Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    dzięki Jadwigo. Takie rady otrzymywałam już nie jeden raz. Sama też prewnie tak bym komuś poradziła. Bądź silna, nie poniżaj się, pokaż jaka jestes fajna, pokaż że ci wcale tak bardzo nie zależy, niech zobaczy co stracił... Wszystko to takie książkowe rady, wiem - ale w praktyce mi nie idą. Kocham bardzo i nie umiem tak...
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Karko a maz zlozyl papiery o rozwod czy na razie jestescie w separacji? Trzymanie meza na sile i udawanie ze nic sie nie stalo wg mnie nie do konca jest dobrym rozwiazaniem. Wierze ze bardzo cierpisz ale tez przez to jestes nieszczesliwa i zadreczasz sie mysla i oczekiwaniem ze moze wielce laskawy pan stwierdzi ze warto wrocic i w takim zawieszeniu zyjesz zamiast sprobowac sie odciac od tego wszystkiego. Wiem ze nie jest prosto radzic jak sie samemu przez to nie przeszlo ale mysle ze musisz sie troszke otrzasnac i zaczac cieszyc sie zyciem swoim wlasnym i Malgosiowym. Mama buczaca po katach z pewnoscia jej psychice nie pomoze. Ja osobiscie nie popieram sytuacji gdy rodzice sa razem tylko ze wzgledu na dzieci, widze takie zwiazki i to mega farsa bo obydwoje sie mecza i w jakis tam sposob nawet soba gardza. Znam ludzi ktorzy sie rozeszli, zalozyli nowe rodziny i w koncu zyja pelnia zycia a nie sa gdzies stlamszeni a tez latami byli razem. I jeszcze cos, u mnie w rodzinie bylo kilka rozodow gdzie zostaly dzieci. Wlasciwie byly wychowywane (poza jednym wyjatkiem) w nowych zwiazkach i sa szczesliwymi i maluchami i nastolatkami ale przede wszystkim moje kuzynostwo w nowych zwiazkach jest sczesliwsze. corka mojej kuzynki sama niedlugo bedzie wychodzila za maz i kiedys swojemu dziadkowi powiedziala, ze lepiej jak jej rodzice sa szczesliwi z nowymi partnerami kazdy z osobna niz gdy na siebie warczeli i nie ma pretensji ze miala tate tylko na weekendy. dziewczynka byla w 3klasie jak rodzice sie rozwodzili wiec calkiem swiadome dziecko. Na poczatku nie bylo im latwo ale wszystko sobie wypracowaly a ze los im sprzyjal to wszystko gdzie tam swoj happy end znalazlo...
    Na sile nikogo nie zmusisz do milosci, moze to miec wrecz odwrotny skutek i zamiast w miare poprawnych realcji moze zrodzic sie pogarda i nienawisc. 3mam za ciebie kciuki zebys wsyzstko sobie poukladala i sie z sytuacja pogodzila i odnalazla swoja nowa droge i szczescie
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    dzięki Ania. eM pozwu nie złozył. Powiedziałam mu, ze ja teraz nie dam mu rozwodu. Kocham i widzę szansę. Gdybym to powiedziała w sądzie, rozwodu ot tak sąd nie da - skieruje na mediacje itd.
    Uważam, że to za szybko, biorąc pod uwagę nasz związek przez lata...
    Wszystko co piszesz ma sens - wiem. Może potrzebuję więcej czasu. Postaram się zdystansować. STARAM SIĘ. Ale to potwornie trudne dla mnie
    --
    •  
      CommentAuthorMrsHyde
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    moi znajomi tez sa malzenstwem na papierze, on kocha ona juz nie, teraz ona czeka az mina 3lata i wtedy zlozy dokumenty bo z tego co jej powiedziala prawniczka to po tym czasie sad daje rozwod mimo ze jedna strona o kochaniu mowi.
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Witam Dziewczyny weszłam na ten wątek przypadkiem, poczytałam sobie o Twojej historii Karko, mimo iż swoje posty pokasowałaś z wypowiedzi dziewczyn domyśliłam się o co chodziło, widzę, że teraz odświeżyłaś wątek, nie będę pisać, że dasz sobie radę, że ból minie, bo nie wiem czy tak będzie, nikt nie wie, ale chciałam Ci coś napisać o tym lęku że stracisz córeczkę, napiszę coś osobistego, choć nie lubię się uzewnętrzniać, otóż jestem córką alkoholika i ten brak poczucia bezpieczeństwa, który przez całe dzieciństwo mi serwował odbił się na życiu dorosłym, teraz rozumiem syndrom DDA
    Gdy spotkałam mojego męża to przez prawie 2 lata bałam się że odejdzie ot tak, rozmawialiśmy godzinami o tym przekonywał mnie, że tak nie będzie ale się bałam, jak już mnie utwierdził w przekonaniu, że zostanie to bałam się, że umrze, że coś mu się stanie w drodze powrotnej z domu. Po dwóch latach, po ślubie te lęki minęły.
    Gdy urodziła się moja córeczka lęki powróciły, boję się cały czas, że ją stracę, że umrze i podobnie jak ty nie miałabym wtedy po co żyć mimo iż mam kochanego męża.
    Rozmawiałam kiedyś o moich lękach z terapeutką i w ciągu 15 minut mnie rozszyfrowała, powiedziała że od razu domyśliła się że jestem córką alkoholika.
    Dobra do rzeczy bo nie chcę dłużej zanudzać, myślę Karko, że twoje lęki o córkę są uzasadnione, myślę że straciłaś poczucie bezpieczeństwa, mąż dawał ci je przez prawie połowę życia, może nawet trochę spadło Twoje poczucie wartości (u mnie zawsze tak było po rozstaniach),myślę że te lęki są zrozumiałe, ale jak Ci w pewnym momencie zaczną utrudniać życie idź porozmawiać z psychoterapeutą, mnie to pomogło
    pozdrawiam
    --
    •  
      CommentAuthorMigotka721
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Karko, a może te mediacje to jednak dobry pomysł? Skoro z własnej woli Twój M nie chce, to odwlekanie rozwodu raczej nic nie da... A może te mediacje jednak coś by pomogły?
    • CommentAuthorjadwiga22
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Karko ja też jestem za tym żebyś na razie nie zgadzała się na rozwód, niestety w naszych czasach małżeństwo trudniej utrzymać niż się rozwieść.
    Jak opadną emocje to spróbujecie wrócić do rozmowy o waszym małżeństwie. Ale myślę (choć wierzę że to jest naprawdę trudne) że powinnaś podnieść głowę bo w końcu ten drań Cię zostawił i nie ma co tu sobie mydlić oczu jak to rozwody ratują psychikę dziecka bo wiemy doskonale, że tak nie jest (chyba tylko w patologicznych rodzinach.
    Zresztą (nie znam szczegółów) ale podejrzewam że w grę wchodzi osoba trzecia dlatego ważne teraz żebyś to przeczekała, trudności w uzyskaniu rozwodu na pewno zaognią nieco sytuację w ich związku.
    Nie wierzę że twój mąż odszedł ot tak. Coś jest jeszcze.
    Walcz.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Tylko po co sklejać coś co się rozpadło? Jestem po rozwodzie, na moje życzenie..kochałam bardzo, cierpiałam bardzo.. przeżyłam rozwód, przeżyłam targowanie się o związek - co by było gdyby, a może jednak, a jakby - przeżyłam żałobę po związku... da się...kosztuje to dużo łez, morze cierpienia ale potem jest super.. potem się wraca do życia i smakuje każdą chwilę, bo ma się w świadomości ile się zmarnowało.. nie raz zastanawiałam się nad swoim życiem, czy jest zmarnowane.. nie raz dochodziłam do wniosku że i owszem...ale znacznie częściej cieszę się tym co mam... zdaj sobie pytanie - czy będziesz z tym człowiekiem szczęśliwa...nie czy będziecie sczęśliwą rodziną - prawdziwą czy też tylko na pokaz... Czy Ty jako człowiek, jako kobieta - będziesz jeszcze kiedykolwiek szczęśliwa z tym człowiekiem. czy umiesz, czy potrafisz... jak dla mnie wiele zależy od tej odpowiedzi...
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    jadwiga22: podejrzewam że w grę wchodzi osoba trzecia

    Nie ma trzeciej osoby. Na 100%oczywiście nie wiem, ale na 90% jestem przekonana.
    Nie chcę rozpisywać się na nowo o tym wszystkim wstecz...
    OLIMPIJKO, ja na te pytania odpowiadam sobie wielokrotnie i wszystkie odpowiedzi skłaniają mnie do tego, by mieć nadzieję, by walczyć, by CHCIEĆ BYĆ Z NIM...
    Jesli mogę spytać, czy z tamtego małżeńśtwa masz dziecko? TO wiele wnosi też do sprawy...
    Zwłaszcza, że eM jest wspaniałym ojcem, jakich naprawdę mało. ALe główny powód mojego niepogodzenia się z sytuacją - KOCHAM GO
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    KARKO, mnie sie wydaje, ze jak pokazesz mezowi, ze potrafisz zyc szczesliwie bez niego, to predzej ponownie sie Toba zainteresuje niz jak bedziesz mu pokazywala, ze czekasz. Tak szczerze, to moze go bardziej z niechecic, bo wie, ze jestes na wyciagniecie reki. Oczywiscie moge sie mylic, ale tak juz chyba w wiekszosci przypadkow jest, ze jak sie podajemy na tacy, to nie chca nas tknac i nie wydajemy sie interesujace.
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Niestety zgadzam się z przedmówczynami w kontekście tego co napisała również Trisha.
    Tylko pewnie nie jest tak łatwo się odciąć jak się codziennie "exa-nie-exa" widzi.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeApr 3rd 2011
     permalink
    Karko - nie nie mam... i z jednej strony bardzo żałuję... i snie chodzi akurat ze jego dziecko powinno to być... ale z dzieckiem byłoby inaczej, nie łatwiej ale pełniej... z drugiej strony - dobrze ze dziecka nie mam - bo musiałabym oglądać eksa..a nie chcę... zarwałam wszystkie stosunki dla własnego dobra... z tym że dziecko w mojej sytuacji nie zmieniło by mojej decyzji - wręcz by przyspieszyło... wiem, że serce każe sklejać... nie znam tła. nie jestem w stanie doczytać co jest podłożem.. rozwód to nie tragedia i nie koniec... dzięki dziecku, będziecie nierozerwalnie związani do końca życia... o ile jest godny zwać się ojcem... jeśli nie - nie ma co płakać...
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Wiesz Karko, od długiego czasu gryzę się w język jak Cię czytam i mam nadzieję, że nie będziesz miec mi za złe jak w końcu dam upust temu co mi się ciśnie na palce...
    Minęło pół roku, spójrz na siebie i zobacz gdzie jesteś... jesteś dokładnie w tym samym miejscu co pół roku temu, a Twój mąż prze do przodu i wyprzedza Cię o lata świetlne. I nie mam na myśli tego co zmieniło się w Twoim życiu tzn nie te wszystkie sprawy, które toczą się swoim trybem mimo wszystko, tylko uczucia, niepogodzenie się, tęsknotę itp itd... I żal mi Ciebie, bo wydaje mi się, że uparcie, na przekór wszystkiemu, brniesz w ślepy zaułek. Wiem, co mi teraz napiszesz..., ze się nie da tak na pstryk, że uczucia, dziecko, rodzina, ze nie rozumiem, że każda sytuacja jest inna itepe itede. Ja tylko obawiam się, że jak się za kilka lat obudzisz z przysłowiową ręką w nocniku, to możesz żałowac straconego czasu. A skoro Twój mąż uparcie obstaje przy swojej decyzji to znaczy, że naprawdę marnujesz czas. Fajnie, że jest wspaniałym ojcem, ale nie jest takim mężem. Skoro od pół roku nie jesteście razem to wcale tym mężem nie jest i z tego co mówi nie zamierza byc. Nie mówię już żebyś go skreśliła (skoro nie chcesz), ale układaj sobie powoli życie tak jakby nigdy miał nie wrócic. Wróci - będziesz miec niespodziankę (chcianą lub nie), a nie wróci, to będziesz gotowa, żeby resztę swojego czasu przeżyc bez niego. Rozumiem, że trudno się oprzec uczuciom, tęsknocie, pragnieniu i nadziei, ale można przecież nad sobą pracowac, a w końcu do wszystkiego można się przynajmniej przyzwyczaic...
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Kodamo, można pracować nad sobą i wierz mi, że robię to. Naprawdę. Absolutnie nie jestem dokładnie w tym samym miejscu co pół roku temu. Jestem w innym miejscu, ale nadal kocham. Tyle. Nie będę odpowiadać tymi słowami, które przewidujesz, bo nie ma co powtarzać. WIem, że możesz mieć rację. Ale RATIO tutaj jakoś nie może tak całkowicie się przebić. Jest uczucie i nie chce ustąpić. Ja żyję, nie wegetuję, na co dzień daję radę...
    To wyryczenie które przychodzi wieczorem jest jakąś formą oczyszczenia. mija dość szybko – nie przepłakuję nocy, raczej godzinę, nie noc… Ale boli. Potem otrzepuję się i daję radę dalej. W ciągu dnia nic nie widać, ludzie, którzy mnie widzą, twierdzą że jestem silna… niejednokrotnie, kiedy powiem, jak wieczorami się rozsypują, są zaskoczeni. Daję radę, żyję, funkcjonuję, nawet dość twórczo, podejmuję nowe działania, mam nowe pomysły - zaczynam chyba wchodzić na drogę prawdziwego realizowania się… Ale serce boli cholernie. BO NIE MA JEGO.
    I nie potrafię jak narazie tego zmienić. Gdyby istniał lek... chyba bym wzięła. ALe nie go nie ma.
    Tylko proszę, w swoich radach nie dochodźcie do punktu "NOWA MIŁOŚĆ", bo byłoby to zupełnie wbrew mnie i bez sensu. Nie mówię, ze nigdy. Ale na to trzeba być gotowym. Ja nie jestem bo serce mam wypełnione
    --
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    A ja tez juz nie moge wytrzymac podobnie jak Kodama i musze dac upust swoim myslom, choc innym niz ona.
    Przede wszystkim Aggnieszko co to znaczy ze do milosci trzeba dwojga? Rozumiem ze kochasz bo ktos Cie kocha a z chwila jak misiu Ci nie daj Boze oswiadczy ze on juz nie to i Twoje uczucia gdzies odfruwaja? A ja myslalam ze milosc to cos bezinteresownego..
    Kkarko, ja tez czytalam juz wczesniej Twoja historie, bardzo, bardzo Ci wspolczuje to raz a dwa- bardzo, bardzo, Cie podziwiam. To naprawde rzadkosc w dzisiejszym swiecie kogos naprawde kochac. Kochac nie za cos a pomimo, kochac bo tak sie kiedys wybralo, kochac na przekor temu ze ktos Cie rani. I na przekor tym wszystkim madrym radom o wlasnym szczesciu, godnosci, akceptacji nowej sytuacji itp modnych psychologicznych rozwazaniach...Nie daj sobie wmowic ze Twoje uczucia to brak godnosci, brak odwagi w stawianiu czola rzeczywistosci czy innym bzdurom...Masz prawo kochac nawet jesli ktos deklaruje ze Cie juz nie kocha, masz prawo miec nadzieje na poskladanie wszystkiego jeszcze raz , masz prawo marzyc ze Twoja corka bedzie miala dalej szczesliwa rodzine a Ty meza. Nie masz obowiazku udawac ze wszystko jest ok, nie musisz-imo nie powinnas, pokazywac swojemu mezowi i calemu swiatu jaka jestes silna, szczesliwa, itp - co to w ogole za glupawe gierki, z jednej strony forumki pisza o godnosci a z drugiej proponuja odstawiac jakies komedie zeby przyciagnac faceta.
    Jeszcze slowo do innych doradzajacych,nie wiem jak sie skonczy ta historia, wydaje mi sie ze Kkarko chodzi po takim labiryncie- chodzi w nim sama ze swoimi myslami, miloscia, cierpieniem, tesknota, wybaczeniem w stosunku do meza, nadzieja. Wy natomiast stoicie przy jednym z wyjsc tego labiryntu i wrzeszczycie no szybciej,szybciej wylaz stamtad tu masz nowe zycie, tu czekaja na Ciebie nowe milosci, tu Ci przejdzie ta dziwna milosc do meza...Moze kkarko tam kiedys dotrze, a moze wyjdzie innym wyjsciem....wiec tak nie naciskajcie.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    To w koncu piszesz o tym co jest potrzebne do stworzenia zwiazku czy co jest potrzebne zeby czuc milosc? I nie, nie rozumiem pod pojeciem milosci, gwaltownych, egzaltowanych uczuc.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Tez nie mam potrzeby o tym dyskutowac dlatego nie zaczynalam takiego tematu.Mam tylko prosbe, jak zmieniasz swoje przemyslenia, cos dodajesz, to zrob to w nowym poscie, a nie poprawiaj starego, zwlaszcza jak ktos sie juz do niego ustosunkowal. W taki sposob mozna cala dyskusje rozwalic.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    A mnie się wydaje, ze zamiast poklepywac po ramieniu osobę, która jest na prostej drodze do depresji (a takie mam wrażenie po niektórych wpisach Twoich, Karko), lepiej spróbowac nią "potrząsnąc"... może któreś potrząśnięcie sprawi, że odżyje.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Ach i sorry za to Kkarko przez 2 k , tu chyba winna wszystkiemu moja podwykresowa kkurka :wink:
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    • CommentAuthorjadwiga22
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Nie wiem jak wyglądają wasze spotkania Karko ale jak będziesz przy nim jak taka (przepraszam za określenie ale nic mi innego nie przychodzi do głowy) miągwa to on pewnie będzie sobie gratulował że Cię rzucił.
    Trochę obojętności każdemu samcowi dobrze robi od czasu do czasu, szczególnie takiemu pewnemu siebie panu i władcy wszechświata.
    Może sam zacznie się wtedy zastanawiać czy dobrze zrobił,że taką super kobietę zostawił.:wink:
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Do jednego Aggnieszko posta, zdazylam sie ustosunkowac
    :updown:
    Kodama, tak wlasnie myslalam, ze zaraz zaczniemy pisac o depresji, bo to przeciez niemozliwe jest byc wierna swojej milosci, wszak trza sie wziac w garsc i szukac nowego szczescia...
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
  1.  permalink
    Wiernośc miłości a odczucie, że nie chce się zyc to zdaje się zupełnie co innego, Tiramisu
    • CommentAuthorjadwiga22
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Tiramisu wydaje mi się że aggnieszce chodzi o to aby Karko nie zatraciła poczucia własnej wartości. Nie wiem jak wy ale ja też byłam kiedyś porzucona po długoletnim związku i jest ciężko ale trzeba wziąć się w garść. I najlepszym sposobem dla mnie wtedy było uporządkowanie swoich spraw.
    Dla męża Karko nic się nie zmieniło a zresztą za bezczelność uważam teksty typu "i tak już nie będziemy razem". Więc jak nie to spadaj.
    Czas leczy rany jak emocje opadną to może będzie łatwiej wam rozmawiać co było nie tak w związku i kto wie. Znam osobiście małżeństwo, które do siebie wróciło po 4 latach ( a też się tak zarzekał, że nigdy nie wróci do swojej żony).
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Wiele rzeczy sie pisze jak jest ciezko,a karko jest ciezko. Wirtualnie nie ma co gdybac na temat stanu karko, wierze ze ma bliskich obok siebie ktorzy dostrzega sygnaly choroby. Jesli takowe sa. Bo to ze sie kocha meza ktory odszedl- oznaka depresji nie jest.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Ale co to znaczy wziac sie w garsc Jadwigo? Karko pracuje, wychowuje dziecko, zdaje sie tez studiuje, pisze jak widze, na forum o roznych sprawach, naprawde wydaje mi sie ze zyje normalnie, tylko cierpi co jest zrozumiale. A Wy jej to prawo odbieracie, ma byc silna, ma o nim nie myslec, ma planowac nowa przyszlosc najlepiej u boku jakiego przystojaniaka, w imie czego ? bo dzisiejszy swiat tak pedzi , bo takie normy lansuje?
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
  2.  permalink
    Tiramisu- myslę,że wiele z nas przechodziło cięzkie chwile.Jednak dla mnie pisanie o niecheci do zycia nie jest czymsc zwyczajnym, normalnym.
    Nikt nie odbiera Karko prawa do cierpienia, jednak tez większosc z nas w tym cierpieniu utwierdzac jej nie chce. Wiem,że trudno jej w to w tej chwili uwierzyc ale da się życ bez tego faceta. Bez faceta, który jej nie kocha, daje to do zrozumienia i mówi to wprost.
    Uwazasz,że życie w ułudzie jest szczesciem?
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    No widzisz Aggnieszko ale karko wybiera inna droge. Wybiera milosc ktora rani. Wybiera milosc nielatwa. I ma do tego prawo.
    Zreszta ja juz koncze te dyskusje, bo nie wiem czy karko by sobie jej zyczyla, chcialam w sumie napisac tylko to co w pierwszym poscie.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Ta droga, to droga męczennicy. Każdego porzuconego człowieka namawiałabym do jak najszybszego zboczenia z takiej trasy...
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthortiramisu
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Nie Aggnieszko, uczucia nie sa zalezne od nas, uczucia nie sa wyborem. Ale milosc to nie tylko uczucie (w sensie odczucie)- ale to juz ustalilismy, ze nie mamy potrzeby o definicji milosci rozmawiac.
    Kodamo nie rozumiemy sie i chyba nie zrozumiemy. Widze ze w milosci wazne jest tylko co sie dostanie w zamian, inaczej to ta milosc jest nieoplacalna.
    W ogole najlepiej to klin klinem :devil:
    Aga, ale w jakiej uludzie? Karko przeciez wie ze zyje bez swojego meza.
    -- Powyższy post może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Nie jest łatwo przekazać DOKŁADNIE to co się czuje, zwłaszcza w krótkim tekście na forum i w emocjach.
    Ja nie mam depresji ( mam rozległą wiedze na jej temat, także z racji swojego wykształcenia).
    Na co dzień nie jestm ani "miągwą", anie zrozpaczoną rozżaloną nastolatką. Jestem kobietą 30letnią, DOBRĄ MAMĄ Gosi, dbającą o siebie, uśmiechniętą ( zawsze taka byłam i ludzie to zawsze zauważają), wykształconą ( niedawno skończyłam podyplomowe studia i JESTEM LOGOPEDĄ, jak chciałam:), pracuję z maluszkami jako logopeda, prowadzę sama dwa sklepy internetowe, jestem recenzentem kilkunastu wydawnictw, przygotowuję projekt własnych kursów dla dzieci i dla rad pedagogicznych, jestem organizatorem szkoleń dla specjalistów i wszystko to co robię LUBIĘ:)

    Dzisiaj byłam u kosmetyczki, zrobiłam super zabieg, zapisałam się na za tydzień.
    Dostałam własnie telefon od potencjalnego pracodwacy - prawdopodobnie do tego mojego zestawu działalności, dostanę jeszcze etat logopedy.
    _
    Trochę może zabrzmiało egocentrycznie, ale może musiałam to napisać - dla siebie i dla tych, które nie znając mnie bliżej mają być może inny mój obraz.
    W każdym razie - dobrze się poczułam to pisząc.
    _
    Słowa o bezsensie napisałam w momencie rozsypki - powstrzymam się następnym razem.
    Ciągle zastanawiam się, czy warto pisac na forum o swoich takich, najważniejszych przezyciach. Ale skoro pisze, chyba tego potrzebuję.
    Jednak, nie wdając się w szczegóły, ciągle pokutuje wśród ludzi wiele stereotypów oraz myślenia typu czarne-białe.

    ALE DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM, KTÓRE CHCĄ MNIE WSPIERAĆ! :bigsmile:
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Faktycznie chyba się nie zrozumiemy. Pochopnie i powierzchownie oceniasz moje pojmowanie miłości jak i intencje. A o klinie nie pisałam, ani o tym, że miłośc musi się opłacac. Warto jednak pamiętac, że miłośc potrafi też wpływac destrukcyjnie, i na nas samych i na osobę, która tę miłośc odrzuca.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Kodamo, MĘCZENNICĄ TEŻ NIE JESTEM - naprawdę, moja postawa, mój wizerunek do męczennicy nie pasuje;) Cierpię, boli mnie serce, bo człowiek, którego kocham 15 lat odszedł i mówi, ze już nie kocha. I tyle. Nie dorabiajmy czegoś dodatkoweo, bo pasuje do schematu
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Skoro tak twierdzisz Karko, to nie mam powodu Ci nie wierzyc. To subiektywne wrażenie.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Tym razem ja usunęłam swoje posty, przepraszam że zaburzyłam tę dyskusję. Więcej nie będę :-P
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    aggnieszka ... ??
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Nie ma potrzeby żeby tu były, pomyliłam się wcześniej.
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    rozumiem
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    KARKO, jesli sie myle, to prosze popraw mnie, ale wydaje mi sie (i chyba nie tylko mnie), ze widzisz szanse na ponowny zwiazek z mezem i na jego powrot do Ciebie? Czy pogodzilas sie z tym, ze nie bedziecie razem?
    --
    • CommentAuthorjadwiga22
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Ok Karko.
    Widzę że tym bardziej że twój mąż musi być jakiś dziwny skoro z takiej babki rezygnuje. Z twoich postów możliwie że błędnie wywnioskowałam że wasze spotkania to obrazek jak z melodramatu : ty rozdygotana on pewny siebie ważniak.
    Skoro jednak na tym forum dajesz upust jedynie skrywanym emocjom to pisz ile dasz radę, trzymam kciuki, pozdrawiam i wszystkiego dobrego.
    •  
      CommentAuthorkarakal
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Karko..
    to co napiszę teraz to nie są moje słowa, a szkoda bo są naprawdę mądre.. To są słowa które otrzymałam na zupełnie innym forum, jako odpowiedź na moje rozterki czy dobrze robię rozwodząc się... słowa które dały mi, przynajmniej na chwilę dużo siły i pozwoliły zrozumieć to co kłębiło mi się we łbie.. cytat.. część, mam wrażenie dość obszerna pasuje tu jak ulał.
    "Dopóki przedłużasz agonię nie możesz rozpocząć żałoby.
    Każda zmiana w życiu, nawet zmiana na lepsze, jest przez nas odczuwana jako strata. Strata czegoś, co było i już tego nie ma. Proces żałoby po tym co było - to proces odżałowania straty. On musi trwać i ma klika etapów. Ale żeby się w ogóle ten proces odżałowania straty rozpoczął - zmiana musi się naprawdę dokonać.
    jesteś najwyraźniej jeszcze na etapie "targowania się":
    - A co by było gdyby?
    - a może jednak jeszcze?
    A może nie wszystko stracone?
    - a może jednak on...to wtedy ja..?
    - A może jednak ja...to wtedy on..?
    Kochanie, mam wrażenie, zę ty nadal nie przyjmujesz do wiadomości, że twój były mąż - mając do wyboru małżeństwo z tobą i związek z... - naprawdę wybrał....
    To się naprawdę stało.
    Postawiłaś go przed wyborem i on dokonał wyboru.
    Teraz czas na ciebie.
    żałoba w związku ma kilka faz:
    1.Targowanie się
    2. złość
    3. Smutek, przygnębienie
    4. ulga, spokój, akceptacja.
    To wszystko musi trochę potrwać. wymaga czasu. W dodatku nie jest to spokojny proces i te fazy często się przeplatają - czasem przeskakuje się nagle i niespodziewanie od jednej fazy do drugiej."
    koniec cytatu
    przeszłam wszystkie fazy. kochając. walcząc ze swoim uzależnieniem od partnera. bo miłość do człowieka, który mnie krzywdzi nie nazywam już miłością tylko uzależnieniem.
    trzymaj się
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Trisha: wydaje mi sie (i chyba nie tylko mnie), ze widzisz szanse na ponowny zwiazek z mezem i na jego powrot do Ciebie?
    TAK - właśnie widzę.
    jadwiga22: rozdygotana on pewny siebie ważniak
    zupełnie nie tak to wygląda. Prz nim nie jestem w ogóle rozdygotana. Tylko wieczorami,w samotności się zdarza. A on nie zachowuje się w ogóle jak ważniak...
    --
    •  
      CommentAuthorTrisha
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Pomimo tego, ze jak twierdzi od lat sie z tym meczyl i ze te jego odczucia sie ciagna? Mysle, ze nie zmusisz go do milosci skoro sie dusil a jesli juz, to on sam musi dojsc do tego co stracil.
    --
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 4th 2011 zmieniony
     permalink
    Trisha, oczywiście, wiem, że nie zmuszę.
    Wiecie, wiele waszych rad jest bardzo cennych... Problem w tym, że nie są nowością dla mnie -znam je na pamięć prawie. Tak samo pewnie bym doradzała...
    Ale niestety - co innego wiedzieć, a co innego żyć i postępować tak i tak jak by się chciało.
    Staram się, myślę, ze itak dobrze mi to wychodzi. Ba, nawet jestem przekonana o tym, że w całej tej sytuacji trzymam się naprawdę dobrze.
    Ale są chwile kiedy ból wraca - silny, świeży, niezmienny. I kocham nadal.
    Chyba swoimi postami tworzyłam nieświadomie trochę inny obraz siebie, eMa i tego wszystkiego niż jest to w rzeczywistości. może to dowód na to, że nie ma sensu rozpisywać się na forum...? Nie wiem.
    Dziękuję Wam za wparcie - jest cenne.
    DAM RADĘ, o depresję, myśli samobójcze itp. nie martwcie się, o nie!
    Ale nie mam przycisku, którego wciśnięcie da efekt JUŻ NIE KOCHAM.
    --
    •  
      CommentAuthorJade
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Karko ja nie bede Ci nic radzic wiem jak to jest... Naszczescie teraz mam wspanialego i kochanego meza... Trzyma kciuki za Ciebie. Jaka kolwiek decyzje podejmiesz - czekasz czy ukladasz zycie od nowa - bedzie to sluszna decyzja. :kissing:
    -- "My thoughts are nothing like your thoughts," says the Lord. "And my ways are far beyond anything you could imagine."
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    KARKO: Chyba swoimi postami tworzyłam nieświadomie trochę inny obraz siebie, eMa i tego wszystkiego niż jest to w rzeczywistości. może to dowód na to, że nie ma sensu rozpisywać się na forum...? Nie wiem.

    Może masz rację z tym tworzeniem innego obrazu. Wg mnie warto się "wygadac", ale warto też napisac o tym co dobre - wtedy obraz będzie prawdziwy.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeApr 4th 2011
     permalink
    Karko, to Twoje życie i to Ty musisz dojrzeć do pewnych decyzji. Trzymam kciuki, żebyś była jak najbardziej szczęśliwą mamą i żoną:))
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeApr 5th 2011
     permalink
    Tak czytam i czytam sobie i przemyśliwuję:)
    Żyłam prawie 3lata, wiem to nie 15, w toksycznym związku... na wiele się godziłam i jak go zakończyłam po kilku próbach..cholera 3dni ryków, ale generalnie po tygodniu.. jaka ulga, niesamowita ulga, że jakbym wiedziała to wcześniej to bym zdecydowała się szybciej;) nie znaczy że nie bolało, że przeżywałam to emocjonalnie parę dni..chodzi mi bardziej o to że ja targowałam się o uczucie przez sporą część związku...
    a teraz już 1,5 roku później jestem z kimś i się układa, da się rozmawiać o wszystkim.. wtedy pomogła mi myśl, nie dam sobie cholera jasna odebrać radości życia.
    a wyryczeć wieczorem czasami pomaga:) lepiej dać emocjom upust.
    chociaż nie zgadzam się że nie mam wpływu na to co czuję. ja wybieram czy jestem smutna czy wesoła, pamiętam dzień w którym to odkryłam.
    Tyle że emocja a uczucie.. to lekka różnica.
    Czy na miłość mamy wpływ, jakiś pewnie tak.. możemy myślę wpłynąć na to czy chcemy dać się uczuciu wyniszczyć, czy raczej przejść przez nie.
    Ale jeśli Ty chcesz tak jak robisz, to Twoje życie, Twój wybór:)
    __
    I taka refleksja w sumie to jak czytam to jesteś cyborg babeczka, zdolniacha (z innego topiku może z opisu kojarzyłam już te fakty), i mi się czasami prędzej wydaje, że to Ty miałaś ten silniejszy charakter, a on nie umiał się wyodrębnić, że tak powiem;)
    mój M. jest niby spokojniejszy, ale nie pozwoli sobie wejść na głowę, niby się wkurzam, ale cenię go za to;)
    oczywiście mogę nie mieć racji.
    •  
      CommentAuthorKARKO
    • CommentTimeApr 5th 2011
     permalink
    vicky80: to Ty miałaś ten silniejszy charakter, a on nie umiał się wyodrębnić, że tak powiem
    chyba dośc trafne...
    --
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeApr 5th 2011 zmieniony
     permalink
    Tak mi się skojarzyło z syt. innej znajomem z forum, argumenty dość podobne kolesia...
    Ona się ogarnęła i wyciągnęła wnioski dot. dawania przestrzeni do wykazania się facetowi życiowo. Tam akurat wyszło dość specyficznie, ale ona się też dużo z całej sytuacji nauczyła.
  3.  permalink
    Karko pewnie jest Ci ciezko teraz i wiesz co...Malo jest takich kobiet,ktore mimo rozpadu malzenstwa radza sobie i to swietnie.Tu naprawde trzeba Ci przyznac duzy plus.Natomiast to ze masz czasem chwile slabosci (z reszta jak kazdy)to jest calkiem normalne i dziwie sie ze niektorzy przypisuja Ci depresje,jak dla mnie poprostu zlosliwosc bo przeciez jestes energiczna kobieta.Czesto o tej chorobie wypowiadaja sie ludzie ktorzy najmniej o niej wiedza.Ja przeszlam depresje wiem co to za choroba i po ujawnieniu tego na jednym z portali gdzie kiedys przebywalam,doczepiono mi opinie chorej psychicznie i z kim bym sie nie zgodzila to zaraz byly opinie ze ''wariatka'' i ze ''chyba sie jeszcze nie wyleczylam''.Straszne ze w dzisiejszych czasach ludzie tak mala wiedza i nie potrafia byc wyrozumiali i tolerancijni no nic,ale to nie o mnie tu chodzi.
    Odnoszac sie do Twojej sytuacji mysle ze nic na sile,ale tez nie podejmuj zbyt pochopnych decyzji w koncu to 15 lat.Musicie porozmawiac ze soba i dac sobie troche czasu.Pisalas ze jestes pewna ze maz nikogo nie ma.Moze porpostu przechodzicie jakis powazny kryzys i to sie zdaza.Moze jakas poradnia malzenska?Najpierw trzeba sprobowac wszystkiego zeby potem ze spokojem spojrzec sobie w twarz i powiedziec:''zrobilam wszystko'',ale trzeba tez wziasc pod uwage ze to pomoze jesli dwie strony tego chca natomiast jesli maz nie bedzie chcial to obawiam sie ze raczej nic nie bedziesz w stanie zrobic...Bardzo Ci wspolczuje sytuacji bo domyslam sie ze to nie jest latwe a przeciez nikt nie chce byc sam.U mnie w najblizszej rodzinie kilka malzenstw sie rozpadlo rowniez po kilkunastu latach wiec jakbys chciala sie wygadac albo wyzalic to zapraszam na priv.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.