Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Czy tylko moje dziecko tak ma? Może lepiej by było jakby było samo? - Skutek tego, że jesteśmy tak naprawdę sami ze swoimi problemami i rodziną.
    Pomijając, dzięki, Ewa :wink:

    Treść doklejona: 28.10.16 11:32
    Kurczę, jak mnie ostatnio puściły nerwy, to trzasnęłam drzwiami i zostałam sama na... 2 sekundy, bo zaraz przybiegła z płaczem, że mnie potrzebuje, że chce się przytulić. Najchętniej bym ją wtedy wystrzeliła w kosmos a nie przytuliła.
    --
    •  
      CommentAuthorimagnolia
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Moja ma prawie 5 lat (skończy pod koniec grudnia) no i z tym ubieraniem to cięzko jej idzie, ja powiem Wam że jej odpuszczam i jej pomagam często w tej kwestii, pupy tez sobie nie wytrze, nie wiem na ile to powazne i czy już powinna to sama robić. Za 2,5 miesiąca pojawi się jej młodszy brat i co będzie wtedy? Moze nie będe mieć czasu na ubieranie jej...
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    pewnie ze lepiej jakby bylo samo, tzn latwiej na pewno, ale co? przeciez mlodszego nie oddasz;-P
    ja to czasami mialam takie mysli, ze wsiadzemy razem do tramwaju, i tuz przed odjazdem wyskocze;-P
    -- ;
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Lipa. Natalka zna adres na pamięć :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    imagnolia, no wg mnie powinna. bo zobaczysz jak bedzie z dwojka - karmisz, uspypiasz i ten glos z lazienki - mamooooo, a wytrzesz mi dupe?
    ubierasz jedno, cala mokra, mimo ze swoja kurtke bierzesz juz w reke, pakujesz mlodsze do wozka, starsze but nie ubrany. ubierasz starsze, mlodsze sie juz drze i wygina, gdzie te klucze? aaa, jeszcze smici. wystawiasz mlodsze na korytarz, drze sie jak opetane, starsze cos gada, jeszce swiatla pogasic, idziemy. kurde, zapomnialam komorki. starsze pilnuje mlodsze, ja lece po komorke. wyszscy mokrzy, mlodsze od placzu, starsze od grzebania sie, a ja od stresu. no ale moze ja chaot jestem

    Treść doklejona: 28.10.16 11:42
    nmoj tez zna adres, ale chodzilo mi zeby na chwile chociaz miec wzgledna cisze
    -- ;
    •  
      CommentAuthordagus84
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Cestmoi - miałam podobnie, ciężko było okropnie, znikąd pomocy. A myślałam że lepiej będzie jak jest większa różnica wieku a jednak jak pojawia się mniejsze dziecko każde starsze ma nagle hmmm nazwijmy to "problem" :))
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: imagnolia, no wg mnie powinna. bo zobaczysz jak bedzie z dwojka - karmisz, uspypiasz i ten glos z lazienki - mamooooo, a wytrzesz mi dupe?



    Haha moje młodsze jeszcze w brzuchu co prawda ale mój D. zawsze tak woła gdy jestem w połowie jedzenia śniadania lub kolacji. To już jakiś znienawidzony przeze mnie rytuał:jumping:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    ja mysle, ze jak jest mniejsza roznica to sa inne problemy, a jak jest wieksza to sa inne. i tu sie czloiwke narobi i tu.
    jak jest dwojka to jednak sie czlowiek urobi 2 razy wiecej niz z jednym. z jednym to byl hajlajf. teraz retrospektywnie patrzac.
    a z dwojka sie czlowiek umorduje, przynajmniej dopoki sie puzzle nie uloza, a one za szybko sie jednak nie ukladaja.
    i jak slyszalam od sasiadki ze jak usypia mlodszego to starszak ma czekac na nia w pokoju a potem wszyscy maja byc cicho to sie w glowe pukalam. nie, moja ma sie nauczyc spac w halasie. i co? jak uspypiam to wszscy maja na palcach chodzic, bo sie mloda wybudza, a ja jak uspie to jak szczur sie wymykam z lozka, odpieraajc rekami zeby lozko nie drgnelo. a i tak wyczuje ze mnie nie ma.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    no i wlasnie mloda usnela, a piter sobie chodzi po pokoju i kopie noga grzechotke. i u nas tak zawsze, ehh
    -- ;
  1.  permalink
    Ja sie dolacze.... jest ciezko... do paru akcji dodam kapiel.. Pytam "wychodzisz juz", on ze nie. To ja ide karmic mowiac mu, ze bedzie musial posiedziec chwile az nakarmie, wiec za minute jest wrzask, ze on juz niechce sie kapac.
    Przy jedzeniu to sa... chcesz?? Nie... No to nie... Ale a chce!!! i ryk..
    Wychodzimy na dwor i podobnie.. mowie juz 10 minut wczesniej by sie ubieral i slysze slawne "siajas" (zaraz). Ubieram mlodego, siebie, mlody sie grzeje, a ten nie ubrany. Oswiadczam, ze ide bez niego (jak mam taka mozliwosc) to zaraz ryk i fochy.
    No i oczywiscie te jego "acha mama" (przepraszam) juz mnie doprowadza do szalu, bo to wcale nic nie zmienia w jego zachowaniu.
    No i jak maly spi to stardardowo w uzyciu sa te glosne zabawki..
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ewa, u mnie w zeszłym roku było bardzo podobnie, nałożył się na to jeszcze "bunt" sześciolatka i też myślałam, że wyskoczę przez okno. Ale od kiedy Gaja zaczęła być bardziej interaktywna, to jest prawie super, dzieciaki się nawet razem bawią. Poza tym Mikołajowi przeszedł już okres burzy i naporu i można się dużo lepiej dogadać. Pamiętaj - tominietominietominie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    ja bym prosila moderatora o przeniesienie na watek - gdy pojawia sie rodzenstwo. bo tamten watek taki ubogi...
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    A ja się zastanawiam, czy to nie jest po prostu ten wiek... Młody jest u Was już prawie rok, więc dziwne by było gdyby nagle tak pojawiła się zazdrość, przynajmniej tak mi się wydaje. U nas jest to samo, jakby mi się nagle Krasnal cofnął o 2 lata, a u niego o zazdrości nie może być mowy. Natomiast od kilku miesięcy dzidziuś, gorzej niż z Gugisiem. I to darcie się, histerie i "nie umiem wstać/nie umiem założyć majtek/nie umiem sam jeść" ;))) Wiem, że to minie, bo jego rówieśnicy (trochę starsi już teraz) mieli to samo w 4 roku i po kilku miesiącach minęło, za to dzieci nabierały nowych umiejętności. Mówcie sobie co chcecie, ale jak dla mnie BUNT/skok jest najlepszym określeniem tego co się teraz dzieje. I nie jest to bunt negatywny tylko próba oddzielenia się od rodzica - chciałbym, ale boję się być bardziej samodzielny, pokaż mi co zrobić, żebym mógł iść do przodu. Trochę chaotycznie to napisałam, z komórki ciężko się pisze. W każdym razie ja czasem też wychodzę, bo wolę wyjść z domu na kilka minut i się uspokoić niż ma mi się wylać w inny sposób ;)

    Treść doklejona: 28.10.16 12:06
    Poczekajcie, wkleję Wam do pośmiania się kilka akcji spod wykresu jak znajdę.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    moi tez sie razem "bawia". I to naprawde dlugo. ale nie zmienia to faktu, ze jest ciezko.
    bunt 6-latka? cos blizej?

    Treść doklejona: 28.10.16 12:11
    _Fragile_: A ja się zastanawiam, czy to nie jest po prostu ten wiek... Młody jest u Was już prawie rok, więc dziwne by było gdyby nagle tak pojawiła się zazdrość,

    widzisz, u nas jak sie mloda urodzila w lutym to marzec byl super, kwiecien tez, maj tez. i nawet czerwiec jeszcze byl spoko. troche sie w przedszkolu zaczelo, ale dzecki posiwecaniu wiekszej uwagi piotrkowi jakos sie rozlazlo po kosciach. na fest zaczelo sie dopiero we wrzesniu. to mala 6 miesiecy miala.
    a co do wieku, ja juz nie pamietam czy my mieslimy taki regres w wieku 4,5. mi sie kojarzy ze okolo 5 bylo super. ze nawet pisalam, zze 5latki to cudowne dzieci
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    To jest jeden z tych dni. Muszę go odczarować, wyśmiać, bo dzisiaj czuję się wypalona macierzyńsko. W pracy ciężki dzień, wracałam wypluta. Idę do przedszkola, Duży pyta, czy pójdziemy na kasztany. Początkowo mówię, że nie, bo jestem cholernie padnięta, ale tak proszą, że mówię – dobra, idziemy.
    .
    Zbieranie kasztanów, pakujemy się do samochodu i do domu. I się zaczyna. Biegną jak zwykle na wyścigi do drzwi i słyszę wrzask:
    D: Pierwszy!
    M: Nie, ja piesi!
    D: Nie, ja! Ja mam złoto!
    M: Ja mam zioto! Piesi!
    D: Nie, ja mam złoto, ty masz srebro, ja mam!
    M: Nie, ja mam zioto, ty zioto, ja zioto!

    Przerywam, wchodzimy do mieszkania. Kłótnia o stopień do zdejmowania butów, zakończona zrzucaniem się ze stopnia i popychaniem Małego, który Dużego właśnie zepchnął. Przerywam awanturę, mycie rąk, podwieczorek.
    .
    Mały ma kryzys przedszkolny i załatwia się w gacie od tygodnia (tylko w przedszkolu, w domu woła), także mam do umycia jego majty i spodnie. Kota zaczyna wymiotować, bo dostała mleko do picia. Sprzątam, chłopcy jedzą i się przekrzykują. Sprzątnęłam, kot zamknięty z łazience, bo bankowo będzie znowu rzygać.
    Chłopcy właśnie zjedli, więc pytam, czy będą grzeczni, czy nie będzie popychania, histerii i awantur przez kilka minut, kiedy będę musiała umyć majtki Małego i muszę zamknąć łazienkę, żeby kot nie zwiał.
    Taak, będą grzeczni, będą się bawić.
    Myję majty, nagle słyszę krzyk i płacz Małego, Duży się drze „mama! MAAAMAAA!” i cicho dodaje „przepraszam Gugisiu, bardzo przepraszam”.
    Szybko myję ręce, wbiegam do pokoju, widzę Małego, któremu grochy lecą z oczu i przerażonego Dużego, który go głaszcze. Pytam, co się stało. Niccc. Jak zwykle stało się NIC, a winnym był TONIEJA. Przypominam bajkę o misiach i mówię, że jak powie mi prawdę to na niego nie nakrzyczę, bo słyszałam, jak go przepraszał. Duży przyznaje się, że popchnął Małego na łóżko i Małego uderzył się w głowę. Tulenie Małego, Duży wpada w histerię, bo Mały płacze i on się przestraszył.
    Histeria przybiera na sile, nakręcają się, w końcu udaje mi się odizolować Gugisia, mały się uspokaja, a Duży już wpada w krzyk, wrzask i tupanie nogami, bo nikt się nim nie zajmuje.
    Łeb mi pęka, mąż dzwoni, że się spóźni, bo lakiernik nie przyjechał na czas. Mam dość, miarka się przebrała, krzyczę, że muszę wyjść, mają się uspokoić, a ja niedługo wrócę. Duży się drze, że mam nie wychodzić, że on już nie będzie, ale drze się jeszcze bardziej. Na szczęście Mały się czymś zaczął bawić. Tłumaczę, że muszę na chwilę wyjść na galerię, że zaraz wrócę, bo muszę się i ja uspokoić.
    Wychodzę…
    Wracam jakieś dwie minuty później. Duży nadal rozhisteryzowany, za to drze się jeszcze Mały, który w momencie jak wyszłam zamknął sobie drzwi do pokoju i coś zrobił z wykładziną, że nie można otworzyć drzwi… Próbuję i ja, udaje mi się otworzyć tylko na szerokość palca, coś ewidentnie blokuje drzwi. Mały krzyczy „mama, pomuś! POMUŚ!”, tłumaczę, że musi się odsunąć, a ja spróbuję otworzyć. W końcu wzięłam nóż taki do masła i zaczęłam „przyklepywać” wykładzinę przez szparę w drzwiach. Udaje się, Mały szlochający wpada w moje ramiona.
    I zaczynam płakać i ja z tego maksymalnego wk^wu. I o dziwo przestaje płakać zszokowany Duży. Fakt, nie widział mamy płaczącej nigdy i chyba się przestraszył. I to na tyle mocno, że narysował mamę, której lecą łzy i narysował mnie uśmiechniętą…
    Chwilę później wchodzi mąż, a ja chwytam torebkę, uciekam z domu i idę się schować do samochodu. Tadam. Tak, to jest jeden z tych dni.

    Treść doklejona: 28.10.16 12:12
    Ewasmerf: na fest zaczelo sie dopiero we wrzesniu. to mala 6 miesiecy miala


    Hmm, może dlatego, że młodsze się robi wtedy bardziej "mobilne"? Bo jak tak sobie tylko leży to nie zagraża w żaden sposób starszemu oprócz "podbierania" czasu, a tak to i zabawki zagrożone...
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Kurczę, nie mogę teraz znaleźć tego fajnego artykułu, ale pod hasłem jest tego dość dużo. Miki, mimo ZA miał klasyczne "objawy" tego buntu / skoku.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 28th 2016 zmieniony
     permalink
    I zobaczcie jeszcze to sprzed miesiąca:

    Duży od rana buczy. Buczy, bo okazało się, że śniadanie, które miało być od 7.30 było pomyłką hotelu i zaczynało się o 8. Ale to, że o 8 nie znaczy, że o 8 można jeść, nie, nie – trzeba jeszcze wszystko przygotować, także zaczyna to się około 8.30. Płacz i stękanie „ale ja jeeeesteeeem głoooodny, głoooodny, chcę już!!! TERAZ! NATYCHMIAST!!!!”. Po nakarmieniu i uspokojeniu Dużego (czyli do momentu, kiedy od brzucha poszedł sygnał do mózgu, że jest najedzony) wyszliśmy. Ponieważ Duży był już oazą spokoju to aferę rozpoczął Mały. Z niewielką pomocą Dużego.
    D: Weźmiemy moje wiaderko?
    M: I moje!
    D: I moje!
    M: NIE! MOJE!!! (każdy ma swoje oczywiście, próbuję się wtrącić, ale już jest za późno, jestem przekrzykiwana)
    D: MOJE!!!! NIE TWOJE!
    M: MOJE! MOJE! MOJE!!! MAMA MOJE!!!!
    Płacz, wycie, uspokajanie, wyjaśnianie nieporozumienia.
    .
    Przechodzimy obok baru, przy którym jest lodówka z lodami.
    D: LOOODY!
    M: LOOODI!!!
    Nie ma takiej opcji, bo Mały kaszle, Duży ma chrypę.
    D: Ale ja chcęęęęęę!
    M: Ja kće!! KĆE!!!!
    D: Nie, ja chcę, ty nie dostaniesz!
    M: NIE JA!!!! JA!!! TY NIE!!!
    W tym momencie miałam tylko jedno w głowie – kupię lody i je sama zjem.
    .
    Jesteśmy w samochodzie, Duży się pyta, czy jutro idzie na karate. Wymieniamy spojrzenia z mężem, w myślach mamy tylko jedno i to samo – „O K&^*&* (*^*& (*&*& )(&*(*&WA.”
    Mały zbystrzał na pytanie i „KAJATE! Ja kće!!”
    Duży: Ty nie pójdziesz, jesteś za mały, ja idę!
    Mały: I JA I JA I JA I JA!! KĆE KĆE!!!
    Duży: NIE! Ty za mały jesteś i nie umiesz, ja sam sobie pójdę!!!
    Wycie, płacz, rwanie włosów, postój, żeby mąż nie spowodował wypadku.

    Treść doklejona: 28.10.16 12:16
    Madziik, dzięki :) Chciałam Was tylko tekstami pocieszyć, że to jest norma i tak po prostu czasem bywa, są takie dni...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    zabawki kompletnie nie zagrozone. maly dzieli sie wszystkim. mamy problem w odwrotna strone, zeby chowal zabawki, ktore nie nadaja sie dla niemowlaka.
    no to moje sie razem bawia, poki co nie awanturuja sie jak sa razem, tyle dobrze. ale cala reszta jest trudna...
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ewa, moi też się razem bawią, ale są momenty kiedy się dzieje jak wyżej ;)
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    ale ja mam za to sytuacje typu:
    piter kopie pilke. gumowa, lekka, ale wydaje halas, a ja probuje uspac marte. piotrus, nie kop prosze pilki. Piotrus kopie dalej. Piotrus nie kop rposze pilki, wloz ja do kartonu. Piotrus kopie pilke i jeszcze dyskutuje. ze lekka, ze nic sie nie stanie. mowie, ze robi halas, ze w domu sie w pilke nie gra. Piotrus kopie pilke.Marta odrywa sie od cycka, o spaniu nie ma mowy. Piotrus odloz pilke. I tak po raz dziesiaty. Piotrus kopie pilka w okno. Odrywam marte, rycze na piotrka, zabieram pilke, wyprowadzam go do jego pokoju. On ryk, marta ryk, a ja marze o tym, zeby sie teleportowac na jakas bezludna wyspe.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Livia: Kurczę, nie mogę teraz znaleźć tego fajnego artykułu, ale pod hasłem jest tego dość dużo. Miki, mimo ZA miał klasyczne "objawy" tego buntu / skoku.


    Nam kiedyś psycholog powiedziała, że najcięższym momentem u dziecka oprócz buntu nastolatka jest właśnie okres 6-7 lat, bo wtedy następują ogromne zmiany w mózgu, połączenie z rodzicami też się zmienia, człowiek ma pierwszy etap mocnego usamodzielnienia się i ten etap jest ponoć bardzo ciężki.

    Treść doklejona: 28.10.16 12:24
    Ewasmerf: ja marze o tym, zeby sie teleportowac na jakas bezludna wyspe


    Chodźcie na spółkę kupimy maszynę i będziemy sobie pożyczać ;)))
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    zreszta - sytuacja z przed chwili. kaliber - lekko.
    marta spi. chodz piotrek zrobimy nalesniki. piter pomaga, wszystko sam wsypal, ja tylko wbilam jajka bo nie chcial. miesza i miesza. mowi - juz. patrze - no kluski mega. to mowie - musisz wiecej pomieszac bo sa kluski. zaczyna chochotac, rechotac, takim wiecie opetanym chichotem, jak niespelna rozumu. mowie - mieszasz czy nie. nie. no to ja biore i mieszam. a piotrek - jestem bezuzyteczny;-(( no krew czlowieka zalewa.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    I ja się do tej maszyny dorzuce! Ostatnio po prostu pierdolca dostawałam i chciałam się rzucić z mostu, no nie wyrabiałam psychicznie :neutral: Ostatnio jest jakby trochę lepiej ;) tfu tfu!
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Livia, masz racje. poczytalam kilka artyulow i mam po prostu typowego, zdrowego, rozwijajcego sie 6-latka. co za koszmar dla rodzica ten wiek.
    wszystkie zachowania wpisane w schemat rozwojowy.
    moze bedzie mi latwiej wiedzac ze to minie, a nie ze ponioslam kleske wychowawcza.
    -- ;
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Napisałam wam krzepiącego posta, ale za długo to trwało i go zeżarło .
    Chwilowo dodam tylko że się z chęcią do maszyny teleportującej dorzucę.
    Oraz że to wszystko mija.
    Choć jak czytam osyatni post Ewy, to zaczynam się bać szóstych urodzin...
    --
  2.  permalink
    Ja wypozycze na noc... wtedy jest najgorzej...
    Ja jak maly to wlanczam bajki albo daje telefon... chwila ciszy..
    --
    •  
      CommentAuthorLivia
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Ewasmerf: moze bedzie mi latwiej wiedzac ze to minie, a nie ze ponioslam kleske wychowawcza.

    Mnie to też ratowało w sytuacjach kryzysowych :-/ Ale jakoś w okolicach lata wszystko się zaczęło wyciszać, uspokajać i wrócił mój kochany synek :-) Pewnie aż do następnego razu :wink:
    --
    •  
      CommentAuthormarryb
    • CommentTimeOct 28th 2016
     permalink
    Miłosz 5,5 roku, Alicja- 9 m-cy.
    Synek był aniołem, nie dzieckiem.
    Od jakichś 2 m-cy istny diabeł.
    Podpisuję się rękami i nogami pod waszymi postami!
    W grupie siła!Jak dobrze przeczytać, ze ktoś ma podobnie:)
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    ktoras jeszcze? :-)
    -- ;
    •  
      CommentAuthorelfika
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    oczywiście. klasyka gatunku :cool:
    u nas największy problem to pyskowanie i foch. ciągle i o wszystko. jakby Młoda miała wiecznego PMSa :devil:


    ciekawam co będzie jak się Klara pojawi.... niby Bianka mówi, że będzie pomagać [wystarczy, że nie będzie przeszkadzać :devil:], cieszy się, że będzie miała siostrę.... ale, że u nas hardcorovy będzie styczeń to dam sobie uciąć wszystkie kończyny, że będzie odreagowywać...
    już teraz dużo z nią o tym rozmawiam, uprzedzam, że na początku dopóki się wszyscy nie nauczymy funkcjonować z nowym członkiem rodziny oraz dlatego, że Klarka będzie po operacji więcej będziemy poświęcać jej czasu ale, że to nie znaczy, że już jej nie kochamy. na ile to zrozumiała się okaże...

    i tak jak kiedyś załamywałam się z powodu TAKIEJ różnicy wieku tak teraz cieszę się ogromnie. Bianka jest już tak samodzielna i taka mądra, że jestem dobrej myśli :) no i chyba dobrze nam idzie. niby głupota, ale dla Klarki ostatnio kupiona komoda, a dla Bianki zasłonki ;) focha brak :bigsmile:
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    Elfiko, ja mysle, na podstawie rozmow z mama, ktora ma corke w wieku 7 lat i druga w wieku marty, ze Bianka na poczatku bedzie bardzo zaangazowana i bedzie bardzo pomagac. Przynosic pieluchy, asystowac we wszystkim. Dopiero po jakims czasie moze nadejsc problem. Oczywiscie nie musi, ale u niej problem wyskoczyl mniej wiecej w wieku 6miesiecy mlodszej, jak u nas. Mi piotrek nie pomagal, ale i tak na poczatku bylo dobrze. na poczatku marte jakos tak jakby "ignorowal", w sensie ze nie przeszkadzala mu kompletnie. Bylo tak, jakby jej nie bylo, normalnie mozna by powiedziec, haha. A teraz - no swietnie sie bawia dzis od rana, nie moge powiedziec. Ale jak sie nie bawia to piter oporuje we wszystkim. Juz dzis bylo male starcie o to, zeby sie ubrac. Ale sie szybko rozlazlo.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorgingerka_
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    Jezusmaria.. ja dzisiaj sama z dziećmi. Narzeczony w pracy... mam ochotę wyjść i nie wrócić a dopiero 11. Jak sa oddzielnie to anioły nie dzieci. Gdy sa razem i maja jakis gorszy dzien jak dzisiaj to jest dramat. Dobrze ze jest zlobek bo gdyby nie to, to po urodzeniu malej jest szansa, ze skonczylabym w psychiatryku. Teraz odliczam czas do drzemki mlodszego...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorBasita
    • CommentTimeOct 29th 2016 zmieniony
     permalink
    I ja się łącze w bólu..
    Jakbym czytała o nas - ja, 3-letni Kacper i 15 - miesięczna Blanka.
    Akcje,że łeb pęka są codziennie! Najgorzej,jak Kacper zaczyna jęczeć o wszystko - yhhh,ehhh,yhhh, noż k**wica mnie bierze na poczekaniu. Wojna o zabawki bardzo często, zwłaszcza,że Kacper zabiera Blance (i to jest według niego ok), jak również Blancia, bratu i tu jest armagedon. Kapi wyje (nie płacze), drze się, rzuca zabawkami... Tłumaczę, proszę... nic nie pomaga. A Blanka to cwaniara, która nic sobie z niczego nie robi - zabiera klocki i ze śmiechem zwiewa i wtula się we mnie. Taka z niej :devil:
    W tygodniu Kacper chodzi do przedszkola,ale tylko na 3h. Po powrocie Blanka chce go całować, przytulać,on nie i jest problem...
    -- Dziecko to niepowtarzalny dar.. dar życia.. wyjątkowy...
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    A wiecie, ze te problemy to czesto wynikaja z naszego braku cirpliwosci? Bo chcialybysmy zeby dziecko juz teraz, od razu. A dzieci maja swoja wizje, swoje plany i czasem wiecej czasu potrzebuja. A jak jest dwojka to ta cierpliwosc jest w znikomych ilosciach czasem. Jak mam dzien ze jestem na prawde mega spokojna to wtedy o dziwo dzieci sa grzeczne. Tylko, ze to ja wtedy mam inne podejscie I tak dlugo rozmawiam, tlumacze, wynajduje jakies zastepcze rzeczy, ktore odwroca uwage, ze problem rozwiazuje sie w zarodku. Ale jak jestem wnerwiona I za grosz cierpliwosci mam, noooooo to wtedy bywa ciekawie.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorLibra1610
    • CommentTimeOct 29th 2016 zmieniony
     permalink
    Kurcze, tak Was czytam i mam zagwozdkę czemu u Was takie masakry... Bo u nas odkąd jest dwójka dzieci to jest łatwiej niż z jednym. Hardcore był tylko przez pierwsze dwa tygodnie, kiedy wszyscy uczyliśmy się nowego życia w czwórkę, a teraz pomijając ząbkowanie, pełnie księżyca, wizyty dziadków i inne rzeczy które zaburzają stałość dnia i reguły, to jest cud miód i malina ;) Czasem kiedy ja mam dość to widzę, że ja niszczę dzień swoim humorem i wkurzeniem, bo dzieci to widzą i czują... A jakone mają gorszy dzień i jednak wynagradza im się to miłością, przytuleniem, to od razu one też inaczej reagują. I u nas zaczyna się już super etap wspólnych zabaw, więc jestem happy i np. przez godzinę mogę robić obiad, a dzieci się razem bawia. DOdam że żadna nie chodzi do żłobka/przedszkola, a większosć tygodnia jestem sama bo mąż na wyjeździe
    --
  3.  permalink
    Libra - moze dlatego, ze u ciebie tylko rok roznicy i wiek prawie podobny?? Albo masz takiej fajnie spokojne dzieciaki bez agresora ha ha. Syn mojej siostry zawsze cichy, grzeczny, ulozony, gdzie bym z nim nie poszla to nikt "zlego" slowa nie powiedzial. Za to moj szogun przeciwienstwo, jak jestem u kogos to doslownie za nim chodze by nic nie zbroil hi hi
    U nas zabawy wygladaja standardowo tak:
    Image and video hosting by TinyPic
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 29th 2016 zmieniony
     permalink
    Widzisz Ewasmerf, pytałaś dlaczego mało o takich sprawach się mówi/pisze - właśnie z takich powodów, bo zaraz odzywa się mama, która się "dziwi", że u kogoś może być hardcore, że czyjeś dzieci są bardziej żywiołowe niż jej, że niektóre mamy nie są w stanie ogarnąć wszystkiego nawet przy jednym dziecku. Dlatego o tym się nie mówi.
    .
    A tak swoją drogą to u nas chłopaki się kochają, uwielbiają się ze sobą bawić, ale tak, zdarzają się takie dni jak powyższe, kiedy jest przesyt wszystkiego i wychodzą takie kwiatki. I uważam, że to jest normalne i nie bardzo rozumiem zdziwienie ;)
    .
    Natomiast piszę rzeczy z takich gorszych dni, żeby dziewczyny wiedziały, że nie są same, że to nie porażka wychowawcza, że coś takiego ma prawo się zdarzyć i zdarzać.
    --
    • CommentAuthorkarolciat
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    U mnie też jest miłość i zrozumienie między dzieciakami, co nie znaczy że się nie kłócą i mam oazę spokoju.
    Na pewno mój/męża nastrój również wpływa na dzieci, dlatego staram się nad sobą panować, ale z tym różnie bywa.
    A napady złości/ histerii? Miałam je jako dziecko (widząc Krysię w takim stanie widzę siebie - to mi pozwala reagować inaczej, niż to robiła moja mama...)
    Wojtkowi też się zdarzają (bywają gorsze od Krysiowych), to zapewne rozwojowe, do tego obserwuje Krysię i mnie i takie oto są efekty.
    A czemu się nie pisze? ja wśród swoich znajomych raz po raz spotykam się z idealizowaniem dziecka przy obcych i dopiero porządniejsze pociągnięcie za język sprawia, ze jednak większość dzieci jest do siebie podobna...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    karolciat: wśród swoich znajomych raz po raz spotykam się z idealizowaniem dziecka przy obcych i dopiero porządniejsze pociągnięcie za język sprawia, ze jednak większość dzieci jest do siebie podobna


    Oj tak... Chociaż są dzieci, które są jak anioły, ja znam jednego takiego, spokojny jak trusia, nie biega, nie krzyczy, siedzi przy stole z dorosłymi i po kilka godzin. Ale nie zamieniłabym się w życiu, wolę swoje żywe srebra, które czasem mnie o siwe włosy przyprawiają ;)
    .
    A swoją drogą - ciekawe co napisałaś, ja w Krasnalu widzę swoje odbicie, ma identyczny charakter jak ja... Mam przerąbane ;)
    --
    •  
      CommentAuthorMalisiek
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    Ja moich nie mogę zostawić na dłuższą chwilę i iść gotować obiadu, bo one zaraz coś kombinują. Majka próbuje Lenę prowadzać za ręce, albo podnosić. Lena włazi na krzesło, potem stół, a stamtąd próbuje na kaloryfer i parapet. W salonie wiecznie rozwalają mi kanapę, zdejmują poduszki i robią bazy. A jak się bawią klockami to zaraz są kłótnie, bo Majka sobie coś zbuduje, a Lena jej chce to burzyć, albo Lena bierze jakiś klocek i nagle Majce jest potrzebny już teraz.
    Przy Lenie w kuchni też mi ciężko coś robić, bo zaraz zabiera się za pralkę, włącza mi programy. Wyjmuje mi płyny z szafki i wkłada do pralki. Wyjmuje mi gary i talerze. Już 2 miseczki mi zbiła. A jej ulubionym zajęciem jest myszkowanie w lodówce. Przestawia mi wszystkie produkty. I za każdym razem, kiedy puszczam pranie, to włącza mi suszenie! Ostatnio zniszczyła przez to ochraniacz na materac, bo się zbrylił. Oj, wesoło z nimi jest:wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    Ja swoich może i bym mogła zostawić, ale szczerze to czasem się po prostu boję. Teraz są w tak "głupim" wieku, eksperymentują na maksa i trochę jak z dwójką kotów - każdego zostawisz osobno i jest spokój, ale jak są we dwóch to się nakręcają... Nakręcają, podkręcają i czasem wpadają na tak szalone pomysły, że chwała Bogu, że mam gumowe ucho albo jestem czujna jak ważka ;)))
    .
    To trochę jak Ty masz z Lenką. Coś w stylu:
    - a dosiegniesz tej półki?
    - ja nie dosięgnę? Ja wejdę nawet na trzecią!
    - phi, na trzecią? Ja to na sam regał wejdę!
    - na regał? Phi, ja to na lampę nawet potrafię!
    - na lampę? Phi, ja to...

    I tak dalej, i tak dalej ;) Czytałam w książce o wychowywaniu chłopców, że to jest trochę jak z małymi zwierzakami - stała walka o to kto bardziej odważny, waleczny, kto pójdzie dalej, kto skoczy dalej, po prostu wieczna, chłopięca, przyjacielsko-braterska rywalizacja. Coś w tym jest. Tak samo jak z "zapasami" - u nas to jest na porządku dziennym, chłopcy się "spinają" i walczą ze sobą jak dwa małe tygrysy, nie o coś, nie po coś, tylko siłowanie się dla samego siłowania. Co ciekawe - po takich zapasach nie ma fochów, nie ma obrażania się, tylko się bawią jakby nigdy nic. No, chyba, że się trafi gorszy dzień jak te powyższe ;)
    --
    •  
      CommentAuthorsardynka85
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    U nas już ogólnie (biorąc pod uwagę wiek dzieciaków i rożnicę wieku między nimi) jest fajnie, wychowuje się ich prawie jak bliźnięta a dzieciaki za sobą są bardzo...oczywiście jak mocno się kochają tak samo mocno się tłuką :p generalnie cały dzień wygląda tak: 15 minut zabawy wspólnej, 15 minut awantury, 15 minut zabawy, 15 minut awantury
    --
    •  
      CommentAuthorUl_cia
    • CommentTimeOct 29th 2016
     permalink
    ja się zgłaszam....
    u nas poczatek był koszmarny ...
    Martynka (3 l) tak bardzo czekała na siostrę, była dobrze "przygotowana" (o ile mozna być przygotowanym na rodzeństwo w wieku 3 lat) itp... ale też jest bardzo mamusiową córeczką.... do tej pory na mamusi spędzała 90% czasu jakikolwiek spedzalismy w ogóle razem.... A tu nagle pojawił sie tobołek, który spędza na mamusi 100% czasu - na JEJ mamusi...
    ehhh było niemal wszystko o czym piszecie, jedyne co mnie trzymało w pionie to to, jak dziewczyny mi pod wykresem mówiły "to minie, to mnie", jak opowiadały o swoich doświadczeniach....
    oj... płakałam na początku niemal codziennie - z wykrzyczanym pytaniem "po co mi to było?"...
    Teraz - tak od jakichś 3-4 miesiecy jest prawie super :)
    pomijam fakt, zę dziewczyny kochają sie jak wariatki, tulą, całują i w ogóle - ale przede wszystkim Martynka jakby nabrała pewności, ze mama ją kocha, że jest ważna, że nie jest "odstawiona" - przyzwyczaiła sie do całej sytuacji, ułożyliśmy się jak te puzzle wspomniane przez Frag ;-)
    i pewnie jeszcze nie raz będzie "strasznie" - ale ten początkowy hardcore minął, choć myslałam, ze nigdy tego nie bedę mogła powiedziec .... :)
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    dziewczyny, u nas tez miedzy rodzenstwem friede, freude, eierkuchen. ale sam piotrek ma jakis mega przewor z zachowaniu. wiem ze to zwiazane jest z tym buntem 6latka, ale powaga, wytrzymac nie idzie. mamy problem z ogromnym oporem. co wyglada tak
    siadamy dzis rano do sniadania. zaganiac trzeba pol godziny. w koncu siada, stwierdza - nie lubie kanapek. i miauczy, ze on jesc nie bedzie, nie lubi kanapek. ja juz lapie nerwa, mowie, ze jak nie chce to niech nie je, a slodyczy dzis nie bedzie. i z tego urasta scena - on ryczy, ze czemu, ze on nie chce kanbapek, ze on chce kanapki, tylko ja mu nie daje, ze ja mu nie pozwalam jesc, ze on nie lubi kanapek, ze lubi. no mowie wam, armagedon. w koncu po moim wybuchu, po jego wyciu, krzykach, placzu, wychodze zrezygnowana, ten dalej ujada, siada w koncu i je kanapke.
    odpuscilabym gdyby - jadl cos innego, wiedzialabym ze zje obiad, kolacje cokolwiek. ale je bardzo ubogo, a chudy jest jak przecinak
    plan jest na dzis ze pojada na lody, i co - nie dam mu loda - klekacje narody co by sie dzialo w lodziarni
    moglby zywic sie sama chemia, co dla niego byloby super, ale dla mnie nie
    w przedszkolu nie je nic. chyba ze sa: nalesniki, pomidorowa, spagetii albo rosol. no kurde.
    no mam problem, duzy, i nie wiem juz czym grozic, straszyc, prosic, olac.
    warzyw i owocow nie je wcale. nul, zero.
    nabialu oprocz mleka nie je wcale
    i jak przeglodze to i tak nie zje, bedzie za to cyrk
    wczoraj pojechalam z dzieciarnia do takiego centrum rozrywki. 4 bite godziny sie bawil, fajnie bylo. zbieramy sie do domu. on mowi- mamo jescze jedna minuta. mowie,ok. czekam 5 min, dziesiec, wypatruje go, dzieci juz malo. no nogdzie go nie widze. z mala na rekach nie wejde na te dmuchance. no kurde, nie ma go. szukam, wlaze ZA te dmuchance, nie ma dziecka. weszlam na antresole, patrze z gory na sale, patrze, a ten urwis zza takiej belki dmuchanej na takim dmuchancu wystawia glowe jak noktowisor rozglada sie czy jestem i spowrotem szbko chowa. no niby nic, no niby smieszne, ale jak czlowiek ma gada miauczocego na reku a starszak takie numery robi to niestety ale moj poziom stresu osiaga niebezpieczna wysokosc.
    i jak wrocilimsy, kolacja, pomyslal by kto ze dziec bedzie glodny. zjadl pol kanapki. i 3 kesy pieczonej karkowki. i wszystko.
    mowie wam, ze strzele sobie w leb.

    Treść doklejona: 30.10.16 10:07
    i jeszcze dodam, choc to moze nie ten watek - sasiadki corka, 3 dni mlodsza od marty, staje juz, siada, siedzi, ruchliwa jest niemilosiernie. przy niej moja wyglada jakby byla ze 2 miesiace mlodsza. no ale dobra, moja ma niskie napiecie, tamta jakby adhd miala, sloiczek wciaga na raz, a nawet i dwa. no szok.
    i mowie do M ze tamta to juz staje, no sama niemalze stoi, a moj na to - a je wszystko? no je. no to dlatego, bo marta tylko na tym twoim beznadziejnym mleku. no i kolejna kulka w leb. (tzn ja wiem tam swoje, ale takie rzeczy tez nie pomagaja, co nie)
    -- ;
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    Boże, dziewczyny, jak Was czytam, to mam mysli, ze nigdy nie zdecyduje się na drugie...
    I podziwiam jednocześnie. Ileż to kobieta siły mieć musi...
    Ewa, a Wy się rehabilitujecie?

    Treść doklejona: 30.10.16 11:09
    Aaa, przypominam sobie, że w domu z nią pracujesz trochę...?
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    Pracuje w domu I pokazuje ja raz na miesiac fizjo.ona rozwija sie dobrze.ale kepiej dmuchac na zimne
    -- ;
  4.  permalink
    Ewasmerf: 3 dni mlodsza od marty, staje juz, siada, siedzi, ruchliwa jest niemilosiernie.
    - no cos jak u mnie.. syn kolezanki, 4 tyg mlodszy pelza po calym mieszkaniu, gibonuje i lozeczko obnizyla bo sie podciaga do siadu... Od 3 miesiaca je doslownie wszystko (stosownie do wieku), jest na mm, przesypia cale noce i jeszcze kupe czau w dzien... Moj przy nim zacof total.. Ale juz slyszalam, ze jest moj grubszy i ciezszy i temu jeszcze glownie lezy.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    Co znaczy gibonuje?
    -- ;
    •  
      CommentAuthormagda_a
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    W pozycji czworaczej buja się w przód i w tył.
    -- , [url=https://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeOct 30th 2016
     permalink
    Ja od pół roku przymierzałam się do odświeżenia tego wątku. U nas starsza jest bardzo bardzo mocno zazdrosna. I ja ostatnio wzięłam do rąk książkę Zgodne Rodzeństwo i zaczęłam czytać i widzę ile błędów popełniłam na początku, ile mogłam spraw inaczej rozwiązać, i ile zachowań jest schematycznych dla starszego rodzeństwa, które widzę u Lusi. U nas po pojawieniu się Laury zaczęło się krzykiem - Łucja jak jej czegoś odmawialiśmy krzyczała bardzo głośno, do teraz to robi i już Mała od niej się nauczyła. Ja miałam problem z tym, że Laura przez pierwsze 10 tygodni była nieodkładalna, obiecywałam Lusi, ze jak dzidziuś zaśnie to będziemy coś robić i ona czekała, aż uśpię Laurę, zaczynałyśmy zabawę i po 10 minutach Młoda już budziła się z płaczem. W wózku też nie spała za długo. Do tego trudno było Młodą uśpić - tak jak pisze Ewa - wcale niemowlę nie zasypiało w hałasie. A z kolei starszaka trudno w ciszy utrzymać te 15-20 minut. Skończyło się zakazem wchodzenia do pokoju jak usypiałam. I tu pojawił się wielki żal i zazdrość, i kula śniegowa zaczęła się toczyć, rok temu robiłam wielkie oczy, jak ktoś mówił, że będą się bić, a to teraz normalka. Starałam się robić wszystko w duchu rb - nie udało się, i tu raczej wyszedł problem ze mną i moim niezaspokojonymi potrzebami, wdrukowanymi zachowaniami, uprzedzeniami z domu rodzinnego. Dobiły mnie wakacje, jak Łucja nie chodziła do przedszkola, myslałam, że będzie fajnie, będziemy chodzić nad jezioro, a pogoda była słaba - Łucja co chwilę robiła awantury, a ja miałam ochotę się wystrzelić w kosmos już o 8.15. Naprawdę, tak jak któraś z Was tu pisała - ile bym nie dała starszemu dziecku - tak jest to za mało. Aczkolwiek, jak starsza jest sama ze mną lub mężem, to jest zupełnie innym dzieckiem, razem - marudzi, nic nie chce robić, jak coś jej nie pasuje - nie powie, tylko wije się po podłodze z dzikim jękiem, a ja tracę cierpliwość, bo Młoda w tym czasie też coś zaczyna robić, ucieka, wchodzi na schody. Staram się bardzo, ale cierpliwość mi się skończyła chyba w lutym tego roku. Czasem mimo moich chęci nawiązania kontaktu, jest ściana i nie chce powiedzieć o co chodzi, nie chce się przytulić, nie chce powiedzieć o co chodzi, jak wychodzę lub mówię, że ok - nie to nie to jest większy ryk. Teraz jest jakby lepiej, dałam jej więcej wolności: myje owoce, kroi banany do miseczki przy pomocy noża (nieostrego), pomaga w kuchni. Dziewczyny lepiej się dogadują - Łucja potrafi "czytać" laurze książeczki, czasem jak ja się denerwuję, to mi tłumaczy, że przecież Laura jest mała i nie rozumie, także jest różnie. I główny problem jest w moim braku cierpliwości, zmęczeniu.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.