A moja panna przez pierwszy rok pochorowala fest (ale tylko górne drogi oddechowe-nigdy nie miała zapalenia płuc czy oskrzeli), drugi rok juz ciut mniej, były rzadziej infekcje i zazwyczaj bez gorączki a teraz, 3 rok, chodzi i zdrowa. No katar ma ale to norma u niej ;)
Moja Majka, jak chodziła do przedszkola to była chora średnio raz na miesiąc , teraz jest chora praktycznie non stop. Pochodzi tydzień, półtora do szkoły i jest chora. I tak wkoło. 2 tyg była chora, później kolejne dwa miała ospę, pochodziła do szkoły 1.5 tygodnia i teraz znów jest chora.
Wkurza mnie jeszcze to brytyjskie podejscie, ze dziecko jak sie ubierze badz nie to lataja po placu zabaw. Karol ma puchowa kurtke i ciezko ja sie zapina. Dzis poszlam zobaczyc i ganial z rozpieta :( A zimno bylo - 6stC. A nauczycielki + pomocnice pozawijane, czapki na glowach itd. Czesc dzieci biegala w samych bluzach. Inni znowu na WFie w krotkich rekawkach!
Malisek, jak jest u Was w szkole jak dziecko chore? Bo Karol nie byl 1 dzien (pozniej chorowal w ferie). I teraz sie zastanawiam czy isc do GP (bo trzeba) czy jak bedzie przeziebiony to moge go sama kilka dni w domu potrzymac? Czy musze miec zaswiadczenie od lekarza?
A nic nawet nie mowcie o tych chorobach. U nas od prawie 2tygodni a to goraczka u jednego, potem wysypka- bostonka, za 2 dni u cory goraczka, 3 dni spokoju i jelitowka, najpierw Wiki 2dni, potem mlody i ja. Dzisiaj maz chory- grypa, dzieci pokaszluja, poszli spac po 18stej:( juz czuje, ze cos ich bierze i tez sie martwie. Dzis jak bylam z Wiki w przedszkolu to doslownie wszystkie dzieci chore! A dwojka to tak kaszlala, ze nauczycielki musialy im inhalacje robic! No wyobrazacie sobie? Eh, nie mamy nawet kiedy do miasta pojechac po buty zimowe. Ciagle sa chorzy;( Madzia, u nas w szkole trzeba codziennie dzwonic i mowic jaka jest sytuacja i ze dziecko nie przyjdzie do szkoly, jak trwa to dluzej niz 3dni to trzeba do lekarza i zaswiadczenie. Jak dziecko wymiotuje to odczekac 48h. W Londynie tak zimno dzisiaj? U nas 8stopni na plusie i slonecznie od 13bylo.
U nas jak u poziomki - musze dzwonić codziennie, a jak jest nieobecna dłużej niż 3 dni, to muszę mieć list. Tyle że wiecznie mam problem z idiotami u gp, bo mi nie chcą pisać notek, że chora, tylko kaza dawać karteczkę, że w danym dniu miała wizyte :/ karteczka z wizytą mam usprawiedliwiać tygodniowa nieobecność dziecka, po prostu super. Ostatnio co pójdę do lekarza to przepisują antybiotyk, wiec do tych karteczek daje skan recepty. A jak bym się tych idiotów słuchała, to Majka co 2 tyg byłaby na antybiotyku. W ogóle przed ospa 2 tyg była chora i w tym czasie dostała 2 antybiotyki, jeden od jednego lekarza na gardło, drugi od drugiego na kaszel. Dzisiaj byłam z nią u lekarza, jedno ucho ma czerwone i tez dostała antybiotyk. Jeszcze mi się typ chwalił , że 4 lata na pediatrii pracował. Dupa nie pediatra. Jak zapytałam, co dalej można robić, żeby znaleźć przyczynę ciągłych chorób, to poczytał co poprzedni lekarze pisali i powiedział, żebym się zapisała do innego. Dupa nie lekarz. Teraz jak się zapisuje do gp, to wiem ze niczego się nie dowiem i wrócę z antybiotykiem. Jest jedną sensowna lekarka, dzisiaj Maje do niej umówiłem na 10 stycznia!!!
Ja mam 2 sprawdzonych gp. Jedna jest konkretna babka, sama ma dwojke dzieci i zawsze wyslucha, oslucha, zbada od glowy do stop. Antybiotyku bez potrzeby nie daje, a jak Wiki po rozpoczeciu przedszkola chorowala non stop przez 2miesiace to dala skierowanie na krew. Druga jest tak malo inteligentna, ze umawiam sie do niej jak po prostu czegos potrzebuje. Jak sie staralam o pierwsze dziecko to skierowania na wszystko mi dawala na krew, na hormony, na badanie nasienia u meza, do ginekologa i do fertility clinic i jak zaszlam to bete 3 razy robilam i progesteron i dwa razy usg w EPU. No ona daje skierowanie na wszystko co poprosze.
Malisek po ospie macie taka slaba odpornosc, nawe do pol roku. Dlatego ja sie tak cieszylam ze my w czerwcu zlapalismy bo sie przez lato troche uodparnialismy wiadomo latwiej niz w jesieni. Ja tam sobie chwale irlandzka szkole. I naprawde nic sie tym dzieciom nie dzieje jak pobiegaja w bluzach, czym sie roznia te angielskie od Karolka Madzia? genami tylko one biegaja w bluzach i nie choruja przeciez. Moj D w pierwszej klasie (junior) pani pilnowala zeby zakladal kurtke ale teraz w drugiej (senior) juz same maja wiedziec czy im zimno czy nie. Nie umie Karol zamka zamknac???
Poziomka - wczoraj bylo 6stC, dzis u nas na razie jest 3stC - odczuwalne -1StC, ale ma byc ponoc 7 ;) Slonecznie i pieknie, ale zimno. Musze Karolkowi cieplejsze buty kupic, w Clarksie nie ma nic z korzuszkiem w srodku. Tylko takie srednie te buty (rok temu mial z Clarksa i Geoxa) i bylam srednio zadowolona. Geoxow nie chcial w ogole nosic. Teraz sie zastanawiam gdzie kupic. Gdzie Wy kupujecie buty dzieciom w UK? W Clarksie widzialam fajne z korzuszkiem dla dziewczynek, dla chlopcow nic nie ma. Znalazlam jedne fajne Ugg'i w John Lewis online, ale sa wyprzedane. Dzwonilam i lada dzien maja je wrzucic na strone i czekam. Moze sie zalapie.
Malisek - szkoda gadac o tych GP. My jak trzeba to jezdzimy do polskiej pediatry - kiedys przyjmowala blisko nas na Aldgate East, teraz w wakacje bylismy u niej na Croydon. Naprawde super babka. GP u nas w przychodni to szkoda gadac, mojej tarczycy nie potrafili zdiagnozowac, jeden lekarz powiedzial, ze on nie pamieta czy choroby autoimmunoligiczne moga byc ze soba powiazane ( celiakia i hashimoto), bo biochemie mial na studiach 10lat temu. Takze odpuscilam i chodze do endykrynologa w Polsce.
Madzia, my dla Wiki kupujemy w Clarksie. Rzeczywiscie dla dziewczynek maja wybor ale one sa takie srednio cieple. Kozuszek bardzo lekki. Jak lecielismy do PL w zIme to kupowalismy takie sniezowce, fajne ocieplane, nieprzemakalne w Decatlonie. Teraz jej zakladam jak jest zimno i deszczowo. A dla chlopcow w ogole nic ciekawego ani w Next nie ma ani w Clarksie. Kupilismy w sport direct swietne zimowe buty Soviet. £20 tylko i ocieplane z kazdej strony.
PoziomkaUK - dzieki. Sprawdze w SportDirect. Mi sie te Ugg podobaja, skorzane, z korzuszkiem i takie ala trampki, wiec do szkoly w sam raz. I na rzepy :) Tylko cos ich nie ma na stronie.
U nas po mononukleozie, która Mati przeszedl we wrzesniu odpornosc jest tak slabiutka, ze praktycznie non stop chory :/ 3 tydzien na antybiotyku lecimy. Zaczelo sie od anginy 1 listopada i pogotowiu, teraz mamy oskrzela zawalone :/ drugi dziabag tez chory....
Kuleczko - masakra! Ale Was poskladalo :( Zdrowka!
Ja kupilam Karolkowi Timberlandy dzis, bylam sama na zakupach i byly fajne promocje. Kupilam dwie pary w jego rozmiarze, obie dobre, ale zostawiamy jasne (typowe) a czarne oddajemy. Ugg'ow nie bylo. I najlepsze jest to, ze sa bardzo gibkie i byly tansze niz Clarksy ;)
No Clarks sie ceni, my jak kupujemy dwojce to okolo £100 zostawiamy a Wiki moja musi nosic buty za kostke, nawet w lato niestety i tylko tam jest "wybor" ( 2-3 rodzaje) takich butow.
PoziomkaUK - a w Geoxie i Ecco nie ma za kostke w lecie? Wydaje mi sie, ze sa. Choc moge sie mylic. Te co kupilam tez za kostke i o 25% taniej :) wiec spoko. Az na Oxford Street pojechalam, bo na Stratford w Westfield w John Lewis nie mieli. Nie lubie tam jezdzic, ale jak mi Pani powiedziala, ze tam znajde te buty to pojechalam.
W Ecco nie bylo, zawsze zachodzimy, bo jest blisko Clarksa w centrum. Geox nie patrzylam nawet, w Johny Lewisie nie bylismy, bo jakos nie podrodze. Niby centrum ale z drugiej strony i zawsze omijamy...ale dzieki, na wiosne bede patrzec.
John Lewis ma calkiem spory wybor. Szczegolnie online. Ja zawsze jade sama, kupuje dwie pary, pozniej wybieramy w domu. ;) czasem zamawiam online buty. Choc mowia, ze najlepiej mierzyc.
PoziomkaUk - no jak trzeba mierzyc to trzeba. Moj Karol znowu ma waska stope, i wiekszosc butow pasuje. Tylko rozmiar trzeba znac, bo czasem z danej firmy roznia sie od siebie buty dlugoscia wkladki.
No bardzo kiepski.... zmienilam lekarza, dostalismy spis badan jakie mam mu zrobic. Pojde do przychodni po skierowanie, mam nadzieje, ze dadza bez problemu,bo o tsh nie moglam sie doprosic, bo: " po co?"
W dniu pogrzebu mojego Tatusia zmarł inicjator Ice Bucket Challenge - Anthony Senerchia. Chorowali na to samo... Dzięki Anthonemu świat dowiedział się o tej chorobie oraz o cierpieniu z jakim zmagają się chorzy i ich bliscy. Świeć, Panie, nad Jego Duszą...
Dziewczyny, poszukuję inspiracji... Odchodzi nasza szefowa, szukamy prezentu pożegnalnego. Tak, żeby nas zapamiętała, czegoś eleganckiego, odpowiedniego do zajmowanego stanowiska (stanowisko kierownicze). Jest to nasza bezpośrednia przełożona, z którą dziewczyny współpracują przeszło 10 lat, a ja ponad rok. Osoba bardzo kompetentna, umiejąca się odnaleźć w każdej sytuacji, ale też ludzka i z sercem. Myślałyśmy o teczce, zegarku, ale to i wszystkie inne pomysły wydają nam się takie banalne...
Caffe latte ja tez pierwsze co pomyślałam o jakimś zegarku, biżuterii i pięknych kwiatach. Są fajne czekoladki które można odlać z napisem/ w konkretnym kształcie? Może jakieś pióro z grawerem? A może coś zupełnie innego i jakiś fajny voucher na weekend w spa z zabiegami ?
2 lata temu odchodziły na emeryturę 2 koleżanki też bardzo lubiane i szanowane. Firma , z tych co się pracuje latami. Są wśród nas ludzie dla których to jedyna praca, w sensie przyszli, przepracowali całe życie i odchodzą na emeryturę. Chodzi mi o to, że większość dobrze się zna. Jednej z nich przygotowaliśmy plakat w formie kolażu. Przez lata uzbierało się sporo zdjęć z różnorakich imprez - firmowych, wigilii, "uściśnięć gratulacyjnych prezesa, no różnych. Powybierałam najśmieszniejsze zdjęcia każdego, z kim Jola była blisko, biurowca, produkcji i magazynu i zrobiliśmy ogromny plakat w formie kolażu z tych zdjęć. mało przydatne w życiu, z tego co wiem powiesiła sobie na działce ale śmiechu przy pierwszym oglądaniu, nie tylko dla niej, ale dla wszystkich , w odnajdywaniu siebie było sporo :) jako dodatek daliśmy 12 win, bo zdecydowanie była przeciwna kupowaniu pierdół, a wiedzieliśmy że trudno w jej gust utrafić. drugiej koleżance przygotowaliśmy podobny prezent, tylko nie w formie plakatu, tylko w formie książeczki. ta druga przepracowała w firmie lat, więc te odgrzebane zdjęcia wywarły ogromne wrażenie. :) + jakiś odkurzacz do tego sobie zażyczyła.
W takich sytuacjach zawsze sprawdza się Rosenthal. W zależności od zasobności portfela albo jedna filiżanka/kubek albo zestaw :) Rzecz ponadczasowa i można przekazać w spadku ;) Pomysł z plakatem bardzo dobry :) My zazwyczaj robimy prezentację w PP.
My ostatnio kupiliśmy koleżance która obchodziła na emeryturę złoty łańcuszek, bardzo hej się spodobał. Ja osobiście nie lubię kolaży, ale to kwestia gustu :-) ale książka że zdjęciami świetny pomysł jako dodatek.
Polska Policja w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie naszych dzieci. Mikołajkowe spotkanie w przedszkolu z panią policjant a na koniec słodki upominek - Mikołaj. "Figurka nienadziana z polewy o smaku kakaowo-mlecznym : cukier (dobrze że nie słodzik), tłuszcz palmowy całkowicie utwardzony, serwatka (jedyny mleczny składnik ), kakao odtłuszczone w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (wersja fit ), lecytyna sojowa, aromaty, i cała masa alergenów typu zboża zawierające gluten, kilka orzechów itd... Producent: Wolność Sp. z o.o., Elbląg. Firma z ponad sześćdziesięcioletnią tradycją. Widać nadal tkwią w poprzedniej epoce Obraz kryzysu w polskiej Policji, o którym mowa ostatnio czy tumiwisizm totalny "ważne że dali"? Akcja drugi rok z rzędu, te same mikołaje, ale z bieżących serii produkcyjnych. Czyli nowy przetarg albo kontynuacja poprzedniego...
A u mnie w mieście "dobra zmiana" dodarła nawet do biura strefy płatnego parkowania.
Do listopada biuro znajdowało się na peryferiach miasta (miałam po drodze do mieszkania) - zakup biletu trwał 5 minut. Od miesiąca zmiany - siedzibę przeniesiono do budynku Urzędu Miasta w centrum - korki i brak miejsc do zaparkowania. Wchodzę do budynku, a już na parterze napis "punkt obsługi klienta biura strefy płatnego parkowania" - podchodzę do okienka i proszę bilet. Pan mi odpowiada, że to nie tutaj, że na 3 piętrze. Winda uciekła na 8. piętro - idę pieszo więc. Na miejscu proszę o bilet - coś tam klikają w kompie i drukują świstek. I każą zejść na dół, tam gdzie byłam, żeby zapłacić. Schodzę i płacę - ale biletu nie dostaję. Bo z dowodem wpłaty znów muszę się pofatygować na 3 -piętro. Wracam, pokazuję dowód wpłaty, odbieram bilet i na do widzenia mówię "skandal i porażka po całości!".
No u nas też "Mikołajki". Jako, że Dawidek dziecko z problemami, uczęszczający do różnych instytucji terapeutycznych - wszędzie paczki. I wszędzie słodycze, słodycze, słodycze... Jego ojciec też w pracy dla syna dostał wór słodyczy (w tym moja "ulubiena" nutella). My nie jemy słodyczy... Przynajmniej nie w takich tonach ;(. Jak żyć z takim zapasem? :P.
Chociaż tfu... OPS w tym roku zamiast paczek zorganizował wycieczkę do parku zabaw dla dzieci. Nooo i super :)
Katka, ja współpracowałam np. z domem dziecka i oni tam juz też tego po kokarde mają. Biedne dzieci dostały też, przynajmniej te, które znam. Więc wór leży u mnie. Może w ciągu roku ktos się znajdzie jak już zjedzą swoje zapasy.
Dzisiaj pojechałam do salonu T-mobile, aby zmienić kartę SIM ze starej na nową. Mam starą kartę i stary numer z 1999 r. Doznałam szoku, gdy okazało się, że ktoś ją zarejestrował na siebie. Nikt z rodziny. Z obcego miasta. Poniekąd nie mam dostępu do mojej wieloletniej własności. Nic nie można z tym zrobić. To się stało w październiku 2016 r. Nie chcę tracić tego numeru. Stara karta może się zepsuć i wtedy go stracę. Mam stary telefon, w którym kolejne funkcje wysiadają. Jak doładuję kartę, to będę mogła nadal z niego korzystać. Mam też nowy telefon, do ktorego chcialam przełożyć kartę. Co tu zrobić? Pozostaje zgłosić kradzież na policję?
nikt nie wpadł na to, że ktoś sobie coś zarejestrował? nie mogą się skontaktować z właścicielem karty sim? co z tego ma ten ktoś to zarejstrował kartę i dlatego przez 18 lat sama tego nie zrobiłaś?????
Dziwne, że nie zarejestrowałaś wtedy kiedy był przymus. I nie wiem jakim cudem ktoś inny ten nr zarejestrował na siebie? Nie wiem, jak taka procedura wygląda, bo ja od lat na umowie jestem... Ale ktoś chyba ci niechcący nr uratował, bo ponoć mieli wyłączać na amen te nierejestrowane nr?
Wcześniej nie było przymusu rejestrowania. Po co miałabym to robić? To telefon na kartę i taki ma być. Tak czy inaczej to jest mój numer i nikt nie miał prawa go kraść. Nie mogą się skontaktować ze złodziejem, bo tel mam ja i do mnie by zadzwonili. Otóż to. Jak to się stalo, że ktoś go zarejestrował? To mógł być nieuczciwy pracownik operatora, bo tacy mają dostęp do systemu. Tel i kartę mam i nie udostępniałam go nikomu. Zdziwiło mnie to, że nie udało mi się go zasilić.