Zarejestruj się

Aby dyskutować we wszystkich kategoriach, wymagana jest rejestracja.

 

Vanilla 1.1.4 jest produktem Lussumo. Więcej informacji: Dokumentacja, Forum.

    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    No bo do jest inna relacja, zgadzam się Jahe w całej rozciągłości. Inaczej można tłumaczyć jak jest jedno dziecko, można spędzić z nim full czasu, porozmawiać, przedyskutować. Jak obok jest drugie płaczące wniebogłosy, wdrapujące się no to... no nie bardzo wyjdzie. Inaczej wygląda nawet spędzanie czasu rodzic vs jedno dziecię, a inaczej rodzic vs dwójka. Podejrzewam, że z trójką jeszcze inaczej. I same konflikty są inne. W przypadku jednego dziecka - zepsuje SWOJĄ zabawkę. W przypadku większej ilości drugie dziecko jest poszkodowane.
    --
    •  
      CommentAuthor_hydro_
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Aleście naprodukowały ;) Nie mam za bardzo czasu, żeby się rozpisywać, ale zgadzam się z innymi mamami rodzeństw - praktyka bywa bardzo, bardzo trudna. My już teraz, można powiedzieć, mamy z górki. Dziewczyny są duże, większość konfliktów rozpracowują same, nie zauważyliśmy też u nich jakiegoś upodobania do robienia sobie na złość, celowego niszczenia rzeczy itd. - o tyle jest łatwiej, że nie zdarzają się sytuacje, które tutaj w teorii rozpatrujecie. Ale problemy bywają, no na przykład ostatnio Natalia ma fazę "chcę być sama, nie ruszaj, ja się teraz bawię" - zauważyłam, że starsza nieraz woli machnąć na nią ręką i stwierdzić, że w takim razie zajmie się czymś innym niż próbować przekonać ją do wspólnej zabawy. I niby jest to jakieś rozwiązanie, ale też widzę po niej (i mówi mi o tym często), że czuje się poszkodowana takim zachowaniem siostry. I trudno mi znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony, mimo że szukamy go razem od jakiegoś czasu. Podobnych sytuacji przy rodzeństwie może być więcej.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Hydro, a jak rozwiązywałaś sprawy jak dziewczyny były młodsze? Np. Natalia niemówiąca jeszcze? Napisz jak będziesz miała więcej czasu :))
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Dokładnie hydro. U nas tez na tapecie bywa potrzeba samodzielnej zabawy, która nierzadko kończy sie płaczem Uli, która jest wpatrzona w brata jak w obrazek.
    Jeszcze co do niszczenia zabawek.... U nas tez nie jest tak, ze dzieci niszczą zabawki z premedytacja, najcześciej dzieje sie to przez przypadek. Ale to, ze to sie dzieje przez przypadek, nie oznacza, ze dziecku, którego zabawka została zniszczona jest łatwiej.
    --
    •  
      CommentAuthorTEORKA
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni:
    Dążę do tego, że skoro od 14 lat nic takiego się nie wydarzyło, to czy byłabyś w stanie odłożyć na chwilę na bok swój żal o kubek i skupić się na potrzebach i samopoczuciu męża? Być może stało się coś, niekoniecznie związanego z Tobą, co doprowadziło go do takiego stanu?


    Faktycznie, w tym konkretnym przypadku pewnie bym nie zdążyła się zirytowac bo byłabym w szoku. I myślała co takiego musiało się stać, co spowodowało takie reakcje u normalnie stoicko spokojnej osoby.
    Masz rację.

    Natomiast ogólnie taka sytuacja jest w moim mniemaniu słaba.
    Ale nigdy mnie ona nie dotknęła osobiście, więc tak na prawdę to mogę tylko teoretyzowac jak bym się zachowała....
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Kurcze chwile mnie tu nie bylo i za duzo informcji na raz sie pojawilo :wink:
    Niestety zauwazam, ze nie zostalo znalezione alternatywne rozwiazanie w przypadku zepsucia zabawki rodzenstwa. Danap i Winni stawiaja na naturalne konsekwencje. Ja nie wiem, czy dalabym rade patrzec na cierpienie mlodszego gdy ten nie ma swojej zabawki, a starszy nadal ma i zadowolony :wink: Mozna by odkupic, ale co jak zabawka droga i nie ma pieniedzy, a starszy nie chce sie podzielic. Az sie prosi o kolejne konflikty miedzy dziecmi, np proby zabrania sprawnej zabawki lub zniszczenia jej w afekcie ;) Troche RB tu "siada".

    Treść doklejona: 19.12.15 16:59
    A poza tym, jesli trafi sie dziecie niezbyt empatyczne i nie wiele sobie bedzie robic z tego ze rodzenstwu jest przykro, to jak dla mnie przynajmniej, oczywiste jest, ze starszy nie poniesie zadnych konsekwencji swego dzialania. A chyba nie o to tu chodzi.. i bardzo blisko stad do bezstresowego wychowania.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Agatella, rozwiązanie o oddawaniu swojej zabawki w miejsce zniszczonej, jest też jakimś tam rozwiązaniem. Mogą się dzieci tak umówić przecież. Rzecz w tym, aby jedno i drugie dziecko wyraziło wcześniej na to zgodę, dobrowolnie, bez nacisku czy zmuszania przez dorosłego.
    --
    •  
      CommentAuthorJaheira
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Winni, ale to o czym piszesz jest możliwe od pewnego wieku.... Czy uważasz, ze dziecko do 2rz(a nawet do 3rz, biorąc pod uwage dane logopedów dot. opoznien mowy) jest w stanie osiągnąć porozumienie, o którym piszesz?
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Dziewczyny, może już o tym pisałyście, ale mam takie pytanie. Moje dziecko boi się czasem, że za jakieś zachowanie zostanie ukarane. Choć ja nie stosuję kar i staram się nie stosować nagród. Wnioskuję więc, że to z przedszkola. Dzisiaj Karolina coś tam popsuła i od razu zapytała czy za karę nie dostanie prezentu urodzinowego... Zapytałam, czy ja stosuję wobec niej jakieś kary. Ona na to, że nie, ale pani B. w przedszkolu daje czarne kropki dzieciom za karę. Powiedziałam jej, że nie podoba mi się to co pani B. robi, ale pani B. ma swoje pomysły na pracę w grupie dzieci i ja nic na to nie poradzę. Natomiast uważam, że nie powinna się przejmować jeśli dostanie czarne kółeczko, bo czarny to też ładny kolor, bardzo elegancki (na zasadzie żeby zneutralizować znaczenie kropki).
    Jak Wy byście do tego podeszły? W znaczeniu co byście powiedziały dziecku?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Jahe, nikt nie mówi, że dzieci muszą dysputy toczyć. Do pewnego wieku rodzic może sugerować rozwiązania, a dziecko pokiwać główką na tak lub pokręcić na nie. Chodzi o to, że rozwiązanie typu oddaj swoją zabawkę za tę zniszczoną, narzucone przez rodzica, bez zgody obu stron na takie rozwiązanie, jest po prostu karą. Trzeba sobie postawić pytanie, czy chcę się stosować kary.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni: Do pewnego wieku rodzic może sugerować rozwiązania, a dziecko pokiwać główką na tak lub pokręcić na nie.


    Winni, Ty patrzysz przez pryzmat swoich doświadczeń z jednym dzieckiem i to dzieckiem, które bardzo szybko się komunikowało słowami. Ja mam Krasnala, który teoretycznie szybko zaczął się komunikować (kiwanie głową, kręcenie głową) i Gugisia, który z podstawową komunikacją ma problemy. Takich dzieci jest mnóstwo i naprawdę ciężko wtedy być mediatorem podczas konfliktów, bo może to wyglądać tak, że jedna strona mówi, a druga tylko siedzi i buczy, bo nic innego nie jest w stanie zrobić. I tak - to ta mała, bucząca strona jest poszkodowana i uważam, że Frances dobrze mówi - podstawą dobrze funkcjonującej rodziny jest to, żeby każdy był traktowany z szacunkiem, fair, czy jak to tam nazwać. I - moim zdaniem - jeśli dziecko nie mówi, nie jest w stanie się komunikować to jest sygnał, że to rodzic powinien o jego "sprawę" zawalczyć, bo samo nie jest w stanie.
    .
    Nie wiem, po prostu w głowie mi się nie mieści, że Krasnal zepsułby ukochanego kotka Gugisia, mały siedzi i rozpacza, a ja go poklepię po pleckach, przytulę i nic z tym nie zrobię.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    _Fragile_: Nie wiem, po prostu w głowie mi się nie mieści, że Krasnal zepsułby ukochanego kotka Gugisia, mały siedzi i rozpacza, a ja go poklepię po pleckach, przytulę i nic z tym nie zrobię.

    ja się nie udzielam, czytam tylko ale ciągle myślę o sobie z dziecińctwa. Miałam takiego swojego ukochanego liska, który był dla mnie moim całym dziecięcym światem, kiedy np. rodziców blisko nie było (przedszkole), w nocy, w ogóle ciągle go trzymałam w rączce. I teraz sobie myślę, co by było, gdyby moja siostra mi go zniszczyła i szczerze, na serio bardzo bym cierpiała. Oczywiście były inne zabawki, ale lisek był tym, który jednak dawał mi duże poczucie bezpieczeństwa. Był taki mój, jedyny w swoim rodzaju, no.
    Dodam, ze byłam bardzo wrażliwym dzieckiem, więc myślę sobie, że dużo też zależy od charakteru dziecka.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Zastanawiam się co może czuć także to drugie dziecko, które być może również nie umie mówić, więc może nie mieć możliwości opowiedzenia o okolicznościach, o swoich uczuciach, emocjach.
    Nie wiem co bym zrobiła gdy żadne nie mówi, obaj płaczą, bo jeden w emocjach zepsuł coś drugiemu. Wiem natomiast jedno: nie zastosowałabym kary. I nie zastosowałabym jako rozwiązania rozporządzenia nie swoją rzeczą ( zabawką ), gdyż dla mnie to po pierwsze kara, po drugie nieposzanowanie czyjejś własności, po trzecie, pokazanie dziecku, że aby zadośćuczynić komuś, można zabrać innemu.
    Po prostu. I wierzę, że mając takie postanowienie, na pewno znalazłabym jakiś sposób by rozwiązać tę sytuację bez stosowania przymusu (*).
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Katka, na pewno zależy od charakteru. U nas Krasnal jest taki wrażliwy, ale jak ostatnio zginęła ulubiona zabawka Gugisia to rozpacz była nieziemska. Musimy sobie też zdawać sprawę, że te ukochane, najukochańsze "wycmoktane" zabawki naszych dzieci znaczą dla nich prawie tyle samo co dla nas, hmm, np. samochód? Tylko my z rzeczami nie mamy takiego emocjonalnego związku jak dzieci potrafią mieć ze swoim misiem, samochodzikiem czy innym stworzonkiem. I zniszczenie/zgubienie takiej zabawki może być dla dziecka strasznym przeżyciem.
    Trzeba wtedy wspierać i tulić i nie bagatelizować i nie umniejszać doznanej krzywdy, a dla mnie takim zbagatelizowaniem byłoby pozwolenie na to, żeby drugie dziecko, które zniszczyło przedmiot "dorosło" do swojej decyzji w ciągu kilku dni.

    Treść doklejona: 19.12.15 21:23
    Winni: na pewno znalazłabym jakiś sposób by rozwiązać tę sytuację bez stosowania przemocy.


    I w tym momencie to chyba ja odpadam z dyskusji, jeśli to jest dla Ciebie Winni przemoc.

    Ale czekam jeszcze jak Hydro znajdzie więcej czasu i może coś podpowie jak można pomóc takim młodziakom, może ma coś ze swojego doświadczenia, co można wykorzystać.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    No bo to właśnie jest trochę patowa sytuacja. Jeżeli ta zniszczona zabawka nie była by unikatowa (tak jak np. lisek Katki) to ja bym bardzo mocno zasugerowała starszemu, że dobrze by było gdyby dał na pocieszenie bratu swoją zabawkę. A jak by nie dał? No każde rozwiązanie zawiera naruszenie jego własność. I dla mnie niezbyt dobrym rozwiązaniem jest to, że się wcześniej na coś umówiliśmy. Bo jak przyjdzie co do czego, to starszy złapie kurczowo zabawkę, zacznie płakać i powie że nie odda :wink: No i co mi z tego, że dzień wcześniej umówiliśmy się na taką sytuację, że się podzieli..
    Może któraś z dziewczyn wpadnie jeszcze na coś sensownego. Bo jak nie to po prostu pozostaje pocieszać, nosić, przytulać młodszego do skutku. ALe zaś co wtedy ze starszym.. który też będzie chciał bliskości?
    Pewnie takie sytuacje to rzadkość. W każdym razie mam nadzieję, ale i tak fajnie jest podumać :wink:

    Treść doklejona: 19.12.15 21:33
    _Fragile_: I w tym momencie to chyba ja odpadam z dyskusji, jeśli to jest dla Ciebie Winni przemoc.

    Tu chyba przemoc jest rozumiana bardzo szeroko - w sensie każde użycie władzy rodzicielskiej wbrew dziecku, np. odebranie zabawki wbrew woli.. Przemoc jako targnięcie się na cudzą własność..
    • CommentAuthora_net_a
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    _mad: bo czarny to też ładny kolor, bardzo elegancki


    :swingin:

    Przepraszam z góry za ten komentarz, bo ja w sumie nie wiem do końca co sama bym odpowiedziała na to pytanie, ale eleganckie czarne kropki mi się podobają tak bardzo, że nie mogłam się powstrzymać :tooth::tooth:

    Pewnie bym powiedziała, że w naszym domu nie stosujemy kar, i tyle :)
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Agatella: Tu chyba przemoc jest rozumiana bardzo szeroko - w sensie każde użycie władzy rodzicielskiej wbrew dziecku, np. odebranie zabawki wbrew woli.. Przemoc jako targnięcie się na cudzą własność..


    Ja wiem Agatella, wiem, bo były na ten temat niezliczone dyskusje, ale to jest poza moim pojmowaniem. PO prostu.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    No to nie zwracaj uwagi na wyraz. Można go zastąpić "władztwem" albo "przymusem" na przykład :wink:
    Myślę, ze przymus jest lepszym określeniem, bo przemoc się jednak źle kojarzy :wink:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Agatella: Myślę, ze przymus jest lepszym określeniem, bo przemoc się jednak źle kojarzy

    No niech będzie :wink:

    Winni: I wierzę, że mając takie postanowienie, na pewno znalazłabym jakiś sposób by rozwiązać tę sytuację bez stosowania przymusu (*).
    --


    Treść doklejona: 19.12.15 22:01
    _Fragile_: Agatella: Tu chyba przemoc jest rozumiana bardzo szeroko - w sensie każde użycie władzy rodzicielskiej wbrew dziecku, np. odebranie zabawki wbrew woli.. Przemoc jako targnięcie się na cudzą własność..


    Ja wiem Agatella, wiem, bo były na ten temat niezliczone dyskusje, ale to jest poza moim pojmowaniem. PO prostu.

    A co gdyby to był Twój telefon i ktoś kazałby Ci go oddać wbrew Twojej woli? Co by to wtedy było? Jak nazwać takie działanie?
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Winni: A co gdyby to był Twój telefon i ktoś kazałby Ci go oddać wbrew Twojej woli? Co by to wtedy było? Jak nazwać takie działanie?


    Gdybym uprzednio zniszczyła tej osobie telefon to nazwałabym to sprawiedliwość po prostu.

    Winni, cały czas piszesz, że znalazła byś inne rozwiązanie to ja się po raz chyba trzeci pytam konkretnie, jakie?
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Zapytałam mojego męża, który przeczytał 2 lata temu jedną tylko książkę z RB i od tej pory jest tylko praktykiem, co by zrobił w takiej sytuacji jak Fran opisywała.
    Powiedział, że po prostu zaproponował by naprawienie zabawki, nawet gdyby na pierwszy rzut oka wyglądała na nie do naprawienia ( bo nigdy nie wiadomo ). Gdyby się nie udało, po prostu pocieszał by dziecko, pomagając mu uporać się z żalem. Po prostu.
    Zapytałam co sądzi o rozwiązaniu Frances. Zrobił wielkie oczy i stwierdził, że przecież ten, kto zniszczył, świadomie tego nie chciał, bo albo to był przypadek, albo nie poradził sobie z emocjami, więc co to za rozwiązanie, żeby go za to dodatkowo karać.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Jak nieswiadomie? Skoro w trakcie niszczenia slyszy, ze moze to zniszczyc postepujac w ten sposob to chyba jednak swiadomie. Autka nie da sie naprawic, wuem to bo juz jedno stracilismy w ten sposob. Odpadly koka na takim jakby kolku, gdy to orzykleilam, pod ciezarem znowu odpadly. Aotu bez kol to slabo raczej.
    Przyszla mi jeszcze do glowy taka sytuacja.
    Moi chlopacy jakis czas temu nosili w rekach kamienie i jak przechodzili blisko aut to reka dosc niebezpuecznie szla im w strone auta. Tlumacztlam im wowczas, ze w ten sposob mozna zniszczyc auto i ze bedziemy musieli w zamian oddac mazde (bo pojecie pieniedzy jest abstrakcyjne dla takuch dzieci) i nie bedziemy mieli np czy jezdzic do dziadka. Mysle sibie wlasnie, ze w ten sposob mozna dzuecku wlasnie pokazac, ze pewne dzialania sa obardczone jakims ryzykiem, ze za niektore "zle ruchy" przyjdzie nam "zaplacic". Ty rozumiem Winni pozwolila bys Adasiowi porysowac auta, a jak sie nie da naprawic to trudno. Niech sasiad plcze:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Nie wiem Fran, napisałam, że nie wiem, bo to zależy od sytuacji, a ja w takiej nie byłam. Na pewno nie byłoby tak że za każdym razem reakcja byłaby taka sama, bo to by zależało od zabawki, reakcji dzieci, ich komunikatywności, nastroju, pory dnia itd itd.
    Komunikatywnym dzieciom pomogłabym nazwać uczucia i poszukać rozwiązania, w innym przypadku nie wiem. Pewnie zrobiłabym to, co radził mój mąż.

    Treść doklejona: 19.12.15 22:59
    Frances: Jak nieswiadomie?

    Nie że nieświadomie to zrobił, tylko zadziałał impuls, nie poradził sobie z emocja, najpierw zadziałał, potem zdał sobie sprawę co się stało.

    Frances: Ty rozumiem Winni pozwolila bys Adasiowi porysowac auta, a jak sie nie da naprawic to trudno. Niech sasiad plcze

    Nie :wink:
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Hmmm czyli wobec własności sąsiada są inne reguły niż wobec własności brata/siostry? :wink:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    _mad: Jak Wy byście do tego podeszły? W znaczeniu co byście powiedziały dziecku?

    Szczerze to nie wiem, u nas podejście przedszkola i domu takie samo, nie musiałam nad tym myśleć. Ale Twoje podejście wydaje mi się dobrą drogą.
    --
    •  
      CommentAuthormarylove
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Frances, ja tak na szybko: nie podpowiem Ci innego rozwiązania (nie oceniam zresztą tego jak podeszłaś do tej sytuacji), chcę Ci tylko powiedzieć że domyślam się że oprócz tej konkretnej sytuacji z autkiem masz na co dzień pewnie milion innych, podobnych; od kiedy mam w domu dwójkę dzieci, moje rodzicielstwo to jest jazda bez trzymanki, codzienny rollercoaster. I chociaż zdecydowałam się na rb jeszcze przed narodzeniem starszej córki, to nierzadko decyduję się na rozwiązania które są po prostu wystarczająco dobre dla naszej rodziny, nie idealne. Wiem że jesteś na co dzień sama z chłopcami i jesteś moim hero. Chciałabym Cie jakoś, nie wiem, uściskać wirtualnie czy coś. I nie wiem, to już pewnie sama ocenisz, czy to rozwiązanie z oddawaniem zabawki, uwiera Cię rzeczywiście czy jest tylko jakimś tam wycinkiem codzienności, w której, jak pisałaś, rb jest Ci bliskie. Ja tam Ci wierzę po prostu. Tyle na dzisiaj.
    --
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Agatella: Hmmm czyli wobec własności sąsiada są inne reguły niż wobec własności brata/siostry?

    Agatella, przeczytaj jeśli możesz, jeszcze raz nasze wypowiedzi, gdyż wydaje mi się że sytuacja gdy przychodzę i widzę zepsutą zabawkę, mocno różni się od sytuacji kiedy jestem z dzieckiem na spacerze i ono dopiero chce coś zniszczyć.
    --
    •  
      CommentAuthorAgatella
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Rozumiem, pytam, żeby lepiej zrozumieć. Widzisz, że dziecko chce porysować samochód. Przeszkadzasz mu w tym, przytrzymujesz rękę np.
    A teraz jesteście w domu, widzisz że dziecko zaczyna psuć zabawkę brata. Czyli też powstrzymujesz go i zapobiegasz zniszczeniu? Jak tak, to jest to dla mnie spójne.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Agatella: Czyli też powstrzymujesz go i zapobiegasz zniszczeniu?

    Tak.
    --
    • CommentAuthorigni
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Duzo Was podczytuje i chociaz nie stosujemy rb to w wielu sytuacjach staram sie wykorzystywac wiedze, ktora tu zdobywam. Po przeczytaniu ostatnich komentarzy, sama jestem ciekawa wyjscia z sytuacji, ktora przedstawila Frances. Powiem szczerze, ze wiekszosc porad, ktore tu czytam wydaja mi sie wspaniale dla rodzin z jednym dzieckiem, gdy dzieci jest juz wiecej sytuacja staje sie bardziej skomplikowana.
    Frances pociesze cie, ze ja tez nie moglabym patrzec na rozpacz mojego malucha i chociaz u nas nie ma niszczenia zabawek to jest zabieranie i tez czesto mam problemy jak zareagowac, tym bardziej, ze nie wielu sytuacji nie widze opiekujac sie trzecim dzieckiem.
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    marylove: Chciałabym Cie jakoś, nie wiem, uściskać wirtualnie
    :hugging:

    No i nie mogę zasnąć:wink:
    Moim zdaniem trzeba też dziecku pokazać, że nie wolno bezkarnie niszczyć cudzej własności. Po prostu nie i już. Bo takie jest życie. Załużmy, że Wasze (Winni, danap) dzieci pójdą do szkoły, dostaną słabszą ocenę, zdenerwują się i zniszczą plecak koledze (przez przypadek, nie poradziły sobie z emocjami). Przychodzi do Was rozżalony rodzic i żąda rekompensaty. I co wówczas? Wyłożeycie mu teorię nt naturalnych konsekwencji?:wink: Obawiam się, że jeśli nie będzie to rodzic z planety "rb" to może się mocno wku***

    Druga sprawa i mam nadzieję, że już ostatnia:wink: martwi mnie to, że rb jest tu bardziej postrzegane jak dawne "wychowanie bestresowe", oderwane od rzeczywistosci, scentrowane tylko i wyłącznie na dziecku. Taka trochę bardziej przystępna nazwa tylko. Mam w rodzinie idealny przykład. Moja chrzestna, aktualnie emerytowana nauczycielka nauczania specjalnego, ma córkę urodzoną w latach 80, kiedy to właśnie w PL nastąpiła moda na bezstersowe wychowanie. Moja oczytana ciocia oczywiście w dobrzej wierze wprowadziła to w życie. Caly świat kręcil się wokól mojej kuzynki, tylko ona podejmowała decyzję, a wszystcy skakli jak zagrala. Sama bylam swiadkiem sytuacji, gdy kuzynka bedac juz w liceum, wraca do domu i rzuca: "co na obiad?" ciotka: "pierogi z miesem", a kuzynka" ja pierd*** chce kebaba" no to ciotka hop na rower i po kebaba. Nie raz o 22 leciala dla niej po czipsy, gdy moja mama robiła takie oczy:shocked::shocked::shocked: to odpowiadała "dziecko ma potzrebe to ja jako matka musze stanac na glowie, by ja zrealizowac". Czegoś Wam to nie przypomina?:wink:
    Wyrosla na jedze, jakiej swiat nie zna. Pepek swiata i zero liczenia sie z innymi. Zero. Ostatnio na kulturalne upomnienie naszego wujka odpowiedziala "odpier***cie sie!". Juz nawet nie bede pisac jak odezwala sie do mojej matki. Tylko swoj czubek nosa widzi i wszyscy maja spelniac jej zachcianki. Wiecie jak traktuje wlasne, kilkumiesieczne dziecko? Ona musi sie wyspac to zamyka dziecko na wiele godzin w drugim pokoju i ta mala tam siedzi i wali klocuszkiem w drzwi (jeszcze nie chodzi nawet). To mi lzy polecialy, gdy mi to opowiadala ciotka. Fakt jest faktem, ze penwie jej w życiu dobrze, bo przy okazji ma zamożnego męza, więc generalnie ma wszystkich na swoich uslugach. No i to wlaśnie zostawiam do przemyślenia. Czy to czasem nie jest tylko ładniejsza nazwa (to rb) bezstresowego wychowania?
    Dla mnie rb to cos kompletnie innego. KOmpletnie. To traktowanie tego malego czlowieka z szacunkiem, jak partnera (ja moge sie od Ciebie nauczyc czegos i Ty ode mnie), pomaganie sobie nawzajem, zwlaszcza z emocjami, ale tez pokazanie granic, zasad panujacych w swiecie, na ile jestesmy oczywiscie w stanie.

    Treść doklejona: 19.12.15 23:54
    Agatella: Widzisz, że dziecko chce porysować samochód. Przeszkadzasz mu w tym, przytrzymujesz rękę np.


    Winni, nie jestem pewna czy w ten sposob bardziej nie naruszasz jego granicy:wink:
    --
    •  
      CommentAuthorlena32
    • CommentTimeDec 19th 2015
     permalink
    Fran mądre słowa:wink:
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 19th 2015 zmieniony
     permalink
    Fran wybacz, mimo całej mojej sympatii do Ciebie, ja pasuję, gdyż nie widzę u Ciebie otwartości na dyskusję, a gdy brak otwartości, to dyskusja sensu nie ma.
    Jeśli będziesz chciała spróbować zrozumieć i przyjrzeć się jednak tym sprawom, chętnie podejmę dialog.
    --
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeDec 20th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni ja CIe cenie za Twoja wiedzę, za wszystkie mądre przykłady, z których duzo czerpie i wdrażam we własne zycie.
    Jestem po tej samej stronie, rb jest mi bliskie. Tylko, ze ja widze sprawy jak Fran, jak to opisała Jaheira. Zycie z rodzeństwem i wychowywanie w duchu rb to juz zupełnie inna sprawa, ktora dla matek mających jedno dziecko jest nie do wyobrażenia. Otóż nie możesz sobie tego wyobrazic i tyle, bo kochasz teraz tylko jednego . W mojej głowie jest tylko jedno dziecko, nie dwoje. Zycie weryfikuje założenia rb w tej sytuacji. Poza tym duzo podanych rozwiązań jest teoretycznych. Sama piszesz, ze nie wiesz jakbyś postąpiła, to zalezy od wielu czynników. Jednak w sytuacji ( zepsute autko przez brata) gdy widzisz cierpiące dziecko nie masz czasu myślec i analizować, rozmowy nie maja sensu gdy dziecko nie mowi.

    I ja sie podpisuje rekami i nogami pod słowami Fran:

    " Dla mnie rb to cos kompletnie innego. KOmpletnie. To traktowanie tego malego czlowieka z szacunkiem, jak partnera (ja moge sie od Ciebie nauczyc czegos i Ty ode mnie), pomaganie sobie nawzajem, zwlaszcza z emocjami, ale tez pokazanie granic, zasad panujacych w swiecie, na ile jestesmy oczywiscie w stanie."
    -----
    Dyskutujcie, bo to ma sens. Kazda z nas na pewno cos dla siebie weźmie z tego.
    Tylko bierzcie pod uwagę nie teoretyczne, książkowe przykłady, bez pokrycia w życiu z dwójka maluchów, tylko te z życia , przerobione na przykładzie, i prawdziwe przesłanie rb, nie tylko dziecko, lecz cała rodzina. Wtedy to ma sens, bo sprowadzanie dyskusji pod potrzeby dziecka, zbyt szerokie stawianie granic, faktycznie pokazuje cienka granice i wkraczanie na drogę bezstresowaneo wychowania, a to przecież nie jest rb.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 20th 2015 zmieniony
     permalink
    judka25: Zycie z rodzeństwem i wychowywanie w duchu rb to juz zupełnie inna sprawa, ktora dla matek mających jedno dziecko jest nie do wyobrażenia


    judka25: Tylko bierzcie pod uwagę nie teoretyczne, książkowe przykłady, bez pokrycia w życiu z dwójka maluchów, tylko te z życia , przerobione na przykładzie, i prawdziwe przesłanie rb, nie tylko dziecko, lecz cała rodzina.


    Oj, podpisuję się. Chętnie czytam wątek, bo czasem można coś uszczknąć dla siebie, natomiast teraz czekam na post Hydro, bo ma już większe doświadczenie w tej sprawie i tutaj może się obyć bez gdybania i teoretyzowania. Może Ceri też by się wypowiedziała, bo w końcu ma jeszcze większą od naszych gromadę?
    --
    •  
      CommentAuthorjudka25
    • CommentTimeDec 20th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni napisalas do Fran
    " Jeśli będziesz chciała spróbować zrozumieć i przyjrzeć się jednak tym sprawom, chętnie podejmę dialog."

    Nie wiem czemu mam wrażenie, ze w tej sytuacji uważasz sie/ jestes za specjalistke (przepraszam głupio to brzmi, mam nadzieje ze sens zrozumiesz ), bo tez nie chcesz wziąć pod uwagę tego co pisze Fran i inne dziewczyny, wszystkie ktore nie sa zielone rb, wszystkie czytały, wszystkie próbują mniej lub bardziej wdrażać rb w zycie. Nie dyskutujesz z ludzmi nic niewiedzacymi. Fran przyszła z problemem zeby szukac rozwiązania, jednak jej rozwiazanie zostało przyjęte jaki te złe. Dla mnie wiele przykładów, ktore podajesz to zbyt mocne szerokie stawianie granic, jesli cierpi druga osoba. Dla Ciebie to jest ok,bo ty godzisz sie na te granice, no własne ale czy to nie wkroczenie w bezstresowe wychowanie ?! Tak glosno mysle tylko.
    Ja wiem, ze ty założenia rb doskonale znasz, ja je znam i inne dziewczyny tez. Jednak nie wiem czemu rozumiemy pewne sprawy inaczej i to mnie zadziwia.
    Nie odbierz tego co pisze jako atak na Ciebie, nie taki jest moj cel. Jak juz wyżej pisałam, ja cenie Twoja wiedzę w tym temacie. Po prostu zastanawiam sie dlaczego tyle osób moze roznie rozumieć rb.
    •  
      CommentAuthorKarolyn
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    judka25: Nie odbierz tego co pisze jako atak na Ciebie, nie taki jest moj cel. Jak juz wyżej pisałam, ja cenie Twoja wiedzę w tym temacie. Po prostu zastanawiam sie dlaczego tyle osób moze roznie rozumieć rb.


    Dlatego ja myślę, że w tym temacie dyskusja jak najbardziej ma sens. Każdy z nas jest przecież inny, inaczej pojmuje pewne rzeczy, pochodzimy też z innych środowisk, otaczają nasz inni ludzie, nie wspominając już o naszych charakterach czy osobowościach naszych dzieci.
    Dlatego z przykrością nie raz obserwuje Winni to Twoje pasowanie w wielu dyskusjach. Dla Ciebie inne spojrzenie na pewne kwestie to już "nie ta droga", a jedyna słuszna to "Twoje spojrzenie", nie RB - bo ten nurt można różnie rozumieć.
    Frances: Moim zdaniem trzeba też dziecku pokazać, że nie wolno bezkarnie niszczyć cudzej własności. Po prostu nie i już. Bo takie jest życie. Załużmy, że Wasze (Winni, danap) dzieci pójdą do szkoły, dostaną słabszą ocenę, zdenerwują się i zniszczą plecak koledze (przez przypadek, nie poradziły sobie z emocjami). Przychodzi do Was rozżalony rodzic i żąda rekompensaty. I co wówczas? Wyłożeycie mu teorię nt naturalnych konsekwencji? Obawiam się, że jeśli nie będzie to rodzic z planety "rb" to może się mocno wku***


    Właśnie to chciałam napisać ale zmęczenie zrobiło swoje. Jednak zrobiłaś to znacznie lepiej i milion oooo za to.
    -- Syn 1 ~ 2012 & Syn 2 ~ 2017
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    judka25: Winni napisalas do Fran
    " Jeśli będziesz chciała spróbować zrozumieć i przyjrzeć się jednak tym sprawom, chętnie podejmę dialog."

    Nie wiem czemu mam wrażenie, ze w tej sytuacji uważasz sie/ jestes za specjalistke (przepraszam głupio to brzmi, mam nadzieje ze sens zrozumiesz ), bo tez nie chcesz wziąć pod uwagę tego co pisze Fran

    Wzięłam to pod uwagę, przeanalizowałam i napisałam jak ja to widzę. A widzę tak, że najważniejsza jest sprawiedliwość, żeby obaj chłopcy czuli że winny został ukarany, bo to rozwiąże cały problem, naprawi relacje, wesprze poszkodowanego, wywoła współczucie i autentyczny żal winowajcy. To trochę tak jakby uważać, że przy śmiertelnym wypadku samochodowym, gdy rodzina dostanie odszkodowanie, to sprawa jest załatwiona, bo przecież winny poniósł karę, poszkodowani dostali zadośćuczynienie. Wycofuję się z dyskusji z Fran, bo nie jest otwarta na zastanowienie się nad moją propozycją, porozmawianie o niej, przyjrzenie się jej z perspektywy każdej zainteresowanej osoby. Więc ja ze swojej strony już nic więcej do tej dyskusji nie mogę wnieść.

    Treść doklejona: 20.12.15 08:59
    Nie widzę z kolei sensu dyskutowania o metodzie jaką Fran przyjęła, ponieważ ona jest do niej przekonana, nie potrzebuje mojej akceptacji, a dla mnie ta metoda godzi w same podstawy rb i nvc, więc nie widzę tu pola do zmiany swojego spojrzenia.

    Treść doklejona: 20.12.15 09:09
    W naszym przedszkolu z 35 dzieci chyba ponad połowa dzieci ma rodzeństwo. Większość rodziców znam, bo to przedszkole niszowe, więc dla wszystkich to taka grupa wsparcia też, ludzie którzy mówią tym samym głosem, rozumieją się nawzajem.
    Spotkamy się w przedszkolu na spotkaniach różnych, na warsztatach, czasami w domu. I podwójn e mamy nie raz opowiadały o konfliktach tego typu. Nigdy nie słyszałam by któraś stosowała coś innego poza wsparciem, rozmową, próbami pomocy w znalezieniu rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich, pocieszaniem, nazywaniem emocji.
    Więc....
    Nie byłam w takiej sytuacji, ale wierzę, że nie potrzebuję kary, by dzieciom pomóc, więcej dopiero kara skutecznie by mi w tym przeszkodziła.

    Treść doklejona: 20.12.15 09:17
    judka25: Tylko bierzcie pod uwagę nie teoretyczne, książkowe przykłady, bez pokrycia w życiu z dwójka maluchów, tylko te z życia , przerobione na przykładzie, i prawdziwe przesłanie rb, nie tylko dziecko, lecz cała rodzina.

    Ja to widzę tak. Nigdy dobro jednego dziecka kosztem całej rodziny, ale też nigdy dobro rodziny kosztem jednego dziecka. Coś jak jeden za wszystkich ale i wszyscy za jednego. Nigdy nie chciałabym naprawiać krzywd jednego członka rodziny kosztem cierpienia drugiego, nawet jeśli z definicji sprawiedliwości wynika że to sprawiedliwe.
    Zresztą, sprawiedliwość to pojęcie, które nie występuje w naszych rodzinnych relacjach, gdyż zakłada że jeżeli każdy ma po równo, to ma tyle ile potrzebuje.

    Treść doklejona: 20.12.15 09:24
    Polecam do poczytania książki Marshalla Rosenberga. W tematyce porozumienia bez przemocy. Świetna lektura, dla mnie jest ona dopełnieniem rb, daje do ręki fajne narzędzia do kształtowania relacji z dziećmi ale i ludźmi w ogóle.

    Treść doklejona: 20.12.15 11:25
    Wrzucałam ten link kilka stron temu, nie wiem czy ktoś zajrzał. Ale to właśnie taka dokładnie sytuacja, kiedy jedno dziecko coś drugiemu zepsuje. I tu akurat chodziło o słowo przepraszam, ale też jest to przykład pokazujący czego tak naprawdę potrzebują dzieci w takiej sytuacji.

    zadośćuczynienie
    --
    •  
      CommentAuthormarylove
    • CommentTimeDec 20th 2015 zmieniony
     permalink
    Zgubiłam się i nie wiem czy temat już wyczerpany ale pozwolę sobie wrócić jeszcze do tego momentu w którym Winni (chyba) zaproponowała najprostsze moim zdaniem rozwiązanie, czyli przegadanie całej sytuacji z chłopcami. Frances, nie kusi Cię żeby spróbować przy najbliższej okazji? Mnie by kusiło ;) Może chłopcy zaskoczą Cię swoją reakcją. Może natrafisz na ścianę (znam, oj znam). Może pojawi się jakiś impuls dzięki któremu dostrzeżesz jeszcze inne wyjscia? U mnie zazwyczaj (o ile mnie to z różnych życiowych powodów nie przerasta) jest tak:
    Winni: Nigdy nie słyszałam by któraś stosowała coś innego poza wsparciem, rozmową, próbami pomocy w znalezieniu rozwiązania akceptowalnego dla wszystkich, pocieszaniem, nazywaniem emocji.

    To chyba nie jest żadna wiedza tajemna, tylko intuicyjne zachowanie o ile uda się zachować spokój ;) ale tak, czasem jest nie i koniec, zero zainteresowania kompromisem, i ogarnięcie sytuacji w danym momencie wymaga poświęcenia czyjejś potrzeby. Z jednym dzieckiem wydaje się to proste, dojrzały dorosły nie ma chyba problemu żeby zaspokojenie swojej potrzeby odłożyć w czasie czy zgodzić się na inną strategię. Ale dwójka małych dzieci (przynajmniej moje) często nie jest zainteresowana żadnym kompromisem. To może przykład z życia: Moi ostatnio chorowali trochę (to dla mnie zawsze czas próby, oboje marudni do potęgi). I taka sytuacja: bujam właśnie Benka w chuście żeby go uśpić bo już zmęczony bardzo mocno. A Kalina akurat chce żeby jej pomóc przy siusiu, posadzić na toalecie, umyć rączki itd. (mimo że od dawna jest samodzielna w tym zakresie). Ja wiem że ona potrzebuje poczuć się zaopiekowaną przeze mnie, i nie mogę jej tego dać w inny sposób. Odkładam Benka, siedzi na podłodze i płacze, w tym momencie to on jest poszkodowany niestety, ja zajmuję się Kaliną gadając cały czas do niego że wiem że jest już bardzo zmęczony i że zaraz będzie sobie usypiał itd. Jeżeli ktoś uważa że rb oznacza że wszyscy dostają to czego potrzebują jednocześnie to ja musiałabym się rozdwoić, a nie – roztroić bo jeszcze jestem ja i moja potrzeba spokoju i harmonii ;) w tej konkretnej sytuacji decyduję o tym że Benka potrzeba snu idzie chwilowo w odstawkę (wiem że nie mogę inaczej bo przerabiałam to wielokrotnie, każde inne wyjście pogłębia frustrację wszystkich). I tak, nadal uważam się za rodzica rb ;)
    PS. Pisałam to na raty przez 2 godziny bo ciągle któreś młode mnie wzywa więc to chyba mój ostatni post :D

    Treść doklejona: 20.12.15 12:41
    Winni, ten link - w punkt.
    --
    •  
      CommentAuthormad1
    • CommentTimeDec 20th 2015 zmieniony
     permalink
    Winni: Nigdy nie chciałabym naprawiać krzywd jednego członka rodziny kosztem cierpienia drugiego, nawet jeśli z definicji sprawiedliwości wynika że to sprawiedliwe.


    O, dzięki temu zdaniu zrozumiałam o co Ci chodzi.

    Kwestia sprawiedliwości w relacji, to bardzo ciekawa kwestia. I zadośćuczynienia...
    --
    • CommentAuthorSmuga
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Parę moich obserwacji - praktyka i podglądacza rb:

    Moim zdaniem błędne jest zakładanie, że musimy być tak absolutnie wyczulone na każdą potrzebę dziecka. Wydaje mi się, że na każdym etapie musimy mieć całościowy obraz i decydować, które potrzeby można zaspokoić, a których się nie da/które naruszają granice innych. Z pewnością od rb można się nauczyć tego, że jest się UWAŻNYM i kochającym, ale to nie znaczy, że ZAWSZE DO USŁUG.

    O dwójce małych dzieci to możnaby pisać bez końca... to balansowanie na granicy szaleństwa i ogromna praca nad sobą na codzień. Mama jest tylko człowiekiem i uzyskanie harmonijnego w 100% życia każdego domownika jest niemożliwe, chyba że mamy tabun kucharek, sprzątaczek i babć. To, co możemy zrobić, to kochać, wprowadzać rytuały, dużo śmiechu, przebaczenia, dystansu do błędów, ale i łagodnego karcenia ("zobacz, mały płacze bo go wywróciłeś. Czy mógłbyś go pogłaskać i przeprosić?")

    Ja bym też generalnie nie bała się naszego mieszania - w sensie, że niektóre rozwiązania będą rb, a inne nasze własne, albo o zgrozo bardziej tradycyjne. Ważne, by dziecko było traktowane jak człowiek, z szacunkiem, ale i mądrze prowadzone, i żebyśmy jako rodzice nieustannie weryfikowali własne podejście.
    •  
      CommentAuthorWinni
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Smuga: Wydaje mi się, że na każdym etapie musimy mieć całościowy obraz i decydować, które potrzeby można zaspokoić, a których się nie da/które naruszają granice innych. Z pewnością od rb można się nauczyć tego, że jest się UWAŻNYM i kochającym, ale to nie znaczy, że ZAWSZE DO USŁUG.


    Żadna moja wypowiedź temu nie przeczy.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Smuga: niektóre rozwiązania będą rb, a inne nasze własne, albo o zgrozo bardziej tradycyjne. Ważne, by dziecko było traktowane jak człowiek, z szacunkiem, ale i mądrze prowadzone


    Takie wlasnie wydawalo mi sie wprowadzenie tej zasady. Nie potrafilam inaczej, a oni nie ulatwaili sprawy, wiec na spokojnie powiedzialam Kubie, ze jak zniszczy zabawke Dominika, to w zamian będzie mu musiał oddać swoją. Jest i szacunek i człowiek;) Bardzo mi się podoba traktowanie ich dziecięcego świata, prawie jak świata dorosłych. Kuba nawet o sobie sam mówi, że już jest mężczynzną;)

    marylove: nie kusi Cię żeby spróbować przy najbliższej okazji?


    Oczywiscie, ze sprobuje. Tylko nie dziś, gdyż dziś dzieci me chyba czytały forum i postanowiły pokazać jak wygląda wzorowe rodzeństwo:wink: wiec nie chcialam podrzucac im pomyslow, by zakłocili ta piękną chwilę:wink:

    Kolejne pytanie mam:wink:
    Karmilyscie piersia? Jak w duchu rb odstawić dziecko od cyca? Nie dam rady czekać, aż przestawi się na kawę czy piwko:wink: szczerze, myślałam ze jak bedzie starszy to będzie łatwie, że więcej zrozumie, ale wcale tak nie jest:sad: on owszem rozumie, ale i tak domaga się tego cycka, czasem nawet wrzeszcząc i mnie szarpiac. Próbowałam na jego "am am" zaproponować jedzenie, picie, albo pytalam sie go czy chce na raczki, przytulić się. A no chce, chwile sie poprzytula i szarpie bluzke. Serio jestem juz energetycznym wrakiem przez ta ciagla od niemal 4 lat produkcję mleka:sad: I jeszcze jedno. On w tym swoim dwuletnim zyciu tylko raz zasnal bez cycka w buzi. Gdy byliśmy z mezem na weselu i zostali u dziadkow. Dziadkowie tak ich "przeczolgali" ze zasnal na siedzaco:wink: WLasnie to wieczorne karmienie boję się najbardziej:sad:
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Fran, chyba najłatwiej i dla Ciebie i dla małego by było jak wróci tata, co? Bo tak to nawet nie ma kto go "przeczołgać" aż się wymęczy i zaśnie, a Ty będziesz mu się kojarzyła z mlekiem, Twój zapach też.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Frag, ale to dopiero w kwietniu. Ja myslalam, zeby go teraz, juz:wink: no wiesz jakoś może krótko po nowym roku.
    --
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    Fran, chyba Katka w pojedynkę Misie odstawila łagodnie. Kurka ja bym nie dała rady bez męża.
    --
    •  
      CommentAuthorFrances
    • CommentTimeDec 20th 2015
     permalink
    No ja wiem, pamietam. Katka, jesli dobrze pamietam wytlumaczyla Misi, ze cycuś jest chory, tamta nakleila plasterek i zasnela wtulona. Cudne, tylko moj nie chce slyszec o tym, ze cycu chory. Chyba do osiemnastki go bede karmic :wink:
    --
    •  
      CommentAuthordanap
    • CommentTimeDec 21st 2015
     permalink
    Winni pod wszystkim co napisałaś mogę się podpisać
    Zdziwiona jestem, ze niektóre osoby wykorzystanie naturalnych konsekwencji postrzegają jako bezstresowe wychowanie.
    Bezstresowe oznacza oszczędzające stresu, rodzic pragnie, aby dziecko tego stresu nie zaznało i dla mnie interweniowanie w naturalne konsekwencje jest właśnie takie. Chcemy zaoszczędzić stresu ofierze, przecież będzie cierpieć jak nie będzie miało swojej ulubionej zabawki a także, podać agresorowi sposób na zadośćuczynienie, oszczędzając mu tym sposobem stresu związanego ze sprawieniem bólu bliskiej osobie.
    Poza tym podstawowym założeniem RB jest brak kar, konsekwencja narzucona przez dorosłego jest karą.

    Smuga: Ja bym też generalnie nie bała się naszego mieszania - w sensie, że niektóre rozwiązania będą rb, a inne nasze własne, albo o zgrozo bardziej tradycyjne.

    Ja trochę boję się mieszania, chciałabym być w nurcie RB i NVC nie chcę iść na skróty, tam gdzie mi jest wygodnie, szybko i łatwo. Chcę mieć odwagę spojrzeć na swoje zachowanie zanalizować się i wrócić na właściwą ścieżkę. To trochę tak jak z wiarą, ale to wynika z tego że to dla mnie (dla mojej rodziny) NVC poprzedzone RB stało się filozofia życia nie metodą wychowawcza.
    •  
      CommentAuthor_Fragile_
    • CommentTimeDec 21st 2015
     permalink
    Danap, bezstresowe wychowanie to takie, w którym dziecku jest podporządkowane wszystko i wszyscy.
    --
    •  
      CommentAuthorkatka_81
    • CommentTimeDec 21st 2015 zmieniony
     permalink
    Fran, siły życzę :) Choć moje dziecko "chorego cycusia" przyjęło spokojnie, opiekowało się nim i robiło opatrunki, zasypiało wtulone, z rączką na nim, to ja wyłam jak bóbr (kiedy tak spała wtulona) widząc, jaki ten cycuś ważny dla niej. Nie wiem, co ona sobie wtedy myślała, że może go wyleczy i w końcu do niego wróci? Nie wiem ale tak to wyglądało trochę. I nie zapomniała o nim, bo do tej pory wspomina, że piła mleczko z cycusia i było pyszne ale przywykła szybko, że już nie pije i jakoś się rozeszło wszystko łagodnie :) Odstawiłam ją parę dni przed Świętami BN właśnie :) Na Sylwestra napiłam się w końcu szampana :)))) Niebo w gębie :)
    No i życzę Wam, tak samo jak i sobie, by ta ospa nas nie dopadła :) Cholerstwo jedne :)
    --
Chcesz dodać komentarz? Zarejestruj się lub zaloguj.
Nie chcesz rejestrować konta? Dyskutuj w kategoriach Pytanie / Odpowiedź i Dział dla początkujących.