Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Fragile, nie, nie wchodze na forum zeby sie wyzalic i ponarzekac na moich bliskich. Jesli mam do nich jakies pretensje, tk wale prosto w twarz.
Bo o to chodzi, prawda?
Cobraczek, jestes jej przyjaciolka? Jesli nie bedzie miala gdzie sie podziac, to przygarniesz ja do siebie? Wesprzesz ja finansowo? Bo ja mojej przyjaciolce jestem w stanie to zapewnic. I z przyjaciolka rozmawiam w 4 oczy, nie publicznie...
Cobraczek, jestes jej przyjaciolka? Jesli nie bedzie miala gdzie sie podziac, to przygarniesz ja do siebie? Wesprzesz ja finansowo? Bo ja mojej przyjaciolce jestem w stanie to zapewnic. I z przyjaciolka rozmawiam w 4 oczy, nie publicznie...
placza razem z Hussy i razem z nia narzekaja na jej meza czy tesciowa, sa obiektywne. A ja - nie.
Cobraczek,rozumiem, ze osoby, ktore placza razem z Hussy i razem z nia narzekaja na jej meza czy tesciowa, sa obiektywne. A ja - nie.
Licho, no, dobrze, nie placza razem z Hussy, ale bronia ja przed okrutnymi krytykantami, takimi jak jaca_randa.
Licho, mysle, ze warto poznac wersje meza Hussy i jej tesciowej. Bo nie umiem uwierzyc, ze to diably wcielone...
panna została na lodzie.
Moim zdaniem ma co chciała, nie zasługuje ani na współczucie, ani tym bardziej na podziw.
Wiedziała w jakiej jest sytuacji zanim zdecydowała się na dziecko - całkowita zależność od męża, zero ambicji.
Na nieodpowiedzialności i braku wyobraźni mamusi teraz traci tylko dziecko.
Licho, mysle, ze warto poznac wersje meza Hussy i jej tesciowej. Bo nie umiem uwierzyc, ze to diably wcielone...
Tylko o sytuację w jakiej byli decydując się na dziecko.
Nie chodzi o to czy matka czy ojciec. Tylko o sytuację w jakiej byli decydując się na dziecko. Ojciec nie został na lodzie a matka tak. Nie miała ambicji, żeby być niezależną, a tym samym zdolną do zapewnienia dziecku bytu, chociażby na wypadek właśnie takiej sytuacji, żeby nie być na czyjejś łasce . Dla mnie jak już pisałam to jest brak wyobraźni i teraz są tego konsekwencje.
Bez przesady. Chodzi o przeciętne możliwości finansowe. Dach nad głową, pracę, względną stabilizację, które pozwolą na spokojne życie, nie tylko nasze ale przede wszystkim dziecka, odpowiedzialnego męża - to są kwestie, które zależą tylko od nas. A przede wszystkim poczucie mojej niezależności, że jak coś z mężem się popsuje, nie będę musiała się na nic oglądać i dam sobie radę. Zeby miec dziecko potrzeba rezydencji z basenem, konta z pokazna sumka, skonczony h z wyroznieniem studiow,dyrektorskiego etatu i ksiecia z bajki...
Jakie sposoby? To jest proste. Mam dobrą pracę, za którą utrzymam siebie i dziecko, nawet gdyby mąż migał się od alimentów. Nie będę liczyć, że teściowa zamiast papierosów kupi mi pieluchy dla dziecka, a ktoś popilnuje mi dziecka kiedy ja będę rozwieszać karteczki w poszukiwaniu pracy za 300 zł. Ty wychodzac za maz rozumiem bylas przygotowana na wszelkie sposoby gydby maz Cie zostawil?
Skąd pomysł, że mam jakieś dylematy, raczej Ty masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, co również i Ciebie kwalifikuje do podstawówki. Futrzakowa, masz dylematy rodem z podstawówki.
W tamtych czasach kryteria co do podejmowania decyzji były zupełnie inne i dostosowane do ówczesnych realiów. Idąc Twoim tokiem rozumowania to co najmniej połowy z nas nie powinno tutaj być, bo komuna raczej miodem i mlekiem płynąca nie była. Nie powinno też być na świecie naszych rodziców, bo część z nich rodziła się w czasie wojny, a wojna chyba jest najgorszym czasem na takie decyzje... może nie byłoby też wśród nas Ciebie?
No właśnie bo chyba kolejność się jej trochę pomyliła. Hussy nie miala tak naprawde pola do wykazania sie w kwestji zawodowej a chcialaby z tego co widac, tylko nie ma kto zajac sie dzieckiem....
Czy Ty nie widzisz różnicy między sytuacjami, na które człowiek ma wpływ a takimi, na które nie ma? Gdybym wiedziała, że mój mąż umrze, to nie byłoby na świecie mojego syna, bo przecież to takie nieodpowiedzialne, żeby umierać, gdy dziecko ma sześć lat!
No właśnie bo chyba kolejność się jej trochę pomyliła.
Jakie sposoby? To jest proste. Mam dobrą pracę, za którą utrzymam siebie i dziecko, nawet gdyby mąż migał się od alimentów. Nie będę liczyć, że teściowa zamiast papierosów kupi mi pieluchy dla dziecka, a ktoś popilnuje mi dziecka kiedy ja będę rozwieszać karteczki w poszukiwaniu pracy za 300 zł.