Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Jutro delikatnie zwrócę na to uwagę.
    -
    Leon w domu trochę przeżywa. Na rozmowę o przedszkolu zaczyna płakać, że on jest tam sam, że mama sobie pojechała i tak w kółko rzucając mi się na szyję. Na każdy mój argument odpowiada z płaczem to samo, że on nie chce tam SAM, że mama POJECHAŁA, a on tam jest SAM!!! Serce mi pęka. Nie wiem jak tu złagodzić jeszcze ten stres... :(
    dzisiaj ta druga mama, ktora jest od wczoraj na adaptacji i widzi zarówno swoje dziecko jak i Leosia, powiedziala mi w szatni, ze juz ma mieszane uczucia, ze ma wątpliwości, że zastanawia się czy jej syn jest gotowy, bo też ciągle jej płacze, nawet będąc z nią (miesiąc starszy od Leosia).
    Żeby to już się skończylo...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    azja, a musisz go dac teraz do przedszkola? ja troche nie rozumiem tej decyzji.
    dziecko sie daaje do przedszkola jak sie nie ma co z nim zrobic, albo jak chce i lgnie do dzieci. ale jak to ma byc dla niego koszmar to po co? z tego co widze w ciazy jestes wiec chyba mozesz na L4 pojsc i z nim w domu siedziec.
    sory, ale dla mnie to nonsens, meczyc siebie i dziecko w imie czego? nie chce, nie musisz go dawac, to po co na sile?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 19th 2014 zmieniony
     permalink
    _azja_: Na rozmowę o przedszkolu zaczyna płakać, że on jest tam sam, że mama sobie pojechała i tak w kółko rzucając mi się na szyję. Na każdy mój argument odpowiada z płaczem to samo, że on nie chce tam SAM, że mama POJECHAŁA, a on tam jest SAM!!! Serce mi pęka. Nie wiem jak tu złagodzić jeszcze ten stres... :(



    Ninka tak samo reagowała na początku. Każda wzmianka o przedszkolu to był płacz i łzy, że ona nie chce, nie lubi itp.
    Dlatego my w domu ani słowem o przedszkolu nie rozmawialiśmy, a jak sama coś zaczęła [że nie chce] to szybko zmienialiśmy temat.
    I potem już było ok, a od długiego czasu chętnie sama opowiada, wszystkim mówi, że jest fajnie, że lubi przedszkole, ciocię Ulę, ciocię Sabinkę, Maję, Ksawerego, a że tańczyła "Jujijankę", że dostała uśmiechniętą buźkę itp itd.
    Jeśli Leon wybucha płaczem przy rozmowie nt przedszkola to z nim o tym nie rozmawiaj po prostu :wink:

    Inną kwestią jest to, o czym napisała Ewa. Ale to już nie mnie osądzać.
    W sumie ja też w domu byłam [ i jestem ] i mogłam Ninie darować bo też przecież wyła na początku.
    Tylko jakoś tak czułam podświadomie, że mimo wszystko o wiele lepszy dla niej będzie kontakt z dziećmi niż non stop mama , mama i mama.
    Bo my serialnie nigdy się nie rozstawałyśmy, nigdy jej z nikim nie zostawiałam, nie zawoziłam, nikt jej nie bawił i obawiałam się, że mi córka zdziczeje....
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    nie no, ja tez nie chcialam zadnej z was osadzac. kazda robi jak uwaza. tyle ze ty teo z tego co piszesz "rzucilas" Ninke na gleboka wode i tyle. ja jesli mialabym tego typu rozterki jak tu wymienione a mialabym mozliwosc siedziec z dzieckiem to bym siedziala i sobie przedszkole odpuscila. zreszta patrze troche z innej perspektywy - ja musialam dac dziecko do zlobka/przedszkola, wiec sie nad tym nie roztkliwialam (lecz raczej upatrywalam plusow), a jak mam wolne/urlop/jestem chora/jest babcia/ojciec, slowem - maly nie musi isc do przedszkola to nie idzie.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Bo my serialnie nigdy się nie rozstawałyśmy, nigdy jej z nikim nie zostawiałam, nie zawoziłam, nikt jej nie bawił i obawiałam się, że mi córka zdziczeje....


    No mój syn miał nianie gdy ja byłam w pracy, przychodziła terapeutka, ale np. nigdy nie był z kims obcym poza domem (nie licząc placu zabaw oczywiście). Mimo to jakos nam adaptacja mineła bez ani jednego płaczu.... Młody od pierwszego dnia biegnie do przedszkola jak dziki.

    Natomiast dzieciaki mojej przyjaciółki chowane jaj (jak to ona mówi) Rumuny. Spały nie raz u babci, upycha je gdzie sie da i teoretycznie przyzwyczajeni do "rąk" i miejsc obcych, a Damian od wrzesnia do dziś płacze w przedszkolu. Także to chyba od dzieciaka zalezy....
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    TEORKA: Tylko jakoś tak czułam podświadomie, że mimo wszystko o wiele lepszy dla niej będzie kontakt z dziećmi niż non stop mama , mama i mama.


    O to to, może być też taki powód. Patrząc z perspektywy - adaptacja to był dla mnie koszmar, Krasnal też jakoś super tego nie przeszedł, ale rany boskie, gdybym wiedziała wtedy, to, co wiem teraz to nawet łzy bym chyba nie uroniła. Ja nie musiałam dawać go do przedszkola, ale CHCIAŁAM - żeby się rozwinął, żeby miał lepszy kontakt z innymi ludźmi (dużymi i małymi), bo przy mnie trochę się dzikusek zrobił. I wyszło na same plusy + rozgadał się.

    No i jeszcze to, że jak w domu pojawia się nowy człowiek to automatycznie dla takiego starszaka jest mniej czasu. I co on ma robić jak ja karmię, przewijam, noszę na rękach kolkowca? To lepiej, żeby spędził tych kilka godzin w przedszkolu i faktycznie miał tam rozrywkę, jakieś prace manualne, poszedł na plac zabaw z dzieciarnią. Ja Krasnala "posłałam" jak Gugi miał prawie pół roku, bo nie chciałam, żeby się czuł odrzucony, że brat=pójście do przedszkola. Ale co się bidak w domu nanudził przez tych 6 miesięcy to moje... Może przesadzam, ale jak poszedł do przedszkola to zobaczyłam ile robi, co robi, jak sie tym ekscytuje, jak opowiada... No i ma nareszcie kolegów w swoim wieku, a nie tylko malucha w domu.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 19th 2014 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: azja, a musisz go dac teraz do przedszkola? ja troche nie rozumiem tej decyzji.
    dziecko sie daaje do przedszkola jak sie nie ma co z nim zrobic, albo jak chce i lgnie do dzieci. ale jak to ma byc dla niego koszmar to po co? z tego co widze w ciazy jestes wiec chyba mozesz na L4 pojsc i z nim w domu siedziec.
    sory, ale dla mnie to nonsens, meczyc siebie i dziecko w imie czego? nie chce, nie musisz go dawac, to po co na sile?

    Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale ja koniecznie chciałam i chcę go przystosować do przedszkola zanim urodzę drugie dziecko. Gdybym go oddala do przedszkola PO urodzeniu braciszka to odczulby to jeszcze gorzej - dlaczego mlodsze dziecko zostaje z mamą a ja nie, zazdrosc i tak dalej. Mnie wydaje się, że te dwie rzeczy: urodziny rodzenstwa i adaptacja do przedszkola nie powinny się zbiec w czasie dla dobra Leosia. Ja nie chodzę do pracy i jeszcze dlugo nie zamierzam.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014 zmieniony
     permalink
    _azja_: Gdybym go oddala do przedszkola PO urodzeniu braciszka to odczulby to jeszcze gorzej - dlaczego mlodsze dziecko zostaje z mamą a ja nie, zazdrosc i tak dalej


    O tym wyżej napisałam, moim zdaniem albo na długo przed porodem - tak jak Ty, albo sporo po porodzie, żeby dziecię nie kojarzyło tych dwóch faktów.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    no tak, z tym sie zgodze. ale moze lepiej dla was akurat jak sie maly urodzi, pol roku i dopiero do przedszkola. raz ze Leon bedzie starszy i rozumniejszy, moze z wieksza checia pojdzie. szczerze mowiac jak czytam te wasza rozpacz i twoja i leona to ja bym chyba odpuscila majac taka mozliwosc.
    bo moj wprawdzie tez plakal 2 tyg przy adapatacji, ale nie mialam akcji z placzem w domu. nigdy. zeby tam mial jakies ataki rozpaczy na mysl o zlobku/przedszkolu.
    moje dziecko do tej pory nie lubi przedszkola. jakby mu zostawic wybor czy ma zostac w domu ze mna czy isc do przedszkola to bez wahania wybierze siedzenie ze mna w domu, ale nie ma placzu, niecheci itd. po porstu woli byc ze mna. tak jak ja lubie swoja prace ale wole weekendy;-D
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Ewasmerf: bo moj wprawdzie tez plakal 2 tyg przy adapatacji, ale nie mialam akcji z placzem w domu. nigdy. zeby tam mial jakies ataki rozpaczy na mysl o zlobku/przedszkolu.


    Ale Ewa, to z histeriami w domu też jest normalne - jedno dziecko przeżywa bardziej, inne mniej. Nam psycholog przedszkolna mówiła, że jak już podjęliśmy decyzję to nie możemy jej zmieniać, bo namieszamy dziecku w głowie - płakałem, więc mnie zabrali, bo przedszkole to coś złego. Panie w przedszkolu informują, jak dziecko nie może się zaadaptować - są takie, ale podobno to mały odsetek.

    A Ewa, Ty mówiłaś, że Piter za przedszkolem nadal nie przepada, co? To może też to jest tak, ze jak lżej przeszedł adaptację to potem "tak sobie" lubi przedszkole. Bo patrzę na Krasnala, który na poczatku urządzał dzikie, ale to dzikie płacze w domu i w przedszkolu, a teraz leci jak na skrzydłach i w weekend pyta "a dlaczego dzisiaj nie ma?".
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Piszesz z perspektywy mamy pracującej a ja z perspektywy matki, która z dzieckiem jezdzi do banku, na stację benzynową, do pralni, hipermarketu, lekarza i takie "atrakcje" dziecku na co dzień funduje, a niedługo będzie siedziec pol dnia w fotelu z wywalonym cycem.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Dominika, przeczytaj sobie te artykuły - od deski do deski. One mi bardzo pomogły, chyba Hydrozagadka mi je linkowała jak wpadałam w dół przy adaptacji. Teraz wiem, że każde jedno słowo jest bardzo, ale to bardzo prawdziwe.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    no nie szaleje za przedszkolem. chodzi chetnie, bez szemrania, ale tak jak pisalam - wolalby zostac ze mna w domu.
    ja mu sie tam nie dziwie z tym przedszkolem, sama nie lubilam i teraz tez bym tam nie wytrzymala. przedszkole bardzo mi przypomina taka dyktature totalitarna - wszyscy sraja na komende, wszyscy na haslo myja rece, jedza, jak w korei. osobiscie to nie dla mnie, i jak widze piotrek tez nie bardzo sie w tym odnajduje. no coz, korposzczurem raczej nie bedzie:-D

    Treść doklejona: 19.11.14 20:24
    _azja_: matki, która z dzieckiem jezdzi do banku, na stację benzynową, do pralni, hipermarketu, lekarza

    azja, z racji tego ze dlugo bylam samotna matka, maly byl ze mna w banku, u lekarza, u dentysty, ba, nawet niedawno u proktologa! na czas badania tylko posiedzial na korytarzu.
    od malego wszedzie go zabieralam.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Ewa, ja jestem "korposzczurem", a też nie lubie robienia wszystkiego na komendę ;) Jedno z drugim ma niewiele wspólnego ;))

    Zgadzam się, ze dzieci robia pewne rzeczy w określonym czasie, ale ile ma tam zapewnionej rozrywki, a ile miałby w domu, w którym jest niemowlak? Ja to wiem, bo miałam taką sytuację i rozumiem Dominikę, bo ona robi lepszą rzecz niż ja zrobiłam - gdybym puściła 1,5 rocznego Krasnala to nie nudziłby się w domu przez pół roku z kolkującym i krzyczącym non-stop bratem... Ale ja za późno o tym pomyślałam, za późno zaplanowałam i wyszło jak wyszło.
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Jutro mam w planie myjnię samochodową (ze 2 godziny minimum, bo jak zwykle kolejki), idę wybierać zmywarkę dl euro i zalatwiac reklamację w girmie kurierskiej - ja juz mam dosc takiego uatrakcyjniania zycia dziecku...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    Poza tym przedszkole czy starsza grupa w żłobku to są też koledzy, koleżanki - nie wiem jak u Was, ale pomimo tego, że Krasnal chodzi tam dopiero od września to już ma dwóch "najlepsiejszych" kumpli, z którymi się może bawić, których można wyciągnać na plac zabaw i o których gada od rana do wieczora "mama, a Wojtek powiedział"... Dla mnie to też jest ogromny plus przedszkola. Chodząc z dzieckiem na plac zabaw, czy nawet od czasu do czasu spotykając się z koleżankami nie miał takiego kontaktu ze "stałymi" dziećmi...
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 19th 2014
     permalink
    no fakt, to jest bonus dla was.
    my mieszkamy w relatywnie nowym bloku i trzymamy sie "w kupie". teraz na wakacjach bylismy z sasiadami, ktorzy maja syna w wieku piotrka. wiec dla mojego dziecka przedszkole pod tym wzgledem to tez zadna atrakcja. ma stalych kolegow na podworku przed blokiem, z ktorymi spotka sie od wiosny do poznej jesieni codziennie po przedszkolu. w ziemie juz wiadomo rzadziej.

    Treść doklejona: 19.11.14 20:33
    ale zeby nie bylo - ja tez uwazam ze przedszkole ma wiecej plusow niz minusow - chocby to menu, nie musze gotowac i takiego menu to w zyciu nie wymysle. rysuja, maluja - mi sie nie chce i sie do tego zmuszam, a tam lepi, rysuje - ciczy motoryke mala. uczys ie wierszy i piosenek. maja organizowane koncerty, tydzien bezpiecznstwa - czego sie maly tam nauczyl to ja mu od 4 lat wciskam do glowy, ale widac w grupie sie lepiej zapamietuje;-P (rzeczy jak nie kladz palca miedzy drzwi). i takie tam
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 19th 2014 zmieniony
     permalink
    Ewasmerf: no tak, z tym sie zgodze. ale moze lepiej dla was akurat jak sie maly urodzi, pol roku i dopiero do przedszkola. raz ze Leon bedzie starszy i rozumniejszy, moze z wieksza checia pojdzie. szczerze mowiac jak czytam te wasza rozpacz i twoja i leona to ja bym chyba odpuscila majac taka mozliwosc.

    Po pół roku może nie być tak różowo jak u Fragile z brakiem zazdrości o brata. Akurat Krasnal Fragile od początku przyjął rodzeństwo z wielką miłością bez zazdrości (też tak bym chciała...), ale jeśli Leoś mimo moich starań będzie zazdrosny, to nie wiem czy nawet po tym pol roku by się udało uniknąć wywołania u Leonka poczucia odrzucenia z powodu rodzeństwa mogącego zostać z mamą gdy On tam płacze w przedszkolu. Liczę bardzo głęboko, że do czasu porodu będzie lubił przedszkole. To wszystko jest przeze mnie przemyślane, właśnie o dobro Leonka mi w tym wszystkim chodzi najbardziej.
    Ewasmerf: bo moj wprawdzie tez plakal 2 tyg przy adapatacji, ale nie mialam akcji z placzem w domu. nigdy. zeby tam mial jakies ataki rozpaczy na mysl o zlobku/przedszkolu.

    Ewa, a w jakim był wieku kiedy przechodził adaptację? Bo 2,5 roku to już niestety-stety bardzo kumate dziecko, nie da się łatwo odciągnąć uwagi od przykrych myśli, "zabawić".
    I to nie jest tak, że Leon dzisiaj płakał ciągle w domu, płakał kiedy go uświadamiałam próbując go oswoić z tym co nastąpi jutro, że znowu będzie z ciocią.
    A i najdziwniejsza rzecz w tej całej adaptacji: on roześmiany był już po obiadku w przedszkolu. Jak się uspokoił, że przyszlam to zjadl obiad, potem wstal od stoliczka i zamiast isc ze mną do szatni, zaczął się bawić samochodzikiem na dywanie i wcale a wcale nie chcial isc do domu. Dziwne, nie? Normalnie poszlam do szatni i mówię: Leosiu idę do szatni czekam tam na ciebie, a on nic, dalej z samochodzikiem na podłodze. W koncu wrocilam po niego i go stamtąd wynioslam na rękach - tak mu się poprawił humor, że nie chcial do domu, bo mama przyszla. (!?!?!?) Z 15 minut żegnał się z rybkami, żabą i świerszczami z akwarium. Potem w domu był radosny, bardzo radosny, budowalismy z klocków, robiliśmy pizzę, uśmiech od ucha do ucha, tylko myśl, że znowu będzie SAM a mama POJEDZIE była dla niego baardzo przykra, normalnie dwa skrajne nastroje w zależności od tematu. Może powinnam jak Teorka, już nie poruszać tego tematu...
    W ogóle to dzisiaj powiedział mi, że nie byłoby mu smutno z ciocią, gdyby mógł zadzwonić od cioci do mamy. Tylko, że ciocia chyba nie może telefonować. :(
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 20th 2014
     permalink
    _azja_: Może powinnam jak Teorka, już nie poruszać tego tematu...


    Ja bym tak samo zrobiła - na początku unikaliśmy tematu, dopóki SAM nie zaczął odpowiadać. Po odebraniu z przedszkola od razu mówiłam, co będziemy teraz robić, a o przedszkole nie pytałam, bo wiedziałam, że będą łzy i wracanie do tematu. A po miesiącu sam zaczął mówić, że ciocia to, ciocia tamto (po swojemu oczywiście). A teraz MUSZĘ zadać pytanie "co robiliście", bo inaczej jest obraza ;))))

    I zwracaj uwagę na to, kiedy go zabierasz - pamiętasz, jak Krasnal się wściekał jak go w trakcie leżakowania (on wtedy siedział z innymi nieśpiącymi dziećmi) zabierałam? Jak już zaczął mówić to się okazało, że zabieram go w połowie bajki i dlatego mi robił histerie po wyjściu, bo dzieci słuchały do końca, a on nie...

    Daj znać jak dzisiaj pójdzie.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 20th 2014 zmieniony
     permalink
    _azja_: Może powinnam jak Teorka, już nie poruszać tego tematu...


    Koniecznie! O tym nawet panie w przedszkolu podczas dni otwartych wspominały - żeby podczas adaptacji nie zamęczać dziecka rozmowami o przedszkolu. Żeby w domu mogło odetchnąć od tego tematu, a nie go ciągle wałkować i tym samym przeżywać na nowo. To w niczym nie pomoże. Hania w pierwszych dniach chodzenia do przedszkola w ogóle nie chciała o tym rozmawiać. Przeszło jej. Ale widziałam, że lepiej się czuje, gdy w domu jest "jak dawniej". Owszem, jak sama chciała coś opowiedzieć, podzielić się radością czy smutkiem - to wtedy podejmowaliśmy temat, ale nigdy sami z siebie nie zaczynaliśmy.
    •  
      CommentAuthoragigi
    • CommentTimeNov 20th 2014 zmieniony
     permalink
    Azja, u nas w adaptacji pomagało powtarzanie jak zdarta płyta, ze kochamy syna i chcemy żeby sie uczył nowych rzeczy, rozwijał, a w przedszkolu wiecej sie nauczy niż w domu, ze to przedszkole wybraliśmy specjalnie dla niego i mamy nadzieję, ze się dobrze poczuje i się będzie w nimi dużo nowych rzeczy uczył, a potem będzie mamę uczyć piosenek, rysowania, nowych zabaw, itp. Przy odprowadzaniu zagadywałam w stylu: ciekawe, czego sie dzisiaj nauczysz w przedszkolu nowego albo ciekawe, jaką pracę palstyczną panie wymyślą na dziś, albo ciekawe, które dzieci dziś przyjdą. Dobrze to przekierowywało myśli na to, co sie będzie działo, a nie na zostawianie.
    Rzeczywiście tez lepiej było i nadal jest nie pytać, jak było w przedszkolu, tylko po prostu czekać aż maluch sam powie. Do tej pory na pytanie, jak było w przedszkolu prawie zawsze odpowiada, ze źle i robi do tego teatralną minę. Ale jak mu sie przypomni samemu, to opowiada co sie działo z wielkim entuzjazmem plus próbuje mnie uczyć piosenek i tańczenia, a dodatkowo wieczorem sobie opowiadamy wszyscy, co sie niefajnego i fajnego zdarzyło w ciagu dnia i wtedy np. Sie dowiadujemy, ze ktoś mu zabawkę zabierał albo ze nie podobało mu sie w drugiej łączonej grupie po południu.
    --
    •  
      CommentAuthormigg
    • CommentTimeNov 20th 2014
     permalink
    Azja, skoro gdy po niego przyszłaś i nie chciał wychodzić, to znaczy, że nie jest tak źle, prawda? To że źle znosi rozstanie, to jedno, ale druga sprawa jest taka, że podoba mu się, gdy już w przedszkolu jest.
    Współczuję Ci rozterek, bardzo. Sama nie wiem, co bym w tej sytuacji zrobiła. Ja myślę trochę jak Ewa, że nic nie można robić na siłę, i gdyby Lila mi płakała, że nie chce, to bym się poważnie zastanowiła. Ale z drugiej strony potrzeby mamy też są ważne. Widzę po sobie, ile mi daje to, że mam te 4 godziny oddechu (zwłaszcza w stanie, w którym jestem i który średnio mnie nastraja do zabawy, spacerów itp.). Widzę też po Lilce, jak bardzo ją przedszkole zmienia na plus. Tzn. nadal jest alienem, bo Lila to dziecko, które świetnie się bawi sama z sobą i średnio kontaktuje z dziećmi; ale są zmiany. Jest bardziej pewna siebie, bardziej otwarta, opowiada o dzieciach, panie mówią, że zaczyna się z nimi bawić. Więc są plusy. I to duże. Dzieciaki bez względu na pogodę wychodzą na dwór, co też mi ułatwia funkcjonowanie ;) No więc myślę, że generalnie warto. I życzę Wam, żebyście przetrwali te początki najlepiej, jak się da.
    --
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeNov 20th 2014
     permalink
    Azja ja tez cie bede wspierac bo moim zdaniem lepiej pyscic go teraz niz po porodzie i my fktycznie tez nie pytamy jak bylo i czekamy az sami zaczna opowiadac. I mimo ze obaj chodza w miare dobrze, jakby dostali wybor czy chca isc do przedszkoli cy zostac w domu jestem pewna ze obaj by woleli zostac.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    A ja mam takie pytanie z ciut innej beczki.
    Bo Ninki lekarka cały czas mi powtarza, że jak się Hugo urodzi to Ninka powinna co najmniej miesiąc w domu zostać.
    Żeby wiecie, nie przywlekała żadnych wiruchów które dla niej mogą być lajtowe a małego mogą sponiewierać tak, że skończy się szpitalem.

    No i tak robiłam wywiad wśród znajomych i tylko chyba jedna czy dwie osoby też tak zrobiły.
    A cała reszta normalnie dzieci posyłała w tym czasie.
    I kurcze nie wiem, zaczęłam rozmyślać.
    Tzn ufam naszej lekarce, bo super z niej babka ale jakoś sobie nie wyobrażam pierwszego miesiąca z noworodkiem przy cycku i Nineczką w domu, skoro cały czas sama jestem i nie mam nikogo do pomocy :neutral:
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    No i tak robiłam wywiad wśród znajomych i tylko chyba jedna czy dwie osoby też tak zrobiły.


    A jakby Ninka chodziła do szkoły, to też byś jej wolne zrobiła?
    Moje dzieciaki do przedszkola normalnie chodzą jak im rodzeństwo się rodzi ;)
    Mojej siostry córka już parę razy cos przywlekła, a mały pierwszy karat dostał wczoraj (mając 7 miesięcy prawie)....
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    TEORKA: jakoś sobie nie wyobrażam pierwszego miesiąca z noworodkiem przy cycku i Nineczką w domu, skoro cały czas sama jestem i nie mam nikogo do pomocy


    Szczerze Teo to jest trudne. Jak Ci się trafi taki cycozwis jak mój Krasnal to ciężko może być. Chociaż ja patrzę z perspektywy mamy noworodka i 18miesięczniaka, a Ninka jakby nie patrzeć jest na tyle duża, że i zrozumie i będzie się umiała chwilę sobą zająć. Ja dawałam radę, ale wiem, że Krasnal sporo się w tym czasie wynudził. Bo mieliśmy taki dzień, że rano wychodziliśmy od razu na dwór, a tu nie, bo toaleta malucha, bo rano musiał przy cycusiu poleżeć, a po domu latał rozszalały Krasnal, którego nosiło (ale Ninka spokojna ;)). Z tamtego okresu też jest ten przegryziony jezyk - on był po prostu niewybiegany. Ale tak jak mówię - charakter Ninki a Krasnala to niebo a ziemia.

    Nie pomogę Ci z choróbskami, sama widzisz, że Ninka jakoś dużo nie choruje, za to solidnie ;)) Być może w ogóle nic nie przywlecze, ale tego po prostu nikt nie wie.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Monia502: A jakby Ninka chodziła do szkoły, to też byś jej wolne zrobiła?


    Ale dziecko w szkole już chyba tak dużo i często nie choruje jak przedszkolak.
    I to głównie o trzylatki chodzi, które przytargują do domu co chwilę jakiś katar, kaszel itp.
    O to Ninkowej lekarce chodziło.
    Mojego Mateo kuzynka w sierpniu urodziła córkę a od września starszą do przedszkola posłała i Zoja, w wieku 6-ściu tygodni miała już za sobą zapalenie gardła i zapalenie oskrzeli [tydzień w szpitalu].
    Tego się boję...

    _Fragile_: a Ninka jakby nie patrzeć jest na tyle duża, że i zrozumie i będzie się umiała chwilę sobą zająć


    No zająć się zajmie, tylko czy posadzenie dziecka na kilka godzin przed TV z bajkami jest rozwiązaniem ? :neutral::neutral:
    Bo odkąd poszła do przedszkola to tylko tak sama się sobą zająć potrafi.
    Wcześniej się sama bawiła klockami, puzzlami, czytała etc ale od momentu pójścia do przedszkola nauczyła się, że bawi się z kimś no więc mnie nudzi non stop....
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Ale dziecko w szkole już chyba tak dużo i często nie choruje jak przedszkolak.


    Ale "nie choruje" nie oznacza, że zarazków nie przynosi. Twoja Ninka póki co ma lepszą odporność niż szkolne dziecko mojej siostry ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    TEORKA: No zająć się zajmie, tylko czy posadzenie dziecka na kilka godzin przed TV z bajkami jest rozwiązaniem ?


    O kurka, no to z tv to tak kiepsko raczej - a lalki, domek dla lalek? Ja się przyznam, że w życiu nie kupiłam Krasnalowi tylu zabawek, co w pierwszym półroczu życia Gugiego. Po prostu nowa zabawka zajmowała go na kilka ładnych dni, czyli miałam codziennie te 2-3 h dla Gugiego na karmienie.

    Teo, jak się boisz to zatrzymaj ją w domu, tylko pamiętaj, że potem proces adaptacji jakby od nowa przechodzicie - nie do końca, ale jednak... I Ninka może pytać "dlaczego mogłam być z Wami, a teraz muszę znowu do przedszkola?".
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    _Fragile_: I Ninka może pytać "dlaczego mogłam być z Wami, a teraz muszę znowu do przedszkola?".


    No ja bym się tego też obawiała. Sama pamiętam, jak to było, jak Hania po długiej (ponad 3 tygodnie) chorobie wróciła do przedszkola - koszmar! Adaptację we wrześniu przeszła bez ani jednej łzy, a wtedy, w marcu, to po prostu dantejskie sceny się działy :sad: I było ciągle pytanie - "czemu nie mogę zostać jeszcze trochę w domu?".
    •  
      CommentAuthormkd
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Teo ja to swoich będę posylac ile wlezie, nie po to przeprowadzalismy adaptacje żeby teraz siedziec z trojka w domu. Zresztą moim zdaniem mi nie wyszlo karmienie Frania bo mialam wyrzuty sumienia ze fel w tym czasie Malo co robil.mimo ze byla to inna pora roku(lato)no fakt fel,mial wtedy 15mc ale i tak bym nie chciala tego jeszcze raz przezywac
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    domek dla lalek?


    Noooo, mój syn ostatnio w kauflandzie domek dla lalek wyczaił i z tym domkiem wrócilismy do domu, bo dzieciak "kcem domek I KCEM DOMEK"... nO TO SIE ŻAL ZROBIŁO I MAMY DOMEK. Ale serio to dość zajmująca czas zabawka ;)
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 21st 2014 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: tylko pamiętaj, że potem proces adaptacji jakby od nowa przechodzicie - nie do końca, ale jednak... I Ninka może pytać "dlaczego mogłam być z Wami, a teraz muszę znowu do przedszkola?".

    A to od dziecka też zależy. Adaś chorował i choruje sporo, bywało, że po 2-3 tygodnie był w domu ze mną, ale kłopotów z pójściem do żłobka po przerwie nie było, szedł normalnie jak gdyby nigdy nic. Nie wiem, to pewnie zależy od wielu czynników, od charakteru np., od tego jak rodzice o tym z dzieckiem rozmawiają, może też od tego jak przebiegała adaptacja? Jakie dziecko ma z tego wspomnienia?
    Ja nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, tzn. tak szczerze to mi jakoś chyba nie przyszło by do głowy by przetrzymywać starszaka. Ale może coś w tym jest i to dobre posunięcie.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Winni: Adaś chorował i choruje sporo, bywało, że po 2-3 tygodnie był w domu ze mną, ale kłopotów z pójściem do żłobka po przerwie nie było, szedł normalnie jak gdyby nigdy nic. Nie wiem, to pewnie zależy od wielu czynników, może od tego jak przebiegała adaptacja? Jakie dziecko ma z tego wspomnienia?


    Moim zdaniem Winni to w tej sytuacji zależy to przede wszystkim od tego, czy dziecko ma taką sytuację jak miało, czy jest inna (pojawienie się nowego członka rodziny). Nie wiem, nam psycholog przedszkolna poradziła - albo dać Krasnala na dużo przed porodem, albo na długo po pojawieniu się malucha. Zrobić wszystko, żeby nowy członek rodziny nie zmienił (albo zmienił minimalnie) postępowania w stosunku do starszaka - w ten sposób minimalizuje się też zazdrość.
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Ja rodze w marcu (termin mam 17-19marca) i zamierzam przetrzymac Dawidka jakis czas w domu, ale ja bede miec mame do pomocy a 13kwietnia jest wielkanoc i u nas w przedszkolu i tak bede 2 tyg przerwy miedzyswiatecznej. To tez bedzie czas dla nas wyszystkich na przyzwyczajenie sie do siebie nawzajem i nowej sytuacji.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 21st 2014 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: Moim zdaniem Winni to w tej sytuacji zależy to przede wszystkim od tego, czy dziecko ma taką sytuację jak miało, czy jest inna (pojawienie się nowego członka rodziny).

    A to fakt, zapewne wtedy sytuacja jest inna. W sumie ja pisałam z perspektywy jednego dziecka. No, ale chyba jeśli dziecko poszło do przedszkola sporo przed pojawieniem się nowego członka rodziny, to jest łatwiej? Czy nie? Z tego co dziewczyny tu pisały, to dlatego posyłają wcześniej zanim się drugie w ogóle pojawi.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Winni, szczerze? Nie wiem, pojęcia nie mam...
    --
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Dawidek mi na razie nie choruje, przez 3 miesiące przedszkola mial jeden katar, ale nawet jak nic nie lapie to zawsze moze byc nosicielem, a takiemu noworodkowi to malo co mozesz podać i od razu szpital
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    A widzisz Lecia, to by się u nas zgadzało z tym co piszesz - Krasnal choruje sporadycznie, a Gugi non-stop chory :(
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    lecia_28: ale nawet jak nic nie lapie to zawsze moze byc nosicielem, a takiemu noworodkowi to malo co mozesz podać i od razu szpital


    No właśnie to Ninki lekarka mówi.
    Że Ninka wcale chorować nie musi, ale wirusy znosić może. A takie maleństwo to wiadomo jest mniej odporne.
    Ehhh no nic, będę dalej dumać.
    Może w styczniu będzie mega hiper turbo mróz i zarazki/bakterie/wirusy obumrą ? :tooth:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    TEORKA: ędzie mega hiper turbo mróz i zarazki/bakterie/wirusy obumrą ? :tooth:


    i komary :cool:
    --
    •  
      CommentAuthormalabu
    • CommentTimeNov 21st 2014 zmieniony
     permalink
    Podczytuje trochę Was dziewczyny i witam się powoli na niektórych wątkach:-)
    Wypowiem się w sprawie noworodka i starszaka przedszkolnego/żlobkowego. Oczywiscie tylko z mojego doświadczenia i punktu widzenia. Urodziłam w maju a mój starszy syn od dwóch lat chodził do żłobka. I tez miałam dylemat co tu robić. Chociaż to lato, wiec teoretycznie mniej chorób i wirusów. Ale postanowiła staruszka zostawić w żłobku. Po pierwsze, żeby mi było łatwiej, a po drugie żeby u starszaka chociaż tego nie zmieniać (brat i tak był wielka zmiana) i zachować ta rutynę.
    Jak tylko wróciła do domu starszak dostał katar. Ze mnie była straszna kwoka i strasznie się o małego balam. Starszak cały czas biegal kolo małego, raz z gilem po pas przybiegl, nachylil się nad kołyska i powiedział 'zobacz Michałku jakiego mam gila', myslalam, ze dostane zawału! Tak jak bardzo rzadko choruje, po dwóch tygodniach dostał temperature i zapalenie gardła, byłam z dwójka w domu, mały się nie zaraził nawet katarem. Nie wiem czy dlatego, ze na piersi, czyjakas inna przyczyna. Teraz starszak poszedł do przedszkola i przeszedl pierwsza poważną chorobe zapalenie oskrzeli, młodego zaraził tylko katarem parę razy. Wiec nie ma reguły. Ja bym posłała do przedszkola, zwłaszcza jak chesz kp.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    malabu: powiedział 'zobacz Michałku jakiego mam gila',


    Malabu, czy Twój starszak jest moim starszakiem? :DDDD

    No widzisz, to pocieszające, że jednak da się bez choróbsk u malucha... Chyba jednak o tę odporność chodzi, bo to moje Gugi małe na piersi cały czas i choruje :(

    Z ciekawości - ile mają Twoje dzieci?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    malabu: byłam z dwójka w domu, mały się nie zaraził nawet katarem. Nie wiem czy dlatego, ze na piersi, czyjakas inna przyczyna


    No ale ta sześciotygodniowa Zoja, o której wyżej pisałam też była tylko KP i nie uchroniło jej to ani przed wirusowym zapaleniem gardła [miała 2 tygodnie] i przed zapaleniem oskrzeli [miała tygodni 5], więc wiesz - różnie bywa z tą odpornością przy KP.
    Ehhhhh no nic, muszę coś wymyślić...


    _Fragile_: i komary :cool:


    U nas już obumarły :cool:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    TEORKA: więc wiesz - różnie bywa z tą odpornością przy KP.


    Patrz - my ;)

    No nie masz łatwej decyzji, ja sama mocno bym się głowiła...
    --
    •  
      CommentAuthormalabu
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    No właśnie tez mi się wydaje, ze nie tylko o kp tu chodzi. Ale myślę, ze to może pomagać, zobacze co będzie jak przestane.
    Myślę, ze warto spróbować, ale z kolei tak próbować,tfu, tfu, żeby Maluszek trafił do szpitala to wiadomo, ze nikt by nie chcial. Trudna decyzja.
    Ale z kolei tak jak u mnie, ze mały nie choruje, tylko katary łapie to mam nadzieje, ze i odporność nabywa. No bo przecież kiedyś to starsze dziecko tez trzeba do przedszkola wysłać, no rok nie będzie w domu siedziało i kiedyś te wirusy dotrą.
    I jeszcze powiem, ze mega trudne jest pilnowanie jak starszak chory ( mowie o tym zapaleniu oskrzeli), żeby cały czas się nie tulili, lizali, slinili. Bo mały za starszym cały czas się oglada, a starszy, cały czas mlodszego miestosi:-)
    Frag starszy 3,5 mlodszy pol roku.
    Sorty za dziwne wyrazy, ale z tableta pisze i jak ja tej autokorekty nienawidze!
    •  
      CommentAuthorlecia_28
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Ja mysle ze to wogole wszystko sa cechy osobnicze, mja bratowa wyslala starszaka jak mlodszy mial rok, wiec juz teoretycznie podchowany. Obaj caly pierwszy rok przechorowali. Tzn bez zapalenia pluc czy oskrzeli, ale jednak ciagnace sie katary, kaszle, goraczki i sraczki (sory dla mnie to choroba, nie da sie powiedziec ze zdrowi byli). Drugi rok przedszkola juz mniej ale jednak. Teraz starszak w szkole juz nie choruje, a mlodszy nadal :neutral: mieli nadzieje ze mlodszy nabierze troche odpornosci skoro tak przy starszym chorowal, ale gdzie tam. On sie owszem uodpornil ale na wirusy danej grupy przedszkolnej, a teraz trafil do innej grupy (sam poszedl do przedszkola) i te dzieci maja inne wirusy, ktore tez przeciez mutuja. Tak sie balam ze moj Dawid tak bedzie chorowal bo przeciez tylko ze mna w domu (pomijam sale zabaw i znajomych bo co innego dwu godzinne spotkanie a co innego dzien w dzien w przedszkolu) ale nie choruje, narazie, odpukac.
    --
    •  
      CommentAuthorkachaw
    • CommentTimeNov 21st 2014 zmieniony
     permalink
    Ja nie zostawiłam w domu Ninki jak młody się urodził, ale wychodziłam z założenia że dzieci w najstarszej grupie już nie pchają zabawek do buzi jak np maluchy, można przypilnować by myły ręce i takie tam. Pierwsze co robi Nina jak przychodzi do domu to myje ręce, jak tylko zauważyłam że kichała to miała zakaz podchodzić do brata, bo właśnie bałam się sytuacji że będzie chory noworodek, tłumaczyłam że to ważne bo jak Domini zachoruje to ja pójdę z nim do szpitala i nie będę wtedy z nią w domu, wiadomo 6-latka już dużo rozumie. Mam takie fajne Panie wychowawczynie w grupie Ninki, że po urodzeniu Dominika zawołały mnie i powiedziała że w innej grupie pojawiła się glista - zrobiłam Nince prywatnie badania, tak samo jak był jeden przypadek świerzba, też mnie poinformowały właśnie ze względu na malucha. Ja mam ten komfort, że jak Ninka zachorowała jak właśnie Dominik miał chyba m-c to poszła do babci na dwa dni, mogłam sobie na to pozwolić, jak Artur wracał z pracy, ja szłam do Ninki by z nią posiedzieć. Najbardziej się bałam gdy Ninka miała rumień zakaźny, ponoć bardzo zaraźliwy, ale młody nie złapał. Patrząc na to że Nina przez pierwszy rok swojego życia nie miała nawet kataru, to młody chorował sporo bo miał chyba z 3 katary, raz zapalenie oskrzeli a raz nagłośni, więc już dwa razy antybiotyk brał i inhalacje ze sterydu też były, ale tak właśnie jest, jak starsze rodzeństwo przynosi coś z przedszkola i prawda jest taka że w szkole mam wrażenie się mniej choruje, bo te dzieci nie siedzą sobie tak na głowach, więc nie przenosi się to aż tak
    --
    •  
      CommentAuthor_mag_
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    TEORKA: Może w styczniu będzie mega hiper turbo mróz i zarazki/bakterie/wirusy obumrą ?


    zarazki i bakterie owszem obumrą- natomiast wirusy niestety nie ehh
    kachaw: Najbardziej się bałam gdy Ninka miała rumień zakaźny, ponoć bardzo zaraźliwy, ale młody nie złapał.

    Ale rumień zakaźny nie jest groźna chorobą- on ma tylko groźną nazwę. Przechodzi się go raz w życiu tylko.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 21st 2014
     permalink
    Ale rumień zakaźny nie jest groźna chorobą- on ma tylko groźną nazwę. Przechodzi się go raz w życiu tylko.


    Ale podobno, bo tak czytałam rumień zakaxny gorzej przechodzą ludzie starsi i noworodki... A jak dzieciak przedszkolny zachoruje to luzik....
    Nie wiem jak w końcu wygląda prawda...
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.