Dziewczyny a jak sobie radzicie z "odbijaniem" u maluszka w nocy? Bo to fajnie brzmi zeby spac z maluchem i karmic bez klopotu ale co po karmieniu nocnym - wstac z lozka zeby maluszka bardziej pionowo ulozyc?
ja odbijalam dzieciaki tylko na poczatku. pozniej juz nie bo i w dzien nie zawsze mu sie odbijalo a tylko z przejedzenia ulewal. poza tym po doswiadczeniach z corka nie zdecydowalam sie na spanie z Krzysiem w ednym lozku. staralam sie zawsze go odkaldac, jak nie ja to maz ale ktores zadek ruszalo zeby mlodego do lzoeczka przerzucisz. jak przyzwyczaisz to pozniej beda mega lamenty zeby odzwuczaic.
ja len jestem i spioch wielki wiec chcialam na poczatku tylko maluszka trzymac przy sobie, tak 3 mce maks zreszta do spania z maluchem zacheca mnie to ze ponoc wtedy ryzyko smierci lozeczkowej jest mniejsze ale zobaczymy, moze bdzie nam ciasno :)
po 3 miesiacach moze to juz byc nie lada wyzwanie :) zreszta sama w praniu zobaczysz jak ci bedzie wygodnie. tylko ciekawe co maz na to ze lozka nie bedzie z zona dzielic
Ja w nocy raczej nie odbijałam, odkładałam spać, żeby się nie wybudziła. Tylko zawsze na boku, w razie gdyby ulała. A spanie w jednym łóżku z dzieckiem uważam za zły pomysł. Później ciężko oduczyć i strach, że się przygniecie. Żeby nakarmić i tak trzeba się obudzić więc odłożenie do łóżeczka to już pikuś;)
Mój siostrzeniec do 6 roku życia regularnie przychodził w nocy do rodziców domagając się wspólnego spania. Siostra mówi, że nie wie kiedy to się wymknęło spod kontroli, ale było bardzo uciążliwe. A ja? Niby wiem, że to zły pomysł z tym wspólnym spaniem, ale za każdym razem strasznie mnie korci, żeby mieć tę kruszynkę przy sobie ;-) Na szczęście na razie nie ulegamy. A, i jeszcze pamiętam, jak kolega z pracy nazwał mnie barbarzyńcą, jak mu powiedziałam, że dziecko będzie spało w swoim łóżeczku ;-)
My pierwszą noc w domu spędziliśmy w łóżku razem z Małą - nigdy w życiu nie byłam tak wykończona jak właśnie po tej nocy. Drugą Oliwka już spała w swoim łóżeczku. Owszem, brałam ją do nas na karmienie, ale jak tylko zjadła to od razu do siebie. I nigdy jej nie trzymałam do odbicia, ulała może z kilka razy i to naprawdę maleńko.
Za to gdy była większa zaczęły się wędrówki do naszego łóżka, masakra, ja z brzuchem, ciasno, ona się rozkopywała...przemęczyliśmy się kilka nocy, za każdym razem odprowadzaliśmy ją do łóżeczka i oduczyła się!! Teraz wpada do nas ok 6-7 rano i dosypia, ale to już co innego niż od 23 do rana! I prawdą jest, że dziecko migiem uczy się dreptania do łóżka rodziców, trudniej tylko potem tego odzwyczaić!!
co do spania z dzieckiem i karmienia- nie trzeba się budzić, żeby nakramić ;-) serio, serio jeśli karmienie mnie wybudza, to i tak na krótko, zasypiam w trakcie i wygodniej spać razem dalej niż wstawać i przenosić do łóżeczka i nie wiem, czy wspólne spanie z dzieckiem warto tak od razu wrzucać do worka "zły pomysł", może lepiej przyjąć, że są różne modele wychowania?
pelasia zgadzam się z Tobą w 100%!! zwłaszcza, że jednego modelu wychowania nie można przyjmować do wszystkich przypadków, każda sytuacja wymaga indywidualnego podejścia!!! ja od początku odkładałam swojego maluszka do łóżeczka i efekt był taki, że po 2 m-cach nocnego skakania z łóżka do łóżeczka i z powrotem po prostu fizycznie zaniemogłam!!! mały budził się w nocy na karmienie co 2h, czasem co 1,5h! koszmar... do tego koniecznie trzeba go było brać na odbicie, bo miał problemy z brzuszkiem... nieprzespane noce doprowadziły nie do ruiny fizycznej i ... emocjonalnej... w dzień nie miałam siły na to, żeby zajmować się maluszkiem na tyle, byśmy razem czerpali radość ze wspólnego obcowania, wszystko było z 'obowiązku'... żadnych nadprogramowych zabaw... i tak dzień za dniem mijał.. aż wreszcie jak skończył 2,5 m-ca zaczęliśmy sypiać razem i szczerze żałuję, że byłam taka głupia, że nie wprowadziliśmy tego zwyczaju od początku!! teraz dziecko jest spokojne bo ma wreszcie wypoczętą mamę, która z wielkim uśmiechem na twarzy poświęca mu każdą sekundę swojego życia :))) ps. maluszek zasypia w swoim łóżeczku, a że je przez sen, nawet nie jest świadom tego, że śpi potem z rodzicami, ja z kolei jestem już na tyle wypoczęta, że po dwóch nocnych karmieniach /szczęśliwie i karmień w nocy jest mniej:)/ odkładam go z powrotem do łóżeczka, w którym maluch budzi się nad ranem :) jestem zdania, że trzeba być elastycznym a nie za wszelką cenę trzymać się sztywnych zasad które mogą przynieść więcej złego aniżeli pożytku...
Ja wolę jednak prosty układ, w którym łóżko to królestwo moje i mojego męża, a dzieci mają swoje miejsca do snu. Ale każdy robi po swojemu i jak mu pasuje :) Niektórzy lubią sypiać ze swoimi pieskami, kotkami i kto im tego zabroni;) Inna sprawa, że ocenić czy to dobry pomysł można zwykle dopiero po jakimś czasie.
aguś, będąc na moim miejscu z takim podejściem, nie byłabyś w stanie tym królestwem zarządzać ;))) a co do oceny sytuacji, lepiej dokonywać jej na bieżąco...
no to źle rozumujesz ;P w tej trudnej sytuacji to ja narzuciłam swoją własną wolę kierując się wreszcie zasadą "tu i teraz" czyt: wyspać się i mieć wreszcie święty spokój, ale... tego typu kwestie odbiegają już chyba od wątku związanego z problemami laktacyjnymi.....? ;>
Nikt nam chyba głowy nie ukręci za takie małe zboczenia;) Też marzę o tym, żeby sie wyspać, ale wychodzace zęby skutecznie to uniemożliwiają na razie. I nawet spanie we wspólnym łózku w tym przypadku nie przynosi rezultatu. Szczęście całe, ze już jesteśmy blisko końca.
Aggnieszka powowdzenia w koncowce zabkowania :) Mnie dzis kolezanka nastawila ze karmienie na poczatku bardzo boli bo brodawki musza bolec zanim sie nie przyzwyczaja (oczywiscie polecila nakladki jako rozwiazanie). Każdą z Was tak strasznie bolalo (jak dlugo, z czym mozna porownac ten bol i jak sobie radzilyscie)?
hehe :) ja co prawda zahartowanych nie miałam , ale też nie miałam problemów pod tym względem, od początku pilnowałam żeby maluch prawidłowo się przyssał, problemy m.in. pojawiają się jak ssanie jest za płytkie... takem słyszała ;)
Wrzucili artykuł na temat wspólnego spania - tu jest. Mnie karmienie nie bolało, tylko w poczatkowym okresie trochę. Ważne jest prawidłowe przystawienie i prawidłowa budowa sutka też ma znaczenie.
Mnie bolało długo, ok 3 tyg, ale to przez zarażenie gronkowcem i skutkami jakie on niósł. Karmiłam jednak cały czas, ale pierwszy miesiąc wspominam raczej jako traumę a nie rozkosz z karmienia. Nie życzę takich przeżyć najgorszemu wrogowi :(
No to ja też się wypowiem, bo na razie też jak mam karmić to przez pierwszą minutę widzę gwiazdy albo mam wrażenie że unoszę się nad łóżkiem, ale mała pogryzła mnie dokładnie (choć jedną brodawkę mam wyciągniętą, to druga - przez to że kiedyś miałam wycinany guzek jest płytsza i bardziej twarda no i mała ma trudnośći z jej złapaniem.) _______ Ile może się goić taka brodawka? bo już nie pamiętam jak miałam przy drugim synku aa też byłam pożarta przez małego cycojada - ale wtedy również się nie poddałam i karmiłam przez 1,5 roku.
Ama czy ja wiem. Jesli wystarczy pomoc w pamietaniu, z ktorej sie piersi karmilo i mozliwosc zaznaczenia, o ktorej godzinie bylo ostatnie karmienie, to tak Nie wiem jaka inna to mialaby byc pomoc.
Aine ja mam taka z dziurkami, bez suwaczka, tylko z takimi znacznikami, ktore sie przez dziurki przetyka.
Na opasce jest 12 dziurek w dwoch rzedach - w jednym godziny od 1 do 12, w drugim minuty w przedzialach 5 minutowych. No i napis prawa z jednej i lewa z drugiej strony opaski. Rozne rzeczy mozna sobie tymi znacznikami zaznaczac, ale wedlug mnie suma czasu karmienia bedzie trudno w tych nowych z suwaczkami raczej. Ja mam 3 znaczniki i niby moge sobie dwa z nich wykorzystac go zaznaczania godziny ostatniego karmienia, a trzecim zaznaczac sume karmien, ale to wtedy trzeba sobie jakis system opracowac, dostosowany do tych 12 dziurek godzinowych i minutowych. I co w przypadku kiedy akurat mi sie pokryje suma czasu karmien z ostatnia godzina karmienia... No jakos tego nie widze, chyba ze macie inny pomysl jak to robic.
z tą piersią w naszym przypadku nie jest tak łatwo, niestety... w domu luz, ale poza robi się nieciekawie... nie chcę zaburzać maluchowi naturalnego odruchu ssania, dobrze wiedzieć, że istnieją takie kubeczki! testowałaś je może? ps. czy podając dziecku odciągnięty pokarm trzeba go uprzednio podgrzać (jeśli nie stał w lodówce)? czy może wystarczy taka temperatura pokojowa?
kolezanka ze szpitala dawala odciagniety pokarm w temp pokojowej sa jeszcze butelki z dozujaca lyzeczka ale kubeczek medeli lepszy pomysl, maluchy tak fajnie z nich chleptaja
emmsik Liv z takiego kubeczka wode pije. Ona nie zna butelek, niekapkow i innych tego typu wynalazkow. Jak miala kilka dni, w szpitalu byla karmiona z kieliszka na lekarstwa, wiec to tez jakis sposob.
Ja nie podgrzewalam, jak stal w lodowce, to wstawialam na chwile do goracej wody, zeby sie cieply zrobil.
Czy ktoras z Was musiala odstawiac dziecko na jakiś czas od piersi i przejsc na mieszanke. Jak dziecko to znioslo? Jak bylo z powrotem do piersi? Musze tak zrobic na 48 h ze wzgledu na przedluzona żóltaczkę i boje sie jak on to przejdzie.
Tak, ja musiałam tak zrobić. Było tak, że dziecko nie bardzo chciało pić z butelki. Pierwsze 2-3 razy karmiłam strzykawką po palcu, ale to było raczej męczące, w końcu kupiłam butelkę z jakimś super smoczkiem (w sensie, że podobny do piersi - jakiś taki szeroki był, chyba Nuk) i jakoś się do niej przekonał. Po 48h przystawiłam dziecko i ssało jak wcześniej.
NovemberRain dzieki za odpowiedź.Uspokoiłaś mnie troszkę. Odstawienie było z powodu żółtaczki tak? Efekty odstawienia były? A zauważyłaś że dziecko bylo dużo bardziej niespokojne i w jakiś sposób odreagowywało brak piersi?
Tak, odstawienie było z powodu przedłużającej się żółtaczki - po odstawieniu bilirubina zaczęła wreszcie spadać. Każde dziecko jest inne - moje nie było jakieś bardzo niespokojne, bardziej ja byłam niespokojna, bo akurat zostałam w domu sama z dzieckiem, gdy mąż musiał wyjechać na kilka dni.
Dziewczyny,prosze o porade,moze ktoras z Was miala podobny problem i wie co na to poradzic. Moja tygodniowa coreczka od kilku dni po prostu nie odchodzi od piersi. Potrafi spedzic 6-7 godzin na cycku,z przerwami na drzemki, max pol godziny i dalej. Wydaje mi sie,ze jest dobrze przystawiona i nie wiem co robic, wysiadam fizycznie i psychicznie :( Macie moze jakies sugestie? Z gory dziekuje.
Kamyla, pewnie Cię to nie pocieszy, ale przy tak małym dziecku takie zachowanie jest normalne. Dla niej pierś to nie tylko jedzenie, ona w ten sposób zaspokaja swoją potrzebę bliskości. Wiem, że masz dość, miałam to samo, ale to minie, szybciej niż myślisz. U nas taki stan trwał może 2 tygodnie, potem było już coraz lepiej, ale oczywiście pojawiały się kryzysy laktacyjne - wtedy znowu był powrót do starych zwyczajów, leżenie cały dzień w łóżku z dzieckiem i nieprzejmowanie się bałaganem czy brakiem obiadu ;-) Jeżeli masz taką możliwość, to zaangażuj rodzinę do pomocy, żebyś mogła jak najwięcej wypoczywać i nie przejmować się innymi sprawami.
Dzieki bardzo za odpowiedz. Faktycznie juz jest lepiej. Mala przesypia 2-3 a nawet4 godziny,wiec i ja troche odzylam. Mam nadzieje,ze wyjdziemy jakos "na prosta",bo nie chcialabym sie za szybko poddawac...