A ja miałam mieć wczoraj laparoskopię diagnostyczną w szpitalu na Madalińskiego w Warszawie. Na pierwszą konsultację zapisano mnie do dr. Strzyżewskiego pełniącego funkcje ordynatora na oddziale gonekologicznym, i już po tej wizycie czarno to wszystko widzialam.... Najpierw jak zobaczył moje skierowanie to stwierdził, że tak silnie bolesne miesiączki mogą zdażać się tak poprostu, bo jest to wysiłek jak przy porodzie, i on niewidzi sesnsu żeby mnie operować. Potem zasugerował, że powinnam mieć najpierw zrobione badanie palpacyne. Nie wiem czy to wogóle jest możliwe, żeby ginekolog kierował pacjętkę na operację bez takiego badania, pomijając że praktycznie na każdej wizycie takie badanie ma miejsce. Dodam tylko, że leczę się od 6-ciu lat i nawet nie pamiętam ile takich badań miałam. Musiałam zasugerować mu, że takie objawy może dawać endometrioza, i dopiero z wyrzutem postanowił zapisać mnie na termin za dwa miesiące. Spytałam go jeszcze czy nie powinnam się zaszczepić przeciw WZW, a on na to, że w takim razie nie może mnie jednak zapisać mnie na tą operację, bo nie zdążę się zaszczepić (konieczne są dwie dawki szczepionki podane w odstępie miesiąca). Mówil o tym szczepieniu jakby tobyła jakaś moja fanaberia, a nie podstawowa sprawa.... W między czasie jak zapytał mnie o objawy bólowe, a mi opowiadając niechcący zła popłyneła z oka, to spytał się czemu płaczę. Cieżko mi mówić przecież spokojnie o tym jak regularnie zabiera mnie pogotowie z podłogi nieruchomą z bulu, z lecącym nagle w dół ciśnieniem.... Na koniec kazał mi nie spodziewać się rewelacji, jakbym miała sobie biust powiększać...
Po wyjściu z gabinetu miałam 3 godziny wyjęte z życia, bo nie mogłam mysleć o niczym, z wyjątkiem tego, że chce go zabić! Tak więc musiałam się zapisać na konsultację przedoperacyjną ponownie obiecując sobie, że tym razem bede omijać go szerokim łukiem. Po zaszczepieniu inny lekarz dał mi termin za miesiąc (więc termin był zbliżony do tego, który dr. Strzyżewski zaproponował mi najpierw) ale tym razem lekarz spytałmnie o termin planowanej miesiączki. Okazuje się, że taką operację planuje się tuż po jej żakończeniu, bo nie można operować pacjętki w jej trakcie, a dr. Strzyzewski wycelował mi termin na chybił trafił dwa dni przed początkiem nowego cyklu!!!
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Nadszedł ten wielki dzień i pojechałam rano na izbę przyjęć o godzinie 8-ej rano (niewyspana, bo zazwyczaj tak wcześnie nie wstaję, więc liczylam, że na oddziale odrazu pójde spać). Najpierw okazało się, że nie mam ze sobą wszystkich potrzebnych danych (pomimo, że wcześniej pytalam, co mam wziąść do szpitala). Potem dowiedziałam się, że wcale nie jest powiedziane, że zostanę przyjęta, bo brakuje miejsc na oddziale. Dopiero o godzinie 12-ej Dr. Strzyżewski wyraził zgodę na przyjęcie reszty pacjętek (ze mną włacznie). Jak tylko mialam wolną chwilę to zaczełam latać po szpitału i załatwiać zwolnienie opiekuńcze dla męża, bo inaczej nie puścili by go z pracy, ale albo wszyscy już poczli do domu, albo nikt mi nie chciał udzielać informacji, mówiąc że mam rozmawiać z lekarzem, który nota-bene też już poszedł. Dowiedziałam się tylko że spotkam się z nim, kiedy przyjdzie ze mną porozmawiać na godzine przed operacją. Póżnym wieczorem dopiero dowiedziałam się, że mam mnie operować nie kto inny, jak sam ordynator (przyp. dr. Strzyzewski) jako pierwszą pacjętkę tego dnia o 8-ej rano. Nie mogłam poprosić o zmianę, ale powiedizno mi, że pomimo jego "nieprzyjemnego sposobu bycia" jest świetnym, i jednym z najleprzych chirurgów w tym szpitalu. Ponieważ pierwszy dzień minął mi tak intensywnie, to spalam jak suseł, ale następnego dnia wstałam specjalnie wcześniej (choć opornie), żeby załatwić to nieszczesne zwolnienie opiekuńcze dla męża. Lekarza musiałam w koncu sama wzywać na 15 minut przed operacją, a dopiero pięć minut przed nią w końcu przyszedł. Przedstawiłam mu sprawę, że mąż nie będzie mogł się wyjść z pracy żeby być przy mnie po operacji i że chciała bym, żeby mu takie zwolnienie wypisał. Usłyszałam, że i tak bendę pod opieką pielęgniarek, a do godziny 18-ej przebywać bede na sali septycznej, gdzie odwiedzający nie mają wstępu, a potem będzie mnie mąż mógł odwiedzić. To ja na to, że mój mąż będzie tu mógł być dopiero o 20-ej, a lekarz na to: "to najwyżej mąż Pani w ogóle nie odwiedzi, bo odwiedziny są do 19-ej". Tutaj muszę dodać sprostowanie: w szpitalu możliwe są odwiedziny tak naprawdę bez jakiś szczegolnych ograniczeń, ale w przypadku wyjątkowo natrętnych odwiedzających (np. jesli męczy pacjętki) informuje się go o oficjalnych godzinach czyli 15-19 chyba, że naczelna pielegniarka zezwoli inaczej. Bedą pierszego dnia w tym szpitalu wudziałam, w jakim stanie są pacjętki po operacjach. Nie są wstanie sięgnąć do pilota elektronicznie sterującego lóżkiem, mimo że mają go prawie przy dłoni, a dzwonek do pielegniarki jest na ścianie, więc nawet nie ma jak zakomunikować jej, że kroplówka się skończyła, którą trzeba natychmiast odłanczać, żeby powietrze nie dostało się do welflonu. Dodatko praktykuje się tam, że w po operacji pacjętki wrzuca się do tej samej sali, więc nie bardzo mogła bym liczyć na pomoc "współlokatorek". To wszystko Pan doktor mówil mi patrząc na mnie z góry i pytając się: "to jak, zgadza się Pani czy rezygnuje" podsuwając mi rezygnację do podpisania. No a ja się balam zrezygnować. proszę o 5 minut na zastanowienie. Nie, bo rozwalam im grafik. W tym momencie przeleciało mi przed oczami całe moje 6 lat czeczenia, kiedy grzecznie potakiwałam, nie dyskutowałam, wierząc w fachowość lekarzy pomimo tego, jak nieprzyjemni byli, i jak potem żle mnie leczyli (o ile to leczeniem mozna nazwać). Przypomniały mi się te wszystkie sytuacje, których dr. Strzyżewski okazywał swój brak niekompetencji, i to jak czekając na badanie przedoperacyjne siedziała przede mną kobieta ktorą operował 2 tygodnie wcześniej i dalej krwawi, a nie mogą jej wykonac zabiegu bo się nabawiła anemii. Przypomniał mi się głos męża, ktory mowił: "nie daj się operować lekarzowi na którycm się tyle razy zawiodłaś i który ci prosto w oczy kłamie". Pomuślałam sobie, że jak nic On tą operację spieprzy. No i podpisałam rezygnację.
Teraz muszę zapisywać się od nowa do lekarza prowadzącego po skierowanie i szukać innego szpitala i innego chirurga i jestem zła i mam juz dosyć... a miało być tak pięknie
Pocieszam się tylko, że i tak niewiele straciłam, bo gdybym poszła do szpitala w pierwszym wyżnaczonym przez dr. Strzyżewskiego terminie, to i tak bym musiała wracać następnego dnia do domu, tak jak moja koleżanka z oddiału, która w dniu operacji zaczeła miesiączkować, a termin wyznaczył jej oczywiście ten sam lekarz...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
S_BIELA to straszne... wspólczuję Ci, że musiałaś przec coś takiego przechodzić. Mam nadzieję, że to Twoje ostatnie tak złe doswiadczenia z naszą służbą zdrowia.
Gatta, "tylko" in vitro to mój pogląd. To też własne dziecko, które można nosić pod sercem i urodzić, ale niezgodne z moimi przekonaniami. Co nie znaczy, że jeśli stanę przed takim wyborem, to mam gotową odpowiedź. Nie mam i nie będę miała dopóki do tego nie dojdzie. W 1dc, pierwszego po laparoskopii mam zacząć brać Mercilon - antykoncepcję hormonalną. Bez przerwy na krwawienie z odstawienia - 3 opakowania pod rząd. Potem idę do kontroli. Wbrew pozorom jest nas sporo z endometriozą, ale niewiele z nas wie, że w tym jest problem. Diagnostyka jest możliwa tylko przy laparoskopii lub otwarciu jamy brzusznej.
Ja kiedyś też brałam przez 5 lat antykoncepcję. Pomagała mi nie cierpieć przy bolesnych miesiączkach, ale miała swoje skutki uboczne, które odczuwam do dziś. Teraz nie wiem czy przypadkiem to, że nie mam dużej endometriozy (jednak wystarczającą by spowodować niepłodność) nie jest związane właśnie z nimi. Ja także czytałam o przypadkach kobiet zachodzących w ciążę przy endometriozie. Mój ginekolog powiedział, że właśnie po terapii antykoncepcja hormonalną czasem dziewczyny zachodzą i warto spróbować. Bo wg niego 26 lat to niewiele. Całe szczęście!
Laparoskopia powinna być wykonana między 8 a 12 dc, jednak czasem lekarz musi wyrazić zgodę na przeprowadzenie zabiegu w 12dc, bo musi byc przed owulacją jeśli ma być wykonana diagnostycznie. Ja po zabiegu nie leżałam na żadnej sali septycznej. S_biela - poszukaj oddziału leczenia niepłodności i endokrynologii ginekologicznej. Na pewno taki jest w Warszawie. No i sprawdź klinikę Novum. Oni jednodniowo wykonują laparoskopie, ale prywatnie. I to spory koszt. Poza tym dobrym wyjściem jest pójść prywatnie do lekarza, który pracuje na oddziale, na którym wykonują laparoskopie diagnostyczne. Wtedy sam skieruje do siebie na oddział, sam wykona i sam się Tobą zaopiekuje. Jeśli będziesz miała z tym problem, to proponuję Białystok - dość mocno przoduje w tej i podobnych dziedzinach i zjeżdżają się tu ludzie z całej Polski. Wizyta u prof kosztuje 100zł, tak samo jak u jego lekarzy, a opieka jest niesamowita :) No i zabieg wykonany bezpłatnie. Z warszawy nie ma problemu z dojazdem. Ok. 2,5godz i jesteście na miejscu. Zwolnienia oczywiście też wystawią. No i opieka miła.
Dziekuje dziewczynki za to co napisałyście. Myślalam, że już jestem jakaś inna, bo wszyscy dookoła dziwią się że zrezygnowałam na 5 minut przed operacją. Myślą, że spitrzyłam
Byłam w poniedziałek (czyli na 6-y dzień po wyjściu ze szpitala) po wypis i zwolnienie na czas pobytu w szpitalu. Okazało się, że te dokumenty jeszcze nie są gotowe i musiałam iść na oddział, i czekać poł godziny aż ten sam doktor (UWAGA!!!) podpisze wypełniony już dokument i go postępluje to już się staje jakieś science-fiction...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Wiesz, ten dr to jakiś psychol a nie lekarz i w życiu bym nie została jego pacjentką. Na oddziałach o których pisałam jest zupełnie inne podejście do pacjentek. Nie wiem w sumie dlaczego, ale może dlatego, że to są kobiety po przejściach, które w każdej chwili mogą wybuchnąć? :D Szukaj innej drogi, bo ta którą poszłaś wcale nie musi być odpowiednia.
Sprobuje co jakis czas podnosic temat:-) Bede brac przez trzy miesiace Zoladex. Na razie jestem w trakcie zamawiania go. Pozniej mam miec histeroskopie z ewentualna ponowną laparoskopia - proba udroznienia jajowodow. Troche sobie pluje w brode, ze nie dopytalam mojego lekarza przed zabiegiem czy w razie niedroznosci beda udrazniac. trzyba bylo zrobic oba naraz, histero i laparo, ale trudno. W tej chwili moje blizny sa ledwo widoczne, a minelo ledwo ponad miesiac.
Pozdrawiam wszystkie kobiety z endo. i powtarzam sobie caly czas, ze nie taki diabel straszny i ze bedzie dobrze. tylko czasem sama sobie nie wierze :-)
Mój pępek tez ma ładniejszy kształt :) taki bardziej zbliżony do ideału :) Ja jestem w trakcie brania antykoncepcji - Mercilon. W ogóle bez przerwy na krwawienie - 3 opakowania pod rząd. Ale prawdopodobnie zmieniam lekarza na naprotechnologa (wizyta w wawie 21 stycznia 09) i zapewne czeka mnie zmiana leczenia. Mojej koleżanki siostra urodziła 2 dzieci przy endometriozie. Leczenie przy pierwszym trwało rok. Druga ciąża bez problemu.
Moj pepek jaki byl taki jest:-) Tyle, ze mam centymetrowy usmieszek pod :-) Moj doktorek mowil mi, ze wiele kobiet z endometrioza nawet nie wie, ze ja ma. Zachodza w ciaze, rodza dzieci...
Siostra koleżanki leczyła się z endometriozy antykoncepcją hormonalną. Brała ją sporo - coś około roku. Ale ja nie wytrzymuję i odstawiam, bo źle się czuję na tabletkach. Bóle brzucha stają się coraz trudniejsze do zniesienia. No i przechodze na naprotechnologię. Obserwacje z ponad 30 cykli są świetnym początkiem. I skracają czas leczenia, bo wstępnie widać co się dzieje.
S_biela chciałaby zostać instruktorką napro. Dobrze mieć za sobą egzamin z jakiejkolwiek metody objawowo-termicznej albo lepiej z Billingsa. Tak mi się wydaje.
nie, ja się dopiero zastanawiam czy to nie był by dobry pomysł. nie mam zdanego rzadnego egzaminu bo jestem fanką metody niemieckiej i mam z tym lekki problem, ale znam wiele metod których uczyłam się z książek dla nauczycieli :/
Ja narazie tylko tak się pytam, a problemem zajmę się poważnie dopiero jak już będę miała zamkniętą sprawę z moją operacją i mam nadzieję również leczeniem. Swoją drogą nie wiem czy się do tego nadaję, bo nibdy nie miałam cierpliwości do tych par, które chciały by mieć dziecko za 3 miesiące :/
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Oj dziewczynki nie radzę sobie... Mam skierowanie do szpitala po raz trzeci i już teraz wiem, że mnie nie zoperują
Po incydencie z dr. Strzyżewskim, poszłam do mojej doktór prowadzącej, ale ona nie mogła mi już drugi raz wystawić skierowania... no więc udalam się na krzywy ryj na konsultację przedoperacyjną bez tego magicznego papierka, do poleconego lekarza. Okazało się, że wcalenie jestem jedyną pacjętką którą załatwił tak szanowny pan Marek strzyżewski. On się potrafi podobno nieźle na pacjętki powydzierać No i udało mi się: dostałam skierowanie na laparo i nawet ten lekarz zgodzil się mnie operować, i to w dodatku wtedy gdy szanowny pan zastępca ordynatora poszedł na urlop
Dwa dni przed wizytą w szpitalu dostałam wymówienie w pracy. Redukcja etatów -> kryzys gospodarczy. Podejżewam, że przyczyniło się do tego moje oczekiwanie na laparo, którego przez poprzednią wizytę w szpitalu nie udało mi się już dłużej ukrywać Miałam do wyboru podpisać wywówienie za porozumieniem stron bez okresu wypowiedzenia, lub przez pracodawcę z 2 tygodniowym wypowiedzeniem. Wybralam więc to drugie no i zgłosiłam się do szpitala.
Za drugim razem już się tak nie bałam, a w zasadzie nie bałam się prawie w ogole. ale jak to zwykle ze mna bywa nie mogło być zbyt pięknie... Dostałam opryszczki! Anesteziolog powiedział, że w takiej sytuacji on się nie podejmuje dopuszczenia mnie do laparo i muszę odczekać przynajmniej 9 dni od ustania objawów. no i wypisali mnie do domu. Naszczeście dostałam zwolnienie na ten czas, ale nie macie pojęcia ile nerwów zjadlam!!!!
Jutro znowu mam isć do szpitala. i znowu bomba. najpierw w sobotę zaczełam się cała trząść i bolała mnie strasznie głowa tak jakbym miała bardzo wysoką gorączkę, ale byłam zimna. Nie bój nic -gorączki dostałam później: 39,1. Wziełam dwie pyralginy, po dwóch godzinach zasnełam. rano: temperatura świetna! i po jakimś czasie czuję że boli mnie brzuch... dostalam biegunki! ale takiej jakiej nie miałam nigdy w życiu!!! lewatywa przy tym to się może schować! No ale dobra biegunka była-mineła. Tylko że potem zaczeły się te straszne bóle brzucha. Te które miewam raz na jakiś czas, kiedy zabiera mnie pogotowie... Mąż mnie przeniósł na łóżko, bo nie mogłam się ruszyć. Właściwie to czułam się jakbym miała zemdleć... Mąż wzywa pogotowie... ja wyję z bólu kiedy tylko mam siłę... nikt nie wie co się dzieje, bo ja tak przecież miewam zazwyczaj w pierwszy dzień @, czyli taki jedniodniowy falstart... Mąż się modli i nagle cisza... czuję jak rozluźniają mi się wszystkie mięśnie, brzuch mam miękki... Jak nic pewnie umieram! Poważnie to była nasza pierwsza myśl. A ten ból poprostu ustał. Ból przez który zazwyczaj spada mi ciśnienie na łep na szyję, ból który sprawia, że bez pomocy pogotowia bym sobie nie poradziła -nagle znika. ot tak! no to odwołaliśmy to pogotowie. Lekarz na dyżuże stwierdził że to mógł być ostry rotawirus (gorączka+biegunka+uczucie zanoszenia się na wymioty). zanim poszłam do lekarza oddałam jeszcze taki czerwwony mocz -wydałało mi się że jest z krwią... lekarz nie odniósł się do bólu brzucha, ale stwierdził że powinnam mieć ewidentnie zrobioną tą laparo. A potem wyskoczyło mi zimno.
No to siedzę ostatniego dnia przed szpitalem w łóźeczku z opryszczką i się jeszacze trochę wypacam i już nie wiem czy ta laparo kiedykolwiek dojdzie do skutku.. wiem już że teraz mi jej nie zrobią, bo i tak na dodatek jestem jeszcze słaba po tej akcji z gorączką, i wiem też, że jak mnie przyjmą jutro do szpitala, to będę mogła tam wrócić najwcześniej za 2 tygodnie, a specjalnie przyspieszyam sobie okres luteiną, żeby być w dobrej fazie cyklu Lada moment dr. Strzyżewski wróci z urlopu. Być może wie już że złożyłam na niego skargę u dyrektora szpitala... Może lada dzień ZUS do mnie zadzwoni i wezwie mnie na komisję, czemu tyle czasu siędzę na chorobowym i tak ciągle pojawiam się w szpitalu i znikam... Oile uda mi się zachować ciągłość zwolnienia. Zawsze mogę iść do św. Zofii i mieć dwie narkozy...
Pocieszam się tylko, że to nie jest operacja onkologiczna
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
no właśnie jest podejżenie endometriozy, ale wiesz jak to jest z próbą zdiagnozowania jej przez USG... ja już chcyba zostałam wwybadana na wszystkie sposoby no i teraz mam mieć diagnostyczną laparo.
a podczas tej ostatniej wizyty na ostrym dyżurze nie zrobiono mi USG jamy brzusznej, a ja jak mnie w końcu przyjeli bylam już tak nieprzytomna, że zapomniałam poprosic
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Daj znac czy ta laparo doszla do skutku. Ja mialam dwa dni temu histeroskopie i tez do ostatniego momentu nie wiedzialam czy dojdzie do skutku. Kiepska morfologia i bakterie. No ale doszla na szczescie. pozdrawiam.
mnie przepisaali na jutro... opryszczka już jest w znacznej mierze wyleczona, ale jeszcze jestem trochę podziębiona (gardło boli)... mam nadzieję że wszystko będzie dobrze...
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
no i jestem wreszcie po laparo!!! jak mnie wybudzili z narkozy to tak się cieszylam, że mało nie wyskoczyłam z łóżka!!! No i jednak 13-ty pątek był dla mnie szczęślwy
No ale niestety w jamie brzusznej nie znaleźli u mnie zabardzo przyczyny tych ostrych ból brzucha... znaleźli wprawdzie coś na lewym jajniku i to wycieli (czekam na wynk badania hstopatologcznego) ale nawet jeśli jest to endometrioza, to take malenstwo nie powinno dawać tak silnych bóli Zastanawam się czy oni m przypadkiem nie wycieli ciałka żółtego, bo jak mi robli USG w 5 dc. to był tam pęcherzyk wielkości 22 (czyli zaraz do pęknięcia jeśli to pęcherzyk graffa) co jest już totalnie dziwne w tej fazie cyklu...
No nie wiem czas pokarze co to było mam nadzieje... Może to u mnie psychosomatyczne? albo rzeczywście te torbiele pękają, tylko dlaczego w 1 dc??
-- "kicham na to, czy mój sąsiad czyta o moich cyklach" ngl
Zakonczylam leczenie Zoladexem (3 m-ce), dostalam pierwsza, pelnokrwista @ ;-) i zaraz po ide na HSG w celu sprawdzenia droznosci (w marcu histero, udroznienie ujsc jajowodowych od strony macicy jajowodu lewego). To bedzie za jakies 9 dni. Trzymajcie kciuki.
Nie, tylko patrza jak sie rozwija po kilku miesiacach i wtedy jest ewentualna diagnoza. Ja juz po laparoskopii. Dzis wieczor dowiem sie od gina co dalej. :-)
Mnie niedlugo tez czeka opercja jak na razie to ja czekam na spotkanie z GP :/ zeby mnie skierowal do specjalisty. Gin powiedzial ze mam torbiel endometrialna, bardzo duza, strasznie sie boje.
Smuga, mialam Zoladex przez 3 miechy i poza tym, ze mialam uderzenia goraca to mowie teraz ze to moj ulubiony lek ;-) Cera super, nic nie przytylam, czulam sie bardzo dobrze. I jeszcze spokojna glowa do tego. Odpoczelam psychicznie. Tak ze nie boj sie tego leku.
Moja torbiel jest gigancka okolo 12 cm, endometrialna. Sama nie wiem jak mi sie udalo wyhodowac takiego "giganta" mimo regularnych wizyt u gina... Operacje bede miec za 3 tygodnie, czyli ja dopiero zaczne zmagania z moim "dzikim" lokatorem ;( mam nadzieje ze uda sie uratowac jajniczek :(
Zakładałam ten wątek i po dwóch latach powracam. ODstawiłam hormony w zeszłym miesiącu, teraz będziemy się strać, jak która chce może obejrzeć mój pokręcony wykres :) odpowiem na wszelkie wasze pytania, dotyczące endo, zajęty mam pęcherz, jelito cienkie, grube, i to co je tam obrasta, wyczyszczone przy laparo miałam tylko narządy rodne, miesiączka z odstawienia była bbardzo bolesna, aż boje się następnej, ale mam nadzieję że uda mi się wychodowac małą fasolkę :)
No to juz oficjalnie dolaczam do grona "endometriowiczek". Jestem po laparotomii i po 1szym zastrzyku z Zoladexu...zaczynamy walke z tym paskudztwem!!!
Ja narazie sie nie spodziewam bo nie mam z kim :-D Zoladex: nie jest moim ulubionym lekiem, bo trace orientacje w tym, co moje cialo wyprawia. Tydzien po zastrzyku mam zjazdy psychiczne (chandra), potem lepiej, ale puchne cala jak w PMSie (dobrze, ze piersi przede wszystkim, bo przynajmniej ladnie wyglada). Ale jeszcze tylko jeden zastrzyk mnie czeka.
ewelcia trzymam goraco kciuki! Ja na razie odkladam, mam jakis uraz psychiczny choc mialam najlepsza opieke pod sloncem w szpitalu. No ale cale zycie bylam zdrowa a tu nagle masa zastrzykow w brzuch, pupe, kroplowki, welfrony, cewniki, dren, morfina...to troche za duzo jak na osobe ktora nigdy nie miala stycznosci ze szpitalem:/ na razie zglebiam swa wiedze o endometriozie, mam jeszcze przed soba 2 zastrzyki wiec duzo czasu na rozmyslanie co dalej? nie ukrywam ze w duzej mierze zastosuje sie do rad chirurga ktory mnie operowal-jesli ona powie ze najlepiej jest teraz zajsc w ciaze to bede sie starac, a jak nie to dalej na jakis hormonach bede.Moj facet jest troche zawiedziony ale szanuje moja decyzje. Nie wiem ktory stopien endo mam,jedyne co na razie weim,to ze nie mialam zadnych ognisk poza jajnikami i ze wszystko udalo sie ladnie wyczyscic. Smuga zoladex ma niestety duzo skutkow ubocznych, ale ponoc jest najlepszy, wiec warto zacisnac zeby i wytrzymac do konca...
nie wiem ile masz lat, ja miałam wtedy 21, i lekarz zaraz po sztucznej manopauzie chiał żeby zaszła w ciążę, ale ja byłam rok przed ślubem... więc nie bardzo tak chciałam, antykoncepcja cię nie wyleczy, jedynie powstrzyma rozwój choroby "leczyć" może jedynie chirurg wycinając to i owo. Ponoć im dłużej się zwleka z ciążą w endo tym trudniej zajść i utrzymać ciążę... no ale zobaczymy
ja mam 28 lat.Staralismy sie o dzidziusia,ale nam nie wychodzilo-o tym ze cos jest nie tak ze mna dowiedzialam sie w maju tego roku... Pewnie po zoladexie sprobujemy zajsc, ale u nas dochodzi jeszcze jedna przeszkoda-bardzo slabe nasienie partnera...
ewelcia a bedziecie probowac do skutku czy macie jakis czas na zajscie, a potem hormony? ja jeszcze jestem slabo poinformowana bo dopiero dowiedzialam sie ze mam endometrioze. Troche mnie to wszystko przeraza...naprawde mam nadzieje ze w koncu znajda jakis skuteczny lek na to swinstwo :(((((