Nie, dlaczego? Czterolatki mają swój program, mają trochę inne zajęcia (np. gimnastykę ). Za to trzylatki na nich patrzą i "sciagaja" / papuguja np. to, że czterolatek sam się ubiera, rysuje literki, tnie nożyczkami.
Tak, wiem. Ale w czym może się cofnąć? Nas uspokajano na początku roku, że obie grupy mogą na tym tylko zyskać - zajęcia dla grup wiekowych mają osobno, a tak uczą się od siebie. I faktycznie - Krasnal będący gdzieś pośrodku, ale jednak w grupie trzylatkow nauczył się sporo od starszych kumpli (także tych gorszych rzeczy ;))), rodzice starszakow też nie narzekają na ten układ. Także po roku laczonej grupy mogę powiedzieć, że nie ma się czego bać.
W naszej sytuacji to mega plusja sie strasznie ciesze. Moi chlopacy przez takie rrozwiaaznie beda w grupie razem. 11 czterolatkow, 10 trzylatkow. Ponoc dzieci wlasnie najlepiej rozwijaja sie w grupach mieszanych (patrzz montessori). No i dla moich to plus dodatkowy, zezawsze beda mieli siebie nawzajem w chwilach slabosci
No właśnie moja będzie tą starsza. Jak by była młodszym dzieckiem to bym była nawet za. A tak to nie wiem czy panie sobie poradzą żeby z 4 latkami robić odpowiedni program. W listopadzie ma się w domu pojawić maluch. Na pewno są też dobre strony dla starszych, bo widzą ze młodszymi należy się opiekować i im pomagać. Ale martwię się o program i nie wiem w jakim wieku będzie szła do szkoły. Czy ta grupa już zawsze będzie mieszana zerówka też. Jak by ewentualnie kiedyś zmieniała przedszkole to do jakiej grupy by wtedy szła. A nie wiem czy za dwa lata nie poszukać w jednym budynku przedszkola i żłobka. Bo tak to będę musiała wozić do 2 różnych miejsc.
Aha! Moj Domink bedzie najmlodszy i nawet 3latek miec .ie beedzie, ale on sie nadaje. Jest bardzo samodzielny, wypowiada sie normalnie, odpieluchowany itp. U nas lezakowania nie ma w tej grupie. Tylko chyba leza pol godziny na poduszeczkach na podlodze, w ramach odpoczynku
Treść doklejona: 22.06.16 12:11 Acia, dadza rade. Zapewniam Cie. A co tam za program...tabliczka mnozenia?nie no blagam...wierszyki, piosenki. U nas rodzice byli zadowoleni i jaa tez o Kubesie nie martwie. Wrecz przeciwnie. Lcze, ze troche empatii "liznie" w stosunku do maluchow, a jak bedzie mial maluchow dosc to wieksza czesc to jednak czterolatki, wiec jakiegos kolege zawsze znajdziie
U nas panie bez przeszkód realizowały program dla starszych dzieci. Z młodszych część również brała udział w tych zajęciach, na zasadzie dowolności - masz ochotę, to siadasz z nami i robisz to co my, a jeśli nie, to bawisz się z młodszymi. Poza tym ważna rzecz - te zajęcia w przedszkolu wcale nie zajmują całego dnia, trwają przecież chwilę, tyle, ile dzieci są w stanie usiedzieć. Więc tym bardziej nie widzę tu problemu. Doświadczone panie z pewnością dadzą sobie radę, a grupy mieszane naprawdę mają wiele plusów, dla obu stron, nie tylko dla młodszych.
Witam się na tym wątku:) Ja właśnie teraz zmieniam starszakowi przedszkole, po tym jak poslalismy go jako 2,5 latka do państwowej placówki, gdzie w grupie laczonej jest 25 dzieciaków podjęliśmy decyzję o powtórzeniu 3 latkow. Wybraliśmy prywatne przedszkole z grupą Montessori, teraz będzie 16 dzieci.Lezakowanie nie będzie obowiązkowe, grupa będzie łączona koniec rocznika 2012 i początek 2013.
Acia - spytaj się o to wszystko, bankowo udziela Ci odpowiedzi. . No ja patrzę po chlopcach ile od siebie "biorą" - w obie strony. . Fran - zdziwilabys sie - czterolatki mają już książeczki, zeszyty z ćwiczeniami, uczą się literek... też byłam zdziwiona, ale to dlatego, ze w tym wieku ta wiedza najlepiej "wchodzi".
Ja tez uważam, ze to nie problem :) U nas w pewnym momencie "połączyli" grupę 4 i 3 latków - i własnie tak jest - jak sa zajecia dydaktyczne, to odbywają sie "oddzielnie" , jak zabawa, wycieczki, teatrzyki itp - to razem :) Młodszaki się ucza od starszaków, starszaki nic nie traca, a wręcz "opieka" nad młodszymi wychodzi im tylko na dobre ;-)
No ja rozumiem, ale dokladnie to samo moga robic trzylaatki. Ani od czterolatka ani od trzzylatka nie wymagaa sie by siedzial i uczyl sie literek. Tylko bardzuej w formie zabawy. Dzieci w tym wieku sa na mniej wiecej podobnym poziomie. Usredniaajac, jako grupe oczywiscie. Wiaadomo, zejedne zdolniejsze drugie mniej
Mam nadzieje ze za rok będę zadowolona z danej sytuacji. W przedszkolu dla pań też to jest nowa sytuacja i nie umiały mi odpowiedzieć na moje wątpliwości. Pokazywali też nowy program, bo pracują na jakimś tam wydawnictwie. I były tam literki i cyferki. W tym roku było inne wydawnictwo. Każde dziecko ma swoją teczkę i komplet "książek " do zajęć.
W przedszkolu, w którym pracuje wszystkie grupy są mieszane. Powiem Wam, że naprawdę to nic strasznego. Ze wszystkim sobie tak radzimy, że żadne dziecko stratne nie jest ;). Wszystkie się rozwijają, opanowują stosowny materiał. Patrzymy tez na uzdolnienia dzieci i je wspieramy.
Wojtek jest w takiej grupie 3/4-latków. On jest z maja 2011 a w grupie ma dzieci z roznych miesiecy 2012. Nie zauwazylam, tego demonizowanego "cofania sie" dziecka. Tak naprawde wszystko zalezy od pań wychowawczyń. No i nalezy pamiętać, ze w przedszkolu dzieci wiekszosc czasu spędzają jednak na zabawie.
Dokladnie! Ja szczerze nie rozumiem tego pedu rodzicow so nauki 3 czy 4 latkow. Dzieci maja jeszczecale zycie by sie uczyc. W tym wieku niech beda dziecmi. Pomijam juz fakt, ze w opisywanym przez nas okresie dzieci najefektywniej ucza sie wlasnie przez zabawe
Fran, to do mnie? Bo przecież ja nie piszę o nauce dziecka czytania. Natomiast mówię o tym jakie zajęcia sa w przedszkolu, bo to nie tylko "wierszyki".
Nie, Frag. Nie myslalam o nikim konkretnym. Po prostu nie rozumiem takiej postawy...fajnie, ze sa rozne zajecia, bo ma byc przede wszystkim dla dziecka ciekawie.
No ale jest - ja widziałam "nauke" pisania i to wszystko, ale wszystko jest robione w formie zabawy - te ćwiczenia z książki też. Prawdę mówiąc nie słyszałam, żeby ktoś uczył 4latki jak w szkole ;)
a j sobie bardzo chwale posłanie Marceliny na angielski w wieku 3/4 lat i naprawdę widze kolosalna róznice miedzy nia a starszymi dziewczynami które zaczynały standardowo w 1 klasie. Już pomijam fakt, ze w tej 1 klasie odpadł jej zupełnie ten jezyk jako wkuwanie bo to po prostu już wszystko umie, to i sama komunikacja i przyswajanie kolejnych przychodzi jej z dużo większą łatwością niż dziewczynom. A przecież wiadomo, ze ta nauka to były i sa do tej pory piosenki, wierszyki , zabawy , gotowe zwroty. Tyle, ze Pani na tych zajęciach mówi do nich od zawsze tylko po angielsku .
Poza tym "ksiazeczki" to tez zbyt powazne slowo jak na ich zawartosc sa zrobione w formie ksiazeczek, alle. To tylko po to, by wydawnictwa miaaly zysk. Rownie dobrze mozna ta podstawe programowa realizowac bez tych ksiazeczek, co u nas panie robily. Czasem cos kserowaly, czasem same wymyslaly, ale nie mialy czterolatki podrecznikow zadnych. I wolalabym by tak pozostalo. Dziecko w przedszkolu ma sie bawic, w grupie, czy to samemu ale bawic...w ten sposob uczy sie najwieecej, poznaje swiat. Mnie denerwuje w przedszkkolach podejscie typu. Tu siedzimy i malujemy "w liniach", a w blocie tarzac sie dzieci nie moga bo sie pobrudza raz ze to wieksza frajda dla takich, z reguly zyliolowych maluchow, a dwa zze tez sie ucza, strukture dotykaja, cos tam tworza, w grupie wspolpracuja.
To chyba bardziej chodzi o to że materiał które panie mają do zrealizowania jest przystosowany do wieku dzieci. Bo inaczej po co były by grupy dzielone na wiek.
Mi nie chodzi o to ze dziecko ma siedzieć i się tylko uczyć bo gdybym tak chciała to jest pełno prywatnych przedszkoli gdzie mają całe dnie wypełnione tylko nauką.
Moonia, ja uczylam angielskiego w klasach 1-4 i zapewniam Cie, ze tu baaaaardzo duzo od naauczyciela zalezy. W klasach 1-3 ani razu nie zadalaam pracy domowej, nie wkuwalli slowek. A mimo to dyrektorka byla zaskoczonaa wynikami. Fakt jest faktem, ze to ogrom pracy dla nauczyyciela, by takie zabawy wrzzucic by slowka same wpadaly, no aale jest literatura faajna
Ja myślę, że nawet ten rocznik większego znaczenia nie ma, bo i tak każde dziecko rozwija się własnym tempem. Każdy ma swój tok. Mamy 3 latki juz znające litery, a nawet czytające proste słowa i mamy 6-latki, które dopiero te umiejętności nabywają. Są dzieci, które od małego łapią w mig teksty utworów, a sa takie, które i w szkole mają z tym problemy... Mamy 3 latki, które pięknie uczestniczą w zajęciach i 6 latki, które po 5 minutach już maja "dość". Dlatego nie ma znaczenia czy grupa jest mieszana czy nie. Ważne jest to jak nauczyciel rozwiązuje problemy swojej grupy. Metryka nie jest aż tak ważna.
nie no ja się domyślałam. U nas tez dużo na lekcjach się dzieje, ale tez pani wkleja do zeszytu korespondencji kartki ze słówkami które dzieci maja przyswoić na dany sprawdzian. Nie ma tego wiele no ale sa. Zadania domowe tez sa. Oczywiście to sa ćwiczenia i więcej tam rysowania wyklejania itd. niż typowego zadania, ale pamiętam, ze wiele musiałam dziewczynom tłumaczyć a ta po prostu wszystko ot tak. Z niemieckiego ciut więcej czasu poswiecałysmy bo to dla niej nowość była stad widze róznice jednak
Nie no u nas niby podejscie ok, tzn moga sie dzieci brudzic...niby...bo w sumie czasem jest duzo rzeczy oficjanie, aa faktycznie troche inaczej. Stad smiem twierdzic, ze nie tylko pod tym wzgledem i nie tylko u nas
U nas w przedszkolu sa tylko grupy mieszane. Bo mamy tylko 2 grupy. Do tej pory były 3 latki i te, które jeszcze 3 lat nie maja oraz 4 i 5 latki razem. Do tego rano do śniadania oraz po drzemce wszystkie dzieci sa juz w jednej sali. ( bo jedna nauczycielka po godz. 14 zostaje). A do tego dużo dzieci odbieranych jest tuż po podwieczorku. Maks poszedł do przedszkola jak miał 2 lata i 2 mce, wiec był malutki na prawde. Ale idzie programem dla 3 latków i tylko po pracach widać, ze nie sa na takim poziomie jak innych dzieci, ale starszym dzieciom nie przeszkadza robić prace dobrze, ładnie. Od tego roku to juz w ogóle bedzie łączenie, bo bedzie grupa 3 i 4 latków (i tutaj bedą tez te maluszki ponad 2 letnie) oraz 5 i 6 latki. A dodam tylko, ze w naszym przedszkolu jest mnóstwo występów, dzieci mówią wierszyki, śpiewają piosenki - wszystkie razem. Każde dziecko coś mówi, ma jakaś role. Nie wiem jak jest przewidziany program dla 3,4,5,6 latków, czy oddzielnie musi być, czy nie. Ale wiem, ze dzieci po naszym przedszkolu sa o wiele lepiej przygotowane do szkoły niż z przedszkola państwowego w naszej wsi. A tam grupy nie sa łączone.
Krysia w prywatnej placówce zaczynała jako niespełna dwulatek (była najmłodsza), a była tam jedna grupa, kończyła się na pięciolatkach. I były same plusy tej sytuacji- Krysia goniła grupę, starsze dzieci uczyły się uwagi i empatii. Starsze dzieci na czas realizowania "programu" szły z jedną opiekunka w drugie miejsce (tylko tam akurat było więcej niż jedna sala, więc wygodnie), a maluchy zostawały z drugą. Języka obcego chcąc nie chcąc uczyły się wszystkie, bo codzienne powtarzanie materiału (metoda Helen Doron) robiono wspólnie. W tej samej placówce jest teraz Wojtek, choć różnica wiekowa mniejsza, bo dzieciaki poszły do przedszkoli, więc najstarsze są czterolatki. Jedzą wspólnie, prace plastyczne robią wspólnie, tylko niektóre elementy programu opuszczają maluchy. Na prawdę nie ma się czym martwić. Choć za czasów Krysi jedna mama zabrała syna z placówki do "starszych" bo jej się dziecko uwsteczni...
Ja tego "dziecko sie uwsteczni" tez niee ogarniam...czyli ze co? Przestanie mowic? Chodzic? Jesc? Bez sensu...to zupelnie normalne, ze dzieci sie nadladuja, czyli ze starszak moze np przez jakis czas czworakowac. Moi np czesto chodza na kolanach i udaja psy. I co? I zamiast gadaniaa beda szczekac? no przeciez rozwoj kazdego dziecka idzie swoim torem i w swoim czasie. Dziecku nalezy tylko stworzyc odpowiednie warunki. Najodpowiedniejsze sa warunki zblizone do tych w rodzinie, wiec w czym problem? Na serio, takie male dzieci nie trzeba nic na sile "uczyc", wystaarczy pozwalac im.na samodzielnosc i odkrywanie swiata. Moi takie zabawy wymyslaja, ze szok. Niektore nawet pani w przedszkolu od nich wziela bo zapomnialam o najwazniejszym. Moje dziecko, po powrocie z wakacji (tam mielismy taki klubik dla dzieci do ktorego chetnie razem chodzili) samo podjeelo decyzje o chodzeniu do przedszkkola i chodzi chetnie ja jest przeszczesliwa i po raz kolejny twierdze, ze jesli jest mozliwosc to nic na sile, dziecko sammo dojrzeje
Treść doklejona: 23.06.16 16:27 Jakna zawolanie na dziecisawazne pisza o grupach zroznicowanych wiekowo wiec wrzucam jako podsumowanie http://dziecisawazne.pl/przedszkolne-i-szkolne-grupy-mieszane-wiekowo-dlaczego-to-dziala/
Treść doklejona: 23.06.16 16:28 Sorki, z tel.tylko w takiej formie szkoda, ze Damazy nad takimi niedociagnieciami nie pracuje
Dziewczyny w co muszę zaopatrzyć małą zanim pójdzie do przedszkola? Jeśli gdzieś już było pytanie to przepraszam i proszę o odesłanie do właściwego tematu.
Sony w każdym przedszkolu jest inaczej, zadzwoń, zapytaj. U nas papcie, piżamka, jakiś worek na zmienne rzeczy, jeszcze się bierze jaśka poduszeczkę i jeszcze szczoteczka do zębów. Ja muszę jeszcze mały plecaczek kupić młodemu i nowe papcie, bo z tych wyrósł. Jeszcze przyda się kurtka przeciwdeszczowa, bo będą chodzić na wyjścia w róznej pogodzie i kalosze.
Problem w tym że to przedszkole jest nowe i jeszcze nieskończone więc tam nikogo nie zapytam i niewiadomo jak będzie. A jak pytałam w tym gdzie się składało dokumenty to powiedzieli że pod koniec sierpnia może będą jakieś informacje. A ja niechce na ostatnią chwilę latać po sklepach. Wiem że napewno kapcie i ciuszki na zmianę w razie wpadki z siusiu itp. Widzę wszędzie jakieś śpiworek do przedszkola albo ręczniczek i tego typu i niewiem czy to naprawdę jest potrzebne. Każde dziecko musi mieć pościel do leźakowania, swój ręcznik ? Dodam że to publiczne przedszkole.
Sony ze śpiworkiem się wstrzymaj... Z ręcznikiem też... To nie w każdym przedszkolu jest wpisane w wyprawkę. W moim mieście żadne przedszkole tego nie wymaga. U nas tylko pościel się przynosiło i piżamkę. U Dawidka nawet tego nie.
Na razie kupuj to co jest pewne: woreczek, papcie, chusteczki higieniczne, jeśli nie masz to garderobę wygodna dla dziecka do samoobsługi. Żeby łatwo było zdjąć, założyć np. spodenki w wc (bo ona może na początku czuć opór by poprosić panią o pomoc). Szczoteczkę do zębów, pastę (nawet jeśli np. na początku nie będą wymagać to z czasem na pewno). Co do rzeczy plastycznych, to na razie bym nie kupowała, bo coraz więcej przedszkoli zbiera składki i zamawia zestawy. Z drugiej strony, jeśli kupisz, to wykorzystasz w domu...
sonny, ja ci powiem co jest fajnie, ale nie jest niezbedne oczywscie. naklejki/prasowanki/doszywki z imieniem i nazwiskiem. jak ktos chce wystarczy marker, a jak ktos sie uprze dlugopis do podpisania i oznaczenia: ciuchow, butow, kubka, pasty, szczotki, pozniej pojemnikow jesli trzeba przyniesc, teczek, sreczek i wszelkich innych rzeczy. jako ze dziecko imienia i nazwiska nie zmieni;-P jest to zakup na kilka lat. mnie sie to bardzo sprawdzilo i do szkoly tez bede mlodemu zamwiac, a mlodej do zlobka.
Ja swoim.wszystko markerem permanentnym podpisuje gdzies na metkach. Jestem zbyt leniwa nawet na wszywki. w zasadzie podpisuje tylko stroj sportowy i ewentualne ciuchy na zmiane. Reszty nie, ale oni nie maja spania, wiec sila rzeczy nie rozbieraja sie w przedszkkolu. Nie dajje im tez do przedszkola.jakis drogich ciuchow, wiec nawet jak cos by zginelo to trudno Z wyprawka warto sie wstrzymac. U nas tylko: kapcie, szczotka i pasta i ww ciuchy na zmiane i sportowe. Reszte maja.
Ja tam żadnych ubrań nie podpisuję. Codziennie Maksiowi pakuję do plecaczka ubrania na zmianę i jak jest potrzeba zmiany to Panie biorą plecaczek do łazienki i przebierają. Plecak wisi na wieszaczku Maksia, więc Panie wiedzą skąd brać a i dwa to dzieci same wiedzą kto ma jaki plecak. U nas podpisane tylko kubki i szczoteczki oraz podpisałam jedną pościel, a na zmianę już nie.
To podpisywanie jest o tyle ważne, że np. sporo dzieci ma takie same papcie. W szatni nie raz te papcie "fruwają" po całej podłodze i wówczas mamy dylemat "czyj to papeć"... No jednak kapcie to taka część garderoby, która powinna trafić na stopy właściciela. No, przynajmniej w małych miastach ten problem jest, bo się kupuje co jest :P
Ja poza kapciami nic nie podpisywałam póki się nie okazało, że kilkoro dzieci chodzi w identycznych kurtkach z decathlonu. A u Wojtka ostatnio babcia dziewczynki zwędziła nasz kapelusik od słońca- nie wiem jakim cudem- półeczki mają po przeciwnych stronach. Na szczęście udało się odzyskać. Teraz podpisuję więcej rzeczy.
Kapcie podpisywałam tez ale u nas dzieciaki nie chodzą w takich kapciach jak Maksio. Swoją drogą dla.mnie tragedia takie obuwie. Najwięcej dzieci biega w ala crocsach. Albo w sandałach po lecie. W zimię to już im Paluch wychodzą.
No własnie te crocsy to jakaś pomyłka. W swojej grupie zakazałam tych butów. Raz, że mamy w łazience kafelki i gdy są mokre, to te buty ślizgają się po nich przeokropnie i zwykle kończy się upadkiem, a dwa, że to przecież plastik jest i noga całe 8-9h w tym się męczy. Gdy dziecko zaczyna biegać źle stawia stopy, ale bywa tez, że dzieciak gubi buta i to też jest ryzykowne. Za zdrowie dzieci w tym czasie odpowiadam ja i jeśli coś złego się stanie to ja będę miała kłopoty.
Skoro temat kapci na tapecie, to jakie polecacie kupić na zmianę do przedszkola??? Już pomału wypadałoby zacząć kompletować wyprawkę, bo nie lubię zostawiać takich zakupów na ostatnią chwilę...