Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Przytulam Kasiu.... I niech czas przyniesie choć trochę ukojenia :hugging:
    --
  1.  permalink
    Kasiu, duzo ciepłych mysli w Waszą stronę :*
    •  
      CommentAuthormisinka28
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Kasiu mocno mocno przytulam :*

    Wczoraj byliśmy na konsultacji u ortopedy w Krakowie. Bardzo fajny lekarz. Pokazał nam jak wyprowadził taki ciężki przypadek i podniósł nas na duchu. Mówi, że może być jeszcze tak, że Franio urodzi się ze zdrowymi stópkami bo to tylko usg i tego nam z całego serca życzy.
    Leczy gipsowaniem, gips zmienia co tydzień a potem w zależności od wady zabieg nacięcia ścięgna achillesa. Jak urodzę mam do niego osobiście dzwonić, powiedzieć że w ciąży byliśmy u niego i on wtedy ustali termin kiedy mamy przyjechać na pierwszy gips. Terminy ma miesięczne ale nas przyjmie jakby przed wszystkimi pacjentami.
    --
    •  
      CommentAuthoriris30
    • CommentTimeMay 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Brom, niech czas Wam pomoże i ukoi ból. A co do pochwał, to należały się jak mało komu.

    Misinka, mam nadzieję, że jednak gipsowanie nie będzie potrzebne i z nóżkami będzie wszystko ok! jeśli jednak nie, to fajnie, że znaleźliście konkretnego i kompetentnego lekarza. Bardzo dobre wieści nam przynosisz :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthormisinka28
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    iris30: Misinka, mam nadzieję, że jednak gipsowanie nie będzie potrzebne i z nóżkami będzie wszystko ok! jeśli jednak nie, to fajnie, że znaleźliście konkretnego i kompetentnego lekarza. Bardzo dobre wieści nam przynosisz :bigsmile:

    Też mam taką nadzieję ale co raz bardziej się nastawiam na te gipsy jednak :confused:
    --
    •  
      CommentAuthorrybcia82
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Lepiej się nastawić na leczenie -Masz rację-życzę ci żebyś się po porodzie miło rozczarowała :-D
    brom mało czasu upłynęło byś mogła normalnie funkcjonować -pochwały były przecież za podejście do życia i należały się jak mali komu
    --
    •  
      CommentAuthornana81
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Brombap, przutalam i dziękuję.
    Dziękuję, że się nie wycofałas i ukazalas nam okruchy i piękno trudnego macierzyństwa.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Brom, myślami przy Was.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Brom! ściskam... Dzięki Wam Maciuś jest w sercach i modlitwach sporej grupy osób. Nie istniał "po nic". On nam dał lekcje pokory i wiary, że tak naprawdę wszystko co się dzieje ma sens ;).
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Doti, jak tam? Dzieje się coś u Ciebie?
    Bierz się, dziewczyno, za rodzenie, bo moja dobrze wychowana dziewczynka nie chce się w kolejkę wpychać i grzecznie czeka :tongue: Dając mamusi szkołę cierpliwości przy okazji :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Dziewczyny, mam mętlik w głowie!!!!!!!!
    Maksa urodziłam przez cc, teraz nastawiałam się też na cesarkę, ale od dwóch miesięcy miałam myśli o porodzie naturalnym. Jednak poczytałam i uznałam, że nie ma co ryzykować. Dziś na wizycie, lekarz zapytał mnie czy nie chcę spróbować sn rodzić. No powiedziałam mu, że myślę o tym, ale boję się pęknięcia macicy. Stwierdził, że to jest małe ryzyko. Że jak się, mimo komplikacji i przedłużającego porodu czy dużego dziecka, cały czas naciska na sn, to wtedy może to wystąpić. U mnie warunki pozwalają na sn. Dziecko duże nie będzie (teraz ma 3100, ale Maks też był niby taki w 37 tc a urodził się 3100). Powiedział, żebym się zastanowiła i możemy zrobić tak, że jak zacznę rodzić i poród będzie postępował szybko i prawidłowo, to urodzę naturalnie, a przy pierwszym problemie możemy zrobić cc.
    Ale nie wiem, no nie wiem co mam o tym myśleć. Czy na prawdę nie ma ryzyka?
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015 zmieniony
     permalink
    dżasti: Czy na prawdę nie ma ryzyka?


    A jaką masz bliznę ?
    Zmierzył Ci gin ?
    Bo od tego powinien zacząć, moim zdaniem.....

    Tutaj masz fajne statystyki [1976-2012 r] dotyczące pęknięcia macicy przy SN po uprzednim cięciu cesarskim.
    I w ogóle polecam całą tą stronkę, do poczytania.
    Mnie ona bardzo pomogła i dodała odwagi oraz utwierdziła w przekonaniu, że urodzę Huga choćby nie wiem co
    :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015 zmieniony
     permalink
    Nie, nie zmierzył. Dziś na koniec wizyty o tym rozmawialiśmy. A jaka ta blizna powinna być? na tę okoliczność robi się usg dopochwowe?
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    dżasti: na tę okoliczność robi się usg dopochwowe?


    Przez brzuch.
    Minimalna grubość blizny to, jeśli dobrze pamiętam, 3 mm.
    Ja miałam 9, więc nie było opcji żeby mi pękła.
    Tzn doktor powiedział, że mam jakieś 0,0000000001 % szansy ale to tyle samo, co u kobiety bez blizny na macicy.
    W sensie też pęknąć może.

    Dziwne trochę, że Ci tego nie pomierzył bo wg lekarzy, którzy mnie konsultowali nie waga dziecka ma znaczenie, nie odstęp między porodami a właśnie ta blizna.
    To decydujący czynnik...
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Cześć, Dziewczyny. Stęskniłam się za Wami i za tym wątkiem. Dawno mnie tu nie było, a widzę, że się zbliżam do początku listy :) . Miałam trochę zawirowań zdrowotnych z Lilą, potem przymusowe siedzenie z nią w domu (nagle zabrakło mi tych kilku godzin, gdy była w przedszkolu), kończyłam drugi semestr studiów podyplomowych i ciężko mi było tu usiąść na spokojnie.
    Generalnie to z przygotowaniami jestem trochę w polu, jeszcze nic nie prałam (miałam w planach prasować, ale chyba mi się nie chce), muszę odkopać wózek i trochę go przewietrzyć i zrobić jeszcze całe mnóstwo innych rzeczy. A leń mnie ogarnął straszliwy. Jutro mam wizytę i zacznę robić jakieś badania, może zabiorę się za jakiś czas za pakowanie torby do szpitala (mimo że chcemy rodzić w domu, torba musi być spakowana na wypadek, gdyby trzeba było jednak jechać do szpitala). No i tak to sobie wszystko jakoś leci.
    ...
    Dżasti, nie mam doświadczenia w cc, ale myślę sobie, że warto chociaż spróbować rodzić naturalnie - zawsze to lepiej dla dziecka, gdy samo zdecyduje, kiedy chce wyjść (w sensie rozpoczęcia akcji porodowej). Nie znam się za bardzo, ale czy nie jest tak, że w Twojej sytuacji w każdej chwili porodu możesz się zdecydować na cc?
    ...
    Brombap, zawsze wchodziłam tutaj, czekając, aż coś napiszesz i chciałam tylko powiedzieć, że jestem Ci bardzo wdzięczna, że z chwilą, gdy dowiedziałaś się o tym, jakie wady ma Twój syn, nie zniknęłaś z tego forum. To są tematy tabu i mało kto ma odwagę pisać o swojej sytuacji, a ja dzięki Tobie miałam możliwość spojrzenia na ciążę i nowe życie od innej strony. Bardzo Ci za to dziękuję.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Mój taki jakiś mocno lajtowy widzę jest... Nie bada mi długości szyjki, choć mam ją chirurgicznie skróconą, bliznę mi sprawdzał kilka tygodni po porodzie...
    Jak będę u niego 13 maja, to wtedy poproszę o zmierzenie tej blizny. Tylko wtedy muszę już być na coś zdecydowana.

    Treść doklejona: 05.05.15 21:41
    migg - no tak zrozumiałam lekarza, że jeżeli pojawi się pierwszy "zakręt" przy porodzie, to mogą mi zrobić cc.
    Tylko mąż mój jakiś tai sceptyczny jest. Tzn. powiedział, że to mój wybór i będzie mnie wspiera, ale gdyby od niego zależało, to by wolał, żebym miała cesarkę.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    dżasti: ale gdyby od niego zależało, to by wolał, żebym miała cesarkę


    No coś Ty ?
    To mój mąż mi często mówił - jak jeszcze w ciąży byłam - że wspiera mnie na maksa w moim postanowieniu, bo strasznie chce ze mną poród przeżyć.
    I przeżył, za co mi do dzisiaj dziękuję twierdząc, że to było coś wspaniałego :wink:

    Ja bym na Twoim miejscu kazała sobie tą bliznę dokładnie pomierzyć i bez wahania bym spróbowała.
    Próba nie strzelba, a może akurat się uda :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    No mój mąż boi się, żeby po porodzie nie było jak patykiem po jaskini... Taki ma chłop problem:shocked: No oczywiście, jako główny powód podaje zdrowie dziecka. Maks był owinięty mocno pępowiną tak, że naturalnie nie urodziłby się. Lekarz przy cięciu powiedział mi "całe szczęście to cesarka". No i mąż boi się, że teraz będzie tak samo. Ale ja chyba miałam wtedy intuicję, bo bałam się właśnie, że dziecko będzie owinięte pępowiną i że się udusi i Maks właśnie tą pępowiną owinięty był. Teraz się w gołe tego nie boję...
    Ale jeżeli się zdecyduję na sn, to chłop mój raczej przy porodzie do końca ze mną nie będzie - tzn na partych.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    dżasti: żeby po porodzie nie było jak patykiem po jaskini...


    Ahahahaha dobry gość :rolling::rolling::tooth:
    Powiedz mu, że zwykle jest ciaśniej niż luźniej.
    Tzn tak mi się zdaje :tooth:

    A owinięcia nie da się na USG zobaczyć ?
    Bo mnie chyba gin badał przepływy, takie niebiesko czerwone czary mary i dokładnie patrzył właśnie, czy wkoło szyjki nie ma pępowiny....

    dżasti: to chłop mój raczej przy porodzie do końca ze mną nie będzie - tzn na partych


    Ale to Twój wybór czy jego ?
    Rany mój Pastuch to z głową między moimi nogami siedział, położnej zasłaniał taki był ciekawy :smile:
    Jak wyszedł czubek główki i położna powiedziała, żeby dotknąć to zanim ja ruch ręką wykonać zdążyłam to mój Mateo już badał i włoski liczył.
    No kosmos :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Teo, z Twoim nastawieniem nie dałoby się nie urodzić sn :bigsmile: I w ogóle jak czytam o Waszej relacji i podejściu do porodu, to widać, że jesteście zajebistą parą :thumbup:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015 zmieniony
     permalink
    TEORKA: Powiedz mu, że zwykle jest ciaśniej niż luźniej


    Powiedział, że spróbuje namówić lekarza na zszycie ciaśniej:tooth:

    TEORKA: Ale to Twój wybór czy jego ?


    Jego, a raczej jego predyspozycji. On boi się zwykłej strzykawki jak ognia. Na krew patrzyć nie może. I gadał mi o tym odkąd się poznaliśmy. Oczywiście, ja mówiłam, że jeżeli ja tam będę to mąż też i koniec kropka. Ale już kilka lat temu stwierdziłam, że nie będę go do tego zmuszać.

    Treść doklejona: 05.05.15 22:10
    I chyba w sumie sama bym tego nie chciała. Bo bym jeszcze się zastanawiała co On tam czuje, a chyba nie mąż wtedy najważniejszy, no nie?
    -- ,
    • CommentAuthorGabcia_I
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Tez mam wrażenie,ze jest ciaśniej...Pod koniec ciąży i tuż przed porodem tez mi sprawdzali gdzie jest pępowina, w sensie czy nie wokół szyi :cool:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    dżasti: Bo bym jeszcze się zastanawiała co On tam czuje


    E nie sądzę, żebyś sobie takimi rzeczami głowę zaprzatała :tooth:

    azniee: to widać, że jesteście zajebistą parą :thumbup:


    O rany, miło czytać :wink:
    Fakt, nie narzekamy na relacje wzajemne.
    Czasami to się śmieje, że my trochę kazirodztwo, bo 14-ście lat ze sobą to tak lekko trąca :wink::wink:

    azniee: z Twoim nastawieniem nie dałoby się nie urodzić sn :bigsmile:


    No tak się zafiksowałam.
    Aż nie chce myśleć co by się stało, gdyby się nie udało.
    W sensie zryłoby mi to beret na pewno.

    Dlatego nie można się nakręcać tak strasznie, trzeba się liczyć z każdą możliwością.
    To takie zdrowe podejście, prawidłowe....
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Ano, ja to taka jestem, że pewnie bym o nim myślała....
    Ja miałam z Maksiem też badane przepływy. Usg robione również w szpitalu i nic nie było widać. Nic. Ale mało się ruszał - bardzo mało. Pod ktg byłam w sumie 6 godzin dziennie. Teraz Aleks rusza się jak szalony.

    No, ja myślę, że ja już decyzję podęłam tylko sama się jej chyba boję:wink:
    -- ,
    •  
      CommentAuthorWisienka3
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Hej dziewczyny, ja dzis miałam usg i wizyte u anestezjologa. Malutka wazy ok.3200g, ułożona jest główka w dol, przepływy prawidłowe, wiec wszystko dobrze.
    Zgłaszamy sie do szpitala 11.05 i we wtorek wielki dzień ;)
    Juz sie nie moge doczekać kiedy bede mogła przytulić córeczkę. W sobotę przed nami jeszcze ktg i jestesmy gotowi ;)
  2.  permalink
    Tak, po porodzie jest ciaśniej. Czuję się jak młoda dziewica ;)
    Mi właśnie lekarz wypatrzył przed porodem, że mała była owinięta, ale tylko raz i zdjęli mi tą petlę jak mała się pojawiała na świecie
    -- <a href="https://www.suwaczki.com/"><img src="https://www.suwaczki.com/tickers/f2w33e3kdwlz516v.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    jagodalg84: Czuję się jak młoda dziewica ;)


    No mi pani dr powiedziała [w czasie szycia], że mąż będzie zadowolony.
    Uprzednio poprosiwszy go, coby jej na ręce nie patrzył bo mnie zaszyje na amen :tooth:
    Ja myślałam, że ona ściemnia ale też faktycznie dużo ciaśniejsza jestem :shocked:

    dżasti: ja myślę, że ja już decyzję podęłam tylko sama się jej chyba boję


    Nie bój się Justyna !
    Nie ma czego :wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    jagodalg84: Tak, po porodzie jest ciaśniej. Czuję się jak młoda dziewica ;)


    Normalnie dam przeczytać mężowi. Się chłop ucieszy:tongue:
    -- ,
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    Dlatego nie można się nakręcać tak strasznie, trzeba się liczyć z każdą możliwością.

    E, mi się właśnie wydaje, że to jest to co daje siłę, żeby nie odpuszczać z byle powodu i nie szukać pretekstów do wybrania "łatwiejszej" alternatywy :wink: I nie poddawać się bo np. jakiś lekarze ma swoje "prywatne" uprzedzenia do sn po cc, chociaż obiektywnie nie ma przeciwwskazań...itd.
    A co do rodzenia z mężem- ja bym mogła bez położnej, ale bez męża- w życiu :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    dżasti: No, ja myślę, że ja już decyzję podęłam tylko sama się jej chyba boję:wink:
    Oj tam, nie jest tak strasznie ;) Mnie by bardziej przerażało cięcie brzucha, ale to mnie.
    --
    •  
      CommentAuthordoti86
    • CommentTimeMay 5th 2015
     permalink
    U mnie cisza jak makiem zasiał
    :wink:
    coś mi się wydaje, że mnie jeszcze wyprzedzicie dziewuchy :smile::bigsmile:
    w czwartek mam wizytę i zobaczymy co tam w trawie piszczy :devil::bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    To ja sie wypowiem Dzasti, zeby Cie pocieszyc. Przed porodami (oba sn) nie bylo tak fajnie jak teraz. Także o "leju po bombie" to ja ogół mówią Ci, co porodu sn i dobrego szycia nie doświadczyli ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    _Fragile_: Także o "leju po bombie" to ja ogół mówią Ci, co porodu sn i dobrego szycia nie doświadczyli ;)


    Hmm... Ja tam po pierwszym sn miałam przez jakiś czas (z pół roku może?) wrażenie właśnie "leja bo bombie". Ale potem wróciło do normy. I po drugim sn już nie było takich "atrakcji". Nie wiem, może to kwestia tego, że pierwszy poród poharatał mi nieco dno miednicy, drugi na szczęście niczego nie pogorszył, no a potem dzięki żmudnym ćwiczeniom wróciłam do formy w miarę szybko. A teraz, 5 lat po pierwszym i 3 lata po drugim porodzie sn jest po prostu rewelacyjnie. Tak, zdecydowanie lepiej niż przed porodami. Także dziewczyny, nawet jak ktoś zaliczył po drodze jakieś nieduże problemy poporodowe, to i tak może być lepiej niż było :smile: Ale zastanawiam się czy to nie jest też kwestia psychiki, może też tego słynnego wysokiego libido kobiet po 30-tce i takie tam. W każdym razie ja nie narzekam :bigsmile:
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A mnie chyba za ciasno zszyli ;-) Na szczęście z czasem i treningiem się wszystko rozciągnęło. Ale nawet sam mąż mówi, że teraz zaznaczy, żeby nie przesadzili, bo i jemu doskwierało przez kilka miesięcy to, że było za każdym razem prawie jak za pierwszym razem...

    Doti, a próbujesz jakoś pospieszać dziecię?
    Blackberry, Ty już też w terminie ;-) Gratuluję!
    Ogarnijcie się dziewczyny i rodźcie...

    U mnie wczoraj pojawiły się jakieś nieregularne pobolewania i lekkie nieregularne skurcze, z ciekawości wskoczyłam do kąpieli i podczas niej też były (więc nawet pomyślałam, że coś się zaczyna dziać), ale potem usnęłam przy usypianiu Młodego i obudziłam się rano i kurka do teraz nic....
    Młoda aktywna jak zwykle, więc chyba jeszcze przyjdzie poczekać....
    Jutro ktg i zobaczymy, co powiedzą w szpitalu....
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Agigi, pewnie jak zaczniecie rodzić, to albo wszystkie razem, albo jedna za drugą :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A ja się witam w donoszonej :crazy:
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Dżasti, wierz mi, że jak akcja nabiera tempa, to już o tym co dookoła nie myślisz, tylko o tym, co by małe ci szybko na brzuchu wylądowało.
    Mój mąż też nie narzekał ani po pierwszym ani po drugim szyciu, więc źle chyba nie jest.

    Teo, też zazdraszczam takiej relacji partnerskiej - mnie z moim mężem w tym roku mija 15 lat (z czego 5 po ślubie), dogadujemy się, ale taka relacja jak wasza jest chyba unikatowa.
    Ale zapewne to od temperamentu zależy, bo my oboje raczej z kategorii "zdziadziałych" :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    taka relacja jak wasza jest chyba unikatowa.

    Mi się wydaje, że jest normalna, w sensie prawidłowa :smile: Gdzie mąż i żona są dla siebie najbliższymi ludźmi w każdej sytuacji. Ale faktycznie, wiele związków sprawia zupełnie inne wrażenie- wystarczy posłuchać jak partnerzy mówią o sobie na wzajem. Przy kwestii porodów akurat dobrze to widać. Jak słyszę/czytam co faceci na ten temat potrafią gadać i w jaki sposób, to mi się słabo robi. Mój eks uważał, że jego rola przy porodzie ( do którego nigdy nie doszło :tongue: ) byłaby taka, że stoi pod szpitalem i pali papierosy :thumbup: Na szczęście mój mąż jest z innej bajki i jak słyszy takie wynurzenia od kolegów, to ich gasi w 5 sekund :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    agigi: Blackberry, Ty już też w terminie ;-) Gratuluję!
    Ogarnijcie się dziewczyny i rodźcie...

    Ja z miłą chęcią już bym rodziła, ale co poradzę, jak dziecko uparte i na kalendarzu się nie zna ;-) Wymarzony termin mi minął wczoraj już, bo mieliśmy rocznicę ślubu i taki prezencik sobie wymyśliliśmy, ale gdzie tam. Jakiś za bardzo przytulny ten mój brzuch chyba :wink: Nic się nie dzieje, kompletnie.

    Dzisiaj muszę do mojej ginki podjechać, bo mi się L4 kończy :tongue: - wystawione miałam do terminu porodu. Podglądniemy szyjkę i małą pewnie też czy się wybiera w ogóle na drugą stronę, czy ma nas wszystkich gdzieś :-)
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    azniee, z tą unikatowością chodziło mi raczej o całokształt, o taki luz w tej ich relacji. Nie potrafię oddać słowami tego, co myślę :bigsmile:
    Teo mi się wydaje taka bezpośrednia, nieszablonowa (w dobrym znaczeniu) i z opisów wnioskuję, że małżonek podobnie :smile:

    Ale fakt, nie zawsze w związkach ta bliskość i relacje są takie "bezgraniczne".

    Mnie bardzo brakowało męża przy pierwszym porodzie, przy drugim właściwie nie zdążył za wiele zrobić :smile:
    I on raz po raz powtarza, że może wcale nie był potrzebny i jakoś mi nie dowierza, że to że się go złapałam, przytrzymałam czy to, że podał mi pić miało tak kolosalne znaczenie.
    A naprawdę, zupełnie inny komfort psychiczny miałam wiedząc, że jest obok. I tym razem to on mógł naszemu synowi pierwsze zdjęcia porobić.
    Na szczęście mój mąż uważa, że poród to coś jak najbardziej "zwykłego" i że nie widział problemu w tym, żeby z nami być :smile:
    --
    •  
      CommentAuthoriris30
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mój eM porodu się boi, ale chce ze mną przy nim być. Mdleje na widok igły czy kropli krwi, ale wiem, że ogarnie wszystko inne. Ja mam syndrom białego fartucha i nagle w mojej głowie powstaje po prostu biała plama. Nic nie wiem, nic nie pamiętam - idiotka ze mnie kompletna :bigsmile:, więc mąż musi być ze mną, aby wszystkiego dopilnować.
    Wczoraj Młoda tak pięknie boksowała i poruszała się pod powłokami brzusznymi, że nawet on ostrego kuksańca w rękę dostał i obserwując ją mocno się wzruszył. Zaczynamy wreszcie czuć, że będziemy mieli dziecko a nie tylko, że jestem w ciąży :heartbounce: rozczulił mnie wczoraj ten mój mężulek :rainbow:
    --
    •  
      CommentAuthormisinka28
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mój M boi się i za bardzo nie chce być przy porodzie :sad: staram się go przekonać, że czułabym się pewniej i bezpieczniej. On się boi, że kogoś tam z nerwów pobiję :shocked:
    Eh....faceci....
    --
    •  
      CommentAuthorKlNGA
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mój mąż przed pierwszym porodem bardzo długo się wahał, miał opory, ja nie naciskałam choć marzyłam aby był, w końcu się zdecydował i jestem mu za to bardzo wdzięczna :heart: Teraz paraliżuje mnie strach, że może go nie być, co tydzień na 2-3 dni wyjeżdża w delegację pawie 600km... Nie mam tu nikogo kto mógłby go zastąpić, chyba zdecyduję się na doulę na wszelki wypadek.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Ale nie sprowadzałabym zależności relacji między małżonkami do obecności męża przy porodzie. Ja po prostu nie jestem naturalistką i nie lubię się mężowi w niektórych sytuacjach pokazywać, jak i jego wolałabym w nich nie oglądać. Ale jak po cc trzeba mi było zmienić podkład (miałam taki z podkładu łóżkowego bo lało się ze mnie jak z kranu) i obmyć, a położnej akurat nie było a ja jeszcze nie mogłam się ruszać, to mąż to wszystko przy mnie zrobił. I ani ja ani On nie czuliśmy skrępowania ani nic. W ogóle cały poród nas do siebie jeszcze bardziej zbliżył.
    Wiecie, dla mnie poród naturalny w sensie tej końcówki - wypychania dziecka to jest (póki co) taki jakiś "obrzydliwy". I sama jak widziałam porody w tv, to aż mi niedobrze było. To jest jeden z minusów dla mnie tego typu porodu. Ale nie wiedzieć czemu, mam nieodpartą chęć doświadczyć tych wszystkich skurczy, tego całego procesu porodu. Te parte - nie z racji bólu a właśnie całego naturalizmu, są dla mnie takie jakieś okropne. Ale podejrzewam, że tak jak przy cc nie myśli się już o tym, tak samo będzie i przy sn. Ale jednak, jeżeli mąż będzie się wahał - to sama go wygonię.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorblackberry
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Mój z kolei im bliżej porodu, tym bardziej dojrzewa, że musi być tam ze mną. Bał się bardzo, dużo pomogła szkoła rodzenia, bo jakoś temat "oswoiła". Oboje obawiamy się, że on będzie mega zdenerwowany, ale wtedy zawsze mu powtarzam, że jeszcze bardziej by się stresował nie uczestnicząc, nie wiedząc na bieżąco, co się dzieje. A przecież mu relacji na żywo smsami raczej nie zapewnię :wink:
    A niedługo się przekonamy, jak to w praktyce wyjdzie :-)

    Treść doklejona: 06.05.15 13:59
    dżasti: nie lubię się mężowi w niektórych sytuacjach pokazywać, jak i jego wolałabym w nich nie oglądać

    Mąż nie musi z Tobą być przecież non stop. Ten końcowy etap w sumie trwa sporo krócej i najzwyczajniej w świecie wtedy mąż spokojnie może przecież wyjść. A jak tylko maluch będzie już "z drugiej strony brzucha", to go położna zawoła :-)
    --
    •  
      CommentAuthorMrsCreme
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    A ja bardzo chciałabym, żeby był ze mną mąż, on ma pewne wątpliwości, więc mi smutno... Powiedzcie, czy rzeczywiście może być tak, że mąż jest z rodzącą "od pasa w górę" i można jakoś uchronić go przed oglądaniem krocza itp.?

    Pierwszy poród miałam z mamą (byłam wtedy samotną mamą) i miałam to gdzieś co ona widzi, a na początku partych wzięto mnie na cesarkę, więc kompletnie nie mam wyobrażenia.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    blackberry: Mąż nie musi z Tobą być przecież non stop. Ten końcowy etap w sumie trwa sporo krócej i najzwyczajniej w świecie wtedy mąż spokojnie może przecież wyjść. A jak tylko maluch będzie już "z drugiej strony brzucha", to go położna zawoła


    No u nas o takie rozwiązanie chodzi. Bo nie wyobrażam sobie, żeby męża mego w ogóle przy mnie nie było. Zresztą On też nie wyobraża sobie tego.

    Ale, dziewczyny. Przez to, że całą ciążę z Maksiem i 37 tygodni z Aleksiem (no 33 powiedzmy) szykowałam się na cesarkę, to nawet jak coś pisałyście o znieczuleniu, czy gazie, czy innych cudach, to czytałam, ale w głowie to mi nie zostawało - bo i po co???
    No a teraz ja NIC NIE WIEM!!!!!!!!
    Co z tym znieczuleniem? Kiedy można je dostać, kiedy o nie prosić? Czy jest konieczne? Co daje, a może w czymś przeszkadza? Rozumiem, że podanie oksytocyny jest niewskazane, bo to jak wywoływanie porodu, czyli po cc nie bardzo, tak? I chyba coś pisałyście, że ta oxy to spowalnia coś, ale co? No i jeszcze ten gaz. Warto, nie warto?
    No i co z nacięciem? Wolałabym, żeby nie. Ale może to ułatwi poród. Boli po tym szyciu krocza?
    Dziś m. jedzie zawieźć kasę lekarzowi (wczoraj portfela nie wzięłam) to go podpyta o jakiś kontakt do położnej, z którą mogłabym rodzić. Bo jeżeli mam rodzić sn, to chcę kogoś, kto będzie przy mnie, dla mnie i będzie się znał.
    Jezu, pytania jak z armaty, ale kurcze czasu nie mam!!!!!!
    -- ,
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeMay 6th 2015 zmieniony
     permalink
    karolciat: Dżasti, wierz mi, że jak akcja nabiera tempa, to już o tym co dookoła nie myślisz, tylko o tym, co by małe ci szybko na brzuchu wylądowało.


    A ja parę minut przed ostatecznymi partymi pytałam mojego męża, jak się czuje, aż położna się ze mnie śmiała ;)

    MrsCreme, mój mąż w trakcie obu porodów siedział na krześle przy mojej głowie i w żadne krocze mi nie zaglądał :tongue: przy pierwszym porodzie raz tylko zerknął, żeby zobaczyć czy wody odeszły czyste, bo położnej akurat nie było.:tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    My z mężem rodziliśmy razem i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Mówiłam mu, żeby nie patrzył mi między nogi, bo się bałam wpadki, ale i tak patrzył ;) I był mega zafascynowany, a mi było wszystko jedno. Potem wszystkim opowiadał, jakie to niesamowite przeżycie. Teraz też rodzimy razem, inaczej być nie może! I nie wyobrażam sobie wyganiać męża na samej końcówce, w najbardziej magicznym momencie. Jak dziecko ląduje na brzuchu, to chyba każdy facet sie wtedy wzrusza i to jest takie piękne :)
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMay 6th 2015
     permalink
    Malisiek: w najbardziej magicznym momencie. Jak dziecko ląduje na brzuchu, to chyba każdy facet sie wtedy wzrusza i to jest takie piękne


    No widzisz, a dla mnie ten moment jakoś szczególnie fajny się nie wydaje....
    -- ,
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.