Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Współczuje :(((
    Śpicie razem?
    --
    •  
      CommentAuthoremza
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Winni, podobno kobiety w ciąży mają często koszmary, żeby ich organizm/dusza oczyścił się ze złych emocji i mógł stawić czoła ciężkiemu zadaniu, jakim jest poród. Może u dzieci jest podobnie, może Adaś pozbywa się jakichś złych emocji, bo stoi u progu zdobycia jakieś nowej umiejętności (skok rozwojowy)?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Tak Ulcia, śpimy razem cały czas.
    Jestem już na skraju wyczerpania, no i nie wiem zupełnie jak do tego podejść, żeby chociaż złagodzić te jego sny...
    --
    •  
      CommentAuthorCaris
    • CommentTimeDec 23rd 2015 zmieniony
     permalink
    Winni, przede wszystkim współczuję... Biedny Adaś, pewnie niewyspany :(
    Tak myślę... cała ta sytuacja: strach przed przedszkolem, koszmary... zastanawiam się, czy nie odreagowuje jakoś tego kolegi z przedszkola? Albo jakiejś innej "drobnej" sytuacji, która gdzieś tam w głowie siedzi?
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Kurczę teraz zastanawiam sie, czy to nie ma nic wspólnego z jego ostatnia niecheciacdo zostawania w przedszkolu... Tzn, czy on czegoś sie nie boi - moze jakiś kolega (jest tam taki jeden, nie?) który opowiada takie dziwne rzeczy... Bo skąd w wyobraźni takiego małego dziecka takie realne, okropne rzeczy skoro nigdy sie z nimi nie zetknął? Bo rozumiem, ze nasze dzieci fantazjują itp - ale chyba w granicach tego z czym miały styczność... Czy nie?
    Ja wiem, ze pytanie jest co z tym zrobic, ale tak zacżelam sie zastanawiać nad geneza tego zachowania, bo wtedy łatwiej znaleźć rozwiazanie....
    :( okropne to, jak on musi sie bać biedulek :(

    Treść doklejona: 23.12.15 11:16
    Caris - pisałyśmy jednocześnie ;)
    --
    •  
      CommentAuthorbladykot
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Winni co wasz pediatra na to? Czy to nie wymaga porady specjalisty?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 23rd 2015 zmieniony
     permalink
    Nie konsultowaliśmy tego z nikim. Wcześniej takie sny pojawiały się raz na kilka tygodni, i generalnie zawsze wystarczyło "to był tylko sen". Normalnie Adaś funkcjonował, nie bał się spać itd. Od paru dni dopiero zrobiło się nasilenie i jest co noc, czasami dwa różne sny jednej nocy. Po każdym oczywiście min godzina albo i dwie na uspokojenie i ponowne zaśnięcie.
    Ulcia być może jest to tak, że to obrazy np. to zabijanie młotkiem zwierząt to przyniósł od tego chłopca z przedszkola... Jego już nie ma od chyba 3 tygodni i w ogóle nie pisałam, ale problem z przedszkolem się "rozmył". Po prostu jednego dnia poszedł bez kłopotu, i od kilku dni chodzi bez problemu, przestali się już z kolegami bawić w takie zabawy z uciekaniem i różnymi destrukcyjnymi planami. Generalnie z każdej strony wygląda to ok.
    Być może całe to napięcie przeniosło się na sny.
    Tylko gdyby to były sny po prostu to ok, do przeżycia. Mi chodzi o to jak mu pomóc odróżnić, że to sen a nie rzeczywistość, żeby on się przestał tak paranoicznie bać.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    ja nie pomoge Winni, zaskoczona jestem ze macie takie eskalacje i to w takim wieku. Bo ok, spotkalam sie z tym, ze dwulatkom zdarzaja sie akcje przy chodzeniu do przedszkola, ze dwulatkom zdarza sie budzic w nocy i wyc bez powodu, nie do uzpokojenia, bo im sie miesza jawa ze snem, ale 3,5-latkowi to nie spotkalam sie. co nie znaczy ze nie jest normalne, nie jestem psychologiem.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Mnie sie wydaje, ze nawet jak uda ci sie mu wytlumaczyc, ze to tylko sny to i tak moze sie dalej bac. Jak mnie sie przysni jakis kszmar to tez sie budze mokra, boje sie i nie moge zasnac. Wiec to naturalne.. i to ze wiem, ze to tylko sen nie powoduje ze juz sie nie budze i pokojnie zasypiam. A czasem ma takie okresy ze snia mi sie straszne bzdury, a potem to przechodzi. Zwykle jak mam organizm oslabiony i przemeczony.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Winni, u nas jest podobnie. Tzn nie cidzuennie i chyba ni z taka sila, ale dzis tez ratowalam go przed ryba, ktora chciala mu noge odgryzc. Szukam wlasnie jakis bajek terapeutycznych Molickiej na ten temat.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Winni, wieczorem jak chłopcy zasna to Ci napiszę - mieliśmy omawiany taki przypadek z psychologiem, potrzebuje chwili, żeby Ci to spisać, ale teraz z telefonu pisze.
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeDec 23rd 2015
     permalink
    Może to też trochę kwestia Integracji Sensorycznej? My nie mieliśmy aż tak poważnych problemów, ale był okres gdy nasz Adaś budził się o 4-tej nad ranem z potwornymi krzykami, że czegoś chce i w ogóle trudno go było okiełznać. Kilka tygodni ta seria trwała. Zaczęłam go bardziej stymulować w ciągu dnia - np. na piłce, tarmoszenie z głośnym śmiechem, coś żywiołowego celowo, by się sensorycznie oczyścił, i zauważyłam poprawę. Nie wiem jednak, czy to adekwatne do Waszej sytuacji - bo nasz jest młodszy i nie chodzi do przedszkola. Inny zestaw bodźców itp.
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeDec 24th 2015
     permalink
    Winni i jak po dzisiejszej nocy?
    Frag - tez z ciekawością czekam na Twój wpis :)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 24th 2015
     permalink
    Jezu, przepraszam , padłam wczoraj. Już piszę - Winni, u Krasnala jakiś czas temu, ze 2-3 miesiące zaczęły się akcje - widzę potwora, potwór się na mnie patrzy, patrz, na suficie jest pani, pod łóżkiem jest pan, w szafie jest potwór. O ile w dzień było łatwiej go uspokoić to w nocy przybierało mocne formy, raz próbowaliśmy go uspokoić godzinę, był tak roztrzęsiony. O, właśnie stoi i tłumaczy tatusiowi, że nie pójdzie po zabawki, bo w łazience (obok której musi przejść) jest potwór i mu zje głowę :shocked:
    .
    I teraz tak - mąż mi przypomniał, że jeszcze jak byłam w ciąży to chodziłam na warsztaty dla rodziców dotyczące rozwoju dzieci 0-5 i tam psycholog coś mówiła o potworach pod łóżkiem. Cofnęłam się do notatek i rzeczywiście - około 4 roku życia rusza z kopyta rozwój wyobraźni. Jedne dzieci przeżywają to w lżejszy sposób (np. tylko "wyraźne" sny), inne w bardzo twórczy - wymyślają sobie towarzyszy zabaw, mają koszmary nocne, których nie mogą odróżnić od rzeczywistości i często rzeczywistość miesza się z fikcją i nie wiedzą, które jest którym.
    .
    Zaraz dopiszę resztę, bo mi znowu zje tekst.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 24th 2015 zmieniony
     permalink
    Ja pamiętam Winni, że przy bólach wzrostowych miałam takie koszmary i własnie po obudzeniu jeszcze płakałam, bo czułam, jakbym dalej we śnie była. Pamiętam to do dziś, bo to było dla mnie koszmarne. Czasem teraz nawet, kiedy leżę w łóżku i zakręci noga, to normalnie robi mi się tak nieprzyjemnie w duszy, bo kurczę od razu wraca tamto uczucie - sama nie wiem, jak to określić, lęk? Niemoc taka? Strach? No dziwne to w każdym razie, bo ja dorosła baba a do dziś wracają tamte odczucia. I nie pamiętam właśnie mocno tego kręcenia nóg tylko te koszmary, bo one były tak intensywne, że nawet na tych nogach się nie skupiałam. Przychodziłam wtedy do mamy do łóżka i ona mnie tuliła, bo tak się bałam - normalnie czułam się wtedy jakbym śniła na jawie (i jeden sen pamiętam najbardziej - goniła mnie taka duża, ogromna kula a ja nie mogłam biec szybko, tylko tak powoli, w zwolnionym tempie... brrrrrr ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 24th 2015
     permalink
    I teraz tak - nie można mówić dziecku, że to co "widzi" to nieprawda, to tylko mu się wydaje, bo dziecko w tym wieku WIE, że to jest PRAWDA, bo przecież samo to WIDZIAŁO. Krasnal teraz stale coś zmyśla, wymyśla, momentami już sama nie wiem, czy coś co mi opowiada to jest prawda, czy jego wyobraźnia. I tak mi się przypomniało, jak kiedyś wróciłam z mamą znad Wisły, gdzie leżałyśmy na piasku i obserwowałyśmy przepływające łódki. Po powrocie do domu, kiedy tata zapytał jak się bawiłyśmy to powiedziałam, przecież zgodnie z MOJĄ prawdą, że podpłynął do nas pan, zabrał na swoją łódkę i pływaliśmy po Wiśle i łowiliśmy ryby. A mamusia się z panem całowała... Muszę mówić, że było ogóle poruszenie i moja mama co chwilę powtarzała "ale przecież tak nie było!", w końcu ja się rozpłakałam, bo przecież BYŁO! Bo sama widziałam!
    .
    Chodzi o to, że w tym wieku jak około 2 roku kiedy zaczynają się wyraźne sny znowu rozwija się wyobraźnia, ale nie tylko, razem z tym idą jakieś dodatkowe umiejętności (nie wpisałam co :((). W każdym razie babka mówiła, że to jak wszystko jest tylko etapem i dziecko po jakimś czasie się "nauczy" odróżniać fikcję od rzeczywistości, ale trzeba na to sporo czasu. U nas trwa ze 3 miesiące i nie pocieszę Cię - póki co nie jest lepiej, ale nauczyliśmy się z tym funkcjonować. Co mam jeszcze wpisane - żeby nie mówić dziecku, że tego potwora nie ma, że to, co WIDZI nie jest rzeczywistością. Chodzi o to, żeby dziecko nie przeszło na myślenie "skoro mi nie wierzą to nie będę im mówić", warto wtedy wysłuchać, pójść poszukać potwora albo go narysować (w nocy nie bardzo ;)), zadawać dużo pytań, żeby dziecko to z siebie wyrzuciło.
    .

    <span style="font-size:11px;color#333;">Treść doklejona: 24.12.15 07:04</span>
    Chodzi o wypośrodkowanie, żeby nie wpychać dziecka za bardzo w ten świat (np. z wymyślonym przyjacielem), ale też nie machać na to ręką, że to tylko wyobraźnia. Czyli uświadamiać, że to co, on widzi należy do świata fikcji, ale np. przez pokazanie - zobacz tego potwora nie ma pod łóżkiem. Szczerze Winni to w nocy po prostu tulę Krasnala i czekam aż mi wszystko opowie, aż się wypłacze i tylko mówię, że to był sen, bo nie widzę żadnej innej opcji.
    Uff, się wypisałam, wiem, że to Ci nie bardzo pomoże, ale chociaż świadomość tego, że to jest normalne...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 24th 2015
     permalink
    Frag dzięki! Dobrze wiedzieć, że to normalne chociaż...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeDec 24th 2015
     permalink
    A tak mi sie przypomnialo smutno. W przedszkolu (mialam niecale 5 lat) uczylismy sie tanczyc krakowiaka. I jednego razu mama spytala o ten taniec i powiedzialam jej, ze wystepowalismy w innym przedszkolu, ze byl jakais konkurs czy cos takiego. I nawet opowiadalam jak rowno kapciuszki ulozylam, kiedy sie przebieralam. Oczywiscie nic takiego nie mialo miejsca. Moja mama na drugi dzien wyrazila Pani przedszkolance niezadowolenie, ze nie wiedziala o wystepach w innym przedszkolu. Pani oczywiscie powiedziala, ze to nie prawda. Takie lanie w domu dostalam za to, ze klamalam i ze mama zrobila z siebie glupia przed nauczycielka, ze sie z fantazji wyleczylam.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 25th 2015 zmieniony
     permalink
    Kurczę Dzasti :(((
    .
    Ja sobie tego nie wyobrażam, przecież to normalne, że dzieciaki wymyślają, inaczej żadne z nich by się nie umiało bawić... U nas teraz faza na "ty będziesz kotem, a ja weterynarzem/ty będziesz parkingiem a ja samochodem/ty będziesz samolotem a ja będę ptakiem". I owszem, jak przychodzi z przedszkola to też opowiada niestworzone historie bazujące na jakimś "błahym" wydarzeniu, do którego on sobie całą bajkę dobuduje. A ja słucham, przytakuję, dziwię się - w końcu mnie tam nie było, to skąd mogę wiedzieć? :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 25th 2015
     permalink
    Dziewczyny! To ja Wam powiem z mojego doświadczenia zawodowego...
    Któregoś dnia przyszedł do mnie tatuś 4-roletniego Wiktora. Przerażony...
    Otóż w domu miał taką sytuację...

    mama Wiktora (przed jakimś tam ważniejszym wyjściem) prasowała sukienkę będąc ubrana tylko w bieliznę... Wiktorek podszedł i mówi "Mamo, a czemu Ty nie masz tatuażu na pupie jak Pani Monika"?...

    Ten ojciec myślał, że ja dzieciom tyłek pokazuję :P... Tłumaczę więc, że ja po pierwsze nie mam tatuażów nigdzie, a po drugie się nie rozbieram...

    Ciężko było mu pojąć, że małe dziecko mogło sobie wymyślić takie coś... Także dzieci naprawdę czasami mają bogatą wyobraźnię :P...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 25th 2015 zmieniony
     permalink
    O kurka :DDDD Dobrze, ze Cię o dowody "naoczne" nie prosił ;)
    .
    To rano przychodzi do nas Krasnal i już spokojnym głosem opowiada: "właśnie widziałem szerszenia, wiesz, był duży i chudy i groźny, ale ten mój szerszeń był miły, wiesz? I ten szerszeń opowiadał mi o zachodzie. Słońca, wiesz? I ten zachód słońca był straszny, bo słońce wybuchło"... Nie mam pojęcia skąd on takie rzeczy przynosi, ale gdzieś w tej głowinie siedzą takie rzeczy.
    --
    •  
      CommentAuthormontever
    • CommentTimeDec 25th 2015
     permalink
    kurczę, katka_81, aż mi się dziwnie zrobiło jak przeczytałam o tej Twojej kuli. Mnie od jakichś 25 lat męczy ten sam sen. Pamiętam pierwszy raz - w gorączce zasnęłam u wujka na kolanach. Kilka toczących się ogromnych szklanych kul różnych wielkości i ja usiłjąca uciec, jakby biegnąca po szkle/ tafli lodu, w zwolnionym tempie. Potwornie męczący sen, powodujący wręcz kołatanie serca.
    Ostatnio pojawił się kilka dni temu w szpitalu, gdy obudził mnie ojciec który zbyt nerwowo "uciszał" synka. Pół godziny nie mogłam zasnąć z nerwów. Zaraz po, zaczął męczyć mnie znów ten sen. On się chyba pojawia głównie w wyniku dużego stresu...
    Przepraszam za offtop, ale zdziwiło mnie, że moja senna zmora jest nie tylko moja...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 25th 2015 zmieniony
     permalink
    Montever, bo tak nie jest - duzo osób śni tak jakby ten sam rodzaj snu, np.:
    - latanie - w wersji hardcorowej - jedziesz windą, a ona nie zatrzymuje się na ostatnim piętrze, tylko przebija przez dach, leci dalej i nie może się zatrzymać, w wersji przyjemnej - machasz rękami i wzbijasz się w powietrze
    - uciekanie - albo w zwolnionym tempie jak opisujecie albo biegnięcie z nogami w błocie/zasychającym betonie

    Mnie się od wielu, wielu lat śni ten sam sen - jak wracam ze szkoły do domu, na domofonie nie ma numeru domu moich rodziców, sąsiedzi to jacyś obcy ludzie, którzy twierdzą, że nikt taki tu nie mieszkał/nie mieszka... Jak się potem okazało, nie tylko ja miałam taki sen.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 26th 2015
     permalink
    montever: Ostatnio pojawił się kilka dni temu w szpitalu, gdy obudził mnie ojciec który zbyt nerwowo "uciszał" synka. Pół godziny nie mogłam zasnąć z nerwów. Zaraz po, zaczął męczyć mnie znów ten sen. On się chyba pojawia głównie w wyniku dużego stresu...

    Montever, mnie się też śni ten sen jak jestem chora, do tej pory. I właśnie tak jak piszesz, miałam w dzieciństwie - że niby się budziłam a kiedy zasnęłam, śniłam dalszy ciąg. Ja nie lubię strasznie tego snu.
    --
    • CommentAuthoradda78
    • CommentTimeDec 26th 2015
     permalink
    a mi sie sni, ze wylaczam np. tv, a on dalej gra, wyłączam z sieci tv, a on dalej gra.. zawsze się budzę zlana potem..
    no i winda, że się urywa, a ja spadam i się zabijam..
    moj jasiu ( 3 latka w kwieniu bedzie miał, ale wcześniak )ostatnio też ma koszmary :( płacze w nocy po kilka razy w nocy, a przed spaniem dostaje o byle co histerię, np. jest 6 maskotek, a on nie widzi 7.. i ryk..bo nie ma byka..
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni: Teo, dziś już było, lepiej. Jesteśmy po wizycie u psychologa, sporo informacji mam i chce opisać wszystko, ale poczekam na maila od naszej psycholog, obiecała wszystko opisać, podsumować, jak to dostanę to wkleję tutaj, może nie w całości, ale fragmenty.



    Teo, wklejam na Twoją prośbę fragmenty, usunę za parę dni bo jednak nie chcę żeby tu wisiał mail do mnie wysłany.

    1. Moje obserwacje Adasia:
    Rozwój poznawczy: na próbach obserwacyjnych bardzo dobry, na uwagę zasługuje znakomita dedukcja i myślenie przyczynowo skutkowe, dość duża wiedza o otaczającym świecie;
    Bardzo rozwinięte myślenie abstrakcyjne, rozwinięta wyobraźnia - co może skutkować problemem z rozróżnianiem fikcji od rzeczywistości.
    Inteligencja na poziomie przynajmniej pięciolatka.
    Rozwój społeczny: na próbach obserwacyjnych również nie zauważyłam niczego niepokojącego - Adaś ma grono swoich przyjaciół, chętnie o nich opowiada, często widziałam Go podczas aktywnej zabawy;
    Rozwój emocjonalny: trudno mi o konkretne wnioski ze względu na zbyt mały kontakt z Adasiem - zauważyłam w Jego zachowaniu dużo emocji, często też widzialm Go w sytuacjach ekspresyjnych

    Podczas moich rozmów z Adasiem często pojawiał się motyw zniszczenia/zburzenia przedszkola - a konkretnie teraz sali zielonej. Adaś stwierdził, że bawialnia może zostać, bo tam jest fajnie. W dalszym dialogu Adaś wyraźnie komunikował, ze generalnie chodzi o dorosłych i o to,że dorośli nie akceptują niektórych pomysłów.
    Jest to dla mnie dość jasny kierunek interpretacji też innych problemów, o których rozmawialiśmy: widzę tu trudność z akceptowaniem przez Adasia "zasad" "granic"?, które (i to warto mocniej zweryfikować) Jemu się nie podobają, są dla Niego niewygodne, albo ich nie rozumie.
    Do tego zapewne dochodzi dziecięca frustracja, emocje, zmiany rozwojowe i tematy zabaw królujące wśród chłopców, co dało nam taką mieszankę.
    Niemniej jednak warto również przyjrzeć się, jakie książeczki Adaś wybiera, jakie bajki ogląda i sprawdzić, czy na tym polu stymulującym wyobraźnię nie pojawia się nic, co mogłoby dodatkowo przyczyniać się do Adasia fantazji. Idąc za Marią Montessori, Dziecko łatwiej przyswoi fakt, że tygrys zjada bawoła, niż istnienie wszelkich irracjonalnych potworów i duchów.

    2. Z naszej rozmowy:
    Myślę, że warto abyście posprawdzali jak jest u Was z granicami i z tym jak Adaś się w tym odnajduje - czy je rozumie, czy są dla Niego jasne i czy odwołujecie się tez do swoich potrzeb i do tego, że one są ważne. To długi proces do obserwacji, ale bardzo istotny.

    I emocje - Dzieci to doskonali obserwatorzy, często przeklejają na siebie emocje najbliższych, warto przyjrzeć się w jakich sytuacjach Adaś ma trudność z emocjami, co wtedy dzieje się z Tobą? jak na to reaguje Adaś?

    I trzecia sprawa - jestem zdania, że warto urealniać fantazje Adasia, zwłaszcza te, które są agresywne lub łamią normy społeczne.

    A ta niechęć w stosunku do przedszkola? Myślę, że nie jest problemem, tylko może być objawem tego o czym pisałam w pierwszym punkcie.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Winni: warto urealniać fantazje Adasia, zwłaszcza te, które są agresywne lub łamią normy społeczne.

    czyli co? bo dla mnie zabrzmialo zlowrogo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    No te jego zabawy w formie fantazji, że np. przekopią się do garażu pod przedszkolem, wezmą sobie jakiś samochód i gdzieś tam pojadą, np. do sklepu, gdzie wygonią panie kasjerki i zjedzą cale ptasie mleko.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    no i co? urealnic to w sensie ze pozowlic mu kopac?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015 zmieniony
     permalink
    Nie, za każdym razem wskazywać mu na realne skutki takich zachowań gdyby rzeczywiście miały miejsce. Nie pozostawiać tych jego opowieści bez echa, zawsze wskazywać na to z czym się one wiążą.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Winni, a jak te "granice" o ktorych dosc czesto jednak psycholog wspomina maja sie do rb? Mam wrazenie, ze psycholog zakomunikowala, ze Adas ma jednak problem z ich akceptacja i ja nie chce by to zle zabrzmailo, ale rodzuce jedynakow czesto maja tak, ze wlasnie cale zycie kreci sie wkolo dziecka i potem faktycznie, gdy w przedszkolu/realnym zyciu pojawia sie "granica" to jest problem:confused:

    Treść doklejona: 30.12.15 14:45
    Ja tu tylko tak z doskoku, bom na wakacjach:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015 zmieniony
     permalink
    To nie chodzi o to by przerywać mu zabawę. Tylko o to by z nim o tym rozmawiać, pytać o te zabawy, gdy opowiada, zawsze mówić jakie są konsekwencje takich zachowań w realnym świecie dorosłych.

    Treść doklejona: 30.12.15 14:49
    Frances: Winni, a jak te "granice" o ktorych dosc czesto jednak psycholog wspomina maja sie do rb? Mam wrazenie, ze psycholog zakomunikowala, ze Adas ma jednak problem z ich akceptacja i ja nie chce by to zle zabrzmailo, ale rodzuce jedynakow czesto maja tak, ze wlasnie cale zycie kreci sie wkolo dziecka i potem faktycznie, gdy w przedszkolu/realnym zyciu pojawia sie "granica" to jest problem

    Fran, chodziło konkretnie o granice, które przerywały mu wyżej wspomniane zabawy, tylko z tymi miał problem, ponieważ były dla niego mocno niewygodne. Granice do RB mają się zwyczajnie, już tu o tym pisałyśmy przecież, nawet ja sporo pisałam.

    Treść doklejona: 30.12.15 14:52
    Niczego w domu nie zmieniliśmy, po dokładnym rozważeniu każdej sugestii psycholog, jedynie reagowaliśmy na jego opowieści o tych zabawach łamiących normy społeczne. To chyba wystarczyło, bo problemu już nie ma.
    Podsumowanie wkleiłam głównie dla Teo, bo pomoc nam już nie jest potrzebna.
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Winni: widzę tu trudność z akceptowaniem przez Adasia "zasad" "granic"?,

    też się miałam tego "czepić". Moje doświadczenie jest takie, że często dorośli niby na poziomie słów akceptują język potrzeb i jest dla nich ok, ale tak naprawdę na poziomie ciała i umysłu nie są przekonani i to co przekazują dzieciom jest dla dzieci niezrozumiałe i trudne.
    Trudne jest akceptowanie granic i zasad jak nie są one zrozumiałe, są narzucone i nie uwzględniają potrzeb.

    Z moje podwórka taki przykład co mam na myśli że dzieci są wyczulone na brak całkowitej akceptacji:
    wegański opiekun dzieci szkolnych w rozmowach był otwarty na mięsożerców i niby było wszystko ok, było oficjalne przyzwolenie w szkole na mięsne posiłki a mimo wszystko dzieci nie chciały jeść w szkole swoich kanapek z szynka albo robiły to w krzakach (dosłownie).
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    danap: Trudne jest akceptowanie granic i zasad jak nie są one zrozumiałe, są narzucone i nie uwzględniają potrzeb.

    Dokładnie, u nas ewidentnie kłopot był w tym, że Adaś nie rozumiał co złego dorośli widzą w jego zabawach. Potrzebował wsparcia w zrozumieniu dlaczego takie wybory są społecznie nieakceptowalne. Dopiero gdy to wsparcie otrzymał, zaczął przyjmować alternatywne sposoby na zaspokojenie swoich potrzeb min.potrzebę burzenia, niszczenia. Teraz budują z dziećmi różne budowle, przeznaczone specjalnie do zniszczenia i jest ok.

    Treść doklejona: 30.12.15 15:31
    Było nawet tak, że nasz przedszkolny opiekun, spisał z Adasiem umowę, która brzmiała zupełnie jak prawdziwa, no wiecie: "Ja Piotr, umawiam się z Adamem H. na zbudowanie i zaburzenie ogromnej budowli na bawialni". Były podpisy obu stron ( u Adasia krzyżyk, przy okazji dowiedział się, że w dawnych czasach, jak ludzie nie umieli pisać, podpisywali się na umowach krzyżykiem :bigsmile: ). I Adaś chodził z tą umową, czując się chyba trochę jak dorosły.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Sami tak to rozwiazali w przedszkolu? Cudnie! Czy Ty podpowiadalas? Ja czesto tez z moimi spisuje dorosle umowy, ale podpisy wymyslaja sami:wink: moj Kuba uwielbia takie rzeczy, jak cos jest "dorosle" to strasznie wazne. Dzisiaj nawet Kuba proponowal Dominikowi spisanie umowy, ze "zawsze beda jedli jego (Dominika) lizaka razem":wink: to sie nazywa miec lizaka i zjesc lizaka:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Frances: Sami tak to rozwiazali w przedszkolu?

    Sami :wink: Ale przy mnie to było, więc mogłam obserwować :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Dzięki Winni za wrzucenie tej opinii....
    W sumie wiele mi to chyba i tak nie pomogło bo Niny niechęć do pdkola wynika chyba z problemów kupowych, które troszkę nam się wróciły :(

    Ale dobrze, że u Adasia lepiej i ze już do przedszkola chodzi. Dzielny chłopak !
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Patrz, czyli mozna...wystarczy kadra odpowiednia...w "zwyklym" przedszkolu albo by olali, albo stosiwali jakies naklejki za "prawdidlowe" zachowanie, co tylko dowodzi, jak nieskuteczna to metoda, bo jednak "problem" bylby nadal:confused:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Fran, no ja zawsze, wszem i wobec powtarzam: wszystko można, tylko trzeba chcieć! :wink:
    I naprawdę nie potrzeba nic więcej poza uszanowaniem potrzeb dziecka, wsparciem w uszanowaniu granic społeczności oraz chęcią dialogu by rozwiązać wiele spraw :-)
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Winni: naprawdę nie potrzeba nic więcej

    Ja bym dodała jeszcze cierpliwość - u mnie chyba przede wszystkim :confused: Tak bardzo bym chciała wcielić zasady rb i nvc u siebie w domu, ale nie wiem co mam zrobić ze swoim charakterem :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Cierpliwość nie jest konieczna, ale baaaaardzo pomaga. Mi w wypracowaniu dużej cierpliwości, której nie miałam pomogła zmiana nastawienia do dziecka. Zawsze, zawsze, ZAWSZE! nastawiam się tak, że cokolwiek się nie dzieje, Adaś potrzebuje mojej pomocy. Czasami jest to pomoc w pogodzeniu się z trudną sytuacją, moją odmową, czasami pomoc w poradzeniu sobie z nadmiarem energii, albo z emocjami, czasami pomoc w znalezieniu strategii na zaspokojenie jego potrzeb tak aby nie zaniedbać potrzeb innych członków rodziny itp.
    Ale generalnie odkąd nastawiona jestem na to, że on ZAWSZE potrzebuje mojego wsparcia, a NAJBARDZIEJ wtedy kiedy mi jest z nim najtrudniej, kiedy "najgorzej" się zachowuje, moje pokłady cierpliwości baaaaardzo się powiększyły. :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeDec 30th 2015
     permalink
    Winni: Ale generalnie odkąd nastawiona jestem na to, że on ZAWSZE potrzebuje mojego wsparcia, a NAJBARDZIEJ wtedy kiedy mi jest z nim najtrudniej, kiedy "najgorzej" się zachowuje, moje pokłady cierpliwości baaaaardzo się powiększyły.

    Dokladnie tak samo zadziałało u mnie
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeDec 31st 2015
     permalink
    Patrz, czyli mozna...wystarczy kadra odpowiednia...w "zwyklym" przedszkolu albo by olali, albo stosiwali jakies naklejki za "prawdidlowe" zachowanie,


    Nie w każdym ;)... Nie każdy nauczyciel ;)
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeDec 31st 2015
     permalink
    Else: Nie w każdym ;)... Nie każdy nauczyciel ;)


    Dokladnie, dla mnie nie ma podziału na dobre prywatne i te złe publiczne. Tego się nie da w ten sposób rozdzielić. No chyba, że chodzi o jakiś inny podział, bo trochę nie rozumiem pojęcia "zwykłe".
    Są przedszkola i przedszkola ;) ale na pewno to nie zależy od statutu, wyposażenia tylko od nauczycieli właśnie.
    Żeby nie było ja pracuje w niepublicznym przedszkolu (zabawek, pomocy dydaktycznych jest tam multum) moje dziecko chodzi do publicznego gdzie zabawek jest niewiele. Mój wybór, jestem z niego zadowolona :wink: Różnic co prawda jest wiele ale jak dla mnie to zarówno moje jak i Dominika funkcjonuje bardzo dobrze :) z Pań Dominika jestem bardzo zadowolona. Moje porównanie ze żłobkiem - niebo, a ziemia.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 31st 2015
     permalink
    Ale Fran pisząc zwykle miała na myśli (chyba), że nie Montessori, bo do takiego Adaś chodzi....
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeFeb 9th 2016
     permalink
    Byłam niedawno na warsztatach z Gundi i Frankiem Gaschler (trenerzy NVC, autorzy książki sen żyrafy i programu dla przedszkoli). Chciałam się z Wami podzielić bo jest we mnie żywe: to że wszystko jest o nas, to co widzimy, to co czujemy, to co odbieramy, no wszystko. Robiliśmy ćwiczenie z obserwacji (pierwszy krok NVC) i dotarło do mnie że nawet obserwacja nie jest neutralna, choć z założenia ma być neutralna to przecież z ogromu informacji jakie dostajemy to my wybieramy tą jedną konkretną z jakiegoś powodu. Fajnie jest sobie ten powód uświadomić.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeFeb 9th 2016
     permalink
    Danap, napiszesz coś więcej?
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeFeb 10th 2016
     permalink
    Ale coś więcej o Gaschlerach, o moich wrażeniach, tak w ogóle o warsztatach, czy o śnie żyrafy? Na Fb jest profil "strefa relacji" można znaleźć fajne wydarzenia NVC, wiem że jest pomysł żeby Gaschlerowie przyjechali ponownie do Polski jesienią i będą więcej mówić o tym jak wprowadzać ich program do przedszkoli, a książka "sen żyrafy" pewnie do nabycie gdzieś w necie- wydał ją dialogue unlimited
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeMar 4th 2016
     permalink
    Jak działa wychowanie behawioralne ( tak zwane klasyczne ):

    Fragment książki Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości":

    "Zaczynamy oswajanie Agentów.
    Stań przed lustrem i powiedz do siebie głośno:
    - Lubię siebie.

    - Aaaaaaaa!!!!!!! Ha ha ha ha hahahaha!!!!!!
    Słyszysz ten głos?
    To twoi Agenci ryczą ze śmiechu.

    - Lubię siebie – mówisz, a oni natychmiast odpowiadają:
    - No co ty? Przecież ciebie nie można naprawdę lubić! Masz słabą wolę. Jesteś brzydki. Jesteś za niski. Nie wiesz jak się ubrać. Inni zawsze wyglądają jakoś lepiej od ciebie. Poza tym co ty tak naprawdę osiągnąłeś? No co? Czym chcesz ludziom zaimponować? Jesteś tak przeciętny, że aż zęby bolą.

    Patrzysz na siebie w lustrze i myślisz:
    - No właściwie… To prawda. Co ja mam takiego, czego nie mają inni?
    Wzruszasz ramionami.
    Czytasz dalej tę książkę.

    A ja znowu piszę do ciebie:
    - Stań przed lustrem, spójrz sobie w oczy i powiedz do siebie: Lubię cię.
    Mówisz, ale jakby z mniejszą pewnością. A może w ogóle nie możesz wydobyć z siebie głosu?

    Lubisz siebie czy nie?
    Pewnie i tak, i nie. Pewnie lubisz siebie wtedy kiedy odnosisz sukces, kiedy ktoś ciebie chwali albo patrzy na ciebie z podziwem i sympatią. Ale nie znosisz siebie w takich chwilach jak ta – kiedy czujesz się nagi i bezbronny, bo wiesz, że w rzeczywistości nie jesteś nikim szczególnym i właściwie wcale nie zasługujesz na to, żeby cię lubić.

    Tak myślą twoi Agenci. To oni podsuwają ci taki sposób rozumienia lubienia samego siebie. Wiesz dlaczego to robią? Bo tak zostali nauczeni. Z punktu widzenia Agentów Podświadomości musisz zasłużyć na to, żeby ktoś mógł cię lubić.
    To jest właśnie KOD PIERWSZY.

    Kod Pierwszy mówi, że trzeba spełnić jakieś warunki, żeby być zaakceptowanym i lubianym. Zmusza cię do myślenia, że musisz na to zasłużyć, bo taki jak jesteś teraz, nie jesteś wystarczająco dobry.
    To jest kłamstwo.
    To jest kłamstwo, które manipuluje tobą i zmusza cię do manipulowania innymi ludźmi, odbiera ci radość życia i nie pozwala ci się cieszyć z tego, co masz.

    Skąd się wzięło to kłamstwo w tobie? Tak jak wszystkie kody podświadomości, zostało wyciągnięte z obserwacji i zdarzeń. Kiedy byłeś dzieckiem, twoja podświadomość nie miała tak dużej wiedzy, jaką masz teraz. Wiedziała o świecie tylko tyle, ile sama mogła zobaczyć dookoła. I ze wszystkich dostępnych jej źródeł zbierała informacje, analizowała, zapisywała i wyciągała wnioski.
    A wszędzie dookoła działo się coś, co dawało wskazówki co do mechanizmu, jakim rządzi się świat. Podświadomość uczyła się życia ze sposobu, w jaki twoi rodzice odnosili się do siebie, z fragmentów zasłyszanych rozmów dorosłych, z obserwacji życia podczas przerwy w szkole, z filmów, Internetu, książek, nawet z tego jak twój tata zwraca się do twojego nauczyciela.
    Podświadomość to genialny komputer, który zbiera miliardy drobnych faktów i bez przerwy usiłuje ułożyć z nich praktyczne algorytmy do zastosowania w codziennym życiu.

    Jacy są ludzie wobec siebie? Jak należy się zachować w danej sytuacji? Co jest najważniejsze? Jak osiągnąć cel? Co jest dobre, a co jest złe?
    Podświadomość rejestruje, kompiluje, analizuje, przydziela odpowiednie nowe wnioski Agentom i wpuszcza ich do twojego umysłu. Oni myślą za ciebie. Oni rządzą twoim postrzeganiem świata.

    Wyobraź sobie taką sytuację:
    Przychodzisz ze szkoły, przynosisz uwagę w dzienniczku. Nauczycielka pisze, że jesteś nieprzygotowany, przeszkadzasz innym uczniom i wzywa twoją mamę na rozmowę.
    Twoja mama pracuje zawodowo. Prowadzi dom, stara się nadążyć ze wszystkim i ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, jest wysłuchiwanie pretensji pani od polskiego.
    - Czego ona znowu chce? – pyta twoja mama z niechęcią.

    Twoja podświadomość szybko łączy fakty. Acha. Trzeba chodzić do szkoły. Nie wolno przeszkadzać podczas lekcji. Trzeba szanować nauczycieli. Tu pojawia się sprzeczność. Słuchasz co twoja mama mówi do twojego taty – że nie ma czasu, że jest zmęczona, żeby on zainteresował się tym czy przejdziesz do następnej klasy.
    - O! - mówi twoja podświadomość. – Mój tata się mną nie interesuje.



    Treść doklejona: 04.03.16 18:16

    "Rodzice rozmawiają o tym, że szkoła zeszła na psy, że nauczyciele już nie panują nad swoją klasą i próbują przerzucać odpowiedzialność za swoją nieudolność na rodziców, bo tak jest im wygodniej.
    Podświadomość zapisuje:
    - Nauczyciele są nieudolni, nie radzą sobie. Rodzice są też nieudolni, nie radzą sobie. Świat jest groźny, trzeba się przed nim bronić, bo dorośli nie wiedzą co robią, wszyscy być może oszukują i usiłują przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego.

    Twój tata wygłasza złośliwe uwagi pod adresem pani od polskiego. Potem idzie do szkoły i grzecznie słucha co nauczycielka ma do powiedzenia, żartuje z nią, całuje ją w rękę.
    Twoja podświadomość zapisuje:
    - Chaos. Nic nie wiem. To co się mówi, nie jest tym samym, co się robi. Świat jest dziwny. Świat jest nieprzewidywalny. Muszę się bronić. Muszę być czujny. Czuję się zagrożony.

    - A co to ma być?! – woła twoja mama. – Znowu dostałeś dwóję?
    - Trzeba go tak ukarać, żeby wreszcie zaczął się uczyć – decyduje twój tata. – Szkoła to twoja przyszłość. Musisz się uczyć, to jest twój jedyny obowiązek.

    Aaaaaaaaa!!!!! Chaos rośnie. Sprzeczność nakłada się na sprzeczność i splata z innymi sprzecznościami. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego przejmują się dwóją, skoro szkoła zeszła na psy, a nauczyciele nie panują nad swoją klasą? Jeśli nie panują, to stawiają dziwne stopnie. To chyba oczywiste?
    - Dopóki nie poprawisz stopni – oświadcza twój tata – nie wolno ci chodzić na karate.

    Panika. Karate to twoja oaza. To twój ukochany czas, kiedy w pewien niewytłumaczalny sposób twoja dusza czuje się lekka, a wszystkie sprzeczności i chaosy świata przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
    I logicznie rzecz biorąc naprawdę tak jest. Wysiłek fizyczny i świeże powietrze, ćwiczenie umiejętności skoncentrowania myśli i pewnego rodzaju medytacja, jaka towarzyszy uprawianiu sportu, przywracają poczucie wewnętrznej równowagi.
    I to właśnie chcą ci odebrać??? I za co??? Za dwóję w szkole, która zeszła na psy???

    Nic nie rozumiesz. Twoja podświadomość wciąż rejestruje i analizuje wszystkie słowa, zdarzenia i emocje. Szuka powtarzających się elementów, które będą pasowały do siebie i pozwolą na stworzenie teorii, która będzie cię w przyszłości ratowała w takich sytuacjach jak ta. Teraz czujesz, że toniesz, że zapadasz się w czarną otchłań. Nie zdajesz sobie oczywiście świadomie z tego sprawy, ale treningi karate pozwalały ci uporządkować myśli i odzyskać wewnętrzny spokój. I to teraz zostanie ci odebrane. I dlaczego? Bo przyniosłeś ze szkoły złe stopnie.

    Twoja podświadomość może w tej sytuacji podsunąć ci kilka skutecznych rozwiązań, które zapisze w tobie jako rozkazy, które będziesz musiał wykonać, na przykład:
    Będę uciekał ze szkoły na treningi karate.
    Będę najlepszym uczniem, żeby mieć zawsze dobre stopnie.
    Zakoleguję się z najlepszym uczniem, żeby zawsze od niego ściągać.

    A z tych powyższych rozkazów eksperymentalnie wyciągnie i zapisze kilka logicznych i skutecznych wniosków, które zaczną żyć w twoim umyśle jak Agenci Podświadomości, którzy do końca życia będą cię zmuszali do pewnych zachowań, na przykład:

    Będę uciekał ze szkoły na treningi karate. Kod podświadomości: Poczucie spokoju i równowagi osiąga się wtedy, kiedy człowiek robi coś ukradkiem i nikt o tym nie wie.
    Następne praktyczne wnioski podświadomości: Wolę skłamać niż przyznać się gdzie byłem. Lepiej nie mówić prawdy. Nie należy być zbyt otwartym wobec ludzi. Będę się trzymał trochę z boku. Lepiej być ostrożnym, nigdy nie wiadomo z kim ma się do czynienia.

    Tak, tak. To dlatego będziesz trochę sztywny wśród ludzi, a myśl o tym, że miałbyś zachowywać się całkiem swobodnie, będzie ci się wydawała niedorzeczna i paraliżująca. Być sobą? Co za bzdura. Tylko nie to! Kiedy człowiek jest sobą, zostaje za to ukarany. Trzeba przez cały czas kontrolować sytuację. Być ostrożnym.

    Albo:
    Będę najlepszym uczniem, żeby mieć zawsze dobre stopnie. Kod podświadomości: Poczucie spokoju i równowagi osiąga się wtedy, kiedy dostaję dobre oceny.
    Następne praktyczne wnioski podświadomości: Muszę być najlepszy, muszę się bardzo starać. Nie wolno się pomylić, nie wolno zawieść pokładanych we mnie oczekiwań. Nie wolno narazić się nauczycielowi.

    W dorosłym życiu nauczyciel zamieni się w przełożonego w pracy, a ty będziesz drętwiał na samą myśl i konieczności stanięcia z nim oko w oko. Będziesz się bał, choć sam nie będziesz rozumiał tego strachu. Ale twoi Agenci Podświadomości wiedzą. Szef to inny rodzaj nauczyciela, który wystawia oceny. Jeśli mu się nie spodobasz, dostaniesz złe stopnie, a jak wiadomo, trzeba dostawać tylko najlepsze stopnie, bo one są gwarancją poczucia spokoju i równowagi. Będziesz umierał na myśl o wystąpieniu publicznym, gdzie będzie cię oceniał nie tylko „nauczyciel”, ale też inni ludzie. Będziesz patrzył ukradkiem na swojego szefa i z jego wyrazu twarzy zgadywał czy ciebie lubi, czy nie. Jeśli rzuci w twoją stronę niezadowolone spojrzenie, poczujesz się jak zbity pies.

    To pójdźmy jeszcze o krok dalej. Człowiek z takim podświadomym nastawieniem do swojej pracy nie jest w stanie całkowicie skupić się na tym, co robi, bo bardziej przejmuje się tym, co ktoś o nim powie albo jak na niego spojrzy. Praca jest dla niego najbardziej stresującym miejscem, jakie można sobie wyobrazić – właśnie dlatego, że jego podświadomość odbiera je jako kolejny sprawdzian i konieczność zdobywania dobrych ocen. Taki człowiek jest zestresowany, niepewny siebie, ciągle usiłuje zyskać przychylność i akceptację, ale jednocześnie jest usztywniony wewnętrznie ze strachu i niepewności.
    Rozumiesz? Widzisz jak podświadomość potrafi manipulować tobą przez całe życie?

    Albo:
    Zakoleguję się z najlepszym uczniem, żeby zawsze od niego ściągać. Kod podświadomości: Poczucie spokoju i równowagi osiąga się dzięki manipulowaniu innymi ludźmi.
    Wiem, wiem, sam nigdy byś w taki sposób nie pomyślał, ale przypominam, że to nie ty wyciągasz wnioski, tylko twoja podświadomość. Ty możesz tylko czasem być w stanie zauważyć efekty tych wniosków i kodów, jakie w sobie nosisz.

    „Manipulowanie” innymi ludźmi polega na takim zachowaniu wobec nich, żeby uzyskać pożądany efekt. Sam przyznasz, że często też manipulujesz, prawda? Bo tak podpowiada ci podświadomość. Zobacz jak dzieci manipulują dorosłymi. Jak potrafią się przymilać i robić słodkie miny, żeby uzyskać to, czego chcą. I ty robisz tak samo, chociaż oczywiście wolisz nie nazywać tego manipulacją.
    Następne praktyczne wnioski podświadomości: Ludzie dookoła to narzędzia, za pomocą których zdobywam to, co jest mi potrzebne. Należy wiedzieć w jaki sposób można zjednać sobie człowieka i zyskać jego zaufanie, żeby zrobił to, co jest dla mnie ważne i co zapewni mi poczucie równowagi i spokoju. Ja sam nie mogę tego zdobyć. Potrzebuję do tego innych ludzi.

    Rozumiesz do czego prowadzi takie podświadome przekonanie?
    Podkreślam słowo „podświadome”, czyli takie przekonanie, z którego człowiek nie zdaje sobie sprawy.
    Wydaje mu się, że jest miły i uczynny, ale w głębi duszy nosi oczekiwanie, że osoba, dla której jest miły i uczynny, odpłaci tym samym. I czuje żal albo rozgoryczenie jeżeli nie spotyka się z wzajemnością.

    Prawdziwa życzliwość nie ma oczekiwań i nie musi być odwzajemniona. Czysta życzliwość przynosi czystą radość. Nigdy nie kończy się żalem ani goryczą.

    Ten powyższy kod podświadomości mówi też: ja nie jestem wystarczająco dobry ani wartościowy. To, co ja zdobywam, nie ma wartości. Muszę otrzymać to od innych ludzi, żeby osiągnąć cel.
    Jeżeli powiesz takiemu człowiekowi:
    - Jesteś tak samo wartościowy jak inni ludzie!
    On tylko spojrzy na ciebie i być może pokiwa głową, ale w głębi duszy będzie czuł inaczej. Będzie czuł tak, jak każą mu Agenci Podświadomości.

    Oni wiedzą, że jesteś gorszy. Że zawsze ktoś jest lepszy od ciebie. To oni każą ci się porównywać i szukać jakiegoś dowodu na to, że jednak nie jesteś taki zły. A czasami robią inaczej – kiedy już masz dosyć gnębienia samego siebie i przepraszania za wszystko, każą ci się wywyższać, poniżać innych ludzi, unosić się pychą i fałszywie rozumianą ambicją.
    I nigdy nie jesteś pośrodku.
    Nigdy nie jesteś w stanie naturalnej równowagi, kiedy nie musisz niczego udowadniać ani z nikim walczyć, bo masz głębokie wewnętrzne przekonanie, że jesteś równie ważny i wartościowy jak wszyscy inni ludzie na świecie.

    Tak, wiem, pewnie teraz sobie myślisz coś w rodzaju:
    - Ciekawe co musiałbym zrobić, żeby czuć równie ważnym jak inni ludzie?
    Jeśli tak pomyślałeś, to znów wpadłeś w pułapkę Agentów Podświadomości.

    Prawda jest taka, że nic nie musisz robić."
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 8th 2016
     permalink
    Największa bzdura jaką można powiedzieć o rodzicielstwie bliskości - polecam wszystkim, którzy się tu nieraz zastanawiają, czy warto, czy nie warto.
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.