Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Ciekawa jestem, skadinad, ile matek nie przygarneloby swojego syna do siebie, a stanelo po stronie synowej... Bo takie matki sa naprawde godne nasladowania, ale, jak wiemy, ciezko o idealy.

    Wiesz co, ja znam taką...Moja mama sama została porzucona przez męża, jak mój (przyrodni) brat miał 4 lata. Przy okazji-jego cudowny tatuś objawił się ponownie w jego życiu, kiedy brat miał 20lat i od tamtej pory jest wzorowym ojcem i dziadkiem (na pewno we własnym mniemaniu). Mój brat też miał podobną akcję, jak jego syn miał 4 lata- i chodź jego żona nie była bez winy, to moja mama stanowczo stanęła po jej stronie, powiedziała bratu, żeby sobie wybił z głowy, że ona go przyjmie i że chyba, nie myśli, że jego żona się wyprowadzi (z jego własnego, przedślubnego mieszkania). Godzinami z nim rozmawiała, godzinami wisiała z bratową na telefonie, wspierając ją. Przede wszystkim robiła to dla wnuka. Brat i bratowa się pogodzili, mają kolejne dziecko, ale to już nie o to chodzi- chodzi o to, że nigdy ano nasza mama ani my- reszta rodziny- nie poparlibyśmy brata, który zostawia rodzinę bez środków do życia (za to to chyba by go matka własnoręcznie zatłukła).
    Przy okazji- bratowa nigdy nie pracowała, od 8lat jest na wyłącznym utrzymaniu męża. Ja tego nie popieram (delikatnie mówiąc, ale nie będę się na ten temat rozpisywać), ale to nie zwalnia ojca z obowiązków wobec dziecka. W końcu on też wiedział, że wiąże się z kobietą "bez wykształcenia i bez pracy" jak to opisuje futrzakowa i że obowiązek utrzymania tej rodziny (a przede wszystkim -DZIECKA! )będzie spoczywał na nim.

    A co do diabłów wcielonych- nie trzeba nim być, by zachowywać się jak mąż Hussy. Takie sytuacje są niestety częste, więc jakiejś wyjątkowości, która nasuwałaby podejrzenia, że sytuacja wygląda inaczej niż opisano, tutaj nie widzę...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Pisząc to co piszesz, sama przedstawisz siebie w takim świetle w jakim Cię zobaczyłam...
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Pea, trochę ze skromności się spłoniłam :wink:, ale bardzo miło mi się zrobiło, dzięki, a poza tym wiesz, że z rozmowy korzyści płyną w dwie strony :winkkiss:.
    Mam nadzieję, że Twój post uspokoi, pewnie rozchwiane po lekturze wątku, sumienie i samoocenę Hussy (chociaż Hussy mam nadzieję, że forum nie jest w stanie Ci na psyche zaszkodzić)
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
  1.  permalink
    W moim przypadku dobra praca to nie kwestia szczęścia ale ambicji i determinacji. Poza tym ja nikogo nie poniżam - to są fakty.
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Futrzaczkowa - idąc Twoim tokiem myślenia, lepiej za wczasu się położyć bo można się przewrócić...
    Gdyby przewidzeć wszystko, żylibyśmy w utopii, ale tak nie jest - mylimy się czasem nawet dość boleśnie. Ponosimy konsekwencje wyborów, ale nie Twoją sprawą jest oceniać wybory Hussy ani tym bardziej wbijać ją w poczucie winy. Tym z pewnością nie pomagasz, choć może Twoje ego rośnie, bo przecież miałaś odwagę napisać to, co inni ponoć tylko myślą i nie mają tyle co Ty odwagi.
    Licho, próbuję tylko pokazać, że czasem bezinteresowna zupełnie pomoc jest cenniejsza niż miliony dobrych rad.
    Hussy, jest mi przykro, że stoisz pod pręgieżem tej "prawdy", którą kreują o Tobie takie odważne użytkowniczki jak Jaca, czy Futrzaczkowa. Spotkało Cię coś strasznego i nic tego nie usprawiedliwia. Masz prawo czuć się z tym źle, masz prawo do emocji, które Tobą targają i absolutnie nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina!
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    W moim przypadku dobra praca to nie kwestia szczęścia ale ambicji i determinacji.

    Nie wiem co rozumiesz, przez słowo "dobra". Ja mam pracę, która pozwoliła mi się utrzymać i być całkowicie niezależną, kiedy wyprowadziłam się z domu z torbą z kilkoma przypadkowo wrzuconych do niej rzeczy. Pewnie nawet byłabym w stanie utrzymać jeszcze dziecko. Ale po pierwsze- problemy finansowe, to nie są jedyne, z jakimi spotyka się osoba w sytuacji rozpadu długotrwałego związku, czy małżeństwa. Myślę, że nie masz pojęcia jaką presję wewnętrzną i zewnętrzną się odczuwa, jakie myśli przechodzą przez głowę- o zmarnowanym życiu, o przegraniu wszystkiego. Na pewno jest znacznie trudniej, kiedy dochodzą myśli o wpływie tego wszystkiego na życie dziecka- niewyobrażalnie trudniej jak dla mnie, zwłaszcza dziś, kiedy już jestem matką. Dlatego uważam, że osoby, które wchodzą na ten wątek, żeby poprawić sobie humor potępieniem kogoś, wytknięciem mu błędów życiowych czy pochwalić się wspaniałą pracą czy małżeństwem, powinny stąd.... (nie napiszę co bo mnie wymoderują)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Futrzaczkowa - dzisiaj praca jest, jutro może jej nie być, bierz to pod uwagę. Dzisiaj masz kasę, jutro możesz nie mieć co do garnka włożyć. Takie bywa życie.

    Peaberry - podpisuję się pod każdym Twoim słowem.

    A miałam już nie pisać, ech.
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    futrzaczkowa: W moim przypadku dobra praca to nie kwestia szczęścia ale ambicji i determinacji.

    Super! Myślę, że 100% zwalnianych z powodu redukcji etatów, też mogłoby to o sobie powiedzieć nawet dzień przed otrzymaniem wypowiedzenia.
    Czytając Twoje posty zastanawiam się co też w Twoich "ustach" oznacza DETERMINACJA... i chyba wolę nie wiedzieć.
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Azniee, poklony dla Twojej mamy. Pieknie sie zachowala i dobrze, ze przedstawilas te historie.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  2.  permalink
    azniee: Ale po pierwsze- problemy finansowe, to nie są jedyne, z jakimi spotyka się osoba w sytuacji rozpadu długotrwałego związku, czy małżeństwa.
    Być może, ale użytkowniczka Hussy, z tego co się zorientowałam, porusza głównie kwestie finansowe rozstania, no może jeszcze sprawy opieki nad dzieckiem ale te wynikają raczej z tego pierwszego.
    Peaberry: Gdyby przewidzieć wszystko, żylibyśmy w utopii,
    Jakie wszystko? Czy przewidzenie, że aby dziecko utrzymać i wychować trzeba mieć do tego warunki jest tak trudne? Dla mnie to są rzeczy podstawowe o jakich się myśli zakładając rodzinę. Nie napiszę o kimś, że jest sam sobie winien bo np. ,jak już tu była o tym mowa, mąż zginął bo na los nie mamy wpływu, ale na swoje decyzję i wybory już tak.
    The_Fragile: Futrzaczkowa - dzisiaj praca jest, jutro może jej nie być, bierz to pod uwagę. Dzisiaj masz kasę, jutro możesz nie mieć co do garnka włożyć. Takie bywa życie.
    Biorę i nawet jeśli (odpukać) stracę ją, to nie będzie to moja decyzja i nie będę miała na to wpływu i myślę, że nie będę mogła sobie nic zarzucić i powiedzieć "masz co chciałaś, trzeba było myśleć wcześniej".
    •  
      CommentAuthorPeaberry
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    futrzaczkowa: na los nie mamy wpływu, ale na swoje decyzję i wybory już tak.


    A co z decyzjami i wyborami innych, których konsekwencje dotykają nas? Uwierz mi, trudno pogodzić się z tym, że ktoś zostawił, odszedł.

    futrzaczkowa: Dla mnie to są rzeczy podstawowe o jakich się myśli zakładając rodzinę.


    RODZINA... Dobrze powiedziane. Z założenia, ufa się partnerowi, że nie zrobi "w tył zwrot" bez względu na powód.
    Łapka w górę, która z Was Pań zakładając rodzinę winszowała sobie zapobiegliwości w wykształceniu i doskonałej prac "na wszelki wypadek" gdyby Was małżonek szanowny zostawił z rocznym przychówkiem?
    -- Wszystko o kawie - najnowsze forum o kawie. Miejsce dla ludzi z pasją!
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Peaberry: RODZINA... Dobrze powiedziane. Z założenia, ufa się partnerowi, że nie zrobi "w tył zwrot" bez względu na powód.
    :shocked: z założenia- owszem tak. powinnam zaszeptać, ale mi się nie chce.
    • CommentAuthordaga282
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Abstrahując od tej dyskusji, jestem w szoku jakie są ceny żłobków w dużych miastach! 1500 zł:shocked: To jakie trzeba mieć dochody, żeby był sens posyłać dziecko do żłobka? U mnie - miasto Toruń takie średniej wielkości, żłobek państwowy 270 zł. z wyżywieniem, prywatny ok. 500 zł. z wyżywieniem.
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    To i tak niewiele. Ja place opiekunce 10 zl za godzine. Z czego 2-3 godz. dziennie Mala spi...

    Ja podniose niesmialo lapke w gore. Ksztalcilam sie w czasie, gdy zawieralam zwiazek i nie uznalam, ze skoro mam meza, to on mnie utrzyma. Oczywiscie moja decyzja o wyksztalceniu i pracy nie byla podyktowana brakiem zaufania do meza. Pracujemy oboje i dzieki temu nie narzekamy na kase, chociaz nie zarabiamy kokosow, ale oboje robimy to, co lubimy.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  3.  permalink
    Nie chodzi o bycie niezależnym tylko na wypadek gdyby mąż nam coś wywinął, ale po prostu dla siebie. Dziwi mnie, że potrzeba bycia niezależną nie jest naturalna i oczywista dla każdej kobiety.
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Dziwi mnie, że potrzeba bycia niezależną nie jest naturalna i oczywista

    Zgadzam się z Tobą. A teraz do rzeczy- jak to się ma do sytuacji o której rozmawiamy? Czy nasze "zdziwienie" zwalnia ojca z odpowiedzialności za dziecko? Czy zaspokoi podstawowe potrzeby dziecka? Czy zmienia realia w jakich żyjemy i to, że nie każdy może być dyrektorem albo "chociaż" kierownikiem? Czy piszemy to po to, żeby się poczuć lepiej, czyimś kosztem...?

    Każdej rozwodzącej się osobie można powiedzieć: "było nie brać ślubu". I co z tego?
    --
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Zgodzę się z futrzaczkową w kwestii niezależności. Nigdy nie chciałabym być zależna tylko i wyłącznie od mojego męża. Wiem, kiedyś kobiety siedziały w domu i mąż utrzymywał rodzinę. A potem był dramat, gdy mąż umierał lub odchodził. Choć kiedyś kobiecie bez wykształcenia i tak było prościej niż teraz znaleźć pracę.
    Dlatego też mam podejście- najpierw wykształcenie (i moje i męża), potem dziecko. I tu nie o zaufanie do męża chodzi a np tylko o zawsze istniejące ryzyko, że być może (odpukać w niemalowane), mój mąż wyjdzie z domu i już nie wróci z przyczyn czysto losowych...
    Dodam tylko, że takie podejście wynika z mojego nastawienia do związków- w każdym jego momencie trzeba mieć poczucie, że bez tej drugiej strony ma się możliwość poradzenia sobie w jakiś sposób, szczególnie jeśli o finanse chodzi.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    azniee: A teraz do rzeczy- jak to się ma do sytuacji o której rozmawiamy?

    Tak się ma, że jak kobieta jest niezależna, to zupełnie inaczej przeżywa takie sytuacje, jakie dopadły Hussy (odpada przynajmniej wątek $$$).
    azniee: Czy nasze "zdziwienie" zwalnia ojca z odpowiedzialności za dziecko?

    NIC nie zwalnia ojca z odpowiedzialności za dziecko.
    azniee: ie każdy może być dyrektorem albo "chociaż" kierownikiem?

    Wystarczy mieć po prostu pracę, stabilizację. Z tym że zaznaczam - jak ktoś się stara, robi co może, a pracy nie ma - to już inna sytuacja.
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Ja mysle, a przynajmniej mam nadzieje, ze piszemy to po to, zeby Hussy, czy inne dziewczyny w jej sytuacji, zobaczyla, ze samodzielnosc to nie koniec swiata, ze wiele kobiet jest w sytuacji, kiedy podejmuja prace, kiedy zostawiaja swoje Malenstwo pod opieka czesto obcych ludzi, zakasaja rekawy i haruja na utrzymanie swoje i dziecka. To nie tylko daje pieniadze, ale tez pewnosc siebie i spokoj. Najtrudniej jest zaczac, podjac, chocby nieciekawa prace, zeby tylko cos robic, cos zarobic. Ale kedy to sie uda, znajduja sie nowe mozliwosci. Tylko zeby sie podniesc, zeby cokolwiek zaczac robic...
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    A Hussy, pisząc tutaj oczekiwała zapewne tylko odrobiny sympatii i zrozumienia, poczucia, że może się komuś wygadać. Przykre to...:sad:
    Jeszcze trochę i zaczniecie rozliczać Hussy z jej wyborów nastoletnich :confused:, skoro już doszło do tego, że rozliczacie jej decyzje.
    Kto w ogóle powiedział, że Hussy nie ma wykształcenia? ( jeśli coś przeoczyłam to mnie oświećcie ) A co do pracy... skąd wiecie jakie były ustalenia między Hussy, a jej mężem? Może nie miała pracy, ale chcieli mieć dziecko i Hussy miała poszukać pracy jak odchowa trochę małą?
    No i najważniejsze... nie popełniłyście nigdy błędów w życiu albo nie żałowałyście swoich decyzji?? A jeśli tak, to czy chciałybyście usłyszeć w takich chwilach: Jesteś sobie sama winna, sama tak chciałaś, teraz sobie z tym radź? Pomyślcie trochę co chol@%&ry :confused:
    --
  4.  permalink
    azniee: Czy nasze "zdziwienie" zwalnia ojca z odpowiedzialności za dziecko?
    Nie, nic nie zwalnia go z odpowiedzialności za dziecko, podobnie jak kobietę. Właściwie to tak średnio rozumiem o co Ci chodzi w tym poście...
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Być może piszcie pewne rzeczy, żeby dać Hussy "kopa", ale bardziej to wygląda jakbyście chciały jej dać w twarz... I bardzo wątpię, że odniesie pozytywny skutek.

    Co do niezależności, oczywiście, ogólnie rzecz biorąc macie całkowitą rację. Ale tylko "ogólnie" i niejednokrotnie bardzo mocno w oderwaniu od rzeczywistości. Niestety czasem nawet we dwójkę jest trudno się utrzymać, zwłaszcza mając małe dziecko...

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 28.03.13 21:38</span>
    Właściwie to tak średnio rozumiem o co Ci chodzi w tym poście...

    O to, że można sobie powiedzieć wiele na temat tego jak życie powinno wyglądać, a bardzo często wychodzi inaczej. I to, że powiemy sobie, że najpierw powinno się skończyć studia, potem podyplomówkę,znaleźć pracę,awansować, wyjść za mąż, kupić dom...itd., nic nie zmienia dla osoby, która jest w zupełnie innej sytuacji.
    Jak również o to, co napisała teraz Winnica.
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Winnica, ja mialam problemy. Nie chcialam zeby ktos mi pokazywal moje bledy, tylko zeby mnie przytulil, poklepal i zapewnil, ze to nie moja wina, tylko ze swiat jest zly. I zeby mi nieba przychylil i dal poczucie bezpieczenstwa. Ale, z racji tego, ze mam cholerne szczescie w zyciu, znalazl sie ktos, kto mnie przywrocil do pionu, kto mnie obudzil z letargu i pozwolil uwierzyc, ze to ja sama decyduje o swoim zyciu. Dlatego moge sie pochwalic tym, ze ulozylam sobie wygodne i szczesliwe zycie. A los bede blogoslawic za wszystkich krytykow, ktorzy pomagaja mi nabrac dystansu do swojego beznadziejnego obrazu wlasnej sytuacji.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
  5.  permalink
    Wiecie dziewczyny....
    Mnie się wydaje,że ile tu osób tyle porad...
    Jesteśmy inne, mamy rózne doświadczenia życiowe, różne rodziny.
    Każda radzi zgodnie ze swoim sumieniem, z tym co uważa w zyciu za najbardziej pomocne, wartościowe. Dla jednej to będzie okazanie zrozumienia, dla innej kopniak w tyłek forumowej koleżanki
    Sporo emocji w tej dyskusji, ale przecież żadna z tych rad nie jest po to,żeby okazać wyższość czy dokuczyć.
    Czasem chcemy jak najlepiej, bo w własnych życiowych doświadczeń wiemy, co nam pomogło w trudnych chwilach. Sama tak mam. Kiedyś chciałam pomóc z całego serca. Potem się okazało,że to co mówię, to o kant dooopy potłuc. Bo sie nie znam i w takiej sytuacji nie byłam. Do tej pory mi przykro. Moze więcej wiary w dobre intencje?
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Ale ja się nie wypowiadam tylko mając przed oczami Hussy. Wynikł taki temat- wyraziłam opinię. I nie miałam nigdzie na celu uderzania jej w twarz, jak to ujęłaś, azniee.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    jaca_randa: ede blogoslawic za wszystkich krytykow, ktorzy pomagaja mi nabrac dystansu do swojego beznadziejnego obrazu wlasnej sytuacji.


    Po pierwsze - Hussy - moja poniższa wypowiedź nie jest do ciebie, bo nie czuję się upoważniona ;)

    Ja tak miałam, że nie raz dobre decyzje w życiu zawdzięczałam brutalnej prawdzie osoby z boku, do której czułam wielką złość za niektóre słowa.:wink:
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Lexia, nie pisałam o Tobie. Przede wszystkim miałam na myśli wypowiedź futrzaczkowej (tę pierwszą, ale nie tylko). I w tejże właśnie, najtrudniej mi dostrzec "dobre intencje".
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Zgadzam się Wami ad pracy, niezależności itp,ale przysłowiowe mleko sie już rozlalo więc trzeba spojrzeć na sytuację realnie, a nie pouczać co zrobiła źle czy wg Was nie po kolei. Doroślej niezależnej osobie trudno jest znaleźć pracę, nie mówiąc o tym, żeby od ręki a sadze, ze samotnej matce z malutkim dzieckiem zadne wyksztalcenie by tej pracy nie zagwarantowalo tak na juz.
    Poza tym, gdyby np Lexiu, cos poszlo jednak nie po Twojej myśli (tfutfu) i ambitne plany spalilyby na panewce to mimo najszczerszych checi moglabys znaleźć sie w podobnej sytuacji jak Hussy, prawda? Kazda z nas by mogla. Przecież nie wszystko da sie zaplanować na tip top.
    poza tym co dla Was oznacza, ze powinno sie zdobyć wyksztalcenie, bo mam wrażenie, ze jedyna sluszna droga to wyższe, a ono nie jest obowiazkowe
    ps. Z Tel pisze wiec przepraszam za ewentualne byki i niechlujstwo
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Licho: przysłowiowe mleko sie już rozlalo więc trzeba spojrzeć na sytuację realnie, a nie pouczać co zrobiła źle czy wg Was nie po kolei.

    E tam Licho. Ogromna większość z nas nie ma potrzeby rozliczać. Sytuacja Hussy dała dobry asumpt do dyskusji, a w dyskusjach wiadomo - różne zdania są.
    Już pisałam do Hussy kilka stron wcześniej, żeby pamiętała, że rozmowa zeszła na pobocza i wobec tego nie ma potrzeby każdego posta odnosić do niej (jeżeli nie jest do niej bezpośrednio adresowany).
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Licho: Poza tym, gdyby np Lexiu, cos poszlo jednak nie po Twojej myśli (tfutfu) i ambitne plany spalilyby na panewce to mimo najszczerszych checi moglabys znaleźć sie w podobnej sytuacji jak Hussy, prawda?


    Licho, tak szczerze mówiąc to nie, bo po prostu nie miałabym na tyle odwagi, by decydować się na dziecko w sytuacji, gdy nie mam pomysłu, jak się utrzymać, gdyby coś się stało. Byłoby mi przykro, bo bardzo chcę być mamą, no ale jednak samą miłością dziecka nie wyżywię ani nie ubiorę.

    Licho: poza tym co dla Was oznacza, ze powinno sie zdobyć wyksztalcenie, bo mam wrażenie, ze jedyna sluszna droga to wyższe, a ono nie jest obowiazkowe


    Nie uważam, że jedynie wyższe. Jakiekolwiek, czy zawodowe, czy technik, czy studia. W moim przypadku są to studia, ale nie uważam, że to jedyna słuszna droga.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Lexia: Licho, tak szczerze mówiąc to nie, bo po prostu nie miałabym na tyle odwagi, by decydować się na dziecko w sytuacji, gdy nie mam pomysłu, jak się utrzymać, gdyby coś się stało. Byłoby mi przykro, bo bardzo chcę być mamą, no ale jednak samą miłością dziecka nie wyżywię ani nie ubiorę.

    Moja droga, moja sąsiadka z osiedla straciła pracę po 10 latach oddanej pracy w firmie... ma 1,5 roczne dziecko, gdyby była sama....
    Tego się nie da zaplanować, wiesz?
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Lexia, nie zawsze dziecko rodzi się ze świadomej decyzji
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    winnica: Moja droga, moja sąsiadka z osiedla straciła pracę po 10 latach oddanej pracy w firmie... ma 1,5 roczne dziecko, gdyby była sama....
    Tego się nie da zaplanować, wiesz?


    Winnica, zdaję sobie z tego sprawę, ale w takim razie zawsze trzeba taką sytuację umieć przewidzieć i zawczasu np. odkładać grosze chociażby miesięcznie na "czarną godzinę", nawet gdyby to miało być 50 zł na miesiąc. W skali roku jest to 600 zł, po 10 latach 6000, a dolicz, że lokata da Ci jakieś odsetki. Zawsze to już coś w sytuacji, gdy tylko mąż utrzymuje rodzinę, choćby na krótki czas.

    Treść doklejona: 28.03.13 22:06
    Licho: Lexia, nie zawsze dziecko rodzi się ze świadomej decyzji


    Dlatego mam zamiar bardzo dbać, by moje urodziło się z decyzji świadomej, w momencie, kiedy tego chcę. Przecież to nie jest niemożliwe...
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Licho, chodzi wlasnie o to, zeby Hussy wlasnie teraz podniosla sie i zaczela szukac pracy. Oczywiscie, latwe to nie jest i pewnie nie raz stuknie glowa o mur. Ja szukalam pracy ponad rok i w niczym nie pomoglo mi moje wspaniale wyksztalcenie, wrecz mi przeszkadzalo. Inna sprawa, ze moglam sobie pozwolic na luksus grymaszenia. Ale dorabialam w tym czasie dorywczo, tak, zeby nie popasc w zupelny marazm.
    Nie jest to o Hussy, bo nie znam jej zupelnie, ale znam osoby, ktore uparly sie i uczepily wersji, ze pracy nie da sie znalezc i nawet nie kiwna palcem, zeby sprobowac czegos poszukac. Marudza przy tym i narzekaja okropnie. Moj maz zanim znalazl prace, ktora kocha, krecil sie w kolko i uwazal ze niemozliwe jest, ze ktos go zatrudni, ze on nic nie umie itd. Okazalo sie, ze umie bardzo duzo i jest wrecz ekspertem w swojej dziedzinie. Posiadanie pracy jest bardzo wazne.
    Zostawianie dziecka... coz chyba na poczatku dla kazdej matki to trauma (o dziwo dla dziecka nie!), ale te pepowine tak czy siak trzeba kiedys przeciac... Ja sie ciesze, z perspektywy czasu, ze Mala umie zostac pod opieka innych ludzi (opiekunki, mojej mamy czy taty), ze dzieki temu bedzie miala ulatwiony start w przedszkolu.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    szczypta_chilli: Moze więcej wiary w dobre intencje?

    Chilli mimo najszczerszych checi w niektórych postach nie umiem tych dobrych intencji odnaleźć
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthormangaa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Mam również takie podejście jak Lexia i pochwalam je u innych... Przezorność na pewno nie jest wadą.
    Ale ja myślę, że wynosimy to z domu, że uczymy się od ludzi, których spotykamy itd.. Czasami niektórzy najzwyczajniej nie mają tego szczęścia no i dzieje się źle, nie są przygotowani na wyjątkowe okoliczności...
    Poza tym naprawdę wszystko zależy od tego jaki był układ w danym związku.

    Osobiście nie poszłabym na to by siedzieć w domu z dzieckiem, uzależniona od męża, czy nie zgodziłabym się nie mieć intercyzy, czy innych zabezpieczeń na wypadek gdyby coś się podziało. Oboje mamy polisy, spisane testamenty... I nie dlatego, że jestem wyrachowana, czy nie mam szczególnych więzi w związku czy w rodzinie ale dlatego, że nie chcę kiedyś postawić mojej rodziny w sytuacji podbramkowej gdyby kiedyś powinęła mi się noga (co przecież może się zdarzyć - zakładam to), albo gdy np wspólnik mojego męża się sromotnie pomyli w przelewie swojej wypłaty.
    No ale to tylko moja filozofia, a w zasadzie nasza, moja i męża. ;)

    Ja abstrahuję cały czas od sytuacji Hussy (bo nie znam jej historii za bardzo i ciężko mi się wypowiadać) - piszę ogólnie...

    p.s. Lexio jeśli jesteś taka przezorna to powinnaś zakładać, że może się zdarzyć wpadka. :wink:

    Treść doklejona: 28.03.13 22:19
    A w ogóle to nie da się być w 100% na wszystko przygotowanym, na pewno możemy minimalizować ryzyko do jakiegoś stopnia, no ale no risk - no fun. :tooh:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Ale Lexii nie ma sie co czepiać przesadnie tez co nie? Ja tylko przyklsdowo napisalam, ze final planow moze byc różny
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorLexia
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Eee, przecież nikt tu się nie czepia, Liszko, a przynajmniej tak tego nie odbieram :wink:.
    Mangaaa, zgadzam się, fajna filozofia życiowa.

    A jeszcze co do wpadki- okej, zdażają się, ale to tylko kwestia moja i partnera, by to ryzyko jak najbardziej minimalizować. W sumie jesteśmy na forum o rozpoznawaniu płodności, to chyba do czegoś zobowiązuje :cool::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Lex, ja dodalam tam mruga, ale telefonowego i sie nie wyswietlil ;-)
    a forum moze i zobowiązuje, ale nie kazdy jest doskonaly ;-)
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Ja tez zawsze bylam przezorna i oszczedzalam cale zycie na czarna godzine. Tyle, ze mialam z czego... Nie moge, nie mam prawa oceniac osob, ktore z trudem wiaza koniec z koncem i nie maja z czego odlozyc. Co do decyzji o dziecku - nie bede sie wypowiadac. Ja kazde dziecko mialam planowane, wymarzone i wyczekane. Ale nie oceniam negatywnie ciazy z wpadek, w trudnych warunkach, nieoczekiwanych... Bo takie dzieci sa rownie kochane i szczesliwe. Ja sama bylam wpadka, przez ktora moja mama mogla sie przeniesc na tamten swiat. Potem mialam byc chlopcem, potem wysoka szczupla kobieta (jestem niska i dosc krepej budowy). Nie wszystko mozna zaplanowac. Chodzi tylko o takiecpoczucie, ze da sie rade. Przezylam komune, darcie przescieradel i uzywanie tych szmatek wielorazowo w charakterze podpasek... Przezylam pieczenie plackow z maki i wody, bo nic innego do jedzenia nie bylo... (ze o szczawiu nie wspomne :wink:). Dziecko pakowalam w tetre i pralam te kupska codziennie. Karmilam piersia do oporu i nie kupowalam zadnych sloiczkow. Tak tez sie da. Oczywiscie, nie jestem przeciwna wygodzie, ale wszystko ma swoja cene.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    jaca_randa: Licho, chodzi wlasnie o to, zeby Hussy wlasnie teraz podniosla sie i zaczela szukac pracy

    rozumiem, ze dzieki Twoim racjonalnym uwagom? Akurat jak czytam co pisze Hussy to wydaje mi sie, ze jest na wlasciwej drodze
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Licho :confused:, dzieki wszystkiemu, co tu moze przeczytac. Cokolwiek jej pomoze sie usamodzielnic, bedzie OK.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Zly czas tej dyskusji taki przedświąteczny... Nie mogę sie jej oddac na tyle na ile bym chciala niestety wiec spijcie dobrze i oby jutro bylo fajne.pozdr
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Jaca, zgadza się, tylko wiesz?? Cała ta dyskusja rozpętała się od Twojej krytycznej wypowiedzi o Hussy i jej słowach o teściowej.... A czy Hussy napisała gdziekolwiek, że chce, żeby teściowa utrzymywała jej dziecko? Napisała tylko, że czuje żal, że teściowa się nawet nie zainteresuje czy jej starcza na jedzenie i pieluchy dla małej... i moim zdaniem słusznie, bo korona by teściowej z głowy nie spadła gdyby zapytała od czasu do czasu czy Hussy daje radę i przywiozła jej 2 razy na miesiąc paczkę pieluch ( i z tego co Hussy pisała, to tylko tego się spodziewała - symbolicznej pomocy, która jednak w tak trudnej sytuacji, może czasem bardzo ratować ). Nigdzie nie napisała, że ktoś inny ma utrzymywać jej dziecko.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Rzeczywiscie Hussy popelnila blad...
    Nie powinna sie z mezem rozstawac. Powinna pojsc do pracy i zaczac zarabiac pieniadze. Czesc z nich powinna odkladac na "czarna" godzine.
    Od meza odejsc powinna dopiero w monencie posiadania jakiejs sumki.
    A ze w tym czasie maz by ja regularnie wyzywal, albo szarpal dziecko,albo robil dzikie awantury na oczach dziecka?
    Co tam...
    Przeciez po rozstaniu Hussy bylaby honorowa i samodzielna...

    Rzeczywiscie- jej blad polegal na tym, ze chciala dac dziecku poczucie bezpieczenstwa i spokoju...
    --
    •  
      CommentAuthorLa_Liszka
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Jaca... Szczerze wątpię by slowa o tym, ze trudno uwierzyć w krzywdzacego męża i bezduszna tesciowa (wg mnie bezduszna) itp podniosly kogokolwiek - sorry. Myślę, ze dzieki takim glosom, kobiety pozostaja ofiarami na dlugie lata...
    -- „Milcz - wydarła ze spienionych warg hrabina - jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania! ”
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    Lexia: Winnica, zdaję sobie z tego sprawę, ale w takim razie zawsze trzeba taką sytuację umieć przewidzieć i zawczasu np. odkładać grosze chociażby miesięcznie na "czarną godzinę", nawet gdyby to miało być 50 zł na miesiąc. W skali roku jest to 600 zł, po 10 latach 6000, a dolicz, że lokata da Ci jakieś odsetki. Zawsze to już coś w sytuacji, gdy tylko mąż utrzymuje rodzinę, choćby na krótki czas.

    Lexia, to bardzo mądre słowa, tylko wiesz? Ja odkładając w taki sposób odłożyłam w ciągu mniej więcej roku około 3000zł. Wiesz co to jest? To prawie nic :neutral:
    A te oszczędności i tak musiałam poświęcić na coś innego, bardzo ważnego. Nie mam więc żadnych teraz i chociaż mam pracę, to jutro mogę jej nie mieć. I choć mam męża, jutro może się okazać, że nie jest tak różowo. I mimo, że najpierw była u mnie edukacja i praca, potem ślub i dziecko, to i tak za chwile mogę się znaleźć w sytuacji takiej jak Hussy.
    Bez męża, pracy i oszczędności, za to z dzieckiem...
    Aha... i gdybym chciała czekać na te odłożone 6000, to starania o dziecko zastały by mnie z 40 na karku....
    --
    •  
      CommentAuthorjaca_randa
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Licho, a ja mysle, ze zarowno maz Hussy (w koncu cos w nim jej sie spodobalo, skoro sie z nim zwiazala), jak i tesciowa nie sa pozbawieni duszy i maja takie czy inne swoje punkty widzenia. Kazdy czlowiek ma. Ten paskudny zly, czarny charakter, wredny Gargamel czy inny czort, tez cos czuje i ma prawo do obrony. A te osoby sa tegoz prawa pozbawione. Juz dokonano na nich sadu i osadu - na podstawie zeznan Hussy i dorobienia sobie do tego odpowiednich wizji.
    -- Szczęście jest decyzją, którą podejmujemy każdego dnia.
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeMar 28th 2013 zmieniony
     permalink
    winnica: była u mnie edukacja i praca, potem ślub i dziecko, to i tak za chwile mogę się znaleźć w sytuacji takiej jak Hussy.
    Bez męża, pracy i oszczędności, za to z dzieckiem...

    To się może zawsze przytrafić. Bogatemu, biednemu, zdrowemu, choremu. Może się okazać, że nie ma nikogo - ale nie że jest -tylko nie chce pomóc. Tylko, że nie ma takich osób w ogóle. Co wtedy?
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 28th 2013
     permalink
    Jaca, jesteś niereformowalna :confused::wink:
    Może chcesz zaprosić męża i teściową Hussy na forum, żeby mogli się obronić?:tongue:
    Przecież po to ten wątek został stworzony, żeby dziewczyny z problemami mogły się wygadać, poprosić o radę...
    Nawet jeśli czasami zła, trudna sytuacji przesłania im obiektywne widzenie, to co z tego? Ja też nie raz patrzyłam nieobiektywnie, bo życie obdarowało mnie zbyt trudnymi sytuacjami bym była w stanie je przetrwać i jeszcze obiektywnie patrzeć. Powtarzam co z tego? Ten watek nie został założony by wyszukać i wskazać winnych w nieudanych związkach, ale po to by osoby, które nie mają innej możliwości zwierzenia się, mogły to zrobić chociaż tutaj...
    A przez takie podejście i słowa jakie tutaj serwujesz, niejedna dziewczyna zastanowi się 10 razy zanim coś na pisze, a szkoda, bo może kilka ciepłych komentarzy podniosłoby ją na duchu...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.