nie chce przyjmować porodu w takiej pozycji


    No to to już bez sensu w ogóle. Mogą mnie zmusić, żebym rodziła na łózku???:shocked: Toć to moje dziecko, mój poród.
    No a prawdę muszę tą położną sobie załatwić, w sensie taką tylko dla mnie.
    A wiecie jaki to jest koszt? Ile się płaci takiej położnej?
    -- ,
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Czy "zmuszają" tego nie wiem. Ale na oficjalnym dniu otwartym na jednej z krakowskich porodówek, gdzie sala wyposażona we wszystkie możliwe bajery, krzesełka porodowe i jakieś takie koło specjalne nawet (zapomniałam jak to się nazywa), położna zapytana o możliwość użycia tychże sprzętów podczas porodu szczerze przyznała, że ostatecznie porody przyjmują wyłącznie na łóżku porodowym. Inna sprawa, że takie łóżko, to nie jest konieczność leżenia plackiem - można je ustawić w różnych pozycjach, w tym też prawie jak siedzącej, ale czy to się praktykuje to pewnie też różnie bywa. Marketing jak wszędzie :confused:

    A koszt indywidualnej opieki położnej jest zależny od szpitala. W Krakowie to jest 1000 PLN.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Tak mi si przypomniało, że moja koleżanka w kucki chyba rodziła w tym szpitalu. Muszę z nią jutro pogadać.
    -- ,
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Jestem po wizycie i standardowo, jak przy Lilce nic się nie dzieje. Umówiłyśmy się na za dwa tygodnie i ciekawa jestem, czy dotrwam. Z Lilą poród zaczął się nagle, tydzień przed terminem, od odejścia wód. Wcześniej nie zaliczyłam ani jednego bolesnego skurczu, czopa ani innych atrakcji :) W sumie to liczę na to, że będzie podobnie, no ale to się okaże.
    Na razie czekam na wynik gbsa (w poniedziałek) i posegregowałam ciuszki do prania.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    dżasti: Mogą mnie zmusić, żebym rodziła na łózku???:shocked:


    Ej no chyba zmusić nikogo do niczego nigdzie nie mogą.
    Tak mi się zdaje.

    A nawet nie tyle, że zdaje co jestem przekonana.
    Przecież jak Huga rodziłam to mi jedna pani dr kilkakrotnie kroplówkę z oksy chciała dawać [jak rozwarcie stanęło na 8 cm].
    Ja kategorycznie odmawiałam, chyba z cztery razy.
    Za piątym już jej niegrzecznie odpowiedziałam, że się nie zgadzam i poproszę o kartkę oraz długopis to jej na piśmie oznajmię.
    No bo ileż można mówić, że nie i dlaczego nie.
    Zresztą ona pewnie wiedziała, że przy VBAC się nie powinno, no ale co ją to.

    Tak samo jak nikt Cię nie może zmusić do lewatywy, nikt Cię ogolić nie może etc etc.
    To nie średniowiecze albo szpital w kraju trzeciego świata.
    Sama decydujesz o tym co się z Tobą dzieje w czasie porodu.
    Trzeba mieć tego świadomość i nie bać się mówić o swoich żądaniach [w granicach rozsądku naturalnie i jeśli z dzieckiem jest ok].



    nana81: Cały czas cieszy mnie to niezmiernie :)


    Tak jak i mnie :wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    dżasti: Ja po prostu nie jestem naturalistką i nie lubię się mężowi w niektórych sytuacjach pokazywać, jak i jego wolałabym w nich nie oglądać.

    Ja również nie jestem i przenigdy bym pewnych "naturalnych" czynności przy mężu nie wykonywała i nie robię tego. Jak i on tego nie robi :wink: Poród jednak jest czymś znacznie więcej niż yyy...czynnością fizjologiczną.
    Nie zamierzam Cię oczywiście przekonywać :wink: Tylko pewnego rodzaju mieszanie pojęć nie bardzo mi podchodzi, bo to kładzenie na jednej szali rzeczy zupełnie nieporównywalnych.
    --
  2.  permalink
    Ja sobie porodu bez męża nie wyobrażam. Widok ocierajacego łzy jak zobaczył Natalke-bezcenne. Zobaczymy jak będzie przy blizniakach. W ogóle to modlę się żeby chociaż trzy tygodnie wytrzymać. Skurczy duuuuuzo. Ale nie bolą. W piątek wizyta i szpital. Mam dostać zastrzyki na rozwój płuc. Mam niecałe 5 kg na plusie a mimo tego jest mi ciężko. Oj zazdroszczę Wam przenoszenia ciąż. Dla mnie to nierealne. Chciałabym żeby już był czerwiec.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    azniee: Poród jednak jest czymś znacznie więcej niż yyy...czynnością fizjologiczną. Tylko pewnego rodzaju mieszanie pojęć nie bardzo mi podchodzi, bo to kładzenie na jednej szali rzeczy zupełnie nieporównywalnych.


    Amen, od wczoraj chciałam coś takiego napisać... My mieliśmy podejście "zobaczymy", bo ja nie byłam przekonana, że chcę, żeby mąż w tym uczestniczył, on też nie, mówił, że raczej w II fazie wyjdzie. I co? I został, bo... no bo nie wiem. Ale był od strony głowy (ja bym się inaczej źle czuła) i jedyne co widział to jak już dziecko wyskoczyło ;))) Przy drugim porodzie już nie było wahania ;)
    .
    Dżasti, a co do tej pozycji to też się tak nie nastawiaj, bo wiesz, sn to pełen sponton, nie wiadomo co Ci ciało podpowie. Ja chciałam w kucki, w wertykalnej pozycji, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa i najwygodniej mi było na fotelu porodowym na boku, wtedy ból stawał sie nieco mniejszy (ja bez znieczulenia miałam oba porody). Także wiesz, plany planami, a życie życiem ;) Ale fakt - warto, zdecydowanie warto porozmawiać zawczasu z położną i "planie" porodu, Twoich oczekiwaniach, czego chciałabyś uniknąć. Jesli Ty nie zdążysz to uprzedź męża, niech sobie spisze na kartce i on nawet w dniu porodu poinformuje położną :)
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    _Fragile_: I został, bo... no bo nie wiem. Ale był od strony głowy (ja bym się inaczej źle czuła)
    No jak tak sobie myślę, to też nie chciałabym oglądać swojego porodu od strony krocza. Jakoś mnie to nie kręci :P A generalnie to zawsze mi się wydawało, że skoro mój mąż jest przy poczęciu dziecka, to chociażby ten fakt go upoważnia do bycia ze mną przy porodzie. Ciężko mi zrozumieć osoby, które nie chcą w tym uczestniczyć - nie że potępiam albo coś, ale nie rozumiem po prostu.
    A a propos czynności fizjologicznych, to seks też przecież do nich należy ;)
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    azniee: Ja również nie jestem i przenigdy bym pewnych "naturalnych" czynności przy mężu nie wykonywała i nie robię tego. Jak i on tego nie robi Poród jednak jest czymś znacznie więcej niż yyy...czynnością fizjologiczną


    Ale ja nigdzie nie napisałam o tym, że nie załatwiłabym się przy mężu, bo chyba o to tym teraz piszesz. Nie chodzi mi wcale o fizjologiczne czynności. Napisałam, że "w pewnych sytuacjach" nie chciałabym się mężowi pokazywać. Między innymi taką sytuacją jest wypychanie z siebie dziecka (chodzi mi dokładnie o ten moment) tym bardziej w kucki, gdzie ten widok mnie samą by hmmmm nawet nie wiem jak to nazwać - odstraszał. Mąż mój nigdy, przenigdy negatywnie by tego nie skomentował. Może i nawet nie byłoby to dla niego niczym okropnym. Ale dla mnie, na chwilę obecną, by było.
    Ja wiem, że dziewczyny, które przeżyły poród naturalny, opisują ten moment kulminacyjny jako wspaniałe doświadczenie i uczucie. Może ja też tak będę myślała. Ale piszę Wam jak ja to czuję na chwilę obecną. Może jestem nienormalna i pokręcona. Ale tak czuję. Chcę przeżyć cały poród, chcę doświadczyć skurczy, tego narastającego napięcia związanego z tym, że zaraz zobaczę mojego wyczekiwanego syneczka. Jest to na pewno bardziej podniecające i ekscytujące niż leżenie na łóżku operacyjnym... Ale anturaż samego finału mnie krępuje. I na prawdę boję się sama tego, że na końcówce podjęłam tą decyzję i nie chcę jeszcze mieć jednego problemu na głowie.
    I nie wiem, ale jakoś czuję się teraz dziwnie negatywnie oceniana... Nie każdy jest taki sam.
    -- ,
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Dżasti, nie powinnaś się czuć negatywnie oceniana. To twoje ciało i twoje wybory.
    Wszystkie tu piszemy o swoich doświadczeniach i raczej chcemy po prostu pomóc oswoić ci twoje lęki i rozwiać obawy :smile:
    Inna sprawa, że nie wszystko da się słowem pisanym odpowiednio nazwać.

    Co do pozycji, to tak jak pisze Frag, nie ma co się nastawiać. Można chcieć, a ciało samo podpowie.
    Ja wiedziałam, że wertykalna najlepsza, byłam zła że w moim szpitalu nie przyjmują inaczej jak na łóżku porodowym.
    Ale o ile przy skurczach I fazy klęłam na czym świat stoi, że mam krzyżowe a one mi każą pod ktg leżeć (miałam potrzebę chodzenia żeby łagodzić ten ból), tak przy partych innej niż półsiedząca sobie ie wyobrażałam :smile: Musiałam się plecami zaprzeć.
    Więc przy Wojtku już nie rozpaczałam nad szpitalnym "zabetonowaniem" pozycjowym, bo wiedziałam, że mi tak wygodniej było. Z resztą, Wojtek mi nie dał czasu na zastanawianie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Eee, Dzasti, no co Ty, nikt Cie tu nie bedzie ocenial. Tylko piszemy jak to moze byc. Wiesz, szczerze Ci powiem to ja przed porodami myslalam, ze to bedzie rzeznia, krew, krzyk, pot i lzy, ze nie bede chciala, zeby maz mnie w takim stanie ogladal.. Nawet ja mialam wiecej tych watpliwosci niz on... Ale wyszlo jak wyszlo i powiem Ci, ze ten moment jak to sliskie, cieple, malutkie cialko laduje u Ciebie na brzuchu jest nieporownywalne z niczym innym. No nie da sie po prostu. To byly dwa najliekniejsze momenty w moim zyciu, cztery najpiekniejsze godziny, jak maluch szuka tym swoim dziobkiem piersi, jak sie tuli, jak sapie i jest jeszcze taki totalnie nie z tego swiata...
    .
    To moze byc naprawde piekne. Ale przyznam, ze ja przed porodami nie obejrzalam nawet pol programu o porodach ;))))
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015 zmieniony
     permalink
    Hmmmm czyżby tylko mój mąż był takim psycholem i zaglądał w krocze non stop, a zwłaszcza na partych ? :shocked::smile:

    A ja do dzisiaj żałuję, że nikt mi tego nie nagrał bo z chęcią bym zobaczyła jak to własnie z przodu wyglądało.
    I pamiętam, że w czasie porodu byłam zła, że on widzi a ja nie :cool:

    Powinniśmy się leczyć ? :tooth:
    --
  3.  permalink
    Teo zawsze możesz o tym pomyśleć :bigsmile: A ja sama nie wiem jak zareaguję na męża na porodówce, oczywiście teraz chcę ale jak sobie pomyślę, że będzie mi tam zaglądał a ja właśnie nie będę mogła itd. to już teraz mnie wkurzenie bierze :devil: więc obawiam się, że mogę być dość niemiła.
    My wczoraj w ramach szkoły rodzenia byliśmy właśnie na porodówce naszej powiatowej i też bardzo mnie zdziwiło i zasmuciło to, że na II fazę porodu trzeba być na łóżku, jak to powiedziała oddziałowa - nie musimy się martwić, bo regulują wysokość tak, żeby było wygodnie położnej..... :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    TEORKA: A ja do dzisiaj żałuję, że nikt mi tego nie nagrał bo z chęcią bym zobaczyła jak to własnie z przodu wyglądało.

    Też żałuje, że nic nie widziałam:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Figowa_mama: Teo zawsze możesz o tym pomyśleć :bigsmile:


    Myślę, ale mąż staje okoniem :sad::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeMay 7th 2015
     permalink
    Ja też bym chciała zobaczyć jak to wygląda od przodu ;-) Jak ta główka wychodzi, co dalej się dzieje itp. ;-))))
    Także możemy sobie tu założyć kółko wsparcia psycholi :cool:

    Dżasti - będzie dobrze, będzie tak jak Wy chcecie - a pewnie i tak życie i sama sytuacja porodowa pokieruje tym co się będzie działo! :tongue:

    Treść doklejona: 07.05.15 12:31
    Teo - ja wiem, że temat był już milion razy, ale przypomnij mi te swoje koszulki do porodu, które polecałaś?
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.