Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 13th 2014
     permalink
    TEORKA: Więc wydaje mi się, że nie da się uchronić dziecka od płaczu.

    Nie chodzi o to by chronić dziecko od każdego płaczu, ale by adaptacja przebiegła w atmosferze spokoju i zaufania tak aby dziecko zgodziło się na rozstanie z rodzicem a nie w stresie i lęku czekało czy płakało kilka godzin bo nikt nie dał mu czasu na oswojenie się z opiekunkami i nowym miejscem. Dziecko oswojone, które tak jak u Migg zgodziło się by rodzic wyszedł, zupełnie inaczej przeżywa tęsknotę i w chwili smutku nie obawia się poprosić o pomoc opiekunki, bo ją po prostu poznało i nabrało do niej zaufania. Oczywiście dzieci od razu zostawiane też kiedyś tego zaufania w końcu nabiorą, ale skoro można im to ułatwić i oszczędzić dodatkowych łez i stresu to moim zdaniem warto.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeNov 13th 2014
     permalink
    Moje dziewczyny jak poszły do żłobka (prywatny klubik na kilka godzin dziennie) na początku chodziłam z nimi. Najpierw były do mnie przyklejone, ciocie je zachęcały do wspólnych zabaw, ale nic na siłę. Potem wychodziłam z nimi na podwieczorek i tam sobie zaczynałam książkę, a jak dzieci wracały do sali, to zostawałam tam i mówiłam, żeby poszły się pobawić. Co jakiś czas do mnie zaglądały, ale potem wracały radosne do dzieci. Zapowiadałam im, że będę musiała wyjść do sklepu, ale na samą wzmiankę o tym był ryk i regres. W końcu któregoś dnia po podwieczorku usiadłam i pokazałam im "zobacz, Weronika jest tu bez mamy. Antek też" itp. W końcu ustaliłyśmy w domu, że następnego dnia je odprowadzę i idę po zakupy, ale przy wejściu P zaczęła wyć, więc weszłam z nimi na chwilę na salę i nagle podchodzi do mnie A "mamo, idź już do sklepu". Chwila pożegnania i po bólu. Trwało to 1,5 tygodnia wszystko razem. Niedługo potem się pochorowały, więc 2 tyg w domu spędziły i miałam obawy o powrót, a wczoraj bez problemu poszły do żłobka i płakały, że nie chcą wracać do domu. Dziś też. Cieszą się, że tam idą i traktują to jako super nagrodę.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Dlatego pisałam AZJA - jeśli czujesz, że dla Leosia takie przyzwyczajanie [z Tobą z boku] będzie lepsze to tak rób :wink:
    Rób jak czujesz, wiadomo :wink:
    Ja czułam, że dla mojej Ninki lepsze będzie jak ona sama jednak zostanie [a doskonale to kumała, bo ona kumata jest dziewucha :tooth:] niż jak ja zostanę z nią przez te kilka godzin, a dopiero potem zniknę.
    Poza tym szczerze powiem, że to ja nie czułam się na siłach z moimi hormonami ciążowymi i do dzisiaj ani raz Niny do przedszkola nie zaprowadziłam. Zawsze robi to mój mąż, bo ja za miękka dupa jestem :wink:
    A ona - tak jak wspominałam - przy mnie histeryzuje aż miło :tongue:

    A jeszcze co do wspomnień z dzieciństwa.
    Ostatnio z moją mamą rozmawiałam nt przedszkola i szoku doznałam.
    Bo mi mama powiedziała, że my przez pierwsze dwa miesiące wyliśmy jak dzikie koty, panie nas od mamy siłą odrywały, potem staliśmy przyklejeni nosami do szyby i tłukliśmy w nią drąc się w niebogłosy "mamo wlacaj !" i wiecie ?
    Ja zupełnie NIC z tego nie pamiętam. Zero, null.
    I tak sobie myślę, że to chyba nie jest prawdą, że dziecko tak brutalnie zostawiane [Ninki to oczywiście nie dotyczy, bo nikt jej nigdy nie odrywał i nigdy tak za tatą nie płakała] będzie miało potem jakiś uraz, zadrę psychiczną, będzie to pamiętać Bóg wie ile.
    Skoro ja zupełnie nic nie kojarzę, to chyba nie jest aż tak źle :wink:
    Oraz nie spotkałam się z nikim, kto by w dorosłym życiu wspominał jak strasznie płakał w przedszkolu i jak to na jego psychikę źle wpłynęło :wink:

    Winni: w chwili smutku nie obawia się poprosić o pomoc opiekunki, bo ją po prostu poznało i nabrało do niej zaufania


    Ninka od pierwszego dnia biegała do cioci Sabinki i cioci Uli i o wszystko pytała, prosiła i się przytulała jak jej było źle :wink:
    Mimo, że adaptacja zupełnie inaczej niż u Migg przebiegała.
    Więc to chyba też nie jest regułą, zależy jakie dziecko.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Teo, a ja pamietam jak NIE ZNOSILAM przedszkola. Pamietam, ze z ulga poszlam do szkoly. Nie znosilam tego motlochu juz od malego, nie znosilam jedzenia i zalatwiania na komende, przedszkolnego jedzenia (te kompoty z kisieli, obiady na slodko - tfu, do tej pory nie zjem), lezakowania - ja juz nie spalam w dzien. no i ta wszechogarniajaca nuda. ja w przedszkolu juz liczylam i czytalam, wiec pamietam z przedszkola tylko NUDE.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    No to super masz pamięć :wink:
    Albo ja mam taką kiepską, bo pierwsze cokolwiek jakie pamiętam to gdzieś 1-2 klasa dopiero :shocked::wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    pamieta sie to, co zwiazane z emocjami. dlatego pamietam. reszty tez tam nie pamietam przeciez
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Ja też przedszkole pamiętam - jak mnie brat odprowadzał, a ja prosiłam, żeby mnie nie zostawiał. Potem zabierały mnie panie, a ja brałam "mojego" słonika (żółty był) i siedziałam sobie przy stoliczku i go karmiłam... To samo co Ewa o dziwo pamiętam - że potwornie nudno było.

    Teraz to inaczej jest - Krasnal wraca, opowiada, że teatrzyk był, że pani wierszyka uczyła, że na placu zabaw to cośtam, że robili wycinanki.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Ewasmerf: pamieta sie to, co zwiazane z emocjami


    No to czemu ja mam czarną dziurę mimo, że wyłam, panie mnie odrywały a ja przyklejona do szyby stałam mamy wypatrując ? :sad:
    Może ja zamiast serca mam kamień i dlatego nie pamiętam :cool:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Albo pamieć niektóre rzeczy wyrzuca jak jest już zapełniona ;))
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    No to super masz pamięć
    Albo ja mam taką kiepską, bo pierwsze cokolwiek jakie pamiętam to gdzieś 1-2 klasa dopiero


    Serio?
    To ja dużo więcej pamiętam: ja miałam 2 lata byłam w Niemczech z mamą. Nie pamiętam 100% tej podróży ale mam obraz jak jechałam pociągiem i przed nami siedziała pani w ciąży, która coś szydełkowała... Pamietam jak mama podawał mi kiwi na łyżeczce, banana (u nas wtedy nie było), takie fajne lody... wyjazd do zoo...
    Pamiętam dzień, w którym mój tata wyprowadził się z domu i płacz mojej mamy (2,5 roku)...
    Przedszkole równiez pamiętam, Nawet pamiętam twarz nauczycielki ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Teo, a może ktoś Ci pamięć wyczyścił? Wiesz, jak w filmach sci-fi :wink: :devil: :cool:

    Ja pamiętam też rzeczy ze starego mieszkania, zapach, ułożenie mebli (zdjęć żadnych nie mamy) - a miałam wtedy trzy latka...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Ja też bardzo źle pamiętam przedszkole. Te ciągle wrzeszczące na nas panie, zmuszanie do jedzenia (a ja jako dziecko naprawdę lubiłam tylko parę produktów), zmuszanie do leżakowania i jedną panią, która paliła papierosy w sali przy dzieciach. Brr. Dlatego jak Hania miała pójść do przedszkola, to największym problemem było nie jej, ale moja "adaptacja" :wink: Musiałam sobie długo tłumaczyć, że dzisiejsze przedszkole jest już inne o lata świetlne od tamtych standardów. A i tak miałam wrażenie, że jej krzywdę robię. Ale okazało się, że faktycznie jest inaczej, lepiej. I moje dziecko swoje przedszkole kocha teraz miłością wielką :smile: Żeby było śmieszniej - chodzi do tego samego przedszkola, do którego chodziłam kiedyś ja :wink: Z tym, że po tamtym został tylko budynek, bo reszta jest już zupełnie inna.
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    i jedną panią, która paliła papierosy w sali przy dzieciach


    Co Ty gadasz???? :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    hydrozagadka: ale moja "adaptacja" Musiałam sobie długo tłumaczyć, że dzisiejsze przedszkole jest już inne o lata świetlne od tamtych standardów. A i tak miałam wrażenie, że jej krzywdę robię. Ale okazało się, że faktycznie jest inaczej, lepiej.


    Mogę się pod tym podpisac - ja bardzo przeżywałam... A mąż, który lubił przedszkole praktycznie w ogóle - dlatego on Krasnala do tego drugiego prowadził na adaptację i lepiej to przeszło.

    A teraz? Krasnal w sobotę pyta dlaczego nie może iśc do przedszkola - raz musieliśmy udowodnić, że zamknięte :devil: To moje dziecię, które w pierwszym przedszkolu (podejrzewam, że przeze mnie) nie mogło się długo zaadaptowac...

    hydrozagadka: Z tym, że po tamtym został tylko budynek, bo reszta jest już zupełnie inna.


    Krasnal tak samo! Tylko przeniesli je do innego budynku :))) No i panie wymienili ;)

    Monia502: Co Ty gadasz????


    U nas też tak było Monia - i to nie tylko jedna pani paliła. Tylko one paliły na szczęście jak na podwórko wychodziliśmy.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Kurcze no to wychodzi na to, że ja jestem jakaś dziwna :shocked::wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    Monia502: Co Ty gadasz???? :shocked:


    Szok, nie? Podejrzewam, że w dzisiejszych czasach mógłby być z tego niezły skandal.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Teo, mówię Ci - ktoś Ci przy pamięci majstrował ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Ja zupełnie NIC z tego nie pamiętam. Zero, null.

    Teorka, wiesz... może nie pamiętasz wlasnie dlatego, bo to ZBYT przykre dla Ciebie bylo, psychika chyba tak sobie czasami radzi. W hipnozie by wyszło :) jak w filmach :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    no, z jedzeniem to sie chyba wiele nie zmienilo. ja co rusz slysze, ze maly nic nie zjadl, albo znowusz go chwala ze zjadl. jakby jedzenie bylo istota zycia. a pozniej dziwne - 24 kg przy 3 latach, ale za to wszsycy sie nachwalic nie moga jak pieknie je. dziecko ma zoladek wielkosci swojej piesci i naprawde sory.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Ewasmerf: no, z jedzeniem to sie chyba wiele nie zmienilo. ja co rusz slysze, ze maly nic nie zjadl, albo znowusz go chwala ze zjadl.


    To już chyba od przedszkola zależy. U nas od razu na wstępie było powiedziane, że dzieci do jedzenia nie będą zmuszane. I nie ma rozmów o jedzeniu z rodzicami. A wiem, że moja córa też im tam wydziwia, bo sama mi mówi :wink: Po prostu nie wszystko jej smakuje i jest to przez panie przyjmowane z pełnym zrozumieniem. Zje to, co lubi i jest ok.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    hydrozagadka: I nie ma rozmów o jedzeniu z rodzicami.


    U nas też nie, chyba, ze dziecię kompletnie nic nie zjadło.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    a u nas sa, teraz juz nie mowia bo sie boja, bo kilka razy dostaly zjebe. ale ostatanio "chwalily" go ze tak ladnie zjadl. smakowalo mu to zjadl.
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    Siedzę w przedszkolu - różnica ogromna, Leon mało co na mnie zwraca uwagę (co nie znaczy, ze nie spanikowałby gdybym poszla), ale już słyszę jak bawiąc się gada do pani "cioooocia, tu nie" :) trochę się rządzi:)
    Dzisiaj caluuutkie przedszkole pojechalo na wycieczkę a te dzieciaczki, ktore mialy zostac nie przyszly. W związku z tym Leon jest dzisiaj w przedszkolu TYLKO ze swoją panią i ze mną. I chociaż są momenty kiedy się za mną ogląda to już czuje się duuuużo pewniej, bo już zna trochę i miejsce i panią.
    Edit: dostaję tylko buziaki co 5 sekund... J nie chce wyjsc z sali do sensorków... Ech...
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Azja, dobrze bedzie. Nie powiem Ci, ze bedzie kompletnie bez placzu, ale bedzie dobrze. Wiesz co, jakis czas temu dziewczyny wrzucaly mi taki cykl artykulow o adaptacji ze strony dzieci sa wazne. I tam bylo tak fajnie opisane, ze to nasza rola, zeby troche ''popychac'' dziecko, zeby powolutku dojrzewalo, dorastalo. I czasem to popychanie bedzie zwiazane z buntem ze strony dziecka, z placzem, ale jak zobaczy, ze nic zlego sie nie dzieje to zaakceptuje sytuacje i bedzie szlo do przodu.

    Dominika, pamietasz co u nas bylo? A miedzy marcem a czerwcem roznica juz byla kolosalna - Krasnal zaczal byc mega sammodzielny, zaczal duuuzo mowic, zrobil sie bardzo towarzyski, no po prostu zupelnie inne dziecko. Z Gugim juz nie bede sie tak czaila, bo wiem, ze to sa same plusy oprocz tych chorobsk.

    Trzymam za Was kciukasy!
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: I tak sobie myślę, że to chyba nie jest prawdą, że dziecko tak brutalnie zostawiane [Ninki to oczywiście nie dotyczy, bo nikt jej nigdy nie odrywał i nigdy tak za tatą nie płakała] będzie miało potem jakiś uraz, zadrę psychiczną, będzie to pamiętać Bóg wie ile.
    Skoro ja zupełnie nic nie kojarzę, to chyba nie jest aż tak źle
    Oraz nie spotkałam się z nikim, kto by w dorosłym życiu wspominał jak strasznie płakał w przedszkolu i jak to na jego psychikę źle wpłynęło

    Mi akurat nie o wspomnienia chodziło. To raz. A dwa psychika dziecka to suma różnych doświadczeń, nigdy nie jest tak że jedno dramatyczne wydarzenie kształtuje całą naszą psychikę. A ja akurat bym wolała by psychika Adasia kształtowała się w atmosferze zaufania i możliwie dużego spokoju, a nie stresu i płaczu. Dlatego zawsze gdy mogę mu ich oszczędzić to to robię. Życie i tak postawi go wiele razy w sytuacjach trudnych i nerwowych, nieprzyjemnych. Nie chcę mu ich dokładać.

    Treść doklejona: 14.11.14 11:03
    I jeszcze sobie myślę, że ja bym wolała by moja mama przeprowadziła adaptację tak jak Migg niż żeby mnie zostawiła płaczącą i niegotową, wbrew mojej woli i mojemu stresowi i lękowi przed rozstaniem :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Ja myślę, że gdybym z Niną siedziała w przedszkolu na początku to wcale by lepiej nie było.
    Bo ona jest z natury histeryczką i najbardziej histeryzuje właśnie, kiedy ja jestem obok.
    Więc uważałam, że lepiej dla niej będzie jak mnie nie będzie.
    Została sama, popłakała chwilę i od dłuższego czasu chodzi chętnie, uśmiechnięta i zadowolona.
    Więc zarówno metoda Migg, jak i moja się sprawdziły.


    Masz rację, nie ma co generalizować. Ze swojego doświadczenia (pracowałam w prywatnym przedszkolu) mogę tylko powiedzieć, że większość dzieci, których mamy zostawiły od razu same, zaadaptowały się szybciej niż te, które z mamami były kilka godzin i wracały z nimi do domu np. przez dwa dni. Naprawdę nie wiem z czego to wynikało...ale tak faktycznie było.
    Dominik chodził też od razu sam przez kilka dni 4 godzinki i opiekunki zwróciły mi uwagę, że gorzej to przeżywa niż inne dzieci, które zostawały od razu na 8,9 godzin i już przeszły adaptację. Trochę nie wierzyłam, zła byłam nie powiem. No i zostawiłam/zostawiam go na 6 h i różnica rzuciła się od razu - na plus. :wink:
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    hopelight: Dominik chodził też od razu sam przez kilka dni 4 godzinki i opiekunki zwróciły mi uwagę, że gorzej to przeżywa niż inne dzieci, które zostawały od razu na 8,9 godzin


    U nas było identyko !
    Po trzech dniach panie mi powiedziały, że Ninka najgorzej sobie radzi z całej grupy trzylatków- możliwe dlatego, że jako jedyna przychodzę po nią o 12.
    No i w czwartym dniu została do 15 i od razu było inaczej, lepiej :wink:
    Też nie wiem czemu tak :smile:


    Winni: że ja bym wolała by moja mama przeprowadziła adaptację tak jak Migg niż żeby mnie zostawiła płaczącą i niegotową, wbrew mojej woli i mojemu stresowi i lękowi przed rozstaniem


    Ano nie wiadomo, czy ja mając trzy lata też nie wolałam :smile:
    Ale moje "wolenie" mogłam sobie w dupkę wsadzić, bo mama musiała do pracy poza tym wtedy chyba nawet w przedszkolach nie było takich możliwości, jakie są dzisiaj.
    Natomiast nic mi [jeszcze raz powtórzę] z tego powodu się nie stało.
    Podobnie jak z tego, że mama mnie piersią ani pół dnia nie karmiła, nigdy nie wzięła do swojego łóżka i często zostawiała buczącą w łóżeczku/kojcu jako, że byłam najmłodsza z trójki rodzeństwa, mama była ciągle sama i dziennie musiała 80 pieluch tetrowych [ręcznie !] wyprać, nagotować mleka, kaszek, obiadu oraz posprzątać :wink:
    Żyję i mam się dobrze. Ja oraz moja psychika.
    Przynajmniej taką mam nadzieję :rolling::peace:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    hopelight: Ze swojego doświadczenia (pracowałam w prywatnym przedszkolu) mogę tylko powiedzieć, że większość dzieci, których mamy zostawiły od razu same, zaadaptowały się szybciej niż te, które z mamami były kilka godzin i wracały z nimi do domu np. przez dwa dni. Naprawdę nie wiem z czego to wynikało...ale tak faktycznie było.

    A to zależy na czym komu zależy. U mnie akurat większe znaczenie ma atmosfera adaptacji niż czas, szybkość.

    TEORKA: Ale moje "wolenie" mogłam sobie w dupkę wsadzić, bo mama musiała do pracy poza tym wtedy chyba nawet w przedszkolach nie było takich możliwości, jakie są dzisiaj.
    Natomiast nic mi [jeszcze raz powtórzę] z tego powodu się nie stało.

    Mi chodzi głównie o to że zawsze gdy mogę dziecku zapewnić spokojną, radosną atmosferę to to robię. Skoro mam wybór to po co i w jakim celu mam wybierać inaczej? Jeśli mam wybór między adaptacją może dłuższą, ale z pominięciem histerii/płaczu/stresu/lęku niepotrzebne skreślić a adaptacją okupioną łzami, strachem i ogromnym stresem dziecka to dla mnie wybór jest oczywisty :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    Winni: Mi chodzi głównie o to że zawsze gdy mogę dziecku zapewnić spokojną, radosną atmosferę to to robię.


    Ja również :wink:
    A jako, że znam swoje dziecko lepiej niż ktokolwiek inny uznałam, że dla niej właśnie najlepszym wyjściem będzie ją pozostawienie, po uprzednim długim tłumaczeniu, wyjaśnianiu, objaśnianiu, rozmawianiu.
    I z tego co panie mówiły ona serio malutko płakała, najmniej chyba ze wszystkich "nowych" dzieci.
    Większe histerie urządzała w domu, przed wyjściem. Nie chciała się ode mnie odczepić, powtarzała że mnie kocha, tęskni, nie wycyma beze mnie etc
    A w przedszkolu luz.
    Dlatego wiedząc, że ja na nią działam tak, jak działam wolałam zrobić to w taki właśnie sposób, w jaki zrobiłam :wink:
    I jak się szybko okazało był to sposób [dla Niny] najlepszy.

    Oraz wydaje mi się, że czym innym jest posłanie do przedszkola trzyletniego dziecka a czym innym dwu - dwuipółlatka, albo jeszcze młodszego szkraba.
    A Ty, oraz Migg, oraz Azja, oraz Frag takie właśnie dzieci posyłałyście.
    Dla mnie nawet te pół roku to przepaść ogromna, bo jak sobie teraz przypomnę Ninkę z kwietnia to sobie jej w przedszkolu w ogóle nie wyobrażam :wink::wink::wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Oraz wydaje mi się, że czym innym jest posłanie do przedszkola trzyletniego dziecka a czym innym dwu - dwuipółlatka, albo jeszcze młodszego szkraba.


    Zdecydowanie - Krasnal z marca i Krasnal z września to totalnie różne dzieci. Przede wszystkim to, że więcej rozumie, wiecej można wytłumaczyć, pogadać.
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    Winni: ma atmosfera adaptacji niż czas, szybkość.
    Winni: adaptacją może dłuższą, ale z pominięciem histerii/płaczu/stresu/lęku niepotrzebne skreślić a adaptacją okupioną łzami, strachem i ogromnym stresem dziecka to dla mnie wybór jest oczywisty


    No ale mama w przedszkolu nie będzie wiecznie z dzieckiem siedzieć, wcześniej czy później nadejdzie czas, że to dziecko zostawi same i uwierz mi, że te dzieci przeżywały to wzystko od początku i etap płaczu/stresu nie był w tym momencie pominięty tylko przesunięty w czasie.
    Niestety Winni proces adaptacji jest trudny dla dziecka, dla jednych mniej, dla drugich więcej no ale każde jednak przeżywa na swój sposób. Zdecydowana większość jednak nie uniknie płaczu, choćbyśmy się dwoiły i troiły.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Hope, ooo dałam za początek :) Ale powiem Ci,że jak patrzę na to, jak Krasnal przeżył drugą adaptację, gdzie początkowo był z nim mąż (przez 3 dni) to jednak poszło o niebo lepiej niż z pierwszą, gdzie go po prostu "rzuciłam" w nieznane środowisko. A tak to sobie popatrzył, zobaczył co gdzie jest, gdzie kuchnia, że dostanie jedzenie (taaaak, bardzo dla niego ważna informacja) i potem juz było z górki.

    Płakał, ale mniej i tylko przy wychodzeniu z domu.
    --
    •  
      CommentAuthordoti_p
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    To moje jak do tej pory płaczą tylko przy odbieraniu czasem, że wyjść nie chcą, ale one są we dwie, więc im zawsze łatwiej, bo zawsze z kimś znajomym zostają.
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    _Fragile_: jednak poszło o niebo lepiej niż z pierwszą, gdzie go po prostu "rzuciłam" w nieznane środowisko


    No i tu mogło właśnie o jego wiek chodzić.
    A dokładniej mówiąc niegotowość i niezrozumienie o co kaman.


    _Fragile_: Krasnal z marca i Krasnal z września to totalnie różne dzieci.


    Ja widzę u Ninki w przedszkolu.
    Fakt, jest kilkoro - oprócz niej - trzylatków, ale są to trzylatki ze stycznia, lutego etc.
    Ona z końca października, więc najmłodsza w całej grupie.
    Nie dość, że najmłodsza to jeszcze najdrobniejsza, najniższa i najchudsza :wink:
    I to widać od razu, gołym okiem.
    Że odstaje.
    Panie twierdzą, że intelektualnie wyprzedza nawet czterolatki, więc nie o takim odstawaniu mówię.
    Ale już np w ubieraniu się, rozbieraniu, jedzeniu te kilka miesięcy życia więcej może stanowić różnicę.
    W zabawie też - zwłaszcza, że Ninka się nie umie "bić" o swoje, przepychać, kłócić - bo wie, że to nieładnie.
    Ksawery ze stycznia większy od niej o dwie głowy, cięższy o jakieś 5 kilo jej ostatnio na moich oczach zataranował drogę i ona bida stała, jak ta sierota ruska nie wiedząc co zrobić.
    Także jakbym ją miała pół roku temu oddać to nie wyobrażam sobie tego :shocked:
    --
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: No i tu mogło właśnie o jego wiek chodzić.


    Dokładnie, o wiek i o to, że już w pewnym sensie wiedział o co chodzi bo mimo, że miejsce inne, sytuacja podobna. On idzie do przedszkola/dzieci mama przyjdzie później. DO tego wiadomo Eryk stał się bardziej komunikatywny, zaczął rozmawiać.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Większe histerie urządzała w domu, przed wyjściem. Nie chciała się ode mnie odczepić, powtarzała że mnie kocha, tęskni, nie wycyma beze mnie etc
    A w przedszkolu luz.

    Hmm, no ja mimo wszystko a nawet tym bardziej nie zostawiłabym dziecka tak z marszu. Bo tu też dla mnie ważne jest poczucie Adasia, że biorę pod uwagę jego potrzeby, że są dla mnie ważne, więc jeżeli musi przejść przez coś trudnego, jak adaptacja, to chciałabym by czuł, że go wspieram, nie zostawiam samego z emocjami z którymi trudno sobie poradzić. W sytuacji takiej jak Twoja wysłałabym męża na adaptację, ale z założeniem że postępowałby małymi krokami, pozwalając dziecku przygotować się na rozstanie, oswoić z otoczeniem etc.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Winni: W sytuacji takiej jak Twoja wysłałabym męża na adaptację


    Ale to by nic nie zmieniło, bo ona histeryzowała tylko w domu, przy mnie.
    Rzucała się po mnie jak wściekła, wczepiała jak koala ale kiedy już udało się ją ode mnie zabrać i mąż z nią wychodził za drzwi to był luz.
    Przestawała płakać i nie płakała w ogóle, nawet przy rozstaniu w przedszkolu.
    Dopiero potem, chwilami, jak sobie o mamusi przypominała.
    No i jak po nią przychodziłam to potrafiła wstać od zabawek [przy których siedziała uśmiechnięta] i rozedrzeć koparę na całe przedszkole, aż panie oczy ze zdziwienia otwierały, że ona tak umie a rano tego nie pokazuje w szatni :tooth:
    No ona tak już ma, że jak przy mnie się przewróci to jest tragedia i płacz niczym z kosmosu. Przy mężu wstaje, otrzepie się i idzie dalej.
    Tak na nią działam i nic na to nie poradzę.
    Więc uważam [ i będę się mocno mego zdania trzymać, bo tak jak mówię ja ją znam najlepiej ], że gdybym z nią do tego przedszkola chodziła, to był by armagedon.
    Nie dość, że by się ode mnie nie odkleiła to jeszcze była by dużo bardziej rozwyta i rozdarta.
    A tak to chodziła [i chodzi] z tatusiem i jest ok.
    Teraz to już nawet mogę jej przez okno pomachać jak wychodzą i ona odmachuje z uśmiechem na ustach. Wcześniej gdyby mnie zobaczyła za firanką to obudziła by wrzaskiem całe osiedle, przypuszczam
    :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    A w przedszkolach panstwowych ( bo zakladam, ze moj od wrzesnia.pojdzie do takiego) mozna zostawac do woli z dzieckiem? Zaczynam czytac watek:devil: i ja z przedszkola pamietam tylko te dni " silne emocjonalnie" ( gdy mnie 3 letnia.panie zamknely w malym pokoiku, daly miske z.woda.i kazaly prac gacie, bo mialam sraczke i popuscilam na hustawce:devil:, albo gdy ugryzlam kolezanke -solidnie ugryzlam- bo mi lalke wyszarpywala, albo gdy raz zostalam dluzej, bo rodzice nie mogli przyjsc i bylam tylko ja i jeden chlopiec). O dziwo na to istatnie wspomnienie dalej mnie w vrzuchu sciska:/
    I od razu pytanie. Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach? Chodzi mi juz o zaadoptowane dzieci. Ostatnio u fryzjera zostal ten temat poruszony i wyszlo, ze mimo iz przedszkole czynne do 17 to 90% dzieci rodzice zabieraja.o 15, czesc o 14 i o 15:50 przyvhodzi jeden pan po swojego ostatniego syna. I tak sie zastanawiam gdzie Ci rodzice tych dzieci pracuja? Ok, jesli wypali mi moj biznes to moge ich zabierac o 15 tej, ale jesli bede pracowac na etacie to pewnie beda musieli zostawac do 17... no i chyba i serce peknie jak bede ich codziennie odbierac ostatnich (juz mam obrazk jak moje dziecko samo jezdzi sobie autkiem po sali:). Serio tak szybko zabiera sie dziecu? U nas dziadkowie odpadaja, no chyba ze.nianie, ale ktora sie zgodI pracowac na 3-4 godziny:/
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Frances: gdy mnie 3 letnia.panie zamknely w malym pokoiku, daly miske z.woda.i kazaly prac gacie, bo mialam sraczke i popuscilam na hustawce


    :shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked::shocked:
    Rany boskie !

    Z tym zostawaniem to nie wiem jak jest i czy jest zależność prywatne/państwowe czy po prostu nie jest to "widzimisię" pani dyrektor.


    Frances: Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach?


    Ja odbieram Ninkę chwilę po 15-stej.
    Wtedy też wychodzi część dzieci, których rodzice [jak się domyślam] pracują do 15-stej.
    Natomiast reszta zostaje, część zostaje odbierana o 16-stej a do 17-stej zawsze zostaje 5-6 sztuk.....
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    TEORKA: Rzucała się po mnie jak wściekła, wczepiała jak koala ale kiedy już udało się ją ode mnie zabrać i mąż z nią wychodził za drzwi to był luz.

    Ja tam wychodzę z założenia, że zawsze jest sposób :wink:
    I ja wiem co bym zrobiła w tej sytuacji aby najpierw pokazać Adasiowi, że przedszkole jest fajne, a dopiero potem "narazić" na rozstania z mamą skoro są takie traumatyczne. Na pewno stałyby się łatwiejsze gdyby ich powodem było wydarzenie, które dziecko uważa za przyjemne. Ale nie będę się rozpisywać już bo sumie po co?
    :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    jak domniemam sporo rodzicow nie pracuje wcale. a i tak dzieci do przedszkola przyprowadza.
    ja zaprowadzam o 8, a odbieram najpozniej 16:10. no ale mam fajnego pracodawce, ze w sumie pracuje jakies 7 h dziennie, i przedszkole mam 10 minut autobusem od pracy.

    Treść doklejona: 14.11.14 14:10
    Frances, sa grupy laczone i nie ma tak, ze twoje dziecko bedzie samo o 17 godzinie. nie ma opcji. czesc rodzicow wpada na 5 przed 17.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorgilese
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    W państwowych z reguły nie ma jakiejś szczególnej adaptacji, w naszym w sierpniu niby są dwa dni adaptacji ale szwagierka mi opowiadała że kiepsko to wygląda. Dzieci w grupie jest 25-30 każde przychodzi z conajmniej jednym rodzicem więc wyobraźcie sobie tyle osób w jednej maleńkiej sali i te dzieci wyją na tej adaptacji albo wiszą na rodzicach :-/ Od września dzieci idą normalnie, rodzic zostaje za drzwiami. Można dziecko oczywiście odebrać wcześniej, ale na salę rodzic nie wchodzi, pani też wycieczek z dzieckiem do szatni nie robi bo w przedszkolu państwowym są dwie panie pracujące na zmiany i pani do pomocy i tyle. O adaptację Janka jakoś nie bardzo się boję, bo chodzi teraz do żłobka i jest super, ale martwi mnie właśnie to że jest ta jedna pani na dwadzieścia parę dzieci, teraz mamy 5 pań na tą samą ilość dzieci. Do września Janek będzie się musiał dużo samodzielności nauczyć i mam nadzieję że komunikacja już też znacznie się poprawi ech...
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Frances: Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach

    Adaś jest do 14:30-15:00. Pracuję w indywidualnych godzinach pracy od 7:30 na 6/8 etatu. Z tym że wiadomo, nie zawsze tak się da :neutral: Jednak to ciekawe spostrzeżenie, ja mam z Adasia żłobka identyczne, po 15:00 z 15 dzieci zostaje czworo...
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Winni: Ale nie będę się rozpisywać już bo sumie po co?


    Pisz, pisz. Chętnie poczytam mimo, że już po ptokach bo Nina zaadaptowana :tongue: :wink:
    Jestem ciekawa co byś zrobiła na moim miejscu, gdybyś miała tak mamine rozhisteryzowane dziecko, które od 1-g marca jarało się przedszkolem jak głupie, codziennie rano pytało czy to już ? czy to dzisiaj ? a jak co do czego przyszło to się odkleić ode mnie nie mogła w przedpokoju :wink:
    Rany jak sobie teraz wyimaginowałam, że to ja miałabym ją zaprowadzać to bankowo były by to obrazki rodem z przedszkolnych szatni tzn dziecko siłą od mamy odrywane :neutral:
    A przy tatusiu bez problemu się to odbyło. Dawała buziaka, machała i szła z ciocią do sali.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    gilese, da sobie rade w przedszkolu. w mlodszych grupach jest pomoc/wozna, a i panie kucharki pomagaja przy posilkach.
    -- ;
    •  
      CommentAuthorgilese
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Frances: Do ktorej Wasze dzieci przebywaja w przedszkolach?
    Teraz Janek w żłobku jest od 8:30 do ok 14:30 wychodzi po podwieczorku, mamy z mężem dość elastyczne godziny pracy i ja pracuję w pracy 4 godziny, resztę robię w domu, więc mąż odprowadza, ja odbieram. W sytuacjach nagłych pomaga nam moja mama, która pracuje mniej więcej do południa. W przyszłym roku w przedszkolu Janek będzie chodził w podobnych godzinach, ale będzie nam łatwiej, bo teściowa idzie na emeryturę więc mniej opieki będę musiała brać ;)
    --
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    W grupie Leosia jest jeden chlopczyk (juz zdazylam wylapać pewne "osobniki") ktorego inne dzieci (jest taka dwojka) po prostu biją lub szarpią, tak zupelnie bez powodu. Dlaczego akurat jego? Bo nie oddaje. W ogole nie reaguje, jest najbardziej cichutkum dzieckiem w grupie, ma 2 latka i rodzice są obcokrajowcami, więc po polsku jeszcze nie mowi. Szkoda mi się go zrobilo, bo panie chocby się nie wiem jak staraly, to nie wyłapią wszystkiego. Chyba dobrze jest kiedy dziecko ma trochę zdolnosci do samoobrony, chocby do poskarzenia się w momencie pojscia do przedszkola.
    W przypadku Leosia rozwoj mowy szczęśliwie zbiegl się z pojsciem do przedszkola. Jeszcze w pazdzierniku wypisalam listę slow, ktore jako tako wypowiada i wyszlo ok. 80, teraz bym nie byla w stanie się już doliczyć, z każdym dniem ma też ciut lepszą wymowę.
    -
    Podsumowanie dnia - Leonek mial dzisiaj kilka gorszych momentow, ale generalnie dzisiaj bylo super. Z tych najgorszych byl moment, kiedy musialam wyjsc przed przedszkole, zeby wziac klucze od mamy, i wtedy Leos spanikowal, ale do kibelka mnie wypuszczal bez problemu. Największym milym zaskoczeniem bylo jedzenie - zjadl kawalek jabluszka! On nie lubil jablek na surowo!!! I zjadl sam calutki obiadek, noo... bez surowki, ale i tak najwięcej z dzieci. W ogole się na mnie nie oglądał. Ponieważ on nie bardzo chyba rozumie pojęć związanych z czasem to zostanę jeszcze w poniedzialek, moze wtorek, zeby widzial, ze wychodzi z przedszkola po obiadku. To będzie dla niego najlepszy komunikat. :)
    -
    Dodam jeszcze maly off-top - czy wasze dzieci tez lubią "jesc" wasz makijaż? Nie wiem o co chodzi, ale za kazdym razem jak się podmaluję, pokremują i wyróżuję policzki Leon mnie całuje jak szalony, muszę się wycierać ze śliny i chować przed nim:) te kosmetyki to jakis afrodyzjak dla dzieci czy co?
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeNov 14th 2014 zmieniony
     permalink
    Winni, ale nikt Ci nie broni sie rozpisywać... Jakos tylko mam wrażenie, ze wg. Ciebie rodzice, których dzieci płaczą przy rozstaniu to bezduszni sadyści.
    Po pierwsze, weź pod uwagę, ze nie we wszystkich przedszkolach jest cos takiego jak dni adaptacyjne.
    Po drugie, w niektórych dni adaptacyjne są w czerwcu- zupełnie bez sensu, skoro dzieci zaczynaja naukę we wrześniu.
    Po trzecie, dzieci do przedszkola zazwyczaj chodzą ze względu na to, ze ich rodzice prowadzą życie zawodowe a w związku z tym nie mogą przebywać z dzieckiem tak długo w przedszkolu, jakby sobie tego życzyli.
    Po czwarte, mozna tłumaczyć, byc obok, przytulać itp., ale niestety jest cos takiego jak "psychologia tłumu". Ta gromada placzacych dzieci w większości nie płacze dlatego, ze jest im zle. Płaczą, bo płacze Zuzia, Julka, Franek i Janek. Dzieciom zwyczajnie sie te emocje udzielają.
    Po piąte, nad czym ubolewam najbardziej, kocham moje dzieci ponad życie, wskoczylabym za nimi w ogień, ale choćbym nie wiem jak sie starała nie uchronię ich przed przed przezywaniem stresu.
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Jah,
    :whorship::whorship::whorship:

    Treść doklejona: 14.11.14 14:26
    amen
    -- ;
    •  
      CommentAuthor_azja_
    • CommentTimeNov 14th 2014
     permalink
    Jaheira: Płaczą, bo płacze Zuzia, Julka, Franek i Janek. Dzieciom zwyczajnie sie te emocje udzielają.

    No i tu jest chyba ta malutka, aczkolwiek czasami istotna przewaga prywatnego - mozna zapisac dziecko w srodku roku. Jak dochodzi nowe dziecko do grupy w naszym przedszkolu, to 2 i 3 latki się łączą, zeby jedna pani mogla poswięcic troche wiecej uwagi dziecku ktore dopiero się przystosowuje. To jest super.
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.