Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.
Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.
Więc wydaje mi się, że nie da się uchronić dziecka od płaczu.
w chwili smutku nie obawia się poprosić o pomoc opiekunki, bo ją po prostu poznało i nabrało do niej zaufania
No to super masz pamięć
Albo ja mam taką kiepską, bo pierwsze cokolwiek jakie pamiętam to gdzieś 1-2 klasa dopiero
ale moja "adaptacja" Musiałam sobie długo tłumaczyć, że dzisiejsze przedszkole jest już inne o lata świetlne od tamtych standardów. A i tak miałam wrażenie, że jej krzywdę robię. Ale okazało się, że faktycznie jest inaczej, lepiej.
Z tym, że po tamtym został tylko budynek, bo reszta jest już zupełnie inna.
Co Ty gadasz????
Co Ty gadasz????
no, z jedzeniem to sie chyba wiele nie zmienilo. ja co rusz slysze, ze maly nic nie zjadl, albo znowusz go chwala ze zjadl.
I tak sobie myślę, że to chyba nie jest prawdą, że dziecko tak brutalnie zostawiane [Ninki to oczywiście nie dotyczy, bo nikt jej nigdy nie odrywał i nigdy tak za tatą nie płakała] będzie miało potem jakiś uraz, zadrę psychiczną, będzie to pamiętać Bóg wie ile.
Skoro ja zupełnie nic nie kojarzę, to chyba nie jest aż tak źle
Oraz nie spotkałam się z nikim, kto by w dorosłym życiu wspominał jak strasznie płakał w przedszkolu i jak to na jego psychikę źle wpłynęło
Ja myślę, że gdybym z Niną siedziała w przedszkolu na początku to wcale by lepiej nie było.
Bo ona jest z natury histeryczką i najbardziej histeryzuje właśnie, kiedy ja jestem obok.
Więc uważałam, że lepiej dla niej będzie jak mnie nie będzie.
Została sama, popłakała chwilę i od dłuższego czasu chodzi chętnie, uśmiechnięta i zadowolona.
Więc zarówno metoda Migg, jak i moja się sprawdziły.
Dominik chodził też od razu sam przez kilka dni 4 godzinki i opiekunki zwróciły mi uwagę, że gorzej to przeżywa niż inne dzieci, które zostawały od razu na 8,9 godzin
że ja bym wolała by moja mama przeprowadziła adaptację tak jak Migg niż żeby mnie zostawiła płaczącą i niegotową, wbrew mojej woli i mojemu stresowi i lękowi przed rozstaniem
Ze swojego doświadczenia (pracowałam w prywatnym przedszkolu) mogę tylko powiedzieć, że większość dzieci, których mamy zostawiły od razu same, zaadaptowały się szybciej niż te, które z mamami były kilka godzin i wracały z nimi do domu np. przez dwa dni. Naprawdę nie wiem z czego to wynikało...ale tak faktycznie było.
Ale moje "wolenie" mogłam sobie w dupkę wsadzić, bo mama musiała do pracy poza tym wtedy chyba nawet w przedszkolach nie było takich możliwości, jakie są dzisiaj.
Natomiast nic mi [jeszcze raz powtórzę] z tego powodu się nie stało.
Mi chodzi głównie o to że zawsze gdy mogę dziecku zapewnić spokojną, radosną atmosferę to to robię.
Oraz wydaje mi się, że czym innym jest posłanie do przedszkola trzyletniego dziecka a czym innym dwu - dwuipółlatka, albo jeszcze młodszego szkraba.
ma atmosfera adaptacji niż czas, szybkość.
adaptacją może dłuższą, ale z pominięciem histerii/płaczu/stresu/lęku niepotrzebne skreślić a adaptacją okupioną łzami, strachem i ogromnym stresem dziecka to dla mnie wybór jest oczywisty
jednak poszło o niebo lepiej niż z pierwszą, gdzie go po prostu "rzuciłam" w nieznane środowisko
Krasnal z marca i Krasnal z września to totalnie różne dzieci.
No i tu mogło właśnie o jego wiek chodzić.
Większe histerie urządzała w domu, przed wyjściem. Nie chciała się ode mnie odczepić, powtarzała że mnie kocha, tęskni, nie wycyma beze mnie etc
A w przedszkolu luz.
W sytuacji takiej jak Twoja wysłałabym męża na adaptację
gdy mnie 3 letnia.panie zamknely w malym pokoiku, daly miske z.woda.i kazaly prac gacie, bo mialam sraczke i popuscilam na hustawce
Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach?
Rzucała się po mnie jak wściekła, wczepiała jak koala ale kiedy już udało się ją ode mnie zabrać i mąż z nią wychodził za drzwi to był luz.
Ale nie będę się rozpisywać już bo sumie po co?
Teraz Janek w żłobku jest od 8:30 do ok 14:30 wychodzi po podwieczorku, mamy z mężem dość elastyczne godziny pracy i ja pracuję w pracy 4 godziny, resztę robię w domu, więc mąż odprowadza, ja odbieram. W sytuacjach nagłych pomaga nam moja mama, która pracuje mniej więcej do południa. W przyszłym roku w przedszkolu Janek będzie chodził w podobnych godzinach, ale będzie nam łatwiej, bo teściowa idzie na emeryturę więc mniej opieki będę musiała brać ;) Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach?
Płaczą, bo płacze Zuzia, Julka, Franek i Janek. Dzieciom zwyczajnie sie te emocje udzielają.