Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    U nas dziś super, jak to Pani stwierdziła, ale rano oddawałam N. z płaczem w ręce Pani. Na szczęście szybko się uspokoiła i chetnie brała udział w zajęciach... Ulżyło mi bardzo :)))
    --
    •  
      CommentAuthormadzinka83
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    To chyba jakaś magia 3 dnia, u ns tez łezki przed wejściem do sali. Rano wesoło poszła do auta, nawet pytam, czy jutro też chce do przedszkola, bo może do babci. Bo mamy taka sytuację, że nie ma jej kto odebrać i ciocię moja przyjaciółkę będę musiala poprosić. A ona, że do przedszkola, że do babci nie chce, że ciocia może odebrać. Przebrała się w szatni, a potem płacz. Chyba dlatego, że musiala iść jeszcze na chwilke do innej sali na taką zbiorowke dzieci, bo wxzesnie bylo. Serce mnie bolało, bo już tak fajnie jej szlo. Zaraz jadę odebrać gagatka i zobaczymy.
    -- [url=http://lilypie.com][/url
    •  
      CommentAuthordagus84
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    U mnie dzis wolny dzień, bo Jula w nocy dostala katar. Jest zolty wiec siedzi w domu.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    U nas było zebranie dziś i nie powiem, trochę się niepokoję. Panie w grupie Natalii z rozbrajającą szczerością przyznają, że regularnie dokarmiają dzieci, "bo inaczej nic by nie jadły". Powiedzcie mi, bo może się mylę, ale zdaje mi się, że zakaz zmuszania do jedzenia istnieje w wytycznych ministerstwa edukacji? Albo mi się śniło? W każdym razie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Natalia nie jest niejadkiem, ale boję się, że jak zaczną się cyrki wokół jedzenia, namawianie, dokarmianie, to się zrazi i będzie tyle. Kurna, no, zła jestem. W grupie Hani nie było mowy w ogóle o takim podejściu, wydawałoby się, że jedna placówka to jednolity standard, a tu proszę.
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    Hydro, ale dokarmianie to nie jest karmienie na siłę. Często maluchy się rozpraszają ilością bodźców, "zapominają", że teraz mają jeść, że są głodne. Wiem po mojej, że nic by nie zjadła bez pomocy, u nas panie też dokarmiają ale bez przemocy, tyle, ile dziecko chce, z szacunkiem. Proponują, pilnują, żeby cokolwiek spróbować, ale nie namawiają i nie ma "za mamusie i tatusia".
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    U nas Maksia też dokarmiły (m. widział). Też trochę się wkurzyłam, bo Maks je dokładnie tyle ile chce. Ale Paniom chyba się "spieszy", albo uważają, że wiedzą lepiej ile powinien zjeść. Ja to w ogóle alergicznie reaguję na karmienie mojego dziecka.
    Maksiu wczoraj był już na drzemce w przedszkolu i jak po niego przyszłam to przybiegł do mnie z tekstem "mamusia , mamusia moja ukochana" wycałował mnie całą i powiedział "czy możemy już iść do domku?" Mało w przedszkolu spał i padł wieczorem jak kawka. Dziś rano mąż go odprowadzał i mówił, że Maksiu poleciał jak perszing do dzieci, nawet się na męża nie obejrzał. Po południu jeszcze się bawił i mąż musiał troszkę na niego poczekać (Maksiu kończył robić "kawę" dla Pani). Tylko znów mało spał. W domu spał nawet po 4 godz. a w przedszkolu pół godz.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    U nas nie ma zmuszania do jedzenia, dokarmiania, nachalnego zachęcania.... Dziecko samo decyduję, co mają mu włożyć na talerzyk np. czy chce :ziemniaki, mięsko, surówkę...Dziecko nie chce jeść ok...
    Też jestem po zebrania, na szczęście przedszkole bardzo miło mnie zaskoczyło, zarówno podejściem do dziecka, jak i żywieniem :)))
    Dostaliśmy umowy do podpisania z przedszkolem i zaczęłam się zastanawiać, czy moje dziecko na pewno jest gotowe na ponad 5 h dziennie... Do poniedziałku muszę podjąć decyzję...
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeSep 3rd 2015
     permalink
    dżasti: U nas Maksia też dokarmiły (m. widział). Też trochę się wkurzyłam, bo Maks je dokładnie tyle ile chce. Ale Paniom chyba się "spieszy", albo uważają, że wiedzą lepiej ile powinien zjeść. Ja to w ogóle alergicznie reaguję na karmienie mojego dziecka.


    Ja bym powiedziała paniom, że prosisz, aby nie karmiły...

    Troche sie tym panią nie dziwię, że "dokarmiają" bo... rodzice są różni. Wiecie, że trafiałam na rodziców przychodzących z pretensjami, że nie dopilnowałyśmy, aby dziecko zjadło cała porcję... I że w domu pierwsze co to do lodówki 'wpadło"?... I kto za to teraz zapłaci????

    także warto mówić nauczycielom swoje oczekiwania...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015 zmieniony
     permalink
    cestmoi89: Hydro, ale dokarmianie to nie jest karmienie na siłę.


    Dokarmianie JEST formą zmuszania do jedzenia - bo to dzieciak ma decydować ile zje, a to że się komuś spieszy, to żaden argument (jakich nawyków zresztą chcemy uczyć dzieci, że ma jeść szybko - no chyba nie?). Mnie w każdym razie to nie odpowiada i w poniedziałek, gdy młoda pójdzie pierwszy raz, na pewno temat poruszę. Znam swoje dziecko, wiem, co się dzieje, jak się ją do jedzenia namawia, zachęca, próbuje dokarmić - efekt odwrotny do zamierzonego. I nie chcę, żeby się zraziła przez to do przedszkola.

    Monia502: Troche sie tym panią nie dziwię, że "dokarmiają" bo... rodzice są różni. Wiecie, że trafiałam na rodziców przychodzących z pretensjami, że nie dopilnowałyśmy, aby dziecko zjadło cała porcję... I że w domu pierwsze co to do lodówki 'wpadło"?... I kto za to teraz zapłaci????


    Monia, słyszałam o takich historiach, ale tutaj to wyszło od pań. Coś w stylu "uprzedzamy, że mamy w zwyczaju dokarmiać dzieci, które nie chcą jeść". No sorry, ale dla mnie nie do przyjęcia. Zresztą, skoro w grupie Hani można inaczej podejść do tematu, a dzieci mimo to nie umierają z głodu :wink:, to chyba jednak to jest kwestia podejścia tylko.
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Hydro, jestem przekonana, że jak poprosisz, by Twojego dziecka nie dokarmiały, nie będą tego robić. Wiem, z doświadczenia nauczyciela wychowania przedszkolnego, że są różni rodzice - jedni sobie życzą, by dokarmić ich dziecko, inni nie. Jeszcze inni są oburzeni, że ich dziecko nie jest karmione i obiad idzie "do śmieci" a oni płacą. I awanti gotowe. Więc komunikujcie się z nauczycielami. To podstawa.

    Treść doklejona: 04.09.15 07:09
    O, Monia, napisałyśmy podobnie :) Dopiero teraz przeczytałam :)
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    katka_81: Więc komunikujcie się z nauczycielami. To podstawa.


    Spoko, luz, tak właśnie robię, jak mam jakiś problem :wink: Ale zdziwienie mnie trzyma do teraz, bo myślałam, że takich rzeczy się już nie praktykuje :devil:
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Dokładnie. Decyduje rodzić. Idź pogadaj, poproś by nie dokarmiały i powinno być dobrze.

    A powiem Wam, że najgorsi są rodzice "chorągiewki". jak nie dokarmisz - źle... Jak nakarmisz, też źle... Ci są najlepsi hihihihih

    katka_81: że są różni rodzice - jedni sobie życzą, by dokarmić ich dziecko, inni nie.


    Dokładnie, bo są rodzice którzy martwią się, że jeśli dziecko nie zje porcji (dobrowolnie lub nie), to będzie miało pusty brzuszek, będzie głodne, zachoruje, etc... Martwią się. Spokojni są wiedząc, że dziecko zjadło.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    _hydro_: że takich rzeczy się już nie praktykuje :devil:

    no u mojej córki w przedszkolu nie karmią dzieci. A szczególnie na początku, kiedy wszystkie zestresowane. Tego, to sobie ja sama nie wyobrażam. Moja panna na drugi dzień pobytu dopiero coś tam podziobała, wczoraj o dziwo pojadła zupkę również czyli jest postęp :) Ja sama nie dokarmiałam dzieci, dopóki właśnie wyraźnego komunikatu od rodzica nie dostałam. A dlaczego? Bo sama w przedszkolu byłam niejadek i wiem, jaką to traumę pozostawia.
    --
    •  
      CommentAuthorElse
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    katka_81: Bo sama w przedszkolu byłam niejadek i wiem, jaką to traumę pozostawia.


    Mam to samo ;)
    Też byłam niejadek i wczuwam się w odczucia dzieci ;).
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    katka_81: A szczególnie na początku, kiedy wszystkie zestresowane.


    O to właśnie najbardziej mi chodzi - niepotrzebny dodatkowy stres na początku, który przecież może dziecko zniechęcić. Sama tak miałam, to wiem :wink:
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    U nas nie ma przymusu typu: "dawaj tą łyżkę, bo chcę, żeby było szybko i wszystko" :tongue: po prostu, podchodzą do dzieciaka i pytają, czy pomóc mu zjeść, czy już jest najedzony, czy chce jeszcze coś. To jest zmuszanie i robienie z jedzenia przymusu? Jak dziecko nie chce, to nauczycielka nie proponuje mu, że może jednak, że jeszcze łyżeczkę. Ja wolę taką formę, niż całkowite olanie tematu, bo wiem, że jak Natalka NIC nie zje, to będzie nie do wytrzymania i że muszę jej przypomnieć, że ma napełnić brzuszek teraz, bo za chwilę wychodzimy i nie będzie gdzie jeść, a nie chcę wracać do domu po pół godzinie na drugi obiad, albo zapychać kajzerką na mieście.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    cestmoi89: podchodzą do dzieciaka i pytają, czy pomóc mu zjeść, czy już jest najedzony, czy chce jeszcze coś.


    Nie, tak to nie wygląda u nas, przynajmniej z opisu pań to wynika. Przymus w czystej postaci. Wiesz, to jest kwestia indywidualna, bo ja znam moje dziecko i wiem, że jak się ją próbuje nakłaniać, to wychodzi na opak czyli jest wtedy jeszcze bardziej na nie. A jak ma spokój, to najczęściej jest ok, zwłaszcza, że będzie jadła w towarzystwie innych dzieciaków, a to zazwyczaj ją mobilizuje. Więc w je przypadku to nie przejdzie.
    •  
      CommentAuthorkolonialka
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Powiedzcie jak u Was jest. Czy jak dziecko płacze to pani też wyrwa go z rak rodziców i bierze pod pachę do sali? bo mój mąż się dzisiaj wkurzył, że tak u Oskarka jest, że nie miał szansy go uspokoić, porozmawiać tylko pani go wyrwała i zabrała. Ma poczucie winy, że go tak zostawiamy. Dzisiaj będzie zebranie dopiero może się czegoś dowiem.
    -- [url
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    I kolejny raz każdy mówi ze swoich doświadczeń :wink: też bym się nie zgodziła na nic więcej ponad to, co robią u nas.
    Kolonialka, ja bym po prostu powiedziała, żeby jeszcze nam dali chwilę czasu . Toż to nie zakład karny, co godziny są stałe i przymus zostawienia dziecka dokładnie o tej, bez przedłużenia o kilka minut. To rodzic decyduje o dziecku, nie pani w przedszkolu.
    --
    •  
      CommentAuthorazniee
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Kwestia indywidualna- moja czasem sobie zażąda, żeby ją "nakarmiać" (od początku jedząca samodzielnie) :devil: I czesto jest tak, że się rozprasza przy jedzeniu i jak się nie przypomni o misce to nie je, aż się znudzi i pójdzie. Ja nie mam nic przeciwko pomocy pań, bo wiem, że się zmusić nie da- jak nie chce, to zdejmuje śliniak, mówi "nie" i do widzenia :wink: U niej "nie", znaczy "nie"- po mamusi :tongue:- i żeby ktoś stanął na głowie, to nie zje. Oczywiście uprzedzę panią jak to wygląda i żeby się nie spinała :wink:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Kolonialka, nie. U nas są zasady, ze dziecka na siłę się nie zabiera...
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Dziewczyny a co w sytuacji gdy dziecku juz na wszelkie sposoby sie wytlumaczylo a ona po prostu nie chce.
    Wynika to z jej leku przed dziećmi :(

    a może miala ktoras z Was taki problem?
    Bo ja juz rece rozkładam.
    --
    • CommentAuthorigni
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Z tym zbieraniem to ja mam już głębsze przemyślenia bo jesteśmy trochę z mężem załamani. Starszy synek chodził na adaptacje z nami przez tydzień i jak został sam to nie mieliśmy większych problemów. Ze dwa trzy razy płakał i wyrywal się przy oddawaniu, ale Panie mowily, że po kilku minutach się uspokajal i bawił z dziećmi. Wychodził do domu bardzo zadowolony. W takiej sytuacji nie mieliśmy problemu z tym, że kilka.razy zostawiliśmy go płaczącego.

    Teraz Krzysio, który ma dwa latka poszedł do zlobka. Adaptacja jak dla mnie do bani bo od pierwszego dnia każą nam po godzinie wychodzić i zzostawiać go samego, w nieznanym miejscu i z nieznanymi paniami. Wszystkie dzieci płaczą. Jak po godzinie go odbieramy placze. Czyli z małymi przerwami płacze cała godzinę. Bardzo źle się z tym czujemy, w zasadzie zastanawiamy się czy nie zrezygnować.
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Igni moja niestety placze co chwile.
    tylko przy stolikach, przy posilkach i na lezakach jest ok
    zabawy na dywanie to prawie cały czas płacz...

    tak sie boi dzieci...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Eveke, a od dawna już chodzi? Może po prostu to nie jest jej czas? Nie każde dziecko w jej wieku musi być gotowe...
    •  
      CommentAuthorakirka
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Ev- a dużą ma grupę? Wiesz skąd może wynikać ten strach przed dziećmi i czy to faktycznie o to chodzi? Może ona tęskni bardzo a nie umie tego powiedzieć i wyrazić i stąd mówi, że to przez dzieci?
    Ja z mojej pracy w przedszkolu wiem, że są dzieci, które adaptują się bez problemu, wystarczy je zainteresować zajęciami i zdobyć zaufanie. Ale są też takie, które będą parę miesięcy przeżywać rozstanie i wg mnie nie są gotowe, żeby chodzić do żłobka czy przedszkola. U nas najczęściej tak było, że jeśli dziecko przez 2 miesiące się nie zaadoptowało, to były sugestie do rodziców, żeby wypisać. Nie zawsze skuteczne ofkors.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Nina chodzi od 01.09 czyli ledwo co.
    grupa ma oficjalnie 22 dzieci , ale na pewno komplet nie chodzi.

    na pewno chodzi o ten lęk poniewaz on sie ujawnil już chwile przed żłobkiem
    teraz jak sięgam pamięcią to zaczynalo sie od "to jest Nini" czyli nie chciala sie dzielic- tlumaczylam, wyjasnialam jak tylko potrafilam
    no i niedawno zauważyłam ze trzyma sie na dystans od dzieci.... a jak za blisko niej były to płakała :(

    Ona nie ma problemu wlasnie w tym ze jest bez nas
    w zlobku placze tylko w sytuacjach zabaw grupowych lub gdy dzieci sa za bkisko lub ją dotykają
    --
    •  
      CommentAuthorEwasmerf
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    eveke, nie chce tu na wyrost sie wypowiadac ale moze ma jakies zaburzenia?
    -- ;
    •  
      CommentAuthorbrombap
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Eveke - a jak wygląda sytuacja w piaskownicy, na placu zabaw? Też trzyma dystans?
    Może warto byłoby zacząć od jakiegoś klubiku, "na przetarcie"...
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Z jednej strony dopiero co zaczęła przedszkole, więc wiadomo, że wszystko jest nowe i trochę może potrwać zanim się oswoi. Z drugiej strony dość zastanawiający wydaje mi się taki strach przed dziećmi...
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Monia502: Ja bym powiedziała paniom, że prosisz, aby nie karmiły...


    Ja już o tyle rzeczy tych Pań prosiłam, że tyle chyba inni rodzice przez cały rok nie proszą. Ja wiem, że nie powinnam mieć takich dylematów - bo to o moje dziecko chodzi a łaski mi w przedszkolu nie robią, że się nim zajmują, ale jednak tak zostałam wychowana i to we mnie siedzi, żeby broń boże się nikomu nie narazić.
    Na spokojnie za jakiś tydzień zapytam się jak z jedzeniem u Maksia i wtedy powiem, żeby go nie dokarmiały, chyba, że poprosi. Bo On czasem prosi, żeby mu pomóc wybrać końcówkę - przy czym nie lubi jak mu się wkłada do buzi, tylko zostawić na łyżeczce musze i on sam sobie pcha do buzi.
    Mąż to mówi, że przecież nic mu się nie stanie jak ktoś mu kilka łyżeczek do buzi wsadzi.....

    Treść doklejona: 04.09.15 14:17
    Eveke - a spotykałaś się wcześniej z jakimiś mamami z dziećmi? Miała okazje Ninka bawić się z innymi, ale nie na placu zabaw tylko w domu, mieszkaniu? Bo moim zdaniem warto przyzwyczajać dzieci do zabawy z innymi dziećmi.
    -- ,
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Brom tak trzyma sie na dystans...

    chodzilysmy na akademie malucha raz w tygodniu, tez byl dystans
    z czasem nie bylo juz źle, ale fakt ze w kółku nie chciala dawac raczki dzieciom, unikala blizszego kontaktu.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    eveke: w kółku nie chciala dawac raczki dzieciom, unikala blizszego kontaktu.


    No to może ma tak dużą sferę "bezpieczeństwa"? Mój Maksio to wręcz odwrotnie - dotyka wszystkie dzieci, nawet jak do nich mówi, to kładzie rękę na ramieniu tego dziecka. Ale to ma po moim mężu - On też bardzo skraca dystans. Aż czasem mnie to irytuje, bo ja nie lubię jak mnie tak ludzie inni dotykają, a On właśnie zawsze tak robi jak z kimś rozmawia.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Moja N. cały czas powtarza, że jest dużo dzieci i dlatego nie chcę chodzić, ale Jej chyba bardziej chodzi o hałas, płacz itp....
    Za to dziś moje dziecko przywitało mnie w przedszkolu tesktem:mamusiu, ja w ogóle nie płakałam :))) Kamień z serca mi spadł!!!
    --
  1.  permalink
    A moj dzisiaj plakal jak go zaprowadzilam do sali, stalam jeszcze za drzwami placac za ubezpieczenie a On poplakiwal wtulony w "ciocie", nie bylo jakiejs wiekszej histerii. Jak go odbieralam to z radosci przybiegl, ze o malo nog nie polamal i od razu mnie ciagnal do wyjscia, ze nawet do widzenia nie moglam powiedziec ha ha.
    Niewiem czy u nas dokarmiaja, ale wiem, jak je moj gagatek i nie przeszkadzalo by mi to jakby mu troche pomogly. On komunikatywny nie jest wiec nie powie, ze chce.
    I pierwsza bojka o zabawke za nami, ma niewielka ryse na policzku, zapomnialam spytac czy wygral :cool:

    Treść doklejona: 04.09.15 15:47
    Eveke - moze faktycznie jeszcze za malutka na przedszkole...
    --
    •  
      CommentAuthorserratia
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Eveke, moja Lusia tez trzyma na dystans dzieci, za nic nie pobawi się w jakieś kółko graniaste, na placu zabaw jak sa dzieci na zjeżdżalni to nie wejdzie albo jak juz weszła i ktoś przyjdzie to ucieka. W żłobku w zeszłym roku chodziła swoimi ścieżkami, nikt nie zmuszał do zabawy, zajęło jej pół roku zanim zaczęła się bawić z dziećmi. Teraz w przedszkolu tez się bawi sama.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Madzik Nina jest w grupie zlobkowej.

    ja uwazalam właśnie ze jest gotowa, ze trzeba jej czegos wiecej niz nuda domowa
    jestem przekonana ze gdyby nie ten lęk to byla by tam szczesliwa...

    ewa wspomniala o zaburzeniach
    myslalam o diagnozie SI , ale z drugiej strony do Niny mozna podporządkować ze dwie rzeczy
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    I moja Nina też lekko aspołeczna :tongue:
    Przytulić nawet babcie jej nie mogą, bo się wysztywnia od razu cała.
    Tylko ja i mąż jej "nie przeszkadzamy".
    W przedszkolu dopiero po pół roku zaczęła dzieciom dawać rękę [na spacerze np] i trzymać się w czasie zabawy.
    Ale jak jakieś dziecko ją "atakuje", takie jak np Maksiu od Dżasti [w sensie takie kontaktowe] to ewidentnie jej to nie pasuje, sprawia dyskomfort etc.
    Widocznie część dzieci tak po prostu ma, cóż zrobić :wink:


    No i już po pierwszych emocjach przedszkolnych nie dziewczyny ?
    Teraz czeka Was najgorsze, tzn powrót po weekendzie.
    Pamiętam jak moja Nina histeryzowała po pierwszym wolnym.
    W sumie chyba najgorzej. Bo w sb i nd już myślała, że koniec chodzenia, że mama po rozum do głowy poszła [ :tongue: ] a tu przyszedł poniedziałek i heja, znowu do obcych :tongue::tongue:

    Jak sobie czasem myślę, że z Hugim nas to czeka za dwa lata [w sensie ta adaptacja] to aż mi słabo.
    --
    • CommentAuthorcestmoi89
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    U nas dziś dzień wolny. No nie chce mi to dziecko spać iść wieczorem :sad: wczoraj zasnęła grubo po północy, a od 21 leżałyśmy już w łóżku. Kręci się, wierci, ewidentnie nieśpiąca. Rano musimy wstać przed siódmą, przychodzimy o 13, jemy i kładę ją, bo jest nieprzytomna. Budzi się po 1,5h, znów jemy i wychodzimy na 3-godzinny spacer. A wieczorem takie cyrki ze spaniem :sad: w takim tempie, to się wykończymy z mężem zaraz :tongue:
    --
    •  
      CommentAuthormadziauk
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Eveke - jezeli myslalas o zaburzeniach Si to ja bym to sprawdzila. Moj Karolek ma te zaburzenia i odkad cwiczymy i codziennie bawi sie z dziecmi to jest lepiej. Nie ma ich w duzym stopniu, ale ma. Tez nie lubi byc dotykany. Choc juz jest o wiele lepiej niz kiedys, np. ostatnio nowo poznany kolega go zaczepial i nie przeszkadzalo mu, bo razem siedzieli i jedli lunch. Kiedys by to bylo nie do pomyslenia.

    My mamy terapie rozpisana do domu (przy Karolka zaburzeniach wystarczy - tak mowila terapeutka sensoryczna 2 stopnia - Katka nam polecila taka znalezc, bo ponoc one sa bardziej doswiadczone niz te tylko z 1 stopniem ).

    Nie pisze tego by urazic, badz wmawiac, ze cos jest. Ale mysle, ze jezeli ma takie zaburzenia to trzeba pomoc dziecku z tego wyjsc. Bo sie da. Im wczesniej tym lepiej. U nas stymulacja dotykowa bardzo pomaga.

    Polecam ksiazke "Nie-zgrane dziecko w swiecie gier i zabaw" Carol Stock :)
    --
    •  
      CommentAuthorbari_87
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    I u nas dziś debiut. Jak się dowiedział wczoraj, że go zapisałam to cały dzień pytał czy już idziemy. Rano musiałam go obudzić ale był w tak niesamowitym humorze, że cały poranek się śmiałam. Zaprowadziłam go na 8 i po przebraniu uciekł do sali i nawet się nie pożegnał. Jak po niego przyjechałam to już czekał, chciał iść "mamo chodźmy już, ale ja tu wrócę prawda". W samochodzie mówił, że było super, fajnie i jedzenie wyśmienite "haha", że "dzieci śpiewały, ja nie". Ciekawe ile potrwa jego entuzjazm?
    Pani w przedszkolu prosiła mnie o wcześniejszy odbiór, żeby zabierać go przed drzemką, bo później siedzi i zasypia na stoliku jak patrzy na inne dzieci śpiące.
    --
    •  
      CommentAuthordżasti
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    TEORKA: Jak sobie czasem myślę, że z Hugim nas to czeka za dwa lata [w sensie ta adaptacja] to aż mi słabo.


    Aaaa to zależy jaki charakter będzie miał Hugo. Bo wcale może nie być dramatu. U nas adaptacja przebiegła lajtowo (poza tym popychaniem koleżanki Hani), potem w weekend był zdziwiony, że nie jedziemy do przedszkola, a w tym tygodniu też super, jakby chodził do przedszkola od zawsze. Jak tak Was czytam, jak dzieci reagują na adaptacje, to kurcze chyba nie umiałabym, stres by mnie zżarł. A mój to jest dzik w kartoflach.
    -- ,
    •  
      CommentAuthorrumba
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Witam na wątku:)

    Moja Nataszka nie chce chodzić do przedszkola. Mówi o tym głośno i stanowczo. Nie i koniec.

    Całe wakacje nastawiałam ją na zmiany, chodziłyśmy na plac zabaw przy przedszkolu, czytałam bajki o przedszkolu itd.
    Na pytanie czy pójdzie z uśmiechem odpowiadała ,,TAk,,

    Pierwszy dzień był super, sama wstała podekscytowana że idzie do przedszkola, pomaszerowała, dała buzi i dowidzenia.

    Drugi dzień łzy w oczach ale jeszcze nie płacz.

    Czwartek i Piątek dramat, płacz przy wstawaniu, protest itd.

    Pani mówi, żeby się nie martwić, że to przejdzie... ale kiedy? ile taka adaptacja trwa? ile czasu musi minąć aby dziecko z uśmiechem poszło do przedszkola?
    Pani mówiła, że Nataszka nie da sobie w kaszę dmuchać i jest bardzo nieufna. Odbieram Nati po 14 czyli zaraz po podwieczorku.
    Wchodząc do przedszkola mam wrażenie, że jestem na porodówce. Cały czas słyszę płacz/lament.
    Nie wiem, w waszych przedszkolach też jest tak głośno, że uszy pękają?
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Rumba myślę, że nikt Ci nie odpowie na to pytanie, bo każde dziecko inne.....
    Moja Nina płakała jakieś 3 msce na pewno. Z tym, że ona tylko w domu. W szatni miała smutną minke ale płaczu nie było. W domu natomiast bardzo, co ranek praktycznie. 3 msce albo dłużej nawet, bo przecież potem ja urodziłam więc stres miała podwójny, jak poszłam do szpitala. Natomiast teraz płacze jak jest wolne, także widzisz :wink:
    A w sumie sądziłam, że nigdy przedszkola nie polubi.
    --
    •  
      CommentAuthormarylove
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    TEORKA: Moja Nina płakała jakieś 3 msce na pewno.

    O dżizaas dobiłas mnie :( moja Kalina to taki Ninkowy typ. Ja 3 miesięcy nie wytrzymam. Osiwieje albo wyłysieję :cry:
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Madziauk tak myślę o tym powaznie.

    a terapeuci 1st z tego co kojarze nie maja uprawnien do terapii

    musze sie zorientowac co i gdzie u nas
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Mary ja z ciążowymi hormonami dałam radę (a ja taka matka kwoka, co dziecka przez 3 lata z oka na kilka godzin nawet nie spusciła :shamed: ) to i Ty dasz bankowo :wink:
    Mnie mąż powtarzał cały czas, że to dla jej dobra. Że my jej krzywdy nie robimy i do wojska nie posyłamy. Jeno do dzieci, żeby się fajnie bawiła, rozwijała itp :)
    --
    •  
      CommentAuthorVsti
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Ja N. tłumaczę,że teraz ma 2 dni wolnego, a potem pójdzie do przedszkola, niby mówi, że ok.ale poniedziałek pewnie bedzie cięzki...
    TEORKA: Moja Nina płakała jakieś 3 msce na pewno. Z tym, że ona tylko w domu. W szatni miała smutną minke ale płaczu nie było. W domu natomiast bardzo, co ranek praktycznie. 3 msce albo dłużej
    OMG! Toś mnie pocieszyłaś ;))) Bo u nas dziś właśnie podobnie było i obawiam się powtórek z rozrywki ;)))
    Choć jest jedne plus stwierdziła, że już się dzieci nie boi! :P
    ---
    U nas Panie mówiły, że adaptacja mniej więcej trwa miesiąc, wiadomo u jednych krócej u innych dłużej.
    Zdecydowałam, żę N. na razie będzie do godziny 12, większość dzieci odbierana jest o właśnie po obiedzie, a później zobaczymy, jak się Jej spodoba, zawsze mogę czas wydłużyć...
    --
    •  
      CommentAuthorrumba
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    I ja też ,,pocieszona,, jestem po Teorkowym wpisie ;)
    Zwłaszcza, że miałam nadzieję, że po weekendzie spędzonym z rodzicami przejdzie bunt przedszkolaka :)
    Pytam Nataszkę dlaczego nie chce chodzić do przedszkola? Nie potrafi albo nie chce mi odpowiedzieć.
    --
    •  
      CommentAuthoreveke
    • CommentTimeSep 4th 2015
     permalink
    Rumba moze tp trudne i zbyt ogolne pytanie.
    ja bym chyba po kolei podpytala czy teskni za mama
    jakie ma relacje z dziecmi, co robia czy jej sie to podoba
    jaka jest pani...

    ja dumam czy najpierw uderzyc do psychologa- mam juz sprawdzony namiar

    czy raczej szukac terapety SI od razu

    mieszane mam uczucia bo z tych "objawow" to prawie nic do Niny nie pasuje...

    bo to chyba nie chodzi o ten dotyk dzieci bo przecież gdyby byla nadwrazliwa to z doroslymi tez by nie chciala
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.