Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    _hydro_: Jakby się nie lubiły, to by się razem nie bawiły, nie dzieliły itd. Dobrze kombinuję?


    Moim zdaniem tak. Ja nawet z moimi przyjaciółkami potrafiłam się poprztykać, pokłócić, a potem znowu się kochałyśmy najbardziej na świecie ;)

    _hydro_: czy rodzic ma prawo narzucać dzieciom, żeby koniecznie zachowywały się w tej kwestii tak, jak on to sobie wyobraża?


    Absolutnie nie, ja tego nie twierdziłam. Nie dość tego - nawet jeśli rodzic by spróbował narzucać, to może się na tym nieźle przejechać albo w ogóle nic z tego nie wyjdzie.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    Ale jednak wszyscy macie rodzenstwo. Mozna miec kontakt taki sobie, ale rodzenstwo sie ma. Ew piszesz, ze nie przekonuje Cie argument zeby mial Ci ktos podac herbate na starosc (jako argument do dwojki dzieci). Bo przecies bedziesz miala jednego syna to Ci ta herbate poda. Ale pomyslalas, ze moze jemu byloby lzej gdyby mial kogos jesz c ze kto by czasem zamiast niego podal Ci ta herbate? Ja mam meza jedynaka. Cierpial z tego powodu przez cale swoje mlode- dzieciece zycie. Ale kiedy zachorowala jego matka to to dopiero bylo tragedia. Sam jeden musial sie z tym zmierzyc, pomagac, jezdzic, zalatwiac. Nie mial nikogo ani brata ani siostry, ktorzy by go w tym choc raz odciazyli. A kiedy tesciowa zmarla zostal sam.( Z ojcem kontaktow nie utrzymuje). I w kazde swieta, we wszydtkie uroczystosci jest mu mega przykro. Ja tego nie chce zrobic swojemu synkowi.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Asiula
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    Justyś ale czy to,żeby Maks miał kogoś było jedynym powodem, dla którego jesteś w ciąży?
    Chyba nie co?
    Bo NP. Mój tata to są z bratem Jak wrogowie pRawie, co prawda to długa historia ale i tak w życiu bywa...
    Za to Wujek niezaradny życiowo i najbardziej tata się boi, że jak z jego mama będzie źle, bo ojcie w juz nie żyje,to na nim spocznie obowiązek opieki.. A nie trawia się totalnie
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    Co do tego "nie kocham Cię" to mi się wydaje, że dla dziecka to nie ma aż takiego znaczenia jak dla dorosłych...tzn. odbierając to przez nasz pryzmat to faktycznie brzmi fatalanie ale dla dzieci to chyba bardziej coś w stylu "denerwujesz mnie w tej chwili". Dlatego specjalnie bym się tym nie przejmowała...no ale ja jeszcze nie mam doświadczenia z tą grupąwiekową :)

    A co do wychowywania rodzeństwa to coraz bardziej mi się to podoba :) właściwie fajnie jest patrzeć na taką relację budowaną od zera, szczególnie że sam początek zapowiadał się u nas kiepsko...a teraz jak widzę mojego raczej zdystansowanego w okazywaniu uczuć synka, który całuje swoją siostrę w czółko to się rozpływam (to nic że zaraz w to czoło dostanie jeszcze ręką :p)...albo Gajka która patrząc się na brata chichrze się w głos...chociażby dla tych chwil wiem że było warto ;)
    Oczywiscie wiecznej sielanki nie ma i się jej nie spodziewam :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeFeb 14th 2015 zmieniony
     permalink
    Asiula- dokladnie tak. Maksiu byl planowany dla nas, zeby miec dziecko zeby zaspokoic instynkt macierzynski. Aleks byl planowany glownie jako rodzenstwo dla Maksa. Oczywiscie ze chcialam miec zawsze dwojke lub trojke dzieci, lubie duze rodziny, ale chcialam zeby dzieci mialy mala roznice wieku, zeby byli dla siebie kolegami. A n ie zebym miala dwoch jedynakow. Ale maz moj to jasno mowi, ze Maks dla nas a Aleks dla Maksa. Oczywiscie Maks tez jest dla Aleksa, bo oni sa obydwoje planowani na raz- ze sie tak wyraze. Maz to odkad zaczelismy rozmawiac o dziecku, to od razu powiedzial, ze albo dwoja albo wcale. Ale zeby mial miec dzieci tylko " dla siebie" to wystarczyloby mu jedno.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Asiula
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    My jeszcze nie rozmawiamy konkretnie o drugiej ciąży a mój juz mówi ze dwójka mało :devil:
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorDorit
    • CommentTimeFeb 14th 2015
     permalink
    Czytałam niedawno "rodzenstwo bez rywalizacji" goraco polecam i tam na koniec sa przyklady ludzi, ktorzy opisuja swoje relacje, najczesciej trudne
    z rodzeństwem, u mnie w rodzinie tez roznie bywa, są przypadki ze wcale ze soba sie nie kontaktuja, urazy spowodowaly ze nie gadaja ze soba od lat
    Autorki ksiazki (chyba autorki) twierdza ze duza role odgrywa podejscie rodzica....by ta wiez jednak była...mysle ze cos w tym jest.

    U mnie bylo ciezko z siostra, mala roznica wieku, zazdrosc, ale z czasem w doroslym wieku wypracowalysmy sobie
    fajny kontakt...obie chcialysmy, zalezalo nam. Wazne dla mnie takie więzy krwi i z kuzynami.

    Wczoraj odżył wątek-a nam się wkurat wczoraj zdarzyła pierwsza scenka nerwów Agatki z powodu braciszka
    a raczej jego sliniaczka, wypatrzyla w ubrankach nowy śliniaczek i mowi ze to Agatki, wiec tłumacze, ze braciszka
    a ona swoje...i w płacz- więc tlumaczenie, ze to maluszka, ktory sie pojawi, ze dla niej za maly ze ma swoje itp.
    a córka łzy jak grochy i pełna rozpacz....no tak do tej pory wszystko dla niej!!!! było rzucanie sie na podloge, uspokoiłam ją trochę
    i dzis juz była pogodzona z tym sliniakiem, powtarzala ze to dla dzidzi w brzuchu ( zaczela rozumiec pierwszy raz)
    ale czuje ze to wierzchołek góry lodowej emocji ktore nas czekają:cry:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 15th 2015
     permalink
    No właśnie, o tych powodach posiadania więcej niż jednego dziecka. Zgadzam się, że powodem nie powinno być chęć, "żeby dzieci miały siebie", ale nie tak do końca. Bo w pewnym sensie te dzieci są "dla siebie", z tej prostej przyczyny, że posiadanie rodzeństwa na etapie wczesnego dzieciństwa daje niesamowite możliwości rozwojowe według mnie. Jak widzę, ile moje dziewczyny uczą się od siebie nawzajem każdego dnia, jak się uczą razem funkcjonować, rozwiązywać konflikty itd., to jestem całkowicie przekonana, że gdyby każda z nich była jedynaczką, to bardzo, bardzo wiele by straciły. I żadne przedszkole tego nie zastąpi, bo w przedszkolu jest się ograniczony czas, do tego w zorganizowanej grupie, która siłą rzeczy rządzi się innymi prawami niż rodzina. Więc choćby dlatego uważam, że warto decydować się na rodzeństwo. Nawet jeśli w przyszłości te dzieci nie będą blisko ze sobą związane, to teraz nauczą się naprawdę dużo.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeFeb 15th 2015
     permalink
    _hydro_: Jak widzę, ile moje dziewczyny uczą się od siebie nawzajem każdego dnia, jak się uczą razem funkcjonować, rozwiązywać konflikty itd., tojestem całkowicie przekonana, że gdyby każda z nich była jedynaczką, to bardzo, bardzo wiele by straciły.


    Ooo, pięknie ujęłaś to, co miałam na myśli. Bo przecież jak będą nastolatkami to zaczną się ich własne sprawy, potem się rozdzielą od siebie i od nas i sobie pójdą dalej tworzyć swoje życia (taką mam nadzieję ;))). Ale póki co to jest naprawdę fajna rzecz. Taki Krasnal - musi się nauczyć, że zabawkami się dzielimy, że owszem, czasem jest moje-twoje, ale większość jest "nasza". I że czasem trzeba poczekać, bo brat się czymś bawi. Czasem trzeba zapytać, czy może wziąć. I takie zwykłe - łatwiej pójść na bal karnawałowy jak będzie tam Gugiś niż samemu, łatwiej znosić cały dzień w domu jak jest chory jak obok ma kompana do zabawy. Kumpla nie zaprosimy jak wirusy szaleją, a tak mają siebie.
    --
  1.  permalink
    dżasti: Ja mam meza jedynaka. Cierpial z tego powodu przez cale swoje mlode- dzieciece zycie. Ale kiedy zachorowala jego matka to to dopiero bylo tragedia. Sam jeden musial sie z tym zmierzyc, pomagac, jezdzic, zalatwiac. Nie mial nikogo ani brata ani siostry, ktorzy by go w tym choc raz odciazyli.
    - tez tak mamy i widze jak to czasem ciezko jak ciagle moj musi do mamusi jechac, cos zalatwic, zapraszac na kazde swieta.... Ja rozumie, ze swieta sa rodzinne, ale nawet bysmy nigdy nie mieli opcji spedzic ich sami z dzieckiem, bo przeciez nie zostawimy mamusi samej, ktora nie ma nikogo bo sama byla jedynaczka, jej mama tez jedynaczka.
    I mam siostrzenca, ktory jest jedynakiem i nie potrafi sie bawic, nie lubi sie bawic sam, nie ma weny tworczej, kolegow nie zawsze mozna zaprosic i kiedys ciagle marudzil ze mu sie nudzi..
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeFeb 15th 2015
     permalink
    jak ktos jest nudny to bedzie sie nudzil sam ze soba, na to juz rady nie ma.
    ja nie jestem jedynaczka a i tak swiat inaczej jak u mamy sobie nie wyobrazam.
    ja znalam super jedynakow, jakos zawsze przyjaznilam sie z jedynakami, hehe, nie wiem z czego to wynika, ze z jedynakami super sie rozumiem. albo na samych takich fajnych trafiam.
    wg moich doswiadcczen jedynacy potrafia budowac bardzo fajne silne przyjaznie, umieja sie wbrew opiniom dzielic. nie chce uogolniac, ja akurat spotkalam takowych. z jedna kolezanka przeszlysmy razem cala podstawowke, z druga liceum, potem z takim chlopakiem sie kumplowalam - tez jedynak, na studiach tez z jedynakami przystawalam. czysty zbieg okolicznosci chyba, ale jakies takie mam doswiadczenia. teraz mam tez jedna dobra kolezanke jedynaczke. cos mnie do jedynakow ciagnie...;-P
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 15th 2015
     permalink
    Ewasmerf: wg moich doswiadcczen jedynacy potrafia budowac bardzo fajne silne przyjaznie, umieja sie wbrew opiniom dzielic. nie chce uogolniac, ja akurat spotkalam takowych.


    Ewa, ale ja nigdzie nie napisałam, że jedynacy tego nie potrafią. Wcale tak nie uważam! Tylko po prostu z rodzeństwem jest o tyle więcej okazji do różnych interakcji, że to się dzieje naturalnie, każdego dnia, cały czas. Po prostu o tyle większy mają bagaż doświadczeń, pozytywnych i negatywnych, a to według mnie coś bardzo cennego.
    •  
      CommentAuthorAgnike
    • CommentTimeFeb 15th 2015
     permalink
    Ewa-nie wiem jak dziecko może być "nudne" ? ..sama jestem jedynaczką,i średnio mi się podobała zabawa sama z sobą,jasne bawiłam się ,ale zdecydowanie lepiej spędzałam czas kiedy wpadała moja kuzynka i wtedy zabawa była o wiele fajniejsza.
    -- Zu 10.2010 & Li 11.2015
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    Ewa- moj maz do nudnych nie nalezal i nie nalezy. A z olbrzymim zalem wspomina, jak musial sam kopac pilke o sciane, jak sam w pilkarzyki gral. Na moja pytanie, a co jesliby mial siostre, to przeciez nie graliby w noge. To powiedzial, ze choc w skrable by razem grali, albo walke na poduszki robili, cokolwiek. Ale z kims. Ale miotanie sie jak smrod po gaciach, za przeproszeniem, samemu po domu to nie jest to samo co dwie male glowy, ktore na oczywiscie jakis durnowaty pomysl wpadna, co by dom zdemolowac:jumping:
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    a ja jestem zdania, ze jak ktos jest ciekawy to sie soba i ze soba zajmie. i sie nie nudzi.
    wpis z ktorym sie zgadzam
    -- ;
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeFeb 23rd 2015 zmieniony
     permalink
    Ludzie sa różni i maja różne potrzeby- to bezwzględnie prawda. Ale ja tam nie podzielam pogladow zawartych w tym teście, jakoś nie przemawia do mnie co napisala nieznana osoba na swoim blogu aby wytlumaczyc swoje zachowanie. Przez 8lat bylam jedynaczka, czy sie nudziłam? Nie. Ale tez nie wiedzialam ile tracę dopuki nie urodzil sie mi brat. 8letnie dziecko juz dużo rozumie. Kazdy potrzebbuje pobyć czasem sam i nic dziwnego ze dziecko które jest codziennie w przedszkolu do 17, w domu dopiero 18, poza tym tylko w weekendy to sie nie ma kiedy nudzic. Samotnosc w domu to wtedy rozrywka.Ale jakby tak przedszkolu tylko do 12-14 to juz inna śpiewka. Takie są moje doświadczenia.
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    Dżasti a czemu by z siostrą nie mógł grać w piłkę?
    Ja wychowywałam się w sumie z dwoma starszymi kuzynami (jeden starszy o rok a drugi o dwa lata) i zawsze bawiłam się właśnie w typowo chłopięce zabawy (przynajmniej aż do czasu podstawówki bo później miałam więcej koleżanek)
    Także nie obca mi piłka nożna, łażenie po dachach i drzewach, skoki panterką przez płoty itp. ;)
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    Sardynka - oczywiście, że mogłaby grać w piłkę. Ja się męża po prostu tak zapytałam, żeby mu pokazać, że w tą piłkę niekoniecznie miałby z kim grać. Bo On to ma taki żal, że wszystko przypisuje temu, że nie ma rodzeństwa. I o tej samotnej piłce to wszem i wobec opowiada.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeFeb 23rd 2015 zmieniony
     permalink
    *Inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi*

    A ten tekst to mnie zawsze rozwala ;) Trzeba też dużo inteligencji, żeby potrafić się nudzić, bo to też ważne i dla zdrowia psychicznego i fizycznego :)

    Ja tam patrząc ze swojej perspektywy stwierdzam, że człowiek jest jednak zwierzęciem stadnym. Był czas kiedy miałam moment "odludka" i najchętniej bym do ludzi nie wychodziła, stale miałam coś do obejrzenia, czytania, zrobienia, ale potem mi przeszło :wink::updown: A patrzę teraz na moje starsze dziecko, które po dwóch tygodniach w domu chodziło po ścianach, wrócił ze żłobka i nawija "mama, był Wojtuś i Maksio i Bruno i bawiliśmy się i ganialiśmy i tulilismy, tęskniłem bardzo, bardzo, czy wczoraj też idziemy do żłobka?". I niech mi ktoś powie, że rodzeństwo/towarzystwo rówieśników nie jest dobre...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    Ja tam wiem jedno. Mimo, ze teraz z siostra prawie sie nie widuje, nie mamy wspolnych tematow i gdyby nie farbowanie raz na dwa mce wlosow, to bysmy sie w ogole nie spotykaly, to w dziecinstwie byla mi naj naj najblizsza osoba na swiecie. I ciesze sie, ze wtedy ja mialam. Teraz pewnie dalabym rade bez siostry, ale wtedy nie.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    Ja myślę, że rodzic jedynaka nie do końca ma porównanie, jak to jest, gdy się ma dwójkę i więcej dzieci. Różnica jest kolosalna wg mnie. Posiadanie rodzeństwa to chyba jedno z najbardziej rozwijających doświadczeń, jakie można mieć w dzieciństwie. I w dodatku coś, czego nie da się niczym zastąpić. Bo przedszkole czy żłobek to jednak nie do końca to samo, na trochę innych zasadach się tam funkcjonuje. Dla mnie to nie podlega żadnej dyskusji, uważam, że w 100% lepsze jest rodzeństwo niż jego brak.

    PS I jeszcze raz, żeby nie było nieporozumień - nie mam nic do jedynaków, do rodziców jedynaków, do ich decyzji itd. Nie twierdzę też, że jedynaki są w czymś gorsze. Nie są. Ale wolę opcję "rodzeństwo" bez najmniejszych wątpliwości, bo widzę, jak wiele to daje moim dzieciom na co dzień.
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeFeb 23rd 2015
     permalink
    _Fragile_: Trzeba też dużo inteligencji, żeby potrafić się nudzić, bo to też ważne i dla zdrowia psychicznego i fizycznego :)

    trzeba potrafic odpoczywac, ale sie nudzic? pierwsze slysze ze do tego inteligencja jest potrzebna.
    i to ze sie nic nie robi w danej chwili nie znaczy ze sie trzeba nudzic. ja moge sobie siedziec niezajeta niczym i rozmyslac. ale nudzic to sie ze soba nie nudze.
    raczej z ludzmi jak jestem skazana na towarzystwo nudziarzy, ktory absorbuja a nic nie wnosza, z wiekiem coraz rzadziej na szczescie.

    zebysmy sie dobrze zrozumialy: nudze sie/nudzi mi sie, a nudzi mnie to jak dla mnie dwie rozne rzeczy. tak samo jak nie chce i nie chce mi sie.
    nudze sie to nie wiem co ze soba zrobic, zle mi z tym i znajdzcie mi jakies zajecie. zapchajcie pustke ktora czuje w sobie czyms. czyms z zewnatrz. bo sama nie potrafie. tym jest dla mnie nudzic sie. dlatego uwazam ze nudza sie ludzie nudni. interesujacy ludzie zawsze czyms sie zajma, chocby lezeniem i odpoczywaniem i czerpia z tego frajde, bo im to wlasnie jest potrzebne w danej chwili.
    i zauwazylam, ze moje dziecko tez rzadko sie nudzi. sam sie czyms zajmie, albo sobie idzie polezec, ale nie piszczy mi nad glowa - mamo, wymysl mi cos bo sie nudze.
    u nas w domu sie nikt nie nudzi, co nie znaczy ze jakos rozrywke mamy wbrod i u nas to hide park jakis.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 23rd 2015
     permalink
    Krótki poradnik, jak zepsuć rodzeństwu wzajemne relacje

    Dobry tekst. Sama takie błędy popełniam, do tego mając jak najlepsze intencje... No ale zawsze można robić coś lepiej :wink:

    PS U nas kryzys minął. Nie wtrącaliśmy się zbytnio, temat przegadaliśmy ze starszą dając jej prawo do wyrażenia swojego zdania. I tyle. Niedługo potem wróciło do normy. Aktualnie siostrzana relacja jest w szczytowej formie :wink:
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeApr 24th 2015
     permalink
    Tylko z drugiej strony, to jest zdanie chyba kogos, kto bloga prowadzi, a jezeli sie myli? Ja tez sobie moglabym poprowadzic bloga a czy wszystkie tezy w nim za warte bylyby od razu pewnikami? Mam mocno sceptyczne podejscie do takich tekstow. Chyba ze to ktos, kto sie "zna". W sensie wyksztalcenie, prace naukowe itp itd.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 24th 2015 zmieniony
     permalink
    Nie wiem, dżasti, jak ty do tego podchodzisz, ale ja nie traktuję żadnych tekstów/książek/blogów/czegokolwiek jak wyroczni. Czytam, bo lubię, czytam, bo chcę więcej wiedzieć, bo a nuż poznam coś, o czym nie miałam pojęcia, a co jest zgodne z moją wizją macierzyństwa, czytam, bo to zawsze poszerza horyzonty. Natomiast myśleć staram się jednak samodzielnie - czytanie w tym nie przeszkadza, a może nawet wręcz przeciwnie :tongue:
    A z tym tekstem akurat się zgadzam, bo takie podejście jest mi bardzo bliskie. A tobie co konkretnie w nim nie pasuje, skoro już zaczęłaś temat? Podyskutować zawsze warto :smile:
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeApr 26th 2015
     permalink
    Tekst mi sie bardzo spodobal. I nawet mnie to przekonalo, bo sens to mialo jak tak pomyslalam. Tylko zaczelam sie zastanawiac, a co jesli ta teza jest bledna? Jezeli to wcale tak nie dziala? To mozna wlasnie odwrotny skutek wywolac niz sie chcialo. No bo sama nawet stwierdzilas, ze raczej naturalnym jest robienie niektorych rzeczy, opisanych w tekscie jako bledne.
    I wlasnie swoje obawy wyrazilam, a co jesli to nie jest tak....
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 26th 2015 zmieniony
     permalink
    dżasti: No bo sama nawet stwierdzilas, ze raczej naturalnym jest robienie niektorych rzeczy, opisanych w tekscie jako bledne.


    No dobrze, ale trzeba by się zastanowić, dlaczego ludzie "naturalnie" czy może raczej odruchowo popełniają takie błędy? Może to wynika z ich własnych doświadczeń? Założę się, że niewiele z nas wywodzi się z domów, w których błędów wychowawczych się nie popełniało (czy w ogóle taka sytuacja jest możliwa?), których rodzice nigdy nie zrobili czegoś nie tak. No a jak dodać do tego "tradycyjne" podejście do dziecka (dzieci i ryby... i takie tam), które wciąż jeszcze jest uznawane za właściwe, to jednak może się okazać, że po prostu możemy mieć błędne wzorce wpojone tak głęboko, że w pierwszym odruchu słuchamy właśnie ich. Widzisz, ja na przykład popełniam wiele, wiele błędów na co dzień i najbardziej mnie przeraża, jak sobie uświadamiam, że to moi rodzice dokładnie takie same popełniali. Pracuję nad tym, ale nieraz się zastanawiam, o ile byłoby mi łatwiej z własnymi dziećmi, gdybym miała inny bagaż doświadczeń z dzieciństwa.

    Wiem, że się często mówi, żeby w wychowaniu dziecka słuchać intuicji czy instynktu zamiast czytać poradniki i takie tam. A co jeśli ten instynkt zwodzi na manowce? Nawet tutaj, na forum, kiedyś dawno ktoś napisał, że "instynktownie daje dziecku po łapach", jak to zrobi coś niewłaściwego :shocked: Więc jak to jest, czy zawsze warto ślepo słuchać takiego instynktu? Gdybym ja miała tylko wedle moich instynktów (pochodzących z mojego rodzinnego domu) postępować z moimi dziećmi, to bym miała w domu regularną wojnę, bo jestem dość porywcza i nieraz zdarza mi się wściekać z byle powodu. Ale ponieważ nie chcę mieć w domu wojny, to zamiast ślepo ufać instynktowi, pracuję nad sobą, z różnymi skutkami, ale zawsze lepszymi niż dawanie się ponieść.

    A taką historię, jak opisana, to ja niestety znam z własnego przykładu. Z młodszą siostrą zawsze miałyśmy konflikty, które moi rodzice tylko podsycali swoim podejściem. Stosunkowo najlepiej dogadywałyśmy się, kiedy ich nie było w pobliżu, za to ich obecność działała jak katalizator kłótni na każdy temat. Do dziś tak jest, że jeżeli nasi rodzice usiłują wtrącić się w jakąkolwiek sprawę między nami, to kończy się to słabo. Same dogadujemy się dobrze, ale naprawdę szkoda mi tych wszystkich lat darcia kotów. No i nie chcę tego dla moich dziewczyn.
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeApr 26th 2015 zmieniony
     permalink
    Ja to mam taka recepte, zeby przy wychowaniu dzieci robic dokladnie inaczej niz moi rodzice, to wtedy bedzie dobrze... swojemu instynktowi tez nie ufam, bo nie nie wiem czym on jest spowodowany, czy doswiadczeniami czy jakims geniuszem moim wrodzonym. Ale biorac pod uwage doswiadczenia z dziecinstwa to to graloby pierwsze skrzypce. Piszac geniusz, mam na mysli wzniesienie sie ponad wlasnie to wszystko co wynioslam z domu i intuicyjna wiedza jak sie postepowac powinno prawidlowo.
    U nas wlasnie niestety bylo tak, ze jaka moja o 5 lat starsza siostra mnie zlala, to mama mowila "najwidoczniej zasluzylas, ja sie w wasze sprawy wtracac nie bede". I wiecznie bylam poszkodowana. Bo ja bic nie umialam a zawsze dostawalam. Nikt mnie nie obronil. A chcialam, potrzebowalam tego.
    W wychowaniu Maksa duzo mysle, czasem az za duzo, ale nie chce popelnic bledow mojej mamy. Bo ona nie umiala trzymac nerwow na wodzy, wiec skoro mam do niej o to pretensje, to ja musze. Pojawi sie Aleks i znow bede musiala duzo myslec, jak ich wychowac jako braci. I chyba jednak ich klotni nie umialabym zostawic, niech sami to zalatwia. A ze stawianiem za wzor, to sie zgadzam z tym tekstem w 100%.
    -- ,
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeApr 26th 2015
     permalink
    dżasti: U nas wlasnie niestety bylo tak, ze jaka moja o 5 lat starsza siostra mnie zlala, to mama mowila "najwidoczniej zasluzylas, ja sie w wasze sprawy wtracac nie bede". I wiecznie bylam poszkodowana. Bo ja bic nie umialam a zawsze dostawalam. Nikt mnie nie obronil. A chcialam, potrzebowalam tego.


    Ale to przecież nie o to chodzi, żeby zostawić dzieci całkowicie same sobie, żeby się tłukły i stosowały na sobie prawo dżungli. W ogóle tego tak nie odebrałam. Przecież ten tekst "najwidoczniej zasłużyłaś" to jest jawne wzięcie strony starszej siostry, a tymczasem rodzic chyba jednak powinien starać się wysłuchać obu stron. Wcale się nie dziwię, że czułaś się z tym źle, kto by się tak nie czuł? Zresztą, dokładnie o tym był ten tekst - nie wtrącać się, nie osądzać ze swojego punktu widzenia, ale też nie zostawiać dzieci samym sobie z trudną sytuacją.

    "Oczywiście, trudno zostawić roczniaka i trzylatka, aby sami rozstrzygali swoje spory – im mniejsze dzieci, tym więcej rodzica potrzeba, by te relacje poukładać. Jednak i wtedy rolą rodzica jest bycie mediatorem, nie sędzią, obrońcą i oskarżycielem.
    Im bardziej porzucam swoje oceny, a skupiam się na odbijaniu zastanej rzeczywistości i opisywaniu jej, tym łatwiej moim dzieciom ochłonąć i dostrzec tę druga stronę sporu.
    – Zdenerwowałaś się, kiedy siostra wzięła twoją rzecz bez pytania. Ona z kolei przestraszyła się, gdy tak nagle na nią krzyknęłaś."
    - to jednak trochę inne podejście, niż skwitowanie "masz, na co zasłużyłaś", prawda? Zresztą, znam to z własnego podwórka - ile razy próbuję ingerować mocno w sprawy między dziewczynami, tyle razy zwykle przekonuję się, że to nie tylko nie pomaga, ale wręcz pogarsza sprawę. Bo mogę je rozstawić po kątach, mogę nawet ukarać tę, która moim zdaniem zaczęła/zawiniła, ale co z tego? Każda będzie nadal się czuła poszkodowana. Ale jak wysłucham obu, wyrażę zrozumienie (tak, dla agresora też, w końcu nic nie dzieje się bez przyczyny), to najczęściej kończy się tym, że same chcą sprawę załatwić w pokojowy sposób. I to jest fajne.
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeApr 26th 2015
     permalink
    No Ty masz doswiadczenie, ja na razie moge teoretyzowac. A najlepiej jednak jak w praktyce sprawdzic co sie sprawdza (maslo maslane troche). Moze rzeczywiscie nie tak to odebralam, ale poki nie mam probleemu z bijacymi sie chlopakami (a zapewne taki wystapi) to nie bede wiedziala jak to wszystko zalatwic. Bo wzorcow z mojego domu ni huhu nie przejme!!!!!
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    odswiezam watek, w celu wygadania sie..
    piotrek mi wczoraj rzucil, ze ciezko byc starszym bratem i ze chcialby zeby mama sie nim zajmowala tak samo jak marta... smutno mi sie zrobilo;-((
    robie co moge ale co zrobic jak mala wisi na cycu przez przynajmniej 8 do 12 godzin dziennie (8 karmien po ok minimum 1 h kazde). i tak ja czasem odkladam "na zywca" do lozeczka, zeby zajac sie starszakiem. i M sie nim duzo zajmuje. ale mimo wszystko mu przykro;-(((
    -- ;
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Ewa to może ustal z Piotrkiem, że będziesz mu poświęcała cały swój czas kiedy Marta będzie spała. A jeżeli Marta nie chce spać bez piersi to może warto pomyśleć o chuście?
    Ja, mając ten problem, to zastosowałam u Aleksia smoczek. Wiem, że to było za wcześnie, no ale u Maksa nie zaburzyło odruchu ssania, więc liczyłam, że małemu też nie zaburzy. No i było ok. No i u nas ratowała też kołyska z fp. Aleks uwielbiał się w niej huśtać, a ja wtedy mogłam się zająć Maksiem.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Ewa, pomyśl o chuście, nie musi być tkana. Na początek lepsza elastyczna, łatwiej obsłużyć albo nosidełko tula z wkładka dla niemowląt. Znam ten ból, chociaż twój synek starszy i powie, a u nas ryk i rzuty na ziemię, które to budziły z trudem uśpione młode. I tak wkoło. I niestety jak byś się nie poświęciła i tak tego czasu dla starszego juz tyle nie będzie i trzeba poczekać aż wszystko na nowo się ułoży.
    --
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Ewa, fajnie, ze Starszak tak ładnie mówi, o co mu chodzi. U nas aż tyle Malutka przy piersi nie siedziała, ale jak miała takie okresy, to starałam się wymyślać takie bardziej stacjonarne zajęcia. Często karmiłam tez na podłodze i np. Budowałam drugą ręką z lego albo graliśmy w jakąś grę. Inne aktywności to: puzzle, czytanie książek, przytulanie i opowiadanie bajek, rysowanie (obiema rękami - Młody tez rysował tą samą, co ja i potem kupa śmiechu, ze prawa ręka inaczej niż lewa rysuje).
    Odbyliśmy tez rozmowę o potrzebach, ze mała dzidzia ma zupełnie inne od kilkulatka. Na początku mówił, ze takie same, ale jak go przytuliłam jak Krysię do piersi i trzymałam tak, to po minucie stwierdził, ze rzeczywiscie potrzebuje czegoś innego trochę i woli ze mną się bawić introchę mniej przytulać niż siostra.
    Cieęzkie tygodnie przed Wami...
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    O ja też takie zabawy jak agigi - na jednej ręce karmiony Aleks a drugą ręką zabawa z Maksem. Praktycznie cały dzień na podłodze siedziałam. A mam jeszcze takie zdjęcie jak karmię na kanapie na siedząco Aleksa a Maks mi włazi na kolana. I początkowo bardzo często karmiłam małego a drugi mi na drugim kolanie siedział.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Do tego co dziewczyny napisaly dodam, ze pomysl sobie, ze to tymczasowa sytuacja. Wszyscy musicie sie z tym oswoic, Piotrkowi pewnie jest najciezej, bo najmniej rozumie. Kazda z nas to przezywala. Wkrotce sie przyzwyczaicie, ulozycie sobie wszystko na nowo, a jak mloda zacznie sie ptzemieszczac to bedzie "Piotr-jej mistrz". U nas Dominik ma na drugie "ja tez", bo ciagke tak mowi jak tylko Kubq cos ciekawego wymysli;) bedzie dobrze! U mnie starszak pojechal an weekend do dziadkow to maly za nim.plakal, a jak wrocil to "ale sie stesknilem za Toba Misiu" i sie tulili i spali na.jednym lozku:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeMar 14th 2016
     permalink
    Ewa przykro mi :( ja planuję taką samą różnice wieku (tj w przyszlym roku coś zaczynamy działać) i na samą myśl o zazdrości i poczuciu odrzucenia Dominika robi mi się smutno i słabo.
    On jeszcze taki mamusiowy....myślałam, że z wiekiem będzie łatwiej ale widzę, że to jednak nie od tego zależy :sad:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 14th 2016 zmieniony
     permalink
    Ewa, ogólnie się podpisuję, chusta działa cuda (u nas chuścidełko ;), najwięcej jednak zdziała sam czas. Czytałaś tekst o drugiej żonie? Szepnę Ci zaraz, bo nie wiem czy znasz. Na pocieszenie Ci niewiele mogę napisać, bo początek to hardcore. Dla jednych tyle, żeby sobie poukładać (np. trzy miesiące), dla innych więcej, bo pojawiają się problemy (kolki, choroby, zęby, sytuacje, kiedy jedno z nich wymaga tej opieki więcej). Ale to wszystko mija i pojawia się ta miłość, zabawy, zacieszanie się do siebie.
    Powiem Ci tak od serca, szczerze, najszczerzej, że jak Gugi miał kolki (do 4 m-ca), a Krasnal etap skoku rozwojowego/buntu, czy jak to tam nazwać, to chciało mi się z okna skakać, nie wierzyłam dziewczynom, które miały dwójkę, trójkę, piątkę, że będzie lepiej. Mówiłam sobie "co one tam wiedzą".
    Ale kurka minęło pół roku i od tamtej pory już nic nie jest takie, jakie było, ale zdecydowanie na plus. Chłopaki mają siebie, bawią się, tulą, ściskają, obświntują, łażą wszędzie za rękę i świata poza sobą nie widzą. Tłuc też się tłuką, ale zaraz się godzą ;)
    Także Ewa, czas, czas, czas i jeszcze raz czas. Pojawienie się pierwszego dziecka rozpiernicza puzzle (męża i żonę) po całym domu, pojawienie się drugiego i pewnie kolejnego też, każdy "puzel" musi znowu znaleźć swoje miejsce, ale tak, żeby dopasować nowy kawałek. Na to potrzeba trochę czasu, trochę łez u każdego, ale udaje się. A tekst Ci zaraz prześlę jak poszperam.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Frag, fajnie napisalas z tymi puzzlami.
    Wczoraj maly byl w przedszkolu, potem M go odebral, poszli do fryzjera, spedzili troche czasu razem, a jak piter wrocil do domu to usiadlam z mala przy cycu na podlodze i jedna reka gralismy w gry. na koniec poczytalam mu bajke i poszedl spac. nie ukrywam, ze jest mega ciezko fizycznie, bo mala jest nieabsorbujaca ale jednak przy tym cycu wisi. a natura zle to wszystko obmyslila, bo matki powinny miec 4 rece a nie dwie.
    dzis tez w planach gry, czytanie, bosz, tak malo mozna zrobic majac ssaka na rekach.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeMar 15th 2016
     permalink
    Mało Ewa, ale też ten czas kiedy będzie na Tobie wisiała i jest przyklejona niedługo się skończy. Będą ja interesować inne rzeczy, zrobi się bardziej kumata i będzie łatwiej. Tylko ten początek taki ciężki...
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Dziewczyny, a jak z samodzielnością Waszych dzieciaków? Bo, kurczaki, mnie już dziś rano naszły wątpliwości, że coś jest nie tak, ale chyba ze mną :tongue:
    Otóż, Natalka POTRAFI sama się ubrać, rozebrać, włoży buty, jak jej powiem, który prawy, a który lewy, nawet z czapką i kurtką sobie radzi. Posprząta po sobie (ale nie zabawki :wink:), nieszczęsnego nosa nie wydmucha i nawet nie chce próbować :tongue: tyle, że ona NIE CHCE. Ona chce, żebym jej we wszystkim pomagała. Klocek jej upadnie koło nogi: mamusiu, podniesiesz? Pić się jej chce: mamusiu, nalejesz? Cały dzień słyszę mamusiu pomóż. Najchętniej by chciała, żebym się za nią bawiła :wink: A ja od kilku miesięcy zazwyczaj powtarzam "tak, pomogę Ci, tylko skończę co tam robię", a ona albo czeka, a jak jest w gorszym nastroju to tupie nogą, mówi, że jest zła, że chciałaby, żebym robiła to co ona chce, ostatnio usłyszałam, że już nie jestem mamusią, bo mamusie pomagają, a ja jej nie pomagam :cool: nie powiem, naciskam na nią delikatnie, żeby się samoobsługowo rozwijała, żeby nie była ode mnie zależna, ale ona wręcz przeciwnie, wręcz wracamy do niemowlęctwa, kiedy trzeba było ją ubierać, nosić, karmić. No bo i sama nie zje nawet kanapki. Jak to ugryźć, drogie panie?
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    U nas tak było z Majką, zaczęło się wraz z narodzinami Lenki. Też chciała być małym bobasem. Tłymaczyłam, że jest dużą dziewczynką i sama potrafi zjeść, zachęcałam, czasem karmiłam, czasem mówiłam, że jak sama nie zje, to nie zje w ogóle. Minęło. Teraz się zastanawiam kiedy dokładnie :D
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Cest, może Ona po prostu "ma Ciebie" za mało? I dlatego cały czas chce Ciebie do czegoś angażować, żeby zwrócić Twoją uwagę na siebie. Napisałaś, że najchętniej chciałaby, abyś się z nią bawiła, to może warto się właśnie z nią bawić. Będziesz wtedy tylko dla niej i może wtedy w innych rzeczach stanie się bardziej samodzielna.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    wg mnie to wplyw mlodszego rodzenstwa.
    malo kto o tym wprost mowi, ale naprawde sporo osob przerabia problem. i nie tylko taki ze dziecko nagle sie cofa. ja ostatanio wpadlam an watek o rodzenstwie, ale lichy bo tylko 2 strony. a z rozmow z mami wiem, ze rodzenstwo powoduje szereg problemow ze starszakiem.
    -- ;
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    Cest, Zu nieco starsza od N., a też nie chce sama się ubierać. Czaaaasami, ale od wielkiego dzwonu, zapomni się i zrobi to sama, ale nie bywa to często ;)
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Kurczę. Bo jak się Patryk urodził, to ona jeszcze nie potrafiła się ubrać, guziki nauczyła się zapinać może z pół roku temu. Wszystko przebiegało jakoś sprawnie, ale było lato, mniej ubierania, łatwiejsze ciuchy, jadło się owoce garściami, to i może problem był mniej zauważalny. Nauczyła się, ale nie chce. Świetnie sobie radzi sztućcami, wkłada spodnie "na prawo" zawsze, w toalecie i w wannie wszystko zrobiłaby sama, gdyby nie jej ciągłe jojczenie, że nie chce.
    Spędzam z nią tyle czasu, ile mogę. Nawet jak młody nie śpi, to ja coś tam z Natalką, a on sam. Angażuję ją w prace domowe ze mną, bo to lubi, czytam jej, śpiewamy razem sobie, rozmawiamy. Ale bawić się ze mną nie chce, bo jak ona ma wizję, to ma być tak i koniec, a czasem nie możemy się dogadać, to rodzi to więcej frustracji, niż to potrzebne. Więc zabawkami bawi się sama, chyba, że chce, żebym jej coś zbudowała z klocków, albo coś przykleić, wyciąć, stworzyć, to wtedy siadam z nią i razem dłubiemy, ale z moim przewodnictwem. Nie potrafię się z nią bawić lalkami, czy czymś, bo jak choćby coś powiem nie po jej myśli, to jest awantura :wink:
    Wracając do meritum: obawiam się, że jak jej będę ze wszystkim pomagać (czyt. robić za nią), to mi to bokiem wyjdzie za chwilę :wink: nie mam ochoty lecieć, bo jej klocek upadł. Staram się jej najpierw wytłumaczyć jak może coś zrobić SAMA, ale widzę w niej narastający opór i zdenerwowanie. A ja WIEM, że ona umie, potrafi.
    Ewa, a jak Piotrek się zachowuje od czasu jak został starszym bratem?
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    I jeszcze jedno: choćbym z nią spędzała całą dobę (a często tak bywa przez tydzien np jak chora) i stawała na głowie, to ona nigdy nie ma mnie dość :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    generalnie jest slabo. pierwsze miesiace byly ok, od czewrca byl problem w przedszkolu, a teraz w przedszkolu ok, a w domu ciezko.
    zwraca na siebie uwage okropnym zachowaniem. jest krnabrny, zlosliwy, przekorny, oporuje nieziemsko. placze sie miedzy nogami, gada caly czas. czesc to na pewno normma rozwojowa, czesc zachowan wynika z moich nerwow.
    sa historie w stylu - wracamy do domu bo mala ryczy. mi zimno. ide szybko. nie, on nie idzie wolno. on idzie tiptopem. zlosliwie.
    robie kanapki, sadzam marte na krzesle, piter siada. on nie lubi kanapek. to nie jedz. to jest ryk, histeria, klekajcie narody - bo ja go glodze. bo on chcial jesc a ja mu nie pozowlilan.
    rano ubiera sie godzinami. wymyslilam sposob ze stoperem. to jednego dnia ryk, ze on przegral.
    gramy w cos, to sie chichra jak opetany, rusza nie tak pionkami. groze ze przestane grac, po ktoryms ostrzezeniu zabieram. ryczy, wyje, wrzeszczy.
    do sklepu wchodzimy to jest wymuszanie slodyczy.
    jak wsiadam to tramwaju to wsiada rozno z wozkiem, co ode mnie wymaga nie lada koordynacji. choc tlumaczylam ze albo najpierw on, albo najpierw ja. ja wiem ze to wynika ze strachu, ze nie zdazy czy cos, ale no paleta sie miedzy nogami.
    wchodzimy do mieszkania, wjezdzam wozkiem. a ten na srodku stoi. prosze zeby sie przesnal. no stoi niczym zawalidroga.
    ma ubrac klapki na basenie - wyciaga noge i czeka az mu klapek wskoczy chyba na te noge.
    upadlamu torebka z ciastkami. stoi i patrzy. powtarzam 10ty raz, zeby schylil sie i podniosl. to patrzy na mnie glupio sie usmiechajac i ani mysli zareagowac.
    no kleska wychowawcza.
    ale ja wiem ze to wynika z tego, ze jest rodzenstwo.
    i stale teksty - nie jestem twoim sluzacycm (jak ma sobie posprzatac), nie slyszalem (slyszal dokladnie), ty ciagle mi cos kazesz. no generalnie jest ciezko

    Treść doklejona: 28.10.16 11:03
    aa, najwazniejsze. mowie - piotrus ide usypiac marte, jak uspie to pogramy.
    i slysze ze - wyciaga flet, gwizdek, wlacza mape interaktywna, kopie pilke. albo co chwile do mnie przylazi - mamo, a wiesz ze aleksander...
    no krew czlowieka zalewa.
    -- ;
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ewa, jakbym o Natalce w wersji hard czytała :neutral:
    Wiadomo, że to jeszcze inny etap rozwoju, ale widzę po niej, że dla niej takie współgranie jest trudne, przyjęcie tego, że działanie naszej rodziny już nie zależy aż tak bardzo od niej i jej potrzeb. Że mam czas jej poczytać, uspać w danym momencie, a nie jak ona tego chce. A wieczór to już jest ciężki, bo ja poganiam, bo chcę za pięć minut już Patryka położyć spać, a ona jeszcze to, jeszcze śmo. Mówię jej, że albo pomagam Ci zasnąć teraz, albo czekasz, aż uśpię młodego i wtedy mogę Ciebie, aż się nie przebudzi. To ona w płacz, że nie robię tego, co ona chce. To są słowa, które występują u nas bardzo często, że nie robię tego, czego ona chce. Odpowiadam, że robimy tak, żeby każdemu było dobrze. Staram się ją rozumieć. Naprawdę się staram, aczkolwiek czasem moje tłumaczenie zdaje się na nic, ściana z drugiej strony. Czasem staję pod tą ścianą i formalnie płaczę. Czasem mnie do takiej bezradności doprowadza sytuacja. Bo JA chcę przewodzić, bo JA wiem, że jak będziemy mieć w planie dnia obsuwę, to się zrobi nerwowo, że jak nie będziemy współgrać jak koła zębate, to będą zgrzyty i ktoś będzie pokrzywdzony, że czasem trzeba coś zrobić "na zegarek", że się trzeba pośpieszyć, że coś może być po czymś albo przed czymś i tak będzie najlepiej dla nas jako rodziny. Ale napotykam opór przy wszystkim, przy najdrobniejszych sprawach.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    cestmoi, bo niestety jak sie pojawia rodzenstwo to sie tak czesto dzieje. szkoda, ze malo kto o tym pisze. i ty sie zastnawiasz co z twoicm dzieckiem nie tak. bo ty masz problem. a jak zaczniesz rozmawiac z innymi mama to sie okazuje ze calkiem sporo ma podobne problemy.

    Treść doklejona: 28.10.16 11:28
    u nas to sa czasem takie awantury ze klekajcie narody. az dziw ze opieka nie zapukala mi do drzwi. marta sie drze, piter sie drze i ja rycze jak gestapowiec.
    a najgorsze jest to, ze jak ja chce sie wyciyszc, zamykam drzwi i potrezbuje 5 minut zeby ochlonac, co mowie piterowi 10 razy to on nie rozumie. wlazi do pokoju w ktorym jestem, otwiera drzwi, i nie zostawia mnie w spokoju. tak wiec te wszystkie rady psychologow to o dupe rozbic, ze tak sie kolokwialnie wyraze.
    -- ;
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.