Lencia u nas też był pomarańczowy, mama ma go do tej pory, działa i nic mu nie dolega A samowary też były u nas w użyciu, tata do tej pory jest z nimi związany
Penny - u nas tez byl taki mlynek :) tylko bezowo -bialy kolor mielismy :) pamietam, ze nie tylko kawa byla w nim mielowa, rowniez sypany cukier byl przerabiany na cukier puder ;)
U nas tez był taki młynek tylko czerwony -ten miał przycisk z boku wieczka a później mama kupiła biały i tam wciskało się to wieczko,zeby zemleć kawę, oczywiście to było moje zajęcie, zaraz biegłam jak tylko tata kawę otwierał Prodiż tez był, pamiętam takie przepyszne ciasto z niego z dużą ilością jajek-pycha!!! Ale jak ono się nazywało to nie wiem a zjadłabym go
Napiszę tak: marzy mi się zapach świeżo mielonej kawy z takiego młynka i potem żeby się jej napić :) Niestety młynek jest u mamy, około 650 km ode mnie. I do tego ciasteczko albo cukierki pudrówki, pamiętacie takie ? Były pastelowe, różnokolorowe, owocowe i pisatcjowe o smaku miętowym. Też kojarzą mi się z dzieciństwem, kupowałam je na wagę na osiedlowym targowisku :) Lencie ja się zawsze czułam taka ważna jak mieliłam tę kawę Kurde chyba poszukam sobie taki sam na allegro :P
MrsHyde oooooooooooo właśnie identyczny "gar" miała moja babcia,a i przypomniało mi się,że ciasto też w nim robiła,nie jestem pewna,ale chyba takie drożdżowe.
Powspominałam z Małżonkiem więc i Wy powspominajcie Ulubione dzięciece gwiazdy sprzed lat Ale i tak mnie najbardziej zaskoczyło to jak nazywa się ten chłopaczek :P Ciekawe czy bez podglądania wiecie... ja nie wiedziałam i mój ślubny też nie
MrsHyde jakie piekne :D Moja mama ostatnio coś szukaała w piwnicy i też znalzła skarby - mój pamietnik na wpisy z trzeciej klas podstawówki, karteckzi do segregatora, kasety: spice girls, nirvany, i jakcsona :P
Ha, my w latach 2001-2007 (podstawówka) skakaliśmy aż miło, na każdej przerwie, w zwykłe '10tki', matki, trójkąta... Ah, guma to było to Co ciekawe, najlepszy w gumę był jeden chłopak :-) Mój brat też skakał, a 6 lat młodszy
Ja pamiętam gumy Turbo, takie pomarańczowe i niezdrowe. I ekscytację, gdy w sklepiku asortyment poszerzył się wraz ze zmianą ustroju o zielone żabki Haribo. Pamiętniki, ach, to było to... - "na górze róże na dole fiołki, kochajmy się jak dwa aniołki'
Odnoszę wrażenie że dla wielu osób na tym forum początek lat 90-tych to jakaś prehistoria ich życia. A dla mnie to epoka normalnych seriali o spójnej fabule, liczących od 4 do 13 odcinków. Wiele z nich obejrzałabym jeszcze raz - najchętniej "Abigail" i "Miasteczko jak Alice Springs".
Dzieciństwo to guma Turbo, Donald i kulki,wafelek Kukuruku (chyba tak się nazywał),oranżadka w woreczku,skakanie w gumę,zabawa za blokiem na kocyku,robienie pamiętników w lesie pod drzewami,zabawa na podwórku do upadłego (bez tabletów,komórek i innych gadżetów),zbieranie złotek z czekolady i karteczek z notesików...Ale fajnie było!!!
Ja jak usłyszę jakąś piosenkę z tamtych lat, to wracam wspomnieniami do dzieciństwa gdy plakaty z moimi idolami wisiały w pokoju, M.Jackson, W.Houston, Piasek, Bajm i wiele innych. A z filmów to uwielbiałam serial Beverly Hills 90210
Ja zbierałam nawet kartony po soczkach :-) I pamiętam, gdy sobie kupiłam pierwszą "młodzieżową" kasetę zespołu Varius Manx jeszcze z Lipnicką. Puszczałam ją non stop.
kartony po sokach, puszki, mialam cala wystawke na segmencie. teraz to mi sie takie glupie wydaje... gralo sie w gume, w kabel, w 2 ognie. w podchody. najlepsze bylo darcie sie pod oknem: trzy czte i ry: mamoooooo. wszyscy sie darli razem ze mna, hehe. teraz tego chyba juz nie ma;-(((
Och mnóstwo rzeczy z tymi latami się kojarzy przede wszystkim filmy (pierwsza telenowela Isaura) i te klasy B na Video i dobra muzyka, której słucham do dziś, np. alternatywy albo grungu, ten ostatni to w zupełnie nowej odsłonie odkryłam, świetne cowery kapel tj.jak Nirvana czy Pearl Jam wykonuje Anita Rywalska.
Gumy Turbo i Kaczor Donald były jak Kinder Niespodzianka. Coś słodkiego i coś do zabawy. Kiedyś wystarczyła mała karteczka z historyjką, żeby dzieciaki się bawiły. Dzisiaj jak nie ma konkretnej zabawki to same nic nie wymyślą. Komórki, tablety niszczą wyobraźnię. A gdzie ruch na świeżym powietrzu? Kiedyś budowanie baz, podchody, dwa ognie, stary niedźwiedź mocno śpi. Idolami byli Kulfon i Monika. Do dzisiaj nie mam zdobyłam ich autografów
Ha! A ja kiedyś zdobyłam i od Kulfona, i od Moniki, szkoda, że w szkole średniej to dopiero zaszło, bo szpanować w tym wieku takimi cudami to trudno raczej
Ja pamiętam jak mój sąsiad wracał z pracy za granicą i puszczał na całą parę Haddeway'a What is love albo Mówili na Nią Słońce... Jejuuuuuuu!!!!! Do teraz jak to słyszę to mam przed oczami dom rodzinny, czuję ciepło, zapach lata i w sercu mi tak mięciutko...
Bawiłyśmy się, że jestesmy Kelly i Brenda z siostrą XD A król Lew?? Najlepsza bajka mojego dzieciństwa chyba, ryczałam... Do tej pory się wzruszam na bajkach, nawet ostatnio na GDzie jest Dory. :)
Matko z córką - "Król lew" to mistrzostwo świata. Potem tak szalałam za "Pocahontas" - pamiętam, że na koloniach w czasie konkursu piosenki chyba wszystkie dziewczynki śpiewały "ty masz mnie za głupią dzikuskę, i choć cały świat zwiedziłeś, zjeździłeś wzdłuż i wszerz....". To było coś. Na "Gdzie jest Dory" byliśmy z narybkiem, ale to już nie to samo ;) I kina inne - pamiętam jak ze szkoły chodziliśmy na seanse do domu kultury, a tam po trzydziestu minutach już było ciężko siedzieć, a teraz dzieci idą do Cinema City, wygodne fotele, klimatyzacja, ekran full opcja, poduszki na krzesełka, aby byli wyżej. Na nas się krzyczało, aby nie śmiecić, a teraz się zachęca, aby się dobrze bawić i niczym nie przejmować - idziemy na Dory a tam jakaś loteria wakacyjna i jeszcze dwa popcorny i powiększenie zestawu nam wpadło gratis do biletów ;) Wspomina się z sentymentem, ale nie wiem, czy chciałabym wrócić i obejrzeć coś w Domu Kultury... chyba, że filmik trwałby kwadrans ;)