Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Jeśli małżeństwo potrafi się porozumieć w każdym temacie, z każdym problemem radzi sobie wspólnie, rozmawia ze sobą itp. to zdrada raczej się nie zdarza. Zdrada jest m. in. wynikiem konfliktów, nieporozumień i braku rozmowy. Nie trzeba męża wpychać do innego łóżka, żeby być współwinnym.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Pewnie nie jedna miała :P tyle że trzeba trzeźwo myśleć i opanować emocje...
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Można być współwinnym złym relacjom czy kryzysowi ale nie zdradzie, bo o tym decyzję pedejmuje ten, który zdradza a nie osoba zdradzana. Jaśli ktoś gotowy jest zdradzić musi być gotowym również na to by wziąć za to odpowiedzialność a nie zwalać winę na innych.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 23rd 2010 zmieniony
     permalink
    Jestem w szoku po tych "usprawiedliwieniach". Rozumiem, że jeśli się pokłócicie z mężami, czy partnerami, Talinko, Martitap, a oni wtedy poszukają pocieszenia w ramionach koleżanki albo jakichkolwiek, nawet płatnych, bo będą się czuć źle po kłótni, to weźmiecie winę na siebie i ze spuszczoną głową przeprosicie, że przyczyniłyście się do ich upodlenia?

    martitap: Jeśli małżeństwo potrafi się porozumieć w każdym temacie, z każdym problemem radzi sobie wspólnie, rozmawia ze sobą itp. to zdrada raczej się nie zdarza. Zdrada jest m. in. wynikiem konfliktów, nieporozumień i braku rozmowy. Nie trzeba męża wpychać do innego łóżka, żeby być współwinnym.

    Zdrada bywa też wynikiem tego, że ktoś jest skończonym egoistą i za cel życia uznaje zaspokojenie swoich potrzeb (w tym żądzy seksualnej) , nie bacząc na to ile osób przy tym skrzywdzi.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 23rd 2010 zmieniony
     permalink
    Talinka: Wilma problem w tym, że jeśli relacje między Wami były by super, extra i wzorowe - to On nie wskoczył by do łóżka innej - bo wiedziałby, że Ty możesz mu dać to samo lub jeszcze więcej.


    Związek to relacja emocjonalna przede wszystkim, a emocje są dobre i złe. Dobry związek, to nie ten wzorowy i ćwierkający. Ile znasz takich par, których relacje są super, extra i wzorowe - nie ma kłótni, konfliktów, różnicy zdań itp?? Związek to dwoje całkiem obcych sobie ludzi. Wzorowe relacje trudno utrzymać z rodzicami, a co dopiero z osobą, która w naszym życiu pojawiła się później niż w dniu naszego urodzenia???
    Jak kryzys w relacjach z osobą, którą się pokochało, której się powiedziało, że chce się z nią spędzić resztę życia, której się przysięgało miłość i wierność bez względu na to co się wydarzy, może być powodem zdrady? Co ma piernik do wiatraka??? Nie kocha się kogoś za seks, ani za to co może dać.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
  1.  permalink
    Myslę,że dziewczyny miały na mysli to,że zdrada bywa finałem złych relacji do których przyczyniły się obie strony.
    Czasem partner przez dłuższy czas daje nam sygnały o tym,że źle się w związku dzieje. Nie chce podejmowac nowych wyzwań, nie chce miec dzieci, nie chce zobowiązań takich jak np kredyt....Czasem pewnośc siebie i miłośc powoduje,że nie odbieramy tych sygnałów własciwie.
    Tak myslę.
    Jezeli się mylę- poprawcie mnie.
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Normalnie wiecie co? Ciśnienie mi skoczyło i szczęka opadła...
    Jak możesz Talinko (z całym szacunkiem), kobiecie, która TYLE przeszła napisać coś takiego?? Pozostaje mi tylko życzyć Ci, abyś nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji i nie musiała zweryfikować poglądów.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 23rd 2010 zmieniony
     permalink
    aga1976: Myslę,że dziewczyny miały na mysli to,że zdrada bywa finałem złych relacji do których przyczyniły się obie strony.
    Czasem partner przez dłuższy czas daje nam sygnały o tym,że źle się w związku dzieje. Nie chce podejmowac nowych wyzwań, nie chce miec dzieci, nie chce zobowiązac takich jak np kredyt....Czasem pewnoś siebie i miłośc powoduje,że nie odbieramy tych sygnałów własciwie.

    Aga, tak częściowo się zgadzam, ALE... To powinno prowadzić albo do starań o zmianę w trwającym związku, o jego naprawę, a jeśli się nie uda, to może być przyczyną końca - fakt. Jednak nie może być usprawiedliwieniem zdrady. Co "cielesna uciecha" ma z tym wspólnego? Relaks? Odprężenie? To równie dobrze można zafundować sobie SPA ;-). I mnie np. o to chodzi.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Wilma już napisala : Żadne problemy w małżeństwie nie mogą być wytłumaczeniem dla zdrady. To nie jest rozwiązanie. Szacunek dla drugiej osoby wymaga, żeby próbować ocalić kulejące relacje a jeśli się nie da, rozstać się zanim się zaangażuje w następny związek.
    A ja zgadzam się z tym całkowicie.
  2.  permalink
    Nie, nie- nie usprawiedliwiam zdrady.
    Próbowałam tylko znaleź sens w tym, co napisały Talinka i Maritap.
  3.  permalink
    Poza tym wiecie- to czy usprawiedliwiamy czy nie, to czy akceptujemy , to czy dajemy przyzwolenie jest tak naprawdę drugorzedną sprawą. Człowiekowi nieobca jest zdrada, bo jest niedoskonały. Wynika zazwyczaj z tchórzostwa- a to cecha większości z nas.
    W grudniu minie 15 rocznica mojego ślubu. Byliśmy nie raz na zakręcie. Za zakrętem zawsze jest nowa droga :)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    No nie wiem dla kogo drugorzędną. Dla mnie jest istotne w jaki sposób mój partner postrzega zdradę, tak samo moi bliscy. I ja się na nią nie godzę. I nie podoba mi się, że ludzie tak łatwo zdradzają i tak bezmyślnie sie krzywdzą.
  4.  permalink
    Aga- nie miałam na mysli Twojego partneraczy partnera którejkolwiek z Was, tylko osoby dyskutujace tu- na forum.
    Gdy człowiek nie znajduje się w takiej sytuacji wiele moze powiedziec- a życie pisze rózne scenariusze. Bywa tak,że wybaczamy zdradę, choc wczsniej twierdziłyśmy że w razie czego to walizki za drzwi... :)
    Dla mnie słowa sa drugorzedne- punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. O tym jak się zachowamy gdy nas partner zdradzi, lub my jego mozemy tak naprawdę dopiero mówic gdy taka zdrada nas dotknie.
  5.  permalink
    Jakoś się nie moge wysłowic dzisiaj, pewnie przez to,że tak naprawdę nie lubię mówic o osobistych rzeczach i próbu je trochę naookoło :)
    Lepiej juz pójde
    Dobranoc :)
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 23rd 2010 zmieniony
     permalink
    Nie chodziło mi o wzorowy związek - tylko o związek, w którym z problemami sobie radzimy, a nie ich unikamy.

    Kurczę... nie wiem jak wyjaśnić Wam o co mi chodzi...

    Hm - może tak - jeśli Mąż czy Żona ma w domu to, czego potrzebuje - nie będzie szukał/a tego poza małżeństwem.
    Kryzysy przechodzi każdy związek w którymś tam momencie - większe czy mniejsze. Grunt to umieć rozmawiać o TYM CO NAS BOLI. A po kryzysie wyciągnąć wnioski z tego co było złe i to naprawić.

    A żeby wiedzieć, że czegoś brakuje, to trzeba rozmawiać - i wg mnie, powinno rozmowę zacząć to z małżonków, które czuje się źle w związku - żeby zawczasu móc poradzić sobie z problemem.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Ja w żaden sposób nie usprawiedliwiam zdrady, bo nie mnie oceniać, co dzieje się w czyimś związku. Mogę się tylko wypowiedzieć jako osoba postronna i całkiem możliwe, że gdybym się w takiej sytuacji znalazła, to moje odczucia były by inne. Wychodzę z założenia, że każdy kij ma dwa końce.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Beata_23: A co najbardziej boli to to, że kiedyś ludzie, walczyli o siebie, o swój związek o to co stworzyli, a teraz mało kto tak robi, ludzie za mało rozmawiają ze sobą, a nawet jak rozmawiają to nie do końca szczerze, mijają się a najczęściej poprostu siebie nie szanują.

    Nie do końca się z tym zgodzę. Znam wiele małżeństw, które żyły obok siebie, bo tak wypadało, bo "co ludzie powiedzą". Moja mama męczyła się z mężem nierobem i alkoholikiem przez 20 lat "ze względu na dzieci". Pokolenie naszych rodziców miało inne podejście - to prawda, ale nikt mi nie powie, że lepsze. Odczułam na własnej skórze...
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    kodama: Jak możesz Talinko (z całym szacunkiem), kobiecie, która TYLE przeszła napisać coś takiego?? Pozostaje mi tylko życzyć Ci, abyś nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji i nie musiała zweryfikować poglądów.


    Źle może napisałam, bo to nie było konkretnie do Wilmy - tylko tak ogólnie w eter.
    Swój pogląd wyjaśniłam wyżej - mam nadzieję, że teraz jaśniej i można konkretnie zrozumieć o co mi chodziło.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    kodama: Jestem w szoku po tych "usprawiedliwieniach". Rozumiem, że jeśli się pokłócicie z mężami, czy partnerami, Talinko, Martitap, a oni wtedy poszukają pocieszenia w ramionach koleżanki albo jakichkolwiek, nawet płatnych, bo będą się czuć źle po kłótni, to weźmiecie winę na siebie i ze spuszczoną głową przeprosicie, że przyczyniłyście się do ich upodlenia?

    Nie mówimy o kłótni tylko o kryzysie w związku. Poza tym nie miałam na myśli brania winy na siebie, tylko wyszukania przyczyn takiej a nie innej sytuacji.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Beata, kiedyś tak było i teraz też tak jest. Każdy układa życie po swojemu. Moja mama goniła, żeby związać koniec z końcem a ja nie mogę narzekać na brak czasu dla siebie, męża i synka. Fakt, że oboje z mężem pracujemy, ale mamy dla siebie dużo czasu, w ciągu dnia często do siebie dzwonimy a jeśli mamy nawał roboty to chociaż sms-a skubniemy. Myślę, że każda z nas ma trochę inne spojrzenie na to wszystko - zazwyczaj z perspektywy własnego życia.
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 23rd 2010 zmieniony
     permalink
    aga1976: Nie, nie- nie usprawiedliwiam zdrady.
    Próbowałam tylko znaleź sens w tym, co napisały Talinka i Maritap.

    A ja nie próbowałam. Dla mnie oczywiste jest, że jeśli w małżeństwie dzieje się źle, to trzeba próbować temu zaradzić (to obiecujemy "na dobre i złe) albo odejść, a nie przy pierwszym lepszym zachwianiu dawać sobie zielone światło do skoku w bok. Osoba, która daje znaki takie jak wyżej pisałaś czyli ogółem ucieka od zobowiązań, jest nieuczciwa na wstępie, bo powinna jasno wyrazić o co kaman jak to się popularnie mówi.

    aga1976: Poza tym wiecie- to czy usprawiedliwiamy czy nie, to czy akceptujemy , to czy dajemy przyzwolenie jest tak naprawdę drugorzedną sprawą. Człowiekowi nieobca jest zdrada, bo jest niedoskonały. Wynika zazwyczaj z tchórzostwa- a to cecha większości z nas.

    Tak, różne związki bywają. Niejedne szczęśliwe pary to takie, które dopuszczają innych do swej sypialni, ale to dzieje się za obopólną zgodą. Ale takie związki też często mają swoje "zasady", których przekroczenie równa się zdradzie.

    Talinka: Hm - może tak - jeśli Mąż czy Żona ma w domu to, czego potrzebuje - nie będzie szukał/a tego poza małżeństwem.

    To akurat Talinko jest, że tak z czeska pojadę, hovno prawda. Jeśli mąż nie mówi żonie czego mu trzeba, to trudno winić żonę, że mu tego nie dała. A jeśli w dodatku ten mąż,szuka tego o czym żonie nie powiedział u innej kobiety, to jest to zdrada z premedytacją i nie można żony za nią obarczyć winą.

    martitap: Nie mówimy o kłótni tylko o kryzysie w związku. Poza tym nie miałam na myśli brania winy na siebie, tylko wyszukania przyczyn takiej a nie innej sytuacji.

    Kryzys zaczyna się od kłótni, kłótnia od niezrozumienia, nieporozumienia, nie wspólnego zdania itp - dla mnie to wszystko jeden pieron. Jaka jest definicja kryzysu wg Ciebie, takiego, który może być usprawiedliwieniem dla ucieczki do innej osoby? Przede wszystkim do jej ciała, do przyjemności, którą Ci może dać (bo chyba nie gadamy tu o pitu pitu przez telefon, wsparciu moralnym i radach jak zrobić, żeby z żona było okej?)?

    Talinka: Źle może napisałam, bo to nie było konkretnie do Wilmy - tylko tak ogólnie w eter.

    Tak Talka, widocznie źle napisałaś...

    [/quote=aga1976]Jakoś się nie moge wysłowic dzisiaj, pewnie przez to,że tak naprawdę nie lubię mówic o osobistych rzeczach i próbu je trochę naookoło :) [/quote]
    Mam to samo, ale pewne stwierdzenia zbyt mnie zszokowały, żeby pozostać niemym obserwatorem.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 23rd 2010
     permalink
    Uważam, że cała ta dyskusja poszła już za daleko. Każda z nas ma swoje zdanie na temat zdrady, każda postrzega to na swój sposób. Inne podejście mają dziewczyny, które niestety zostały w ten sposób dostknięte przez los, a inne te dziewczyny, które nie miały z tym do czynienia. Jedna jest w stanie wybaczyć, druga nie. Kodama, nie potrzebuję definicji kryzysu - przeszłam go w swoim małżeństwie i, uwierz mi, nie zaczął się od kłótni czy nieporozumienia. Powód był całkiem inny. Dziękuję Bogu, że skończyło się tak a nie inaczej i teraz jesteśmy szczęśliwi - czego życzę z całego serca każdej z Was.
    Mam wrażenie, że wypowiadam się tak, jakbym stała w obronie facetów, a tak nie jest...
    --
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    martitap: Każda z nas ma swoje zdanie na temat zdrady, każda postrzega to na swój sposób.


    Tak, zgadzam się. Ja mam podejście radykalne - takie jak Wil napisała wyżej.Co nie wyklucza tego, że mogłabym wybaczyć i nic mi do tego, że ktoś inny wybaczył. Nie twierdzę, że zdrada musi oznaczać koniec związku, czasem jest wręcz przeciwnie, może go nawet umocnić. Zgadzam się też z Agą 1976 co do tego, że człowiek jest niedoskonały i może popełnić błąd, który niekoniecznie musi go od razu skreślać. W końcu znamy siebie na tyle na ile zostaliśmy sprawdzeni. Tyle, że wybaczenie błędu nie jest dla mnie równoznaczne z jego usprawiedliwieniem.


    martitap: Uważam, że cała ta dyskusja poszła już za daleko.

    Też tak myślę. Ten wątek miał być chyba swoistą grupą wsparcia dla tych osób, dla których nastał trudny czas, a nie miejscem do wytykania im błędów, które "zapewne" do tego doprowadziły.

    martitap: Kodama, nie potrzebuję definicji kryzysu - przeszłam go w swoim małżeństwie i, uwierz mi, nie zaczął się od kłótni czy nieporozumienia.

    Sorry, nie chciałam Cię "wzywać do tablicy" i może źle się wyraziłam, bo emocjonalnie podeszłam do tematu po niektórych wypowiedziach, które tutaj padły.

    martitap: Mam wrażenie, że wypowiadam się tak, jakbym stała w obronie facetów, a tak nie jest...

    Zdradzają nie tylko faceci ;-). Coś mi się kiedyś obiło o uszy, że "statystyki" są zbliżone.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    Może gdyby nie było takiej ogólnej akceptacji i zrozumienia dla zdrady byłoby jej mniej. Tłumaczenie, że jesteśmy słabi i tchórzliwi jest takie trochę mało przekonujące. Nie jesteśmy dziećmi i powinniśmy walczyć ze słabościami.
    I to chyba nie jest normalne, że zdrada jest normą dla większości osób?
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    mòj M , nie chce wiecej dzieci, bo nas na nie nie stac...
  6.  permalink
    Aga- no co Ty... Kto mówi,że zdrada jest normą?
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Może dosłownie nikt, ale takie odniosłam wrażenie czytając komentarze tu. I sądzę że się nie mylę, niestety.
  7.  permalink
    Myslę,że nie masz racji :)
    Po prostu wiemy,że tak czasem zyciu się zdarza i nie ma co mówic,że jest inaczej. Cały sekret polega na tym, by mieć tę swiadomośc i starać się, by nikogo z naszych bliskich nie dotknęła. Bo do tego,że to bardzo boli to chyba nikt watpliwości nie ma :)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    To między innymi ta Twoja wypowiedź : Poza tym wiecie- to czy usprawiedliwiamy czy nie, to czy akceptujemy , to czy dajemy przyzwolenie jest tak naprawdę drugorzedną sprawą. Człowiekowi nieobca jest zdrada, bo jest niedoskonały. Wynika zazwyczaj z tchórzostwa- a to cecha większości z nas. popchnęła mnie do tej konkluzji :-)
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    A ja po prostu uważam, że przypadki, w których powodem zdrady nie jest brak czegoś w związku to przysłowiowe wyjątki od reguły
    --
  8.  permalink
    Dalej podtrzymuję Aga swoją wypowiedz. Słowa na forum sa drugorzedne. Pierwszorzędne sa czyny i działania w realnym życiu :)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    To na pewno Aga :-)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Ja jednak uważam, że czyny powinny być następstwem naszego światopoglądu i to co mówimy powinno być zgodne z tym co czynimy:-)
  9.  permalink
    Oczywiście. Tylko,że jasnowidzami nie jestesmy - ani w stosunku do naszych męzów ani w stosunku do siebie. Życie bywa pokręcone.
    Chciałabym raz jeszcze podkreslić- nie jestem zwolenniczką zdradzania i nie usprawiedliwiam zdrady, jednak wiem, ze swiat to nie tylko biało-czarne barwy :)
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    No i tu sie nie zgadzam z Tobą Aga :-) To nie od życia zależy czy człowiek zdradzi czy nie. To w człowieku siedzi to przyzwolenie i on daje sobie wolną rękę.
  10.  permalink
    Agnieszko- na takie stwierdzenie moga sobie pozwolić wyłacznie osoby o bardzo silnym charakterze. Ja nie chce sprawdzac siły mojego :)
  11.  permalink
    Ewa a Ty rozumiem ,że chciałabys jeszcze dziecko mieć?
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Ciacho , jak teraz widze ile to wymaga pracy i kasy ,to ochota mi przechodzi ...NIE naleze do mam ,ktòre mòwia jakos sie ulozy...
    •  
      CommentAuthorkodama
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    Talinka: A ja po prostu uważam, że przypadki, w których powodem zdrady nie jest brak czegoś w związku to przysłowiowe wyjątki od reguły


    A ja myślę, że do multum zdrad dochodzi z całkiem prozaicznych-bzdurnych powodów i nie ma co szukać drugiego dna - choćby za dużo wlanego w siebie alkoholu (np na firmowym wyjeździe integracyjnym... to co się słyszy o takich wypadach, to szok). I tak jak pisała Aggnieszka, gdyby nie takie "społeczne przyzwolenie" i "akceptacja", to znalazłby się dobry kolega, czy koleżanka, która miałaby odwagę złapać delikwenta/tkę za kudły i usadzić na de albo też sam delikwent/tka bardziej by się pilnował.
    -- ad. "piosenka na dziś" - LISTA TU: http://wiki.28dni.pl/forumowa_piosenka_na_dzis_-_lista
    •  
      CommentAuthorAtam
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Talinka: A ja po prostu uważam, że przypadki, w których powodem zdrady nie jest brak czegoś w związku to przysłowiowe wyjątki od reguły
    A ja nadal uważam że takie podejście to ten typ postrzegania świata, jak mówienie, że zgwałcona kobieta sprowokowała gwałciciela bo szła w za krótkiej spódniczce.
    Brak czegoś w związku może być powodem rozstania. Nigdy zdrady.
    -- Za mężczyzn, którzy nas zdobyli. Za dupków, którzy nas stracili. Za farciarzy, którzy nas poznają!
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Prawda jest taka, że żadna z nas nie może zagwarantować, że nigdy nie zdradzi i nie zostanie zdradzona. Nie wiemy co nam życie przyniesie. Dla zdrady nie ma usprawiedliwienia. Jedynie możemy doszukiwać się jej przyczyn i starać się nie popełniać drugi raz takiego samego błędu. Jeśli ktoś uważa, że nie przyczynił się do zdrady - ok, nie nam to oceniać, nie możemy tego podważać.

    Ewa, ja z kolei uważam, że drugie dziecko kosztuje troszkę mniej (chodzi mi o wyprawkę itp.), natomiast ja bardziej myślę o przyszłości mojego dziecka. Nie chcę, żeby kiedyś został na świecie sam. Jeśli nie będzie mi dane drugi raz zajść w ciążę to być może pomyślimy o adopcji, ale to już bardziej odległa decyzja.
    --
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    moje dziecko nie zostanie samo , ma kuzynki jedynaczki, mam nadzieje ze bedzie miala przyjaciòl ,zalozy tez rodzine, a klepac biede i liczyc czy mi starczy do kpnca miesiaca to nie dla mnie...znam rodzenstwa co ze saba nie rozmawiaja...
    • CommentAuthorewa74
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    ja z moja soiostra widze sie dwa razy w roku...
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    Prawda jest taka, że żadna z nas nie może zagwarantować, że nigdy nie zdradzi i nie zostanie zdradzona.
    A masz takie samo podejście np do kradzieży, bicia czy innych występków? Też uważasz że możesz się ich dopuścić? Czy tylko zdrada jest taka łatwa do dokonania? Bo daje przyjemność cielesną? Czy z jakiegoś innego powodu?
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    I jeszcze duchową przecież, bo ego można sobie podbudować.
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    Ewa, nie twierdzę, że Twoje dziecko będzie samo. Przedstawiam Ci tylko mój punkt widzenia. Wiem, że rodzeńtwo inaczej się chowa niż jedynaki. Absolutnie nie mam nic przeciwko jedynakom i jeśli rodzice podejmują taką decyzję, to nie mam zamiaru tego negować. Ja sama zawsze marzyłam o 2 lub 3 dzieci, dlatego do tego dążę. Mam brata i nie miałam z nim dobrego kontatku dopóki każde z nas nie założyło swojej rodziny i nie urodziły nam się dzieciaczki. Myślę, że tutaj dużo zależy od sytuacji rodzinnej i wychowania.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    aagnieszka, to dotyczy nie tylko zdrady, ale każdej innej sytuacji. Widząc Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że mało znasz życie albo nie chcesz widzieć niektórych rzeczy i sytuacji. Masz np. pewność, że za 20 lat każda z nas będzie żyła na takim poziomie, który zapewni spokój i nie będzie musiała kraść, żeby przeżyć?! Ja zdrady nie generalizuję jako przyjemności cielesnej ani podbudowania własnego ego, bo uważam że jest to coś, czego człowiek powinien się wstydzić tak samo jak kradzieży, pobicia czy innego występku. A co w sytuacji, kiedy z jakichś powodów związek się rozpada, sprawa rozwodowa ciągnie się długo, a któryś z małżonków poznaje inną osobę? To już nie jest zdrada? Albo ma do końca życia odmawiać sobie szczęścia?
    --
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    Mówimy tu o zdradzie w związku który trwa, nie w takim który juz się rozpadł. I wiem, że istnieją ludzie którzy nie zdradzają i są tego pewni, na szczęście. I zapewniam Cię, że całkiem nieźle znam życie :-)
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeNov 24th 2010 zmieniony
     permalink
    Wilma wyjaśniłam na poprzedniej stronie o co mi chodziło.

    Talinka: A żeby wiedzieć, że czegoś brakuje, to trzeba rozmawiać - i wg mnie, powinno rozmowę zacząć to z małżonków, które czuje się źle w związku - żeby zawczasu móc poradzić sobie z problemem.
    --
    •  
      CommentAuthormartitap
    • CommentTimeNov 24th 2010
     permalink
    To w takim razie trochę rozminęły się nasze wypowiedzi, bo ja mam na myśli zdradę ogólnie, w każdej sytaucji, nie tylko w trwającym związku.
    Szczerze, to mam specyficzne podejście do życia, bo już nie raz mnie srogo doświadczyło. Nauczyłam się, że powiedzenie "nigdy nie mów nigdy" doskonale sprawdza się w codziennym życiu. Zawsze mam pod górkę, nigdy nie mogę sobie niczego zaplanować, bo nie wychodzi, stąd moje nastawienie, że niczego w życiu nie można być pewnym. A już na pewno nie można ręczyć za siebie i za innego człowieka, bo nigdy nie poznamy siebie do końca.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.