Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Znam wielu jedynaków, którzy pozostali jedynkami, bo ich rodzice mieli za sobą ciężką walkę o to jedno dziecko.
    Ale znam też jedynactwo z wyboru rodziców i to także stosujących NPR.

    Każdy medal ma dwie strony.
    Nikogo nie nakłaniam do osądzania swoich rodziców, tylko zrewidowania swojego sumienia. Zresztą trzeba to robić chyba co jakiś czas, a nie raz na zawsze. Tak się nie da.
    Myślę, ze gdyby moi wiedzieli ile im przyjdzie wycierpieć i zmagać się z powodu rodzicielstwa (mam starszą siostrzyczkę w niebie), to może moja siostra też byłaby jedynaczką. Dobrze że nie znamy swojej przyszłości. Człowiek nie wie ile może znieść, dopóki tego nie zniesie.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 18th 2009 zmieniony
     permalink
    dorah: Znam wielu jedynaków, którzy pozostali jedynkami, bo ich rodzice mieli za sobą ciężką walkę o to jedno dziecko.

    jestem jednym z nich. rodzice starali się o mnie 15 lat, po tym, jak zaraz po ślubie mama poroniła w 4 ms.
    --
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Trudno kogokolwiek oceniać. Ja się nei ważę nikomu powiedzieć ile ma mieć dzieci. I Kościół też to rozumie. Nie czujcie się kochane oceniane. To sprawa WAszej decyzji. Tylko Wy znacie siebie, swoje małżeńśtwo, możłiwośći i ograniczenia.
    --
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Nibri to chyba nie ten link?
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Widzisz Nibriano, nie moge sie z Toba zgodzic. Piszesz ze masz uczucie osamotnienia, jestes egoistyczna, skad pewnosc ze byloby inaczej gdybyś miała rodzeństwo? Nie wiesz tego mozesz tylko gdybac...a z doświadczenia widze że zawsze mamy predyspozycje do idealizowania tego czego nie posiadamy. Nie moge zrozumiec też takich teksów o krzywdzeniu jedynaka-"nie skrzywdze go jedynactwem" dziwny to ma wydzwiek bo ktora matka chce skrzywdzic swoje dziecko? I co rodzić dziecko dla drugiego dziecka? to dopiero dziwne. Niestety takie generalizowanie jest bardzo powszechne i mniej wiecej tyle pożytku daje co z drugiej strony twierdzenia o wielodzietnych, że takie rodziny to niewykształcona patologia i bieda,nieumiejąca sie zabezpieczyć. Ot stereotypy....
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    tiramisu: Piszesz ze masz uczucie osamotnienia, jestes egoistyczna, skad pewnosc ze byloby inaczej gdybyś miała rodzeństwo?

    ja to odczuwam tak, że brakowało mi zawsze starszego brata, który by mi pomógl w pewnych sytuacjach... lub starszej siostry, z którą mogłabym porozmawiać... albo młodszego rodzeństwa, którym mogłabym się opiekować...
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    No właśnie Talka idealizacja:) skąd wiesz ze brat by ci pomagał a nie tłukl Cię ?:) a młodszym rodzeństwem byś sie z radoscią opiekowała a może byś miala dość bycia darmową niańka?:)
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    no tego to się nigdy nie dowiem...
    ale wiem ile razy brakowało mi kogoś... (egoistyczne)
    --
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 18th 2009 zmieniony
     permalink
    Przepraszam za chaos w mojej poprzedniej wypowiedzi i malo precyzyjne sformulowania. "Rozmnazanie za wszelka cene" to moze nie trafne okreslenie, mialam na mysli gloryfikowanie rozmnazania,taki wrecz nakaz,ze jesli masz warunki i mozliwosc to "powinienes", nie wazne czy chcesz czy nie, bo to "dar" i grzech z niego nie skorzystac... :/
    Co do dyskusji demograficznych to co strona to inna opinia, ja wiecej slysze o przeludnieniu i efekcie cieplarnianym niz niedoludnieniu, a glosy nawolujace do posiadania max. 2 dzieci dotycza kraju rozwinietego.
    Tak, Dorah, dla mnie rodzenie dziecka kojarzy sie z cierpieniem, taka jest moja opinia na dzien dzisiejszy i w kontekscie wiary decyzje o ewentualnym podjeciu takiego wyzwania utozsamiam z cierpieniem, ktore moze miec sens i ktore mnie jakos wewnetrznie umocni. Splycilam to do prostego tekstu o pracowaniu na niebo. Moze wolicie zwrot "dazenie do wiecznosci", jak zwal tak zwal. Zwyczajnie, szukam sensu w posiadaniu dzieci i ostatnio doszlam do takich wnioskow. Mysle,ze to postep, bo jeszcze niedawno nie widzialam zadnego sensownego argumentu "za". Pewnie spotkam sie z masa glosow,ze dzieci wynagradzaja wszelkie cierpienia,ale wybaczcie,jakos mnie to nie przekonalo jak dotad.
    A a propos jedynactwa to byc moze to kwestia osobowosci, ja chyba wolalabym byc jedynaczka, nie twierdze, ze wolalabym zeby mojego rodzenstwa nie bylo na swiecie, ale ani sie nimi nie opiekowalam,ani z nimi nie bawilam i wlasciwie fakt,ze istnieja nie zmienia prawie nic. Dobrze mi bylo siedziec sobie w zamknietym pokoju, w swoim malym swiecie i podejrzewam,ze wielu jedynakow czuje/czulo sie podobnie i nie cierpi na zadna chorobe :)
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Kamyla: A a propos jedynactwa to byc moze to kwestia osobowosci, ja chyba wolalabym byc jedynaczka

    z własnego doświadczenia i doświadczenia znajomych wiem, że często jedynacy mówią, że chcieliby mieć rodzeństwo, a Ci, co je mają-odwrotnie-chcieli by być jedynakami.
    --
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    No fakt, taka juz ludzka natura :)
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    To może i ja się wtrącę w temacie rodzeństwa. Tiramisu, podajesz dwa skrajne przykłady (brat mnie tłucze kontra brat mi pomaga). A tymczasem rodzeństwo to zwykle "układ" mieszczący się gdzieś pośrodku, pomiędzy tymi skrajnościami.
    Ja mam trójkę rodzeństwa, urodziłam się jako trzecia. Bywało między nami naprawdę różnie, przeżyliśmy wiele wspaniałych dni, ale też często się kłóciliśmy, nieraz miałam ochotę wysłać ich wszystkich na Księżyc :wink: Ale powiem Ci, że jak teraz na to patrzę (wszyscy jesteśmy już dorośli), to nie oddałabym tego bagażu doświadczeń związanych z nimi za żadne skarby świata. Naprawdę wiele mnie to nauczyło w dziedzinie kontaktów międzyludzkich, nie mówiąc już o wpływie (szczególnie starszego rodzeństwa) na mój sposób bycia, moje poglądy etc. To trochę tak, jakby poza rodzicami także oni mnie wychowywali. Bardzo sobie to cenię.
    Ja absolutnie nie twierdzę, że jedynak = skrzywdzone dziecko. Ale na własnym przykładzie widzę, o ile uboższe byłoby teraz moje życie, gdybym nie miała rodzeństwa. I ja tak rozumiem, że to właśnie tego pozbawia się jedynaka. No ale to tylko moje odczucie, nie każdy musi je podzielać...
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Wiadomo, że więcej słychać o micie przeludnienia. Tak samo jak o micie nieskuteczności NPR. Komuś na tym zależy.
    --
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    W niektorych krajach przeludnienie nie jest mitem tylko problemem. No,ale kontrolowanie rozrodu przyszlego pokolenia raczej malo tu pomoze :)
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Kamyla: dzieci wynagradzaja wszelkie cierpienia


    Kamyla, nie wiem kto tak mówi. dzieci nie mają być ani nagrodą, ani kara. Po prostu są polem naszej bezinteresownej miłości, która często bywa ciężkim krzyżem.
    Ale też bez niej człowiek jest jałowy i często czuje się zbędny na tym świecie.
    Wiesz, moje dzieci obrzucają się wyzwiskami typu "debilu", a za 15 minut siadają do wspólnej gry. Trzaskają drzwiami, i sprawiają sobie miłe niespodzianki, albo opiekują się sobą wzajemnie w czasie choroby.
    Tęsknią i nie cierpią się.
    Myślę, że są najnormalniejszym rodzeństwem na świecie.
    I tych relacji nic nie zastąpi.

    Co do efektu cieplarnianego, to opinie są także rózne ale niektóre są skutecznie blokowane, podobnie (jak zauważyła Ama) prawda o NPR.

    Prosta zastępowalność pokoleń to 2,4 dziecka na kobietę. W Polsce przez ostatnich kilka lat było 1,4-1,7
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Dorah, chodzi o cierpienie zwiazane z porodem,ciaza itp, co chwile napotykam opinie,ze usmiech dziecka wszystko to "niweluje". Moze to i prawda i moze sie kiedys skusze,zeby sie przekonac :) Ale poki co jakos trudno mi w to uwierzyc. Oczywiscie-generalnie to z dziecmi tyle samo klopotu ile radosci, pewnie roznie w roznych okresach ich zycia. Tak na marginesie to fajne te Twoje dzieci :D

    A efekt cieplarniany to moim zdaniem przesada, a przynajmniej nasz udzial w nim. Nie wiele sie do niego przyczynilismy i niewiele mozemy zrobic, zeby go "zwalczyc". Ogladalam kiedys ciekawy program na ten temat, o tym,ze takie rzeczy dzialy juz sie na ziemi i planeta sobie z tym zawsze "radzila" i bedzie tak i tym razem, pytaniem jest czy ludzkosc sobie poradzi... Ale to juz temat na inny watek ;)
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 18th 2009
     permalink
    Kamyla: pytaniem jest czy ludzkosc sobie poradzi.
    w tym sęk :confused:

    Wiesz, takie historie o cierpieniu podczas ciąży i porodu i wynagradzającym uśmiechy dziecka to ja wkładam między bajki.

    Ww wszystkich trzech ciążach czułam się dużo silniejsza i zdrowsza niż normalnie, a co do bólu porodowego, to go nie znam. Znam tylko skurcze, które są sygnałem do współpracy z ciałem. Tzn, do porodu trzeba się porządnie przygotować w szkole rodzenia i potem nie panikować. Oczywiście pomijam sytuacje na które nie ma się wpływu, nieprawidłowości.
    Ale nie godzę się na demonizowanie ciąży i porodu, tak samo jak na wynagradzającą rolę dziecka.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Wreszcie jakis sensowny glos :) Mnie tez nie przekonuja bajki o usmiechach,ale tez nie demonizuje porodow, po prostu bardziej sie boje niz chce. Uwazam,ze trzeba naprawde pragnac dziecka i wtedy to wszystko nie jest takie straszne i latwiej przez to przejsc. A jesli ktos jest niezdecydowany to raczej ciezko go "przekonac".
    •  
      CommentAuthorPoli
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Szczerze mówiąc ja bałam się jak cholera porodu, mimo, że bardzo chciałam dziecka, ale poszłam do szkoły rodzenia, poczytałam książkę Preeti Agrawal "Odkrywam Macierzyństwo" (swoją drogą polecam wszystkim mamom które się panicznie boją) i to mnie bardzo uspokoiło. Bo zrozumiałam istotę porodu. Przede wszystkim trzeba myślec o skurczach porodowych a nie o bólach porodowych. I faktycznie, tak jak dorah pamiętam tylko skurcze (pomiędzy sobie spałam na porodówce) i to wspaniałe uczucie jak dostajesz małego, śliskiego dzidziusia na brzuszek a on szuka Twojej piersi. Ale wcale nie traktuje tego jak nagrodę (bo niby za co miałby mnie nagradzac?) tylko jak dar. A szczerze mówiąc on też się musiał wysilic żeby się urodzic. Bo poród to nie ból a wysiłek. Poród nie jest straszny - poród jest piękny, w końcu przekazaliśmy życie. Sprowadziliśmy życie na świat.
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Myślę, ze u podstaw tego pragnienia, które w tak dobry sposób można spełnić (jak widać nie tylko mi się tak udało :bigsmile: ), jest zdrowa relacja miłości między małżonkami. Niczego nie sugeruję Kamyla, bo nie znam twojej relacji. Ale jest czymś całkiem naturalnym, że miłość miedzy kobietą i mężczyzną jeśli jest zdrowa i się rozwija to pragnie iść dalej, nie zatrzymywać się tylko na sobie.
    Dzisiaj to wszystko bywa bardzo pomieszane: kobiety pragną dziecka bez miłości do mężczyzny czasem, pragną miłości tylko dla siebie bez rozwijania w macierzyństwie itp.
    A zgodnie z naturą jest inaczej: miłość, związek, pragnienie rodzicielstwa, odpowiedzialność za związek i za dzieci. To droga natury, jakiegoś rytmu, porządku, która wydaje w życiu owoce.
    Kiedyś spotkałam się z określeniem, ze ciąża jest przedłużeniem aktu małżeńskiego. jest noszeniem w sobie cały czas cząstki pochodzącej od najważniejszego dla mnie człowieka, z którym jedynym na świecie jestem tak blisko, że stanowię "jedno ciało". A ciąża jest widocznym dla całego świata tego potwierdzeniem :bigsmile:
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Hydrazine ja nie piszę że albo się rodzeństwo kocha albo tłucze, ja podałam talce ten przykład jako możliwość jedną z wielu, przeważnie której nie bierze sie pod uwage gdy idealizujemy coś czego nie posiadamy.
    Co do porodu , ja wrecz przeciwnie znam z doświadczenia ból porodowy a nie jakiś skurcz:wink: i obserwuję wynagradzającą rolę dziecka w tym wszystkim- w końcu tylko dzięki niemu ten horror miał jakiś sens.
    Aha i nie uważam że wystarczy się do niego dobrze przygotować i nie panikować żeby był piękny..
    :tongue:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Ja rozumiem, tyle że na podstawie własnych obserwacji (przyjaciele, znajomi, rodzina) skłonna jestem zaryzykować stwierdzenie, że prędzej jedynak będzie idealizował posiadanie rodzeństwa niż ktoś, kto rodzeństwo posiada, bycie jedynakiem. Z pierwszym przypadkiem spotkałam się nieraz, z tym drugim jeszcze nigdy.
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Ptysiu, pocieszajace to,co piszesz :) Dorah,moja relacja poki co jest OK, chociaz duzo mam z takiej kobiety co to pragnie milosci tylko dla siebie. Moj maz bardzo chcialby miec dzieci i jest jedynym powodem, dla ktorego bym sie zgodzila je miec. Byc moze jestem jakas wynaturzona,a moze po prostu "opozniona", skoro naturalnym etapem jest pragnienie dziecka, a ja takowego nie posiadam. Moja mama tez mi sie starala tlumaczyc,ze w pewnym momencie po prostu czegos brakuje w zwiazku dwojga ludzi i naturalnie chce sie "cos z tym zrobic". Byc moze martwie sie na zapas i taki moment kiedys tam nadejdzie, ale poki co dobrze mi w mojej dwuosobowej rodzinie.
    Smuci mnie tylko,ze brak takowego pragnienia moze byc interpretowany jako grzech :(
    •  
      CommentAuthorAmazonka
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Kamyla, jeśli to pragnienie się pojawi, to na pewno go nie przeoczysz i będziesz gotowa do starań. Bez obaw.
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 19th 2009 zmieniony
     permalink
    hydrazine: Z pierwszym przypadkiem spotkałam się nieraz, z tym drugim jeszcze nigdy.

    Ja również.

    Kamyla Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, mówi encyklika. Sądzę, że brak gotowości do zrodzenia dziecka należny do warunków psychicznych. przede wszystkim dziecko ma być "efektem" miłości , a nie obowiązkiem. Nie da się zmusić do miłość. Decyzja o posiadaniu bądź nie powinna wynikać z poczucia dobra dla dziecka. Gdybym była twoim spowiednikiem nie dopatrzyłabym się tu grzechu, ale nie jestem. mam nadzieję, ze takiego znajdziesz. Do grzechu potrzebny pewien wybór zła, a chyba to nie jest to czym się kierujesz.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Zgadzam sie calkowicie z tym co napisalas, Dorah, Wlasnie nie chcialabym sie w zaden sposob zmuszac do niczego ani czuc presji, ze to obowiazek. Nie czuje potrzeby spowiedzi, bo nie mam poczucia winy. Gdybym w tej chwili zdecydowala sie na dziecko to bylby to swego rodzaju "przymus" czy wlasnie poczucie obowiazku a nie milosc i nikogo bym tym nie uszczesliwila tak naprawde i wtedy to dopiero mialabym sie z czego spowiadac :) Jak na razie mam jeszcze czas, jesli po latach nadal nie bede miala tego pragnienia to wtedy pewnie poszukam pomocy, czy u spowiednika czy u psychologa...
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Myślę, ze to zdrowe podejście.

    Natomiast trzeba powiedzieć jasno, że jeśli ktoś zawiera małżeństwo z nastawienie, ze absolutnie wyklucza w nim dzieci, to małżeństwo to nie będzie ważnie zawarte, bo jest to przeszkoda kanoniczna.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    hm, czyli podobnie, jesli w trakcie malzenstwa malzonkowie nie dojda do porozumienia w sprawie dzieci to czy mozna takie malzenstwo "uniewaznic"?
    To takie troche zamkniete kolo, bo jesli ktos przed slubem oswiadcza,ze absolutnie wyklucza dzieci to chyba nie powinno mu sie udzielac tego slubu, Jednak jesli sie nie "przyzna" na poczatku tylko dopiero po fakcie to zbyt latwo mozna byloby "nagiac" taki przepis w celu uniewaznienia, bo niby jak to sprawdzic... Chociaz to juz kwestia sumienia "zainteresowanych" :)
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 19th 2009
     permalink
    Kan. 1101 -

    § 1. Domniemywa się, że wewnętrzna zgoda odpowiada słowom lub znakom użytym przy zawieraniu małżeństwa.

    § 2. Jeśli jednak jedna ze stron albo obydwie pozytywnym aktem woli wykluczyłyby samo małżeństwo lub jakiś istotny element małżeństwa, albo jakiś istotny przymiot, zawierają je nieważnie.

    Ten kanon dotyczy zarówno zgody wewnętrznej na pytania kanoniczne, jak i treści samej przysięgi.

    Sądy biskupie mają coraz więcej roboty ponoć.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorKamyla
    • CommentTimeMar 20th 2009
     permalink
    No, podejrzewam,ze maja, w koncu zainteresowanie rozwodami niestety rosnie. A tak z ciekawosci to jakie sa skutki takiego "uniewaznienia"? Czy obydwie strony moga ponownie zawrzec slub koscielny czy ten, kto jest "winny" (np nie chce dzieci) to juz nie moze? I czy skoro czyjes malzenstwo okazuje sie nie wazne to rozumiem ze wypada sie wyspowiadac z cudzolostwa popelnianego podczas trwania tego zwiazku? Ciekawy temat.
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 20th 2009
     permalink
    To nie jest "Unieważnienie" tylko stwierdzenie, że małżeństwo nigdy nie zaistniało. Więc odpowiedź jest jasna. Oboje są wolni.

    Natomiast nie było co do cudzołóstwa to nie jestem kompetentna, ale na zdrowy rozum "chrześcijański" wydaje mi się, ze skoro nie było świadomości, to nie ma grzechu.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMar 20th 2009
     permalink
    Seksualność wg JPII - polecam
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthortuli_pani
    • CommentTimeMay 15th 2009
     permalink
    nie wiem, czy to dobry wątek, ake nich będzie :wink:
    Seks_jest_jak_zycie_wieczne
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 15th 2009
     permalink
    Integrując wiarę z seksualnością, ludzie mogą się odblokować. Wiele kobiet zmienia na korzyść swoje podejście do seksu. Zaczyna go lubić. To cieszy mężów
    Zgadzam się z tym w 100%.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeMay 15th 2009
     permalink
    piękny artykuł..właściwie wywiad
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMay 15th 2009
     permalink
    czyli jednak da sie inaczej, niz bylo przedstawiane w tym watku, jako jedno sluszne...
    super artykul, super podejscie... szkoda, ze tak malo duchownych ma takie...
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    co masz na myśli Rooda?
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    Dorotko chyba uczestniczylas w watku od poczatku;)

    nie bede przytaczac konkretnych wypowiedzi, kto czytal watek i artykul wrzucony przez tuli, chyba wie o co chodzi...

    a wzbudzanie poczucia winy, o ktorym o. Ksawery wspomina, niestety pokutuje i pokutowac bedzie...
    --
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    po prostu nie widzę sprzeczności między artykułem a tym wątkiem.
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthordorah
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    Niektórym się wydaje, że życie seksualne katolików musi być smutne co najmniej tak jak niektóre pieśni religijne:wink:

    Bóg nie ma zamiaru zabronić człowiekowi seksu, ale chce go upiększyć, uszlachetnić i udoskonalić.

    sakrament małżeństwa to codzienne odkrywanie miłości Boga, zarówno we dnie, jak i w nocy.

    Seksualność ma charakter głębokiego przeżycia, spotkania z Absolutem, Bogiem. To metafizyczne otwarcie na siły nadprzyrodzone. Dla ludzi, którzy nie są katolikami, seks może być przeżyciem szeroko pojętej religijności, dla katolika może być szansą spotkania z Bogiem osobowym, z Chrystusem, który wciela się w ludzkie życie. W sferze seksualnej dobrze widać, że wielu ludzi nie zadowala się seksem opisanym przez biologię, są otwarci na metafizyczne doświadczenie.

    Integrując wiarę z seksualnością, ludzie mogą się odblokować, wyzwolić. Wiele kobiet zmienia na korzyść swoje podejście do seksu. Zaczyna go lubić. To cieszy mężów

    Patrząc na szczęśliwych małżonków, ludzie też mogą się dziwić, w jaki sposób udało im się wytrwać w tej miłości. I może pomyślą, że w tym musi być ręka Pana Boga.

    Dlatego mężczyzna nie może po osiągnięciu satysfakcji obrócić się plecami do żony, zostawić ją rozbudzoną i niezaspokojoną. W ten sposób ją krzywdzi. o tym była mowa wcześniej w wątku.

    w ciele jest mądrość, którą trzeba odkryć. Szacunek i miłość do drugiej osoby wymagają uznania kobiecego ciała za bardzo dobre, nie wymagające poprawek.

    zadaję pytanie, czy takie zachowanie rzeczywiście wystarczy. Kobieta i mężczyzna dążą do pełnej jedności, jaką daje stosunek. Często małżonkowie mówią: chcielibyśmy współżyć, ale się boimy. Dlatego poprzestają na wzajemnej stymulacji. Czerpią z tego bliskość, ale sami przyznają, że to namiastka pełnego bycia ze sobą.

    Często małżonkowie mnie pytają, czy jest moralne zaspokojenie małżonka po akcie seksualnym, czy to nie jest już masturbacja. Tłumaczę, że nie, bo to wszystko składa się na pełny akt seksualny. Podobnie gdy żona ma orgazm jeszcze przed stosunkiem, bo mąż ją tak rozbudził. Małżonkowie muszą czuć się wolni, a nie lawirować między zakazami
    -- chętnie pomogę w interpretacji
    •  
      CommentAuthorrooda
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    rozumiem, ze mozesz nie widziec Dorotko:)
    --
    •  
      CommentAuthorFiufiu
    • CommentTimeMay 16th 2009
     permalink
    Bardzo mądre słowa.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeMay 17th 2009
     permalink
    hehe mi tez rzucila sie w oczy "subtelna" roznica miedzy wywiadem a tym wątkiem:wink: prawie to samo zostało tu powiedziane. prawie robi jednak roznice:wink:
    •  
      CommentAuthornibriana
    • CommentTimeJun 3rd 2009
     permalink
    Słowa są ułomne.
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeOct 12th 2009
     permalink
    Ja i moj maz dostalismy od znajomego ojca Jezuity O. Łucarza, w prezencie slubnym, "Seks jakiego nie znacie" O. Knotza. Dla mnie jest wszystko jasne jak slonce. Polecam kazdemu :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorfresca
    • CommentTimeNov 8th 2009
     permalink
    [quote=Trisha][/quote]

    popieram :wink: nam też ta książka wszystko wyjaśniła:bigsmile:
    --
  1.  permalink
    Gdzieś w tym temacie przewinął się link do strony, na której mówi się o tym, że pocałunki "głębokie" są grzeszne nawet w małżeństwie. Czy ktoś, kto ma rozeznanie w oficjalnym nauczaniu KK może zweryfikować tę informację?
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeJun 20th 2011
     permalink
    Też jestem ciekawa
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorRozkosznica
    • CommentTimeJun 20th 2011 zmieniony
     permalink
    dorah: Często małżonkowie mnie pytają, czy jest moralne zaspokojenie małżonka po akcie seksualnym, czy to nie jest już masturbacja. Tłumaczę, że nie, bo to wszystko składa się na pełny akt seksualny. Podobnie gdy żona ma orgazm jeszcze przed stosunkiem, bo mąż ją tak rozbudził. Małżonkowie muszą czuć się wolni, a nie lawirować między zakazami

    Jak więc "głęboki" pocałunek małżeński może być grzeszny? pomijając, uważam i to jest moja prywatna opinia, iż skoro jesteśmy małżeństwem i zgadzamy się na pewne praktyki seksualne, ciekawie nazwane w tym wątku "zielone serduszka" to jest to nasza indywidualna sprawa zgodna z sumieniem ( nie bądźmy pruderyjni i zaszufladkowani) uświęcona sakramentem małżeńskim. Kto i gdzie ppowiedział, który werset pisma świętego lub przykazanie Boże tego zabrania? Małżeństwo to związek dwojga ludzi, w omawianym kontekście uświęcony przez sakrament. Kobieta i męźczyzna stają się jednym i wszystko co za obopólną zgodą się między nimi dzieje (mam tu na myśli te zielone serduszka) jest wg.mnie jak najbardziej nie grzeszne. Ktoś myśli inaczej,proszę o argumentację,a jeśli popiera się naukami bądź konkretnym pismem , prosze o cytat. Pozdrawiam.
    P.S My lubimy zielone serduszka.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.