Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorLimonka
    • CommentTimeOct 22nd 2010
     permalink
    Zgadzam się z Dotią i Tabalugą.
    Słowa "przysięgając mojemu mężowi miłość nie obiecywałam mu uczuć" i "miłość to nie to co się czuje, miłość to wybór drogi" od razu skojarzyły mi się z wypowiedzią Wandy Półtawskiej: „Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.” Nie da się zbudować nic trwałego na uczuciach, bo przecież same w sobie są nietrwałe. Uczucia i emocje dodają życiu smaku, ale spróbujcie żyć samą solą i pieprzem.

    Koko, jeśli Cię to pocieszy znam osobiście przykład szczęśliwego finału nieszczęśliwego związku. Znajomi pewnego razu wywrócili całe swoje życie do góry nogami (zmiana pracy, zmiana miejsca zamieszkania). Zaczęli intensywnie się dorabiać i jeszcze intensywniej oddalać. Nie wiem jak jedno warunkowało drugie, i czy w ogóle warunkowało, dość że małżeństwo skończyło się rozwodem. Dostali papier i nie bardzo wiedzieli, co z nim zrobić. Okazało się bowiem, że sami byli zaskoczeni, że tak łatwo poszło. Liczyli na to, że ktoś ich zatrzyma, że sędzia powie coś takiego, że to drugie się nad sobą zastanowi, a duma nie pozwalała żadnej ze stron na wycofanie. Niestety nie wiem, co było bezpośrednim impulsem do szczerej rozmowy, czy była jakaś terapia. Wiem, że ostatecznie postanowili zacząć "od starego". Wrócili do miejsca, w którym ostatnio było im dobrze - dosłownie. Podjęli tę samą pracę, na tych samych stanowiskach, w mieście z którego wyjechali. Powoli odbudowują...
  1.  permalink
    kako: niejeden człowiek (czy kobieta, czy mężczyzna) powiedział w życiu NIE KOCHAM CIĘ - z różnych przyczyn. A wcale do końca tak nie czuł, nie myślał. I niejeden po takich słowach znowu poczuł że kocha, albo pokochał na nowo. Stąd moja walka.

    Wydaje mi się,że to nie Ty powinnas teraz walczyc, Kako.
    Co z tego,że wygrasz bitwię, skoro przegrasz wojnę?
    Daj szansę męzowi.
  2.  permalink
    No to ja poprotu mam inne podejscie do sprawy .Może nie umiem walczyc ,albo niie chce,albo mam pewne granice do których cos robie ale potem pas.Mój mąż tez mnie zdradzał z róznymi dziewczynami,o niektóych wiedziałam w czasie małżenstwa ,o niektóych dowiaduje sie teraz.Dałam nam szanse ale dalej sie nie układało,dalej traktował mnie tak samo wiec kiedy tylko pojawiło sie słowo rozwód przestałam walczyc o cokolwiek.I tak mi sie dzisiaj wydaje ze kochac go to ja juz przestałam dawno
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeOct 23rd 2010
     permalink
    aga1976: Wydaje mi się,że to nie Ty powinnas teraz walczyc, Kako.
    Co z tego,że wygrasz bitwię, skoro przegrasz wojnę?


    ja myślę że w takiej walce nie ma wygranych :(

    ciasteczko chyba rzeczywiście miałyśmy na myśli trochę inną sytuację, ja przynajmniej nie miałam na myśli kryzysu gdzie wplątane sa osoby trzecie.
    •  
      CommentAuthorDotia
    • CommentTimeOct 25th 2010
     permalink
    Na pocieszenie, że czasem z najgorszego dołka udaje się wyjść razem Małżeństwo reaktywacja
    Tak myśląc o tym co napisała Ciasteczko zdałam sobie sprawę jak różni się małżeństwo sakramentalne od cywilnego. Cywilnie jest rozwód i koniec związku - sakramentalnie razem do końca życia (pomijam wyjątki unieważnienia sakramentu). Ja wiem, że nie ma dla mnie innego mężczyzny niż mój mąż, wiem, że jesteśmy sobie przeznaczeni. I wiem, że on to wie. Tą pewność daje mi sakrament a nie daje jej sam papier z urzędu. I przyjdą dla nas dni rzucania talerzami i trzaskania drzwiami ale łączy nas coś więcej niż papier i ulotne uczucie więc przetrwamy. Wierzę, że tak jest z każdym sakramentalnym małżeństwem tylko czasem potrzeba więcej czasu by do tego dojść.
    Jakoś tak wymądrzalsko zabrzmiało, to chyba jeszcze klimat rekolekcji mnie trzyma ;) Ale naprawdę tak myślę i inaczej nie potrafię tego wyrazić.
    Kako trzymam za Was kciuki!!
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 25th 2010 zmieniony
     permalink
    Dotia: zdałam sobie sprawę jak różni się małżeństwo sakramentalne od cywilnego. Cywilnie jest rozwód i koniec związku - sakramentalnie razem do końca życia (pomijam wyjątki unieważnienia sakramentu).

    Nie do końca się zdadzam - może i w małżeństwie sakramentalnym powinno tak być, ale przecież takie związki też się rozpadają.
    --
    •  
      CommentAuthorDotia
    • CommentTimeOct 25th 2010 zmieniony
     permalink
    Pisałam o ślubie osób wierzących, nie takich które biorą ślub w kościele żeby ładnie wyglądało itd. a o KK wiedzą tyle, że antykoncepcja i seks przed ślubem są bee :P
    Ale wierzę, że tak jak napisałam może być w każdym sakramentalnym związku tylko niekiedy trzeba czasu żeby do tego dojść.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    Podam przykład mojej cioci - osoba baaaaaaaardzo wierząca - teraz się rozwodzi z wujkiem alkoholikiem. Po 36 latach małżeństwa. Stąd moje stwierdzenie.
    --
  3.  permalink
    =Dotia
    łączy nas coś więcej niż papier i ulotne uczucie więc przetrwamy. Wierzę, że tak jest z każdym sakramentalnym małżeństwem

    Szkoda,że nie wierzysz w te małżeństwa, które nie stawiaja wiary na pierwszym miejscu.
    Naprawdę- prawdziwa, glęboka miłosc partnerska NIE MUSI iśc zawsze w parze z kościołem.
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    Dokładnie - a obrączka - czy ta poświęcona czy też nie - przed zdradą nie uchroni.
    --
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    a sakramentalne związki ,,unieważnione"???!!! Dla mnie to bzdura i pozwolenie kościoła do nadużyć. Małżeństwo rodziców mojego męża zostało unieważnione, więc pytanie tylko kim jest mój mąż??? dzieckiem unieważnionym??? nie pojmuję tego i żadne argumenty mnie nie przekonają, że był słuszny powód ,,unieważnienia" tego sakramentalnego związku. Takich przykładów jest wiele...
    Natomiast znam pary nie zawsze małżeństwa tworzące wspaniałe rodziny. Nie generalizowałabym żadnego zjawiska. Związek tworzą ludzie, wierzący czy nie, to oni go budują jak potrafią, bądź nie...
    •  
      CommentAuthorDotia
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    Talinko rozwód cywilny nic dla mnie nie znaczy. Dla osoby wierzącej po ślubie kościelnym też niewiele powinien zmieniać bo małżeństwo istnieje nadal.
    Aga1976 chodziło mi, że bardziej trwałe są sakramentalne związki bo nie tak łatwo je zakończyć unieważnieniem, bo wierzące osoby wiedzą (lub powinny wiedzieć, ja wiedziałam ;) ) że już nie ma odwrotu. Jednocześnie nie neguję trwałości związków cywilnych, oczywiście, że głównie chodzi o miłość. Ale związek cywilny można zakończyć w kilka miesięcy i zaraz brać następny ślub. Nawet Wiśniewski ślub w kościele mógł brać tylko raz ;)
    Unieważnienie małżeństwa w kościele też jest dla mnie bzdurą. Może bardzo jednostkowe przypadki są uzasadnione.
    •  
      CommentAuthorDotia
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    Jeszcze tak od siebie całkiem po moherowemu dodam, że małżeństwo sakramentalne wspiera Bóg siłą sakramentu tylko trzeba z tego korzystać (wspólna modlitwa, msza itd.) to daje +90 do trwałości :wink:
    •  
      CommentAuthorScorpi
    • CommentTimeOct 26th 2010
     permalink
    nie ma czegoś takiego jak unieważnienie małżeństwa, tylko uznanie go od początku za nieważne
    •  
      CommentAuthorvicky80
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    Dla mnie powody z których unieważnia się sakrament małżeństwa są bardzo często zbieżne z tymi które dają rozwód.
    oczywiście nie wszystkie powody z których ma się rozwód dałyby unieważnienie, ale unieważnienie powody - to 99% jeśli nie 100% powodów które przyjąłby sąd.

    a w ogóle to co z dziećmi z uniewaznionego małżeństwa to porażka jakaś..
    •  
      CommentAuthorScorpi
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    vicky80: a w ogóle to co z dziećmi z uniewaznionego małżeństwa to porażka jakaś..

    wtedy to jest tak jakby dzieci były po za związkiem małżeńskim, wiele par ma dzieci a nie maja ślubu i nikt z tego tragedii nie robi
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    ,,nie ma czegoś takiego jak unieważnienie małżeństwa, tylko uznanie go od początku za nieważne"

    sorry ale jak może być uznane za nieważne małżeństwo z którego rodzi się dziecko i to zgodnie z nauką kościoła poczęte po ślubie???

    Powiem Wam, dlaczego tak się dzieje, za kasę można wszystko! Zdania nie zmienię! Dla mnie to fikcja!

    Moje małżeństwo zawarte w kościele i urzędzie jest dla mnie i mojego męża wartością samą w sobie i staramy się o nie dbać zgodnie z naszymi wartościami.
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    Jeszcze tylko przykład: mój teść którego nie poznałam otrzymał na swój wniosek unieważnienie sakramentu małżeństwa. Zerwał kontakty z synem kiedy on miał 12 lat, w międzyczasie założył nową rodzinę, doczekał się 2 dziecka ze związku niesakramentalnego. Po ,,unieważnieniu" otrzymał ślub kościelny. Jak można na siebie wziąć taką odpowiedzialność i decyzyjność w sprawach duchowych??? dlaczego prawo kościoła na to pozwala, a neguje wiele innych ludzkich spraw??? Hipokryzja???Jak zwał tak zwał...
    •  
      CommentAuthorLily
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    Joan - a wyobraź sobie taką sytuację: Bierzesz ślub kościelny i po kilku latach wychodzi na jaw, że mąż ukrył (jeszcze przed ślubem) przed Tobą posiadanie dziecka z inną kobietą. Czyli co zrobił spisując akt małżeński? Skłamał. Czyli nie mógł Ci przyrzekać uczciwości itd. w momencie zawierania małżeństwa - czyli do udzielenia sobie sakramentu nie doszło tylko do świętokradztwa. Dlatego w takich czy temu podobnych sytuacjach kościół uznaje, że możecie się rozstać albo zawrzeć ponownie sakrament o ile tego jeszcze chcecie...
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    Joan - strasznie dużo wykrzykników w Twoim poście i skoro piszesz, że zdania nie zmienisz, to w sumie nie wiem, czemu zadajesz pytanie. Odnoszę wrażenie, że chciałaś się po prostu wykrzyczeć, a nie rozmawiać.

    Natomiast gdyby ktoś inny z czytających miał podobne wątpliwości, to powiem tyle, że stwierdzanie nieważności bierze się stąd, że cała masa ludzi bierze śluby kościelne nie mając zielonego pojęcia, co robi, a zatem te śluby nie spełniają podstawowych warunków, aby małżeństwa mogły zaistnieć.

    Kościół może to tylko i wyłącznie potwierdzić bądź nie. Nie można Go winić za to, że ktoś chcąc przystąpić do sakramentu nie spełnił podstawowych jego wymogów (np. nie był świadomy, działał pod presją, ukrył chorobę psychiczną itp.).
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    W mojej wypowiedzi tyle samo wykrzykników co znaków zapytania bo nie pojmuję tego co widzę wokół siebie. Dotyczy to bieżących i dawnych wydarzeń z którymi mam do czynienia związanych z księżmi i ich posługą. Stwierdzenie ,,nie był świadomy" usprawiedliwić może wszystko. Tylko świadomy czego? Temat stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa jest bliski mojej rodzinie bo w niej się wydarzył. Broniąc swoich ideałów dziwnie pomijacie rolę dziecka jakie ono w tym wszystkim odgrywa. Fakt ten odbył się poza moją teściową, która była bita i poniżana przez swojego męża, a to na jego wniosek dokonano unieważnienia. Jakoś nie pasuje mi to do tego co piszecie. Myślę, że żadna z was nie doświadczyła tego osobiście, więc nie jesteście w stanie postawić się w pozycji osób bezpośrednio z tym związanych, nie możecie ocenić jak to wydarzenie wpłynęło na rozwój i los dziecka, którym konkretnie był mój mąż.
    Myślę jednak, że dyskusja rozwija się daleko od myśli przewodniej tego wątku i warto ją zakończyć. Poprzez swoje wypowiedzi chciałam tylko stwierdzić, że według mnie związek sakramentalny i cywilny ma jednakową szansę na powodzenie bądź nie, zależny jest jedynie od naszej woli. Ale to tylko moja opinia a każdy ma swoje przemyślenia i moc ich oceniania...
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 27th 2010
     permalink
    Joan - świadomy jakiego sakramentu udziela i jaki sakrament przyjmuje.

    Poza tym:
    Dziecko nie odgrywa absolutnie żadnej roli w zawieraniu małżeństwa przez rodziców. Zwłaszcza dziecko, którego wówczas jeszcze nie było. Jeśli para, o której piszesz zawarła małżeństwo nieważne, to Sąd kościelny to potwierdził i tyle.

    Inna rzecz, jak to dziecko było traktowane później przez rodziców. Kościół stwierdził nieważność małżeństwa, a nie rodzicielstwa. Jeśli któryś z rodziców nie wywiązał się ze swoich powinności wobec dziecka, to jego wina.

    Proponuję się nie licytować na to, kto czego doświadczył w życiu. Ja też sporo widziałam w rodzinie i swojej i od strony męża, co wiedzą chociażby te z obecnych tu dyskutantek, które mają mnie w przyjaciółkach. Umówmy się, że każda z nas formułuje opinie na podstawie własnych przemyśleń i obserwacji. Rozmawiajmy o zjawiskach i tyle.

    chciałam tylko stwierdzić, że według mnie związek sakramentalny i cywilny ma jednakową szansę na powodzenie bądź nie, zależny jest jedynie od naszej woli - związek sakramentalny - o ile sakrament jest brany na poważnie ma tę przewagę nad cywilnym, że daje dodatkowe miejsce do szukania pomocy - źródło wszelkich sakramentów, czyli Pana Boga. Rozpad związku grozi każdemu. Małżeństwa sakramentalne mają jednak dodatkową pomoc, żeby wrócić do jedności i mają prawo z niej korzystać.
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorMelodie
    • CommentTimeOct 28th 2010 zmieniony
     permalink
    Małżeństwa sakramentalne mają jednak dodatkową pomoc, żeby wrócić do jedności i mają prawo z niej korzystać.
    Powiedziałabym raczej, że małżeństwa sakramentalne wierzą, że mają dodatkową pomoc...
    I wierzą, że inni takiej pomocy nie doświadczą.
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Tabalugo ja nadal uważam, iż możliwość unieważnienia sakramentu daje pole do nadużyć, i tak też się dzieje. Przecież każdy może powiedzieć, że nie był świadomy, kochał kogoś innego itd itd... Tylko jak to udowodnić? Ale według mnie to tylko sprawa sumienia i jeśli mamy kiedyś stanąć przed Bogiem, to żaden sąd biskupi na ziemi tego sumienia nam nie oczyści. Dlatego uważam to za fikcję.
    W takim razie skoro unieważnia się sakrament, to dziecko z tego związku jako sakramentalnego poczęte się uznaje czy już nie? Często pary nie mające ślubu kościelnego mają problem z ochrzczeniem swoich dzieci.Trochę zbyt dużo w tym zaprzeczeń, ale to nie na moją głowę być może aby to ocenić czy zrozumieć...

    Jeśli chodzi o pomoc dla małżeństw cywilnych czy też związków nieformalnych to nie jest przecież tak źle, można tej pomocy szukać nie tylko w kościele, wspólnocie. Są psychologowie, poradnie, terapeuci, grupy wsparcia. Każdy może się tam zwrócić, trzeba tylko chcieć sobie pomóc, a to jest zależne jedynie od naszej woli.


    ,,Rozpad związku grozi każdemu. Małżeństwa sakramentalne mają jednak dodatkową pomoc, żeby wrócić do jedności i mają prawo z niej korzystać" zabrzmiało to tak, jakby ludzie którzy nie zawarli małżeństwa w kościele nie mogli zwrócić się tam o pomoc, a tak przecież nie jest. Wierzę, że każdy wierzący czy nie jeśli potrzebuje pomocy otrzymać ją może. Przynajmniej tak myślę, że takie założenia ma pomoc bliźniemu...
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Joan1977: Często pary nie mające ślubu kościelnego mają problem z ochrzczeniem swoich dzieci.

    To akurat jestem w stanie zrozumieć. Podczas Chrztu rodzicie, jak i rodzice chrzestni deklarują, że będą dziecko wychowywali w wierze KK - jak mogą tego dokonać sami żyjąc poza Kościołem?
    --
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Super temat....myślę że jest wiele dziewczyn mających różne problemy w związku.
    Mój związek też przeżywa jakiś cichy czasami głośniejszy kryzys, Jestem po ślubie 3 lata znamy się 9lat.Przed ślubem były rózne sytuacje przez które się zastanawiałam czy moje życie będzie udane z tym człowiekiem....Zmienił sie bardzo,było cudownie, pobralismy się,w ciaży super-zero stresu( no w granicy normalności) po porodzie cc seks po 3tyg.(wracając do wątku rocznej abstynencji) i w sumie standardowe problemy dnia codziennego, dużo obowiązków...ale zauważyłam że wszystko zaczęło sie od drugiej ciąży- niby szczęście, dziecko planowane ale chyba sytuacja przerosła mojego męża....pod koniec ciąży dużo kłótni,niezrozumienia,uciekanie od rozmów...nawet parę dni przed porodem była kłótnia w szpitalu podczas ktg...Jak urodziłam byłam mega szcześliwa ze z dzieckiem ok ale było mi cholernie przykro ze stosunku męża do mnie.Wiem że pisząc to kropla w morzu jak jest naprawdę, ale moze mnie zrozumiecie. W dzien wyjscia ze szpitala też sie pokłóciliśmy, meżowi sie wydaje że jak stoje na nogach to chyba wszystko ok, nie wsparł mnie w tym ze cholernie mi ciężko było zostawic 1,5 dziecko i ze tęsknię...że boję się spotkania dzieci i jak to będzie...ech no mega nie zrozumienie...i tak się ciagnęło ciagle coś.Dzisiaj juz jest trochę lepiej,walczymy,staramy się.Planujemy budowe domu, tzn zaczynamy wiosną, może zmiana otoczenia coś zmieni bo u nas dochodzi temat teściów ( chyba stron by nie starczyło żeby opisać wszystko)
    Chodzi o to że nie wiem w czym jest problem? może w mnie? napewno też ale co? mój mąż nie lubi rozmawiać o problemach nie umie ubrać ich w słowa a wszystkie rozmowy poważne kończa sie krzykami i zupełnie innym tematem.Jak juz jest cos nie tak, to mąż się odwraca i wychodzi a póżniej udaje ze jest wszystko ok, i tak wszystko wisi...boję sie bo mamy dwóch synów i tak jak ciacho pisze powinni mieć przykład miłości- owszem mają ale krzyki i kłótnie też nie są im obce. Co robić? Nie chce udawać ze jestem szcześliwa- chcę się tak czuć:sad:
    --
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Ja jestem z miasta, teraz mieszkamy na wsi, tu wszędzie trzeba jechać autem nie ma gdzie wyjsć...ciągle oglądam te same gęby, mam mało koleżanek bo wszystkie zostały tam gdzie mieszkałam...tutaj mam parę ale każdy ma swoje życie domy,dzieci,pracę więc nasze spotkania są sporadyczne....tylko dom na głowie i weekendowe wyjścia rodzinne( rodzina meża bo jest ofromna) i też ciągle te same gęby, gdzie poważnie nie można się wyżalic bo pewnie teściowa zaraz się dowie....Maż nie rozumie że ja potrzebuję oddechu,że poświęciłam wszystko dla dzieci,dla niego,to nie jest problem ja tak chciałam ale nie sądziłam że tak to będzie wyglądało....poradżcie coś, wesprzyjcie mnie jakos? co robić? dajcie jakieś pomysły bo zwariuję.Jak jest dobrze to ok, wszystko jakoś sie układa, ale jak są ciche dni to koszmar czuje się tu jak zamknieta w jakiejś twierdzy i - sprzątaj gotuj i siedz z cierpliwoscią do dwójki rozrabiającyh maluchów
    --
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Nie podzielam Twojej opinii Talinko. Ludzie tacy mogą uczestniczyć w życiu kościoła i wychowywać dzieci w wierze, niestety sami nie mogą korzystać z sakramentów, a co do tego mają dzieci? Znam pary które tworzą kolejny związek, chodzą do kościoła w niedziele i święta, modlą się, swoją postawą potwierdzają swoją wiarę, przekonania i wartości, niestety we wcześniejszych związkach im się nie powiodło. Mówię o takich sytuacjach a nie o ochrzczeniu dziecka bo co inni powiedzą...Ludzie Ci nie żyją poza kościołem.
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Agness23 wróciła nas do tematu:)
  4.  permalink
    ja tez jestem po ślubie koscielnym i jak każda dziewczyna która sie rozwiodła twierdze ze to był błąd
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Joann - dziecko z takiego związku ma prawo wstąpić do kościoła w wieku 18 lat.
    --
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Joann - co rozumiesz prze pojęcie "KK uznaje dziecko"? Uznanie przez KK, że dziecko istnieje czy co? Uznanie, że może być ochrzczone? Jeśli było ochrzczone, to przecież stwierdzenie nieważności małżeństwa tego chrztu nie przekreśla. Spotkałaś się z przypadkiem, gdy nie chciano ochrzcić dziecka rodziców po unieważnieniu ich związku? Nie wiem, czy tow ogóle możliwe do wykonania z powodu czysto technicznego - dzieci chrzci się w początkach ich życia, proces w sądzie biskupim za to długo trwa.

    Co innego z "klasycznymi" nieślubnymi dziećmi. To Talinka wyjaśniła i to jest logiczne do bólu.

    Piszesz o pomocy psychologicznej, której mogą poszukiwać małżeństwa w kryzysie tak jakby to miało zastąpić pomoc duchową - przecież małżeństwa sakramentalne też mogą się zwrócić do psychologa. Tyle że w drugą stronę już się nie da -> trudno żeby z korzyści, które daje sakrament korzystały te pary, które sakramentu nie zawarły. O ile każdy z nas może korzystać z pomocy Pana Boga - tu się zgadzam, tak naprawdę to nawet ateista może się pomodlić, jeśli ma chęć, prawda? - to ci, którzy z własnej woli zdecydowali się nie zawierać sakramentu, jak mają nagle zacząć czerpać z czegoś, z czego zrezygnowali?
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Talinka nie rozśmieszaj mnie
    •  
      CommentAuthorJoan1977
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu, bo się nie rozumiemy, być może z powodu formy czyli internetu a nie bezpośredniej rozmowy. Uderzył mnie fakt, że pominięty został post Agnees, która zgodnie z myślą tego wątku zwróciła sie do nas o pomoc. Zamiast rozważac coś co jest nie do osądzenia, proponuję skupić się na istocie spraw tu poruszonych przez Kako.
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Tabalugo ja nadal uważam, iż możliwość unieważnienia sakramentu daje pole do nadużyć, i tak też się dzieje. Przecież każdy może powiedzieć, że nie był świadomy, kochał kogoś innego itd itd... Tylko jak to udowodnić? Ale według mnie to tylko sprawa sumienia i jeśli mamy kiedyś stanąć przed Bogiem, to żaden sąd biskupi na ziemi tego sumienia nam nie oczyści. - pełna zgoda. Koniec końców odpowiadamy przed Bogiem. I za to, że zawarliśmy ślub nieważny (jeśli to było z naszej strony świadome) i za to, że kłamaliśmy przed sądem biskupim. To sprawa sumienia - przez wielu lekceważona, dla katolika podstawowa.

    Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia - odpowiedzialność spoczywa na ludziach biorących ślub (ewentualnie chcących go unieważnic).
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Joan1977: Talinka nie rozśmieszaj mnie

    Nie rozśmieszam - tylko piszę jak jest. Nie piszę, że popieram takie postanowienia Kościoła - tylko, że moje widzimisię nie zmieni nauczania KK.
    --
    •  
      CommentAuthorBett
    • CommentTimeOct 28th 2010 zmieniony
     permalink
    Myślę, że rzucanie się w tym wątku sobie do gardeł jest co najmniej nie na miejscu. Nie po to ten wątek powstał i proszę, abyście dyskusję skończyły.

    Agnes - co do Twojego problemu. Wygląda na to, że przechodzicie kryzys. Oboje jesteście pewnie zmęczeni "zwykłym" życiem, nie do końca pewnie "tak miało być" (w sensie było wiele wyobrażeń o życiu we czworo bez żadnych trosk i zniechęcenia), a jak przyszła codzienność to się nieco zgasiliście. Na pewno potrzeba tutaj dużo cierpliwości. Może niekoniecznie rozmów - my kobiety byśmy chciały wszystko omówić, a tymczasem faceci mają odwrotnie - wolą przeczekać. Nie twierdzę, że to dobrze, ale po prostu może czasem warto postarać się ich zrozumieć.
    To jest właśnie ten odwieczny paradoks - z mężczyznami ciężko być, ale bez nich jeszcze ciężej.
    Nie wiem czy moja porażka małżeńska nauczyła mnie więcej cierpliwości to facetów, ale na pewno trochę inaczej patrzę na sposoby rozwiązywania problemów. Psycholog rodzinna, u której kilka razy byliśmy (niestety Mąż nie chciał dłużej chodzić) mówiła nam, że u podstaw problemów leży brak umiejętności porozumiewania się. Niby jako kobiety dużo mówimy, ale nie zawsze umiemy mówić. Co to znaczy? Ano sama bym chciała wiedzieć...
    -- [/url]
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 28th 2010
     permalink
    Bingo, Bett z tą komunikacją.

    Polecam napisanie listu do męża, ma to wiele zalet.

    Po 1 - pisząc łatwo uporządkować sobie na spokojnie swoje myśli i emocje.
    Po 2 - piszącemu nie da się przerwać w pół zdania, więc ma się pewność, że wypowiedź dotrze do adresata w całości.
    Po 3 - list można czytać wielokrotnie w różnych sytuacjach i na spokojnie analizować.

    Pewnie jest jeszcze kilka plusów, do mnie najbardziej przemawiają te.

    Minusem jest to, że nie wiem, który facet jest w stanie napisać do żony list. Prędzej sms-a :shades:
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
  5.  permalink
    Własnie przestańcie z tym kościołem,gdzie nie wejde na jakis wątek to ktos zawsze swoje trzy grosze o kosciele,sa tu osoby które przyszły pogadac o kryzysach i małzenstwach ,rozwodach i ciezkich chwilach wiec załóżcie sobie osobny wątek i tam będziecie sobie rozprawiac jak do czego ma sie kosciół bo mnie to naprzykłąd mało obchodzi.Mozecie mnie minusowac mam to gdzies
    Agness no masz problem faktycznie i jeszcze ten brak znajomych moze dobijac to fakt,ja tez nie mam za bardzo z kim wyjsc pogadac ale zawsze gdzies na podwórku sie znajdzie jakas mama z która w plotki sie wdam jak dzieciaki sie bawia.Wiem co to znaczy jak mąż tak traktuje:( dlatego miałam tego sosyc(mój M tez pochodzi ze wsi) tam sa jednak inne priorytety i inne wychowanie,niejedna dziewczyna poprotu tego nie umie przyjąc.a nie macie szans wyprowadzki? moja szwagierka mozna powiedziec tak uratowała swoje małzienstwo-wyprowadzili sie ze wsi od tesciów
    --
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 29th 2010
     permalink
    Cóż, ja nie minusuję, bo mam taką zasadę - każdy pisze co uważa. Co najwyżej jeśli się zgadzam z kimś, to wtedy plusuję.

    Trudno trochę zrozumieć, Ciacho, czemu się tak denerwujesz poruszaniem wątków kościelnych, skoro sama w swoich postach krążyłaś miejscami wokół tego tematu. Najlepiej zacząć od siebie. Ale najtrudniej ;)

    To raz.

    Dwa - więcej tolerancji proponuję. Kilka osób podpowiedziało fajne możliwości szukania pomocy w kościele. Nawet jeśli kogoś innego taki wpis może drażni albo nie interesuje, to dla kogoś innego może okazać się pomocny. Dla wielu także aspekt duchowy związku jest nie mniej istotny niż inne. Bądźmy wyrozumiali dla swojej odmienności.
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeOct 29th 2010
     permalink
    Zaczynamy się budować, teraz załatwiamy sprawy papierkowe i zaczynamy wiosną, dlatego widzę szansę i narazie jestem na etapie przeczekania. Są chwile piękne...ale jednak zawsze coś, nie czuję się tak jak powinnam. Jak tylko zaczynam rozmowę słysze- znowu problem, o co ci chodzi? nasze rozmowy do niczego nie prowadzą itd, itp. Nie narzekaj!! nie jest ci tak żle itd, itp...A ja czuję brak zrozumienia i tyle...nie chcę byc tylko matką i osobą odpowiedzialną za dom chcę być kobietą-żoną...Chce chociaż w tym czuć ze mogę się oderwac od obowiązków...u nas nawet sprawy łóżkowe do tyłu...mniej się kochamy a nawet jak już to jest to szybko, ja nie mogę się odprężyć no wiecie o co chodzi..zbyt dużo mam w głowie żeby się odciąć. No mam nadzieję....jeszcze.
    --
  6.  permalink
    Budowa to bardzo trudny czas dla związku :(
  7.  permalink
    Tabaluga -to ,że odpowiem nieraz na jakis post dot kościoła nie znaczy ,że ja go zaczynam
    ok podpowiedz o poradni jest jak najbardziej na miejscu ale juz te teorie ze ślub kościelny bardziej łączy ludzi czy o tych rozwodach kościelnych,to chyba można sobie podarowac w tym wątku.Zaraz by sie zaczeła kłótnia bo tematy koscioła zazwyczaj ją powodują...a my tu mamy naprawde swoje problemy
    --
    •  
      CommentAuthorTabaluga
    • CommentTimeOct 30th 2010
     permalink
    ciasteczko1984: to ,że odpowiem nieraz na jakis post dot kościoła nie znaczy ,że ja go zaczynam
    - ale go nie kończysz, a od reszty tego oczekujesz :P

    I znów, Ciacho, piszesz, co tu może być, a co nie. Zupełnie nie rozumiesz, że różne osoby mogą widzieć tę samą rzecz inaczej i że gdy kilka osób sobie rozmawia na jakiś temat, który je w toku dyskusji zainteresował, to naprawdę nie musi myśleć, czy przypadkiem Ciacho nie przeczyta tego i się nie zdenerwuje ;)
    -- <a href="http://www.suwaczki.com/"><img src="http://www.suwaczki.com/tickers/wff2iei3itxxyp2l.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" border="0"/></a>
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeOct 30th 2010
     permalink
    wiem że budowa to wiele sprzeczek, różnic zdań itd, mam nadzieję jednak ze to przetrwamy i będziemy cieszyc się w swoim wymarzonym domu.....ale jak do tego czasu będę się czuć?
    Widzę ze mąż zaczął sie starać, nie wiem co go do tego skłoniło, czuję że mnie kocha ale chyba pogubił się w tym wszystkim...
    Zobaczymy co to będzie
    --
    •  
      CommentAuthorNatalaa
    • CommentTimeOct 31st 2010
     permalink
    Trzymam za Was kciuki Agness :wink:
    --
  8.  permalink
    Ja też trzymam kciuki Agness
    Oczywiscie ze nie musi myślec czy mi sie to podoba czy nie,jest wolność słowa wiec nikomu nie można zabronić sie tu wypowiadać
    Wydaje mi sie Tabaluga ze nie jestes samotną matką czy zostawioną kobieta i nie wiesz co sie w naszych głowach czy sercach dzieje,szalejące hormony w ciąży to pikuś w porównaniu z tym co niektóre z nas przechodzą wiec nie dziw sie że nieraz sie ostrzej któraś wypowie .

    Coraz częsciej mam problem ze snem,śnia mi sie takie dziwne rzeczy,jak M źle traktuje małego np,wogóle nie wiem skad takie sny
    --
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeOct 31st 2010
     permalink
    Ciacho może to jakiś sposób obawy i skumulowania tych negatywnych emocji....troska- nie mówię że tak ma być ( żłe traktowanie męża) ale podświadomie jako matka złe emocje i zachowania ze strony męża w stosunku do ciebie może wpływają na obawy o dziecko.....
    Nie martw się, wiem że takie sny są okropne, ja też często tak mam a pózniej myślę czy może to jakiś znak.....
    --
  9.  permalink
    no własnie Agness tak sie zastanawiam czy to jakis znak ,ze np tak by mogło byc w przyszłosi,no nie wiem ale fakt ze to moze byc jakas moja schiza bo najbardziej czego sie boje to tego ze jakis facet pojawi sie w moim życiu i skrzywdzi mi chłopca,to naprawde wolałabym byc juz sama
    --
    •  
      CommentAuthorAGNESS23
    • CommentTimeNov 1st 2010
     permalink
    Nie mozesz tak zakładać z góry, ale też nic nie przewidzisz, to normalne obawy o dziecko bo twoja psychika jest narażona na wiele cierpień i stresów...chcesz jak najlepiej dla swojego synka :) będzie ok....zasługujesz na szczeście i faceta wartego ciebie. Wierz w to a napewno się taki znajdzie.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.