Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorikaan
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    a ja tu weszłam żeby poczytać coś w tematcie wątku a czytam o pasztetach. No spoko :rolling:
    -- ,
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    A ja tu zaglądam z myślą, że się ostro dyskusja o rodzeństwie rozwinęła...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    ja tez o tym PMSie pomyslalam, haha
    a jak juz tak of topowo to ja dzis mialam super dzien bo do opieki nad dziecmi mialam 3 osoby, jeah, i moglam rece uzywac do dlubania w nosie;-P a nie do noszenia marty.
    a jutro ide do fryzjera. wprawdzie z dwojka wiec moze byc ciezko, ale juz sie i tak ciesze.
    a piter dzis zjadl caly plaster pieczeni na obiad i ziemniaka:shocked: czy ziemniak to warzywo???? :devil:
    -- ;
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeOct 31st 2016 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: czy ziemniak to warzywo????
    --

    Ha ha, tak, możesz się cieszyć :tongue:
    Wiecie co Dziewczyny, podczytuję z telefonu i ... przypominacie mi, jak to było jeszcze chwilę temu. Jedno na cycu, drugie właśnie zrobiło kupę. Jedno usypiało, drugie grało na flecie... i nawet nie wiem, kiedy to minęło. Do dobrego człowiek jednak szybko się przyzwyczaja. Minie i u Was :)
    Teraz jesteśmy na etapie zabierania zabawek, niechęci do ubierania się :)
    Macie rację co do cierpliwości. Też zauważyłam, że jak mam gorszy dzień, chcę żeby dzieciaki zrobiły coś JUŻ, to zazwyczaj tego nie robią. A jak się uśmiechnę i spytam "co, nie chce Ci się, rozbiorę Cię, sama przyniosę, posprzątam etc.?", to się okazuje, że ze słupa soli robi się dziecko chętne do pomocy. No tylko ten- żeby ta cierpliwość zawsze była :devil:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 31st 2016 zmieniony
     permalink
    Tylko Caris to nie jest zawsze tak - zresztą jak i ktoś inny o tym wspomniał, że to wszystko rozbija się o niecierpliwość matki (ciekawe dlaczego nie ojca ;)). Ja wstaję w zarąbistym humorze, co ja na to poradzę, że jestem skowronkiem, od rana super nastrój, udziela się małemu, natomiast starszak - bez kija nie podchodź. Są różne dzieci i uogólnianie "bo humor mamy wpływa na dziecko" jest, za przeproszeniem o kant dupy potłuc i znowu wracamy do tego, że zrzucamy winę na rodzica, co jest moim zdaniem błędem. Są dzieci różne, nam się trafił wyjątkowo ciężki egzemplarz w postaci Krasnala, drugie to anioł. I powiem Wam, że jakbym miała dwóch takich jak Gugi to też bym była zdziwiona, że jak to można mieć problemy z dziećmi ;)

    Sorry za sarkazm.

    Treść doklejona: 31.10.16 07:42
    O, a wczoraj mąż mi fajny artykuł podsunął o okresach niestabilności emocjonalnej u dzieci - u nas pokrywa się toczka w toczkę z Krasnalem, z tego co widzę. Gugiś z kolei się wymyka, bo u niego te okresy są rozmyte, bo i jest o wiele spokojniejszym dzieckiem. Za to u Krasnala te okresy nierównowagi są tak widoczne, że czasem wstyd mi z nim wychodzić z domu, bo nie wiem co mu odbije ;) Oczywiście żartuję, ale po prostu jest to u niego mega widoczne.

    Czterolatek: "Dziecko w tym wieku staje się nie do opanowania. Bije, kopie, biega, ucieka, niszczy przedmioty. Jest niezwykle pewny siebie. Raz się złości, by po chwili głupkowato się śmiać. Uwielbia używać brzydkich wyrazów. Bujna fantazja sprawia, że 4-latki mają niezwykłą tendencję do mieszania prawdy z fikcją. Wcielają się w różne postaci (np. w kota). Rodzica może opanowywać uczucie beznadziejności, podczas gdy teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, dziecko potrzebuje ich stanowczości."
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    ja tez wstaje w dobrym humorze, z usmiechem na ustach robie sniadanie, a potem taka akcja ze straszakiem, ze caly humor diabli wzieli.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    Ewa, to zobacz co jest o 6-latkach:

    "Dziecko znów staje się "trudne", przypominając swoim zachowaniem 2,5-latka. Szarpią nim skrajne emocje, teraz kocha, by za sekundę nienawidzić. Bardzo wiele wymaga od innych, trwa nieustępliwie w swoich żądaniach. Nie dostosowuje się, to świat ma się dostosować do niego. Wszystko jest na nie, z założenia - przy czym, w odróżnieniu od 2,5-latków, potrafią godzinami w krnąbrny sposób roztrząsać wydane przez rodzica polecenie. 6-latki są jednocześnie otwarte na nowe doświadczenia, mają mnóstwo energii i chęć na wszystko. Źle znoszą krytykę i porażkę, są bezzasadnie pewne siebie. Mają skłonność do drobnych kradzieży i potrafią kłamać, szczególnie w sytuacji, gdy muszą przyznać się do winy."

    Treść doklejona: 31.10.16 07:54
    O, jeszcze tutaj, podobnie, ale jednak trochę inaczej opisane.
    --
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    _Fragile_: "Dziecko znów staje się "trudne", przypominając swoim zachowaniem 2,5-latka. Szarpią nim skrajne emocje, teraz kocha, by za sekundę nienawidzić. Bardzo wiele wymaga od innych, trwa nieustępliwie w swoich żądaniach. Nie dostosowuje się, to świat ma się dostosować do niego. Wszystko jest na nie, z założenia - przy czym, w odróżnieniu od 2,5-latków, potrafią godzinami w krnąbrny sposób roztrząsać wydane przez rodzica polecenie. 6-latki są jednocześnie otwarte na nowe doświadczenia, mają mnóstwo energii i chęć na wszystko. Źle znoszą krytykę i porażkę, są bezzasadnie pewne siebie. Mają skłonność do drobnych kradzieży i potrafią kłamać, szczególnie w sytuacji, gdy muszą przyznać się do winy."


    ło matko! toż to o mojej Zołzie! która wcale nie była takim 2,5 latkiem... po stokroć wolę ją z tamtego okresu niż z tego.
    a z nastrojem u nas jest na odwrót. mam dobry humor dopóki Młoda nie wstanie i mi ciśnienia nie podniesie :devil: a potrafi to robić z prędkością światła:tongue:
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    tak, wiem, juz poczytalam. fajny tamten twoj link, skopiowalam sobie. Bo i marta i piter - wszystko sie zgadza.
    tylko skad te cierpliwosc brac

    Treść doklejona: 31.10.16 08:31
    frag, u nas wszystko sie zgadza, wszystko. te kradzieze nawet, bo czasem bral klocka z przedszkola.
    podstepem radza? hyhy. probowalismy na przekor - nie musisz jesc. to foch byl taki, ze wymiekam. placz, ze mu nie chcemy dac jesc. wrrr
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    Ewa, pojęcia nie mam, mnie się wydawało, że znalazłam na Krasnala sposób (rozbawianie), a teraz to zupełnie nie działa i muszę szukać nowego ;) I tak do 18ki ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    Ja nie mam doświadczenia z dwójką, więc tylko w kwestii róźnych napadów złości i histerii napiszę...
    Jakiś czas temu trafiłam na bardzo fajny tekst:

    pozwól złości się przetoczyć
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeOct 31st 2016
     permalink
    Ja mam duży problem ze złością, trudno mi ją zaakceptować. Fragile - brak cierpliwości mojego męża też ma wpływ na zachowanie starszej. U nas Łucja tez potrafi od rana wstać z fochem i o wszystko robić awantury, dziś była histeria na 30 minut, bo nie było jej mleka, a potem już wszystko było źle. Zaczęło się o 8.00. Po takich akcjach czuje się jak przepuszczona przez wyrzymaczkę. I mój brak cierpliwości i zmęczenie nie sprzyjają wyciszeniu dziecka, bo po prostu brak mi wtedy empatii. Opus 4-latka idealnie pasuje do Lusi. Czyli jest nadzieja ☺
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 1st 2016
     permalink
    ja niestety cierpliwosci nie mam za grosz. Mnie wnerwia jak ktos nie wie czego chce, a obecnie piter jest na takiej fali - ubiore sie, nie ubiore, pozniej, no przeciez chcialem sie ubrac, to ty nie chcialas zebym sie ubral, ehhhh.
    Z jedzeniem od 2 dni jest dobrze. Wczoraj zjadl ladnie I danie, II danie, kolacje, sniadanie, bez szemrania, z apetytem.
    I badz tu czlowieku madry. Odnosze wrazenie, ze zadnej zaleznosci w tym nie ma, ot po porstu wczoraj byl zgodnym chlopcem, az do wieczora.
    -- ;
  1.  permalink
    No u mnie podobnie. jest dzien ze wszystko cacy a jest dzien ze sie zyc z mlodym nie da:/
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 1st 2016
     permalink
    A nie macie tak, że dzieci się wymieniają? Tzn. jak jedno jest spokojne to drugie ma "dzień wariata", a jak ten drugi się ogarnie to zaczyna pierwszy? :D Gdzieś był taki fajny komiks, jak znajdę to Wam wkleję - no wypisz, wymaluj :)

    Treść doklejona: 01.11.16 09:37
    O, znalazłam:

    2

    2
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeNov 1st 2016
     permalink
    U mnie tak było od początku :) Do tego są jeszcze dni że obie mają muchy w nosie, wtedy mam ochotę uciekać :)
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 1st 2016
     permalink
    U nas jest odwrotnie. Im bardziej Łucja daje w kość, tym Laura bardziej radosna przylepka.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 1st 2016
     permalink
    Jako że zaczęłam ostatnio tą dyskusję, to się podzielę. Od kilku dni jestem zen (no, prawie :wink: ). Włączyłam taktykę: tak, pomogę Ci ze wszystkim, czego chcesz. Przy jednej takiej prośbie po prostu, normalnie zapytałam po co jej ode mnie pomoc, skoro sama fantastycznie sobie radzi. Wzruszyła ramionami i odpowiedziała: bo tak jest fajniej. Retrospektywnie pomyślałam o wszystkich moich prośbach o pomoc, okraszonymi wywodem, że miło mi z nią współpracować, że lubię z nią spędzać czas, że fajnie jest z kimś coś robić razem i widzieć efekty wspólnej pracy. Czasem warto po prostu porozmawiać z dzieckiem, zamiast głowić się i załamywać.
    U nas jest raz lepiej raz gorzej, toczy się jakoś. Czasem Młody podbiera Starszej klocka i ucieka a ta w płacz. Czasem Starsza podchodzi "przytulić" Młodego i leżą razem na podłodze płacząc z powodu rozbitych nosów i guzów na czołach. Natalka jak wstanie lewą nogą, to choćbym stawała na głowie, to smęci cały dzień i trzeb się uzbroić w multum cierpliwości. Jak w ten dzień muszę myśleć o czymś dodatkowym, to szybko dochodzi do automatu z mojej strony i zaczyna się robić niemiło. Dodatkowo, przedszkole też często musi być odreagowane, niestety, są dni, że robi nam to naprawdę pod górkę. Ogólnie, nie zdarza się tam nic nieprzyjemnego, ale wiem i widzę, że ta zmiana nie jest dla niej prosta. Młody nie miewa raczej zmiennych nastrojów, nawet skoki przechodzi jakoś tak... bez echa. Odbija sobie nocą, gorzej śpi wtedy.
    Naszło mnie ostatnio, że często patrzę na moje dzieci przez pryzmat tego drugiego. Często zapominam się, porównuję, analizuję. Wiem też, że to nie jest dobrze dla nich, że wtłacza ich to w jakieś schematy, ramy, a tego nie chcę, muszę się z tym ogarnąć.
    Czytałam ostatnio książkę o trudnych dzieciach. Stara jakaś, dopadłam w bibliotece. Utkwiło mi w głowie jedno. Że każde dziecko jest wyjątkowe, a te trudne do kochania wymagają od nas podwójnej dawki miłości, podwójnej cierpliwości, zaangażowania, spokoju. Bo one sobie fizycznie nie radzą w takim stopniu, w jakim od nich oczekujemy.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Livia, moglabys opisac sytuacje zwiazana u was z buntem 6-latka? jak to bylo?
    serratia, jak u was sie toczy?
    u mnie znowu kryzys;-(
    -- ;
  2.  permalink
    serratia: U nas jest odwrotnie. Im bardziej Łucja daje w kość, tym Laura bardziej radosna przylepka.


    O to to. U nas podobnie. Jak mi starszy podpanie czymś i jestem na niego wsciekła, to mały chodzący anioł..w stylu "mamusiu...pomóc CI w czyms? Ja jestem grzeczny..."
    Wtedy to mam mieszane uczucia od wściekłości aż po śmiech. :bigsmile:
    -- ___
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ja mam kryzys za kryzysem. A po całym dniu marże o spokojnym wieczorze. A wtedy piszczą, biegają, nie chcą iśc spać. Oboje. Krysia nie wykonuje poleceń.
    I ma okres "chcę i nie chcę". Prawie codziennie o coś.
    Wczoraj była na obiad pieczarkowa- bez pieczarek nalałam, ale jakieś "okruchy" się dostały ze cztery.Pół godziny jadła i nie zniknęło nawet pół miski.
    Bo ona nie chce pieczarek. To nie jedz. Ale musi je przesuwać, i dlatego tak wolno je. To je wyjmij. Nie chce ich wyjąć. To nie wyjmuj i jedz. Ale tam są pieczarki i przez to jem wolno. To jedz wolno. Ale ja nie chcę jeść wolno! To wyjmij pieczarki! Ale nie chcę wyjąć pieczarek. W końcu padła z histerią na podłogę. Chciałam wynieść zupę do kuchni. Ale ona bedzie ją jadła. To usiądź i jedz. Ale tam są pieczarki! W końcu usiadła, jak powiedziałam, że wstanie od stołu oznacza że się najadła i zakończyła posiłek. Może powinnam od tego zacząć?
    To akurat nie wina rodzeństwa a okresu rozwojowego, ale tak mi nerwy padają że znów się zapisałam do naszej pani Kasi.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    mi tez nerwy padaja. codziennie postanawiam sobie, ze dzis bedzie ten dzien, kiedy nie wybuchne, a potem zas to samo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewasmerf: moglabys opisac sytuacje zwiazana u was z buntem 6-latka?

    No trochę tego było... Zmyślanie niestworzonych historii, darcie się o byle co, przeklinanie, podnoszenie ręki na męża, jak mu coś kazał robić, poza tym nagle nie umiał sam się ubrać, rozebrać, sprzątnąć po sobie (że sprzątaniem nadal jest ogromny problem), ogólnie wszystko na "nie!", taki bunt dwulatka, tylko zwielokrotniony :wink:
    Potrafi zapamiętać numery boczne autobusów, którymi jechał, ale nie może sobie przypomnieć o co go przed chwilą prosiłam - to taka codzienna klasyka :wink: Teraz doszły jeszcze spazmy, ryk i rzewne płacze jak ma odrabiać lekcje, a mnie już trafia szlag.
    --
  3.  permalink
    Te "chce i niechce" tez mnie przyprawia o biala goraczke... "Jedz - niechce, to nie jedz - chce" i tak o wszystko... grrr
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    no to widze ze nie jestem sama. ale i tak mam jakis kryzys.
    u nas w przedszkolu we wrzesniu byly problemy. pod koniec wrzesnia sie skonczyly, pazdziernik super. listopad tez dobrze. byly tam jakies 2 incydenty ale dosc szybko zazegnane. a wczoraj nastapil wybuch. grali w pilke i piter przegral. i ponoc sie tak wsciekl, ze zaczal wrzeszczec, rzucil sie na tego kolege, ktory wygral, potem na pania, no ostro bylo. i jak to sie zaczelo o 14:30, tak jak przyszlam po 16 to siedzial nadal odosobniony w sali z pania. pani znowu zasugerowala psychologa, ale ja 2 razy bylam i psu na bude taki psycholog, bez urazy dla nikogo.

    Treść doklejona: 18.11.16 12:29
    musze pisac partiami coby mi tekstu nie zezarlo.
    jak go odbieram z przedszkola to zwykle jest super przez pierwsze 10 minut. do przystanku. a potem w tramwaju to juz marta sie zazwyczaj drze, piotrek ja drazni, skacze, gada, smieje sie szatanskim opetanym smiechem, no jak oblakany. dojezdzamy do domu to oczywicie krolewna ryk jak tylko przestapimy prog mieszkania, ze ja trzeba piersza wyciagnac, bo jaknnie to spazmy. najczesciej ja wtedy karmie, a jak sie nakarmi to staram sie ogarnac zakupy i piotrkowi cos do jedzenia zrobic. pech chce ze marta wieczorem jest trudna, zabawiac trzeba, nosic, jak odloze to sie troche bawi ale marudzi, steka, kweka. piter zje to probujemy zagrac w cos, on meczy, mamo pograj. gry musza byc takie zeby marta mogla wziac do buzi, proponuje jenga, piter chce szachy, szachy male, ale kij z tym, najwzej pogryzie, nie udlawi sie, ale marta sie czolga do szachownicy, straca pionki, pioter-odsun ja. odsuwam, zagradzam noga, ta sie wspina, jeczy, nie podoba jej sie to, ten meczy graj ze mna. w takich warunkach gram jak ciamajda, zostaja 3 pionki na krzyz, nie ma czym grac, a raczej tak mozna grac w nieskonczonosc. mowie - piotrek, widzisz ze sie nie da. ten jeczy. i jeczy tak jak zacieta plyta, zaczynam podnosic glos, mowie, chocmy sie kapac. piter sie ociaga. napuszczam wody, marta do wanienki w atmosferze stekania, piter grzebie sie na maksa. ubieranie rozbieranie to jakis koszmar. albo nie chce. udaje gluchego. no jak nie che to najpierw marte. ogarne ja, czasem oboje na raz, czasem jego najpierw.
    potem probuje uspac marte. ta nie chce. piter steka, albo gra na czyms. krzycze z pokoju zeby byl cicho. to przylazi mi do pokoju, no rozne warianty sa.
    mowie zeby umyl zeby. pozniej, albo udaje ze nie slyszy. ok. zostawiam. ponawiam prosbe za jakis czas. mowi ze umyl. no nie umyl, skoro szczotka sucha. prosze i prosze. za 20 razem on mowi przykladowo ze nie slyszal, ze nie wiedzial. oporuje zlosliwie.
    wchodzimy do sklepu, wymusza, ze moze tego slodycza, ze on nie jadl, ze mowilam ze 2 slodycze dziennie. szczegol ze zjadl juz na przyklad paczke mamby albo biszkopty.
    ostatanio awantura w tramwaju byla, ze on chce bulke. mowie, ze nie mam. kupimy jak wysiadziemy. no nie rozumie. chce bulke, chce bulke, kup mi bulke i uwaga hit - no dawaj i bulke. rece opadaja przy samej dupie. mowie, ze nie bede z nim rozmaiwac jak sie tak brzydko odzywa, to zaczyna - no mamo, mow do mnie. mow do mnie, czemu do mnie nie mowisz. mowie - przeciez caly czas mowie - usiadz prosze. mamo, czemu do mnie nie mowisz. no przeciez mowie caly czas. mamo, czemu do mnie nie mowisz. jeeezu. z trudem dojezdzam do domu. jak wysiadam to jestem wypompowana. i szczerze? po takich akcjach to nie mam checi z nim nic robic, kolo sie nakreca.

    Treść doklejona: 18.11.16 12:37
    a jak nie chce z nim grac przykladowo, bo nie mam sily, bo marta bo cos tam to mowi - bo ty mnie nie lubisz.
    co chwile slysze - lubisz mnie? fajny jestem? powtarzam setny raz - tak, jestes fajny, jestes wymarzonym synkiem. ale ciagle malo. wiecie, jak po raz setny to powtarzam to czuje ze to jest takie jalowe. lapie nerwa. moze przez to ze jestem w ciaglym halasie?
    gramy to wydaje rozne dziwwne odglosy, siemiej sie jak opetany.
    w domu ostatanio w pilke gra. pozwalam taka marty lekka, ale tej gumowej juz nie. piotrus odloz pilke. odloz pilke. sto razy mozna powtarzac. kopie specjalnie.
    ostatanio zjadl paczke slodyczy, wchodze do pokoju, papiere wala sie po podlodze. piotrus wyrzuc, to zamiast wziac do reki i wyrzucic to bedzie noga popychal. no coz, moze za setnym razem uda sie nabrac go na noge i zaniesc do kubla.
    je nalesniki. piotrek, posmaruj sobie, pomoge ci zawinac. ja nie umiem. i bedzie siedzial i patrzyl. piotrek, no umiesz. sprobuj. w koncu probuje. nawet zawija. da sie? da sie. ale czasem sie dramat z tego zrobi.
    u nas z jedzeniem juz duzo lepiej. ale bylo identycznie - sos do spagetii robie z cebula. tak poszatkowana ze nie widac. ale siedzial i wygrzebywal. masakra

    Treść doklejona: 18.11.16 12:47
    ostatnio pojechaismy do parku na takie cwiczenia na wolnym powietrzu. 5 osob na ktrzyz, starsze ososby, miasto w formie, taka akcja. marta musiala na rekach, ja to tam dla rozwrywki, wiadomo ze z nia nie pcowicze, ale myslalam ze dla piotrka fajnie. to jak go trener zapytal jak ma na imie to on powiedzial - nie wiem. i sie zcazlo. moze dlatego ze uwaga na nim skupiona, ale juz byl ryk co chwile, ze on nie umie, mamo, dobrze robie? wszystko na opak robil, w atmosferze ryku, focha, obrazania sie, ze on nie umie, ze przeciez robi dobrze, wszystkie ruchy specjalnie zle z rykiem - mamo, tak? i tak godzine czasu. w koncu zabralam sie i poszlam, w trawaju powiedziala, ze juz go wiecej nie zabiore. chcialm zeby bylo fajnie a on taki cyrk. to zaczal ryczc ze on chce, ze przerasza.
    on jest zagubiony, ja jestem zagubiona. im bardziej on jest niedobry tym bardziej potrzebuje mojej milosci, a ja mam wrazenie ze wtedy mam tej milosci najmniej. jak zyc...;-(
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeNov 18th 2016 zmieniony
     permalink
    Ewa, jak ja cię rozumiem!
    Ale wiecie, przeczytałam ten tekst o złości zalinkowany.
    I najczęściej tak to wygląda. Histeria, nerwy na całego, ja się nakręcam, a moje dziecko po pól godziny- 40 minutach - oaza spokoju. I robi co ma robić albo idzie spać. A ja nadal wsciekła.
    I teraz myślę, że to wina mojej mamy, mojego wychowania- ja byłam podobna do mojej córki, pamętam swoje zachowanie. Moja mama mnie rzadko przytulała, a w trakcie takiej złości czy histerii nigdy. I nie chciała mnie słuchać ani się odzywać. Najwyżej jeszcze sprała. Chyba że się kajałam, przepraszałam, to wtedy ewentualnie mnie zbeształa jeszcze. Ale dla mnie ważne było, że się chociaż odezwała. Całe życie w poczuciu winy, nawet teraz, chociaż z tym walczę.
    I ja tego oczekuję od moich dzieci- skruchy i refleksji. I skorygowania swojego zachowania.
    A może mimo tych prawie 6 lat Krysi, ona nadal nie wszystko wie /Ani w kwestii zachowania, anie w kwestii emocji? w końcu jakos je musi uwolnić.
    A ja od początku przyjęłam model wychowywania zbliżony do tego który znam, chociaż nie chciałam.
    więc nie mogłam jej niczego nauczyć.
    Nie tłumaczyłam, tylko karałam.
    I mnie samej ciężko te rozbuchanie emocje ogarnąć i zdarza mi się przekroczyć granicę, a odmawiam tego dziecku.
    Zdaje się, że muszę dużo przemyśleć i siebie przemeblować...
    --
    •  
      CommentAuthorŚroda
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Dziewczyny, będę świnią i bezpardonowo napiszę, że cieszę się, że u mnie nie jest jeszcze aż tak źle...:devil:

    Poza tym, jak widzę, że któraś pisze, że ''wychodzi z siebie i staje obok", to wstępuje we mnie nadzieja, że nie jestem taką najgorszą matka, która czasem krzyczy, wrzeszczy i nerwy jej nie wytrzymują i ma ochotę wyjść albo rzucić się z piętrowego, domowego tarasu.
    Inaczej, że nie jestem jedyną tego typu matką. :wink:

    Przybijam piątkę!
    --
    •  
      CommentAuthoranairda1986
    • CommentTimeNov 18th 2016 zmieniony
     permalink
    Ewa że tak się zapytam...a gdzie w tym wszystkim jest twój partner?
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    anirda, to skomplikowane. Powiedzmy, ze jak u czesci z mam jest go malo, bo pracuje.
    -- ;
  4.  permalink
    Szkoda,że z tym wszystkim jesteś sama. Bo np u mnie kiedy są takie dni mąż bierze starszaka do figloraju/na frytki,bylebym mogła odpocząć.

    Chociaż ostatnio częściej Anule zabiera,ale ona na mm,więc łatwiej...

    Ehh te problemy..
    -- [/url[/url]
    •  
      CommentAuthorAga19782
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewa a jakies kary stosujesz?
    Bo widze ze próbujesz synowi dohodzic na wszelkie mozliwe sposoby ale karania nie ma.
    Jego swiat jest troche niepoukladany....toczy sie wokol siostry .Ale troche i pozwalasz mu na taka swobode nie?
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewasmerf: trener zapytal jak ma na imie to on powiedzial - nie wiem. i sie zcazlo. moze dlatego ze uwaga na nim skupiona, ale juz byl ryk co chwile, ze on nie umie, mamo, dobrze robie? wszystko na opak robil,


    Ewa przypomniałaś mi historię jak jednej z moich podopiecznych urodził się brat. Miał już kilka miesięcy gdy mieliśmy uroczystość z okazji Dnia matki. Moja grupa ładnie ustawiła się w rządku do piosenki, w ręku trzymała upominki dla rodziców i nagle pan animator podszedł do niej z mikrofonem i zapytał "a co Ty trzymasz w rączce?". "Gówno!" (odpowiedziała ta dziewczynka przez mikrofon). Myślałam, że jej rodzice spadną z ławki, animator omal nie zgubił mikrofonu, a kamerzysta kamery :P...
    --
  5.  permalink
    No to w porownaniu do Ciebie Ewa to u mnie nie jest az tak zle... U Ciebie jak na mnie ewidentna zazdrosc o siostre bys swoja uwage skupila na nim. No u mnie tego nie ma (narazie?).. ale
    Ewasmerf: w koncu zabralam sie i poszlam, w trawaju powiedziala, ze juz go wiecej nie zabiore. chcialm zeby bylo fajnie a on taki cyrk. to zaczal ryczc ze on chce, ze przerasza.

    takie wlasnie akcje mamy czesto i one mnie do szewsniej pasji doprowadzaja...

    karolciat: I teraz myślę, że to wina mojej mamy, mojego wychowania- ja byłam podobna do mojej córki, pamętam swoje zachowanie. Moja mama mnie rzadko przytulała, a w trakcie takiej złości czy histerii nigdy. I nie chciała mnie słuchać ani się odzywać. Najwyżej jeszcze sprała. Chyba że się kajałam, przepraszałam, to wtedy ewentualnie mnie zbeształa jeszcze. Ale dla mnie ważne było, że się chociaż odezwała. Całe życie w poczuciu winy, nawet teraz, chociaż z tym walczę.
    I ja tego oczekuję od moich dzieci- skruchy i refleksji. I skorygowania swojego zachowania.

    Ja chyba jestem ten sam typ.. Od mamy wiecznie slyszalam "odejdz, nie teraz bo ogladam, slucham czytam itp". Nie pamietam aby mama istniala jakos specjalnie w moim zyciu, dla mnie zawsze najwazniejsza byla babcia....
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Aga, rozwin, bo jakos nie bardzo rozumiem.
    kary stosowalam, ale jakos tak nie bardzo wiem czym karac i jak karac. nie przemawia to do mnie. bo czym? ze nie bexzie ogladal bajek? nie oglada prawie wcale, raz w tygodniu moze.
    ze nie bedzie jadl slodyczy? nie je prawie wcale.
    cos na czym mu najbardziej zalezy to czas ze mna? tym mam go karac, jeszcze bardziej ten czas ograniczajac?
    i tak, ja tez zyje w nieustannym poczuciu winy. ze jestem zla matka. bo pewnie sama do tego wszystkiego doprowadzilam, wykonujac miliony zlych posuniec.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorAga19782
    • CommentTimeNov 18th 2016 zmieniony
     permalink
    Nwpisalas ze dwa razy dziennie je slodycze?
    Chodzi o to zby wiedzial ze jak np bedzie niegrzeczny w tramwaju to nie pograsz z nim w gre.
    Nie chodzi o zakazy tylko o pewne ramy ktorych dziecko powinno przestrzegać.

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 18.11.16 18:57</span>
    Nie jestes zla matka tylko masz mniejsze dziecko i syn powinien zrozumiec to ze jesli umozliwi ci okielznanie mlodej to bedziesz miala wiefej czasu dla niego.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Moja ma cztery lata, ale u nas też zdarza się "chcę-nie chcę". Standardowo jak się w szatni po przedszkolu ubieramy: teraz kurtka - ja nie chcę - a wyjść chcesz? - chcę- to chodźmy bez kurtki. - nie, ja chcę kurtkę! - to wkładamy łapki. - nie chcę! i tak w kółko. U nas działa: matka, ugryź się w język! Więc, jak widzę, że już się zaczyna, przypominam sobie siebie, jak wracałam zharowana po robocie do domu i miałam tak samo. Jak mnie do szewskiej pasji doprowadzało mężowe a może to a może tamto. Więc, jeśli jesteśmy gdzieś, gdzie nam się nie spieszy, to po prostu mówię "mhm", "tak" i nie rozwijam tematu a jak się upiera i ewidentnie szuka pomysłu, żeby się wyładować, to całuję ją w czoło, mówię, że w nią wierzę i że na pewno zrobi najlepiej dla niej (vide ta zupa pieczarkowa, skąd ja to znam) i wychodzę do drugiego pokoju. A jak mi się spieszy, np w tej nieszczęsnej szatni, gdzie jest z pińcet stopni a ja i młody naubierani, to zagaduję. Wymyślam jakąś historię typu: wiesz, jak ja byłam mała to pamiętam, że... I staram się tak wymyślić, żeby choć trochę oddać to jej zmęczenie, to niezdecydowanie i to, jaki akurat ma problem. I ewakuuję się bezpiecznie do wyjścia. Drugi sposób to na rozśmieszanie: mówię: no to zakładamy rękawiczki, dawaj stopy. Im bardziej durne rzeczy wygaduję, tym lepiej nam idzie. Ostatni sposób, to śpiewanie. Sprawdza się w drodze do domu, kiedy ona już po trzech krokach powłóczy nogami i nie ma siły iść. Trudno, ludzie się gapią, ale dojście do domu jest dla mnie ważniejsze niż gapie i ich opinie. W autobusie działa szeptanie na ucho głupot i chichranie się. Jak sobie coś przypomnę, to jeszcze dopiszę, bo mi się dziś dzidz budzi co chwila.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 18th 2016 zmieniony
     permalink
    Karanie w sposob, o którym pisze Aga19872, jest daniem dziecku komunikatu: "bede mieć czas dla Ciebie jak na to zasłużysz", albo "miło ze mną moze byc tylko wtedy, gdy na to zapracujesz". Gdzie tu motywacja dla dziecka do pożądanego zachowania? Jeszcze gdy obok jest siostra, która ma niezależnie od swojego zachowania skupia na sobie uwage....
    Mnie sie wydaje Ewa, ze Twój syn totalnie potrzebuje uwagi i o nia woła. Ale tez potrzebuje, zebys Ty sie poukładala. On nie moze byc świadkiem tego, ze Ty nie dajesz rady(co nie znaczy, ze nie moze Cie czasem zobaczyć w akcie bezsilności). Dziecko potrzebuje poczucia stabilizacji i rodzicow, którzy stawiają czoła wyzwaniom a nie przekładają je na dzieci(to moj duży skrót myślowy). Poza tym, ja mysle, ze Ty troche zbyt koleżeńsko traktujesz swojego syna. Jestes troche zafiksowani na RB i dążysz do tego modelu, ale chyba to u Ciebie wychodzi na bezstresowe wychowanie. Tak mysle, po lekturze wielu Twoich postów na przestrzeni kilkunastu miesięcy.
    Konsultowaliście sie u psychologa?
    --
    •  
      CommentAuthorAga19782
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Nie zgadzam sie Jaheira.,,kara,, polega na uzmyslowieniu dziedku ze jego zachowanie rzutuje na otoczenie w ktorym sie znajduje.
    Kara byloby powiedzenie ze nie dostanie slodyczy jak bedzie niegrzeczny.
    Przy dwojce gdzie jedno to malenstwo ciezko poswiecic sie jednemu dziecku.
    I tak gdyby wiedzial ze np jak nie bedzie marudzil ze siostra mu przeszkadza w grze to ta pobawi sie ,mama nie bdzie skupiala sie na godzeniu obojga ,nie bedzie sie denerwowala a jak pojdzie spac to mama bedzie tylko jego.Jak ma inaczej sie nauczyc ze nie jest sam?
    Moj syn chetnie pomagal mi przy córce bo wiedzial ze jak sie z nia uwine to bedziemy miec dla siebie wiecej czasu.
    Nigdy nie odebral tego jako ze musi zasłużyć.Czy ze ma dodatkowe obowiazki.
    Za to wyrosl na takiego chlopaka ze kazda kolezanka mi zazdrosci!
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewa, u nas jest lepiej. U nas byly cyrki z ubieraniem, majtki wchodza w tylek, rajstopy w palce, szalik w szyję. Akcje byly straszne: histeria z powodu majtek, że gniotą a tak naprawdę spadaly z pupy. Ubieranie majtek 25 minut z wybieraniem kolejnych par, potem jak ubierala np getry i cos poszlo nie tak to sciagała wszystko i dawaj od nowa. W zeszlym tygodniu wynioslam ja bez butow i kurtki do auta rano, ubieralismy ja na siłę z mężem, jak ją niosłam to krzyczała ratunku, pomocy. Opieki społecznej sie chyba moge spodziewac.Czulismy sie z mezem okropnie po tej akcji, zaczelam myslec nad zaburzeniami SI ale po rozmowie ze znajomą porzuciłam pomysł diagnozowania. Pojechaliśmy na weekend do rodziców i dziecko zupełnie inne, wróciłam we wtorek i powiedziałam mężowi, że nie możemy tego zaprzepaścić i wpaść w te same tory co poprzednio. Łucja jest mega wrażliwa i dodatkowo złości się szybko, staram się angażować ją w pomoc - czyta np bajki Laurze. Jest dużo lepiej. Dałam jej więcej swobody, nie narzucam swojego zdania tylko pytam, pozwalam zdecydować.
    Wczoraj braliśmy udział w webinarium że strony pozytywną dyscyplina - było o relacjach z rodzeństwem. Naprawdę super prowadzone i wyjaśniają dużo spraw. A co lepsze w przedszkolu Łucja ponoć zrobiła ogromne postępy w relacjach więc może to był jakiś skok rozwojowy? Ale żeby nie było za miło to nadal wszystko jest kupadupa i do szału mnie doprowadza jak mnie przedrzeźnia.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Aga19782 nie musisz sie zgadzać.... Widzisz, ja nie karałam mojego syna a jednak udało mi sie go wychować na fajnego, odpowiedzialnego starszego brata.
    No po prostu.... Młodsze rodzenstwo, czego nie zrobi, ma rodzica na wyłącznosć, a straszę musi sobie na to zapracować? To jakbyś Ty musiala "zapracować sobie" na uwage i okazanie uczuć przez Twojego meza- bedziesz sprzątał, bedzie przytulanie, bedziesz gotowała, bedzie całowanie i seks.... Sama przyznaj, ze tego bys nie chciała...
    Wg mnie problem Ewy w relacjach z synem lezy zupelnie gdzie indziej i wprowadzanie jeszcze karania dziecka brakiem czasu, przyniesie wrecz odwrotny skutek.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewa, a dałoby u Was radę zrobić jeden dzień "osobny"? Tzn. mąż przejmuje jedno dziecię, Ty drugie i cały dzień spędzacie osobno? U nas to dużo, bardzo dużo dawało na początku - jeden dzień, np. sobota brałam Krasnala (jak już nie karmiłam Gugisia / jadł mniej w dzień) i miał mnie calusieńki dzień dla siebie, w kolejnym tygodniu brałam Gugolka. To dawało chłopcom i mnie ogromnego kopa energii - jedno dziecko jest totalnie do okiełznania jak jest sam na sam z nami. I później jakoś przez tydzień udawało się spokojnie przetrwać. Teraz znowu do tego wracamy, bo pojawiają się kryzysy - dzięki temu jest spokojniej. Tylko pod warunkiem, że możesz sobie na to pozwolić.
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 18th 2016
     permalink
    Ewa, wpadłaś w młyn i wg mnie trzeba się z tej codziennej rutyny wybić. Możesz wyjechać gdzieś na weekend, chociaż do dziadków? Albo właśnie poświęcić pół dnia tylko dla Piotrka. Dziecko wybite z tego rytmu też lepiej będzie reagować, wydaje się być przeczulony, zapewne zmęczony sam swoim zachowaniem i jednocześnie potrzebuje uwagi. Dodatkowo ty jestes zmęczona, brak ci empatii, cierpliwości, zmiana powinna dobrze zrobić Wam wszystkim.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    tak, chyba cos w tym jest co serratia piszesz. wpadlismy w mlyn. ja jestem ujechana, tez reaguje nerwowo, Piotrek tez wpadl w moj mlyn.
    dzien ososbny..no wlasnie...problem w tym ze od urodzenia sie marty ososbno mielsimy 2 godziny z piotrekiem, w kinie. tyle tego bylo. tak, tu moze byc ewidentny problem.
    poza tym chyba przekladam swoje stresy na niego. jestem akurat z ososb impulsywnych, wybuchowych, i piotrek chyba niestety jest taki jak ja. ja tez mam problem z powstrzymaniem zlosci i wynikajacej z niej agresji. a jablko niedaleko pada od jabloni.
    co do kar to mysle jak Jaheira, niestety to co Aga piszesz to kompletnie nie dla mnie. Po porstu nie. Ja nie wychowuje psa tylko czlowieka.
    Jaheira: On nie moze byc świadkiem tego, ze Ty nie dajesz rady(co nie znaczy, ze nie moze Cie czasem zobaczyć w akcie bezsilności). Dziecko potrzebuje poczucia stabilizacji i rodzicow, którzy stawiają czoła wyzwaniom a nie przekładają je na dzieci(to moj duży skrót myślowy). Poza tym, ja mysle, ze Ty troche zbyt koleżeńsko traktujesz swojego syna.

    zgadzam sie z obydwoma stwierdzeniami.
    pierwsze - niestety jestem tak ujechana ze wylewam to czesto z siebie. wiem, ze to problem, ale nie wiem co poradzic na to. planuje przejsc sie sama do jakiegos psychiatry bo chyba mam jakas nerwice, ale niestety poki co karmie.
    drugie - psycholog tez powiedziala, ze kolezensko traktuje syna. ale ja tego kompletnie nie widze. musi tak byc, skoro widac to na zewnatrz, ale ja tego nie umiem zobaczyc. nie wiem w czym nie wiem kiedy.
    no i rb to ja nigdy nie bylam. chociaz bym chciala.

    Treść doklejona: 19.11.16 09:07
    wczoraj w ogole w przedszkolu byla beznadzieja, caly dzien. awanturowal sie, nie wiadomo wlasciwie o co, sam nie wiedzial o co. i caly dzien chodzil od sciany do sciany bo sie nie umial wlaczyc do zabawy. jak go odebralam to przepraszal i caly wieczor byl mega fajny i usluchany. no i tez do dupy, bo tak jakby w poczuciu winy.
    postanowilam, ze pojdziemy do psychologa, psychiatry i neurologa na EEG. niech powykluczaja zaburzenia i najwyzej zostanie praca nad soba.
    i postanowilam, ze wezme nianie, na 2-3 godziny 2-3 razy w tygodniu.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorAga19782
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    Slowo kara uzyte jest tu umownie. Nie uwazam sie zaangazaowanie sie syna we wspolna zabawe z córka badz nie utrudnianie matce opieki nad nia kiedy wiadomo ze ona musi ,,byc pierwsza,, jest zbrodnia i sprowadza czlowieka do rangi psa bez przesady nigdy czegos takiego bym nie zafundowala swojemu dziecku i niczego takiego Ewa nie sugerowalam.
    Sama piszesz ze jestes ujechana wiec logiczne ze syn doklada swoje....to ze traktujesz go kolezensko tez swiadczy o tym ze on nie wie ze matka jest od tego aby oprócz poswiecania mu czasu tez wymagać pewnych zachowan i pewnych rzeczy ktore potrafi juz zrobic.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    Ewa, z tą niania to super pomysł :)
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    Ewa, co do RB to wlasnie dlatego napisałam, ze jestes zafiksowana, ze chciałabyś byc, ze to dla Ciebie taki ideał, ze chyba troche do tego dążysz. Ale tez wlasnie chyba u Ciebie idzie to w bezstresowe wychowanie i wlasnie te koleżeńskie relacje.

    Niania to świetny pomysł. Tylko niech Ci nie przychodzi do głowy siedzenie z niania w domu. Koniecznie musisz odzyskać równowagę a potem poświecić czas Piotrkowi. Warto z pewnością bedzie skorzystać z fachowej pomocy.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    juz umowilam nianie, mam na szczescie taka fajna, na przyszly czwartek na 3 h. mysle, ze to w jakims stopniu pomoze. dam wam znac.

    Treść doklejona: 19.11.16 10:11
    dzieki dziewczyny.
    jahe, mozes napisac wiecej co widzisz na podst tego co napisalam. tak konkretniej. bo ja slepa jestem.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    Ewa, ja jestem osobą spokojną, nie lubię krzyku. Wybucham nagle i tak jak ty jak mi się uleje to wrzucam wszystko bez kontroli. Później włączę kompa to napiszę co u nas pomogło. I masz rację- to jest bardziej problem z tobą, twoimi niezaspokojonymi potrzebami niż z Piotrkiem, on po prostu inaczej nie umie reagować a dodatkowo doszły 'problemy' wynikające z normy rozwojowej.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    Ewa, ta opiekunka to dobry pomysł, sama bym z niego skorzystała, gdyby mnie było stać :P. Wyobrażam sobie co czujesz, bo ja przy jednym umordowana bywam, bo już sam fakt przebywania 24/24h od prawie roku razem z dzieckiem w domu, szczególnie, że miewa dość ciężkie regresy powoduje, że bym chciała odpocząć. Mam ten komfort, że czasami, gdy Dawidek ma terapie w domu mogę wyjść i chociaż zakupy w samotności porobić. Ty przy dwójce masz podwójny kogiel mogiel.

    Fakt, że u mnie do doznań dołącza się kompletnie rozjechany stan zdrowia, bo do czasu gdy byłam zdrowa nawet mi się podobało bycie tylko z synem i dla syna, ale teraz zwyczajnie się wyczerpałam...

    A najgorsze jest to, że jak już się wyrwę sama na te zakupy to po godzinie tęsknie i chcę wracać :P. Może się uzależniłam :P.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2016
     permalink
    nie stac mnie. tak szczerze mowiac. musze rozwalic oszczednosci. od marca bedzie u nas moja mama w tygodniu, bo wracam do pracy, wiec bedzie duzo latwiej pod pewnymi wzgledami.
    dziewczyny, ja nie chce sie uzalac, tylko raczej wziac w garsc ale jestem tak ujechana macierzynswem, ze sa chwile, kiedy mi sie zyc nie chce (nie mam depresji), ale czasem mam ochote wyjsc i zostawic to wszystko, i niech sie dzieje wola nieba. sa momenty ze czuje sie jak robot, ze uprac, oprac, obrobic, pieluche zmienic, zawinac z powrotem, zrobic kanapki, posprzatac, wykapac, poczytac, wszystko mechaniczne. szczerze - ostatanio nie mam z tego zadnej przyjemnosci. zadnej przyjemnosci z bycia matka.
    psycholog mnie zapytala jak odpoczywam. w ciszy. a ja tej ciszy nie mam wcale. albo prawie wcale. nawet teraz piter rzuca sie po domu grajac w pilke - gada, komentuje co sam robi, geba mu sie nie zamyka, podrzuca ta brzeczaca szmaciana pilke i skacze tak ze ziemia sie trzesie. no ale co ma robic? siedziec i czytac?
    za kilka minut znaoja z corka wpada to moze razem sie pobawia, a potem na jarmark sie wybierzemy albo na plac zabaw.

    Treść doklejona: 19.11.16 10:56
    aa, Else, ja pamietam ze do 1,5 roku piotrka to bylam tak umordowana, ze szok. pamietam to jak dzis. ze jedna reka wkladalam rzeczy do zmywarki a druga scieralam blaty. zeby bylo szybciej.
    -- ;
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.