hej Kachula. W Nor. jestem moze nie tyle "za kare", co po prostu delikatnie rzecz ujmujac nie u siebie, no i poki co bez scislej sprecyzowanej perspektywy powrotu. Pewnie jak wreszcie "dookreslimy sie" z zawracaniem to sie okaze, ze wcale nie jest tutaj tak zle.... A tak na powaznie, to ja pare razy napomykalam, ze bez przesady -to nie zsylka...Ale po prostu Ktos tam powoduje (moze i za kare dla mnie ) , ze wiem dobrze, ze nie chce tu zostac "for ever" i tyle. A staranka...Eeech....trwaja nieustajaco. A przy okazji wobec tego zapytam, jak sie miewa synek. Pamietam, ze mieliscie troszke zdrowotnych klopotow...
Czesc Gawi,pozdrawiam goroco(myslalam ze moja wypowiedz sie nie zapisala )synus trzyma sie super,za dwa tygodnie konczy roczek a My myslimy o drugim dziecku,myslimy-bo przed nami dluga droga,czyli najpierw wywolanie @ (nie mam od lipca)ale o tym pisze na forum In Vitro,zapraszam
hej Kachula, na "in vitro" z pewnoscia zajrze, a poki co pozdrawiam Cie tu i trzymam kciuki oczywiscie Wobec tego jestesmy razem na jednej drodze. Zobaczymy, moze uda sie jakos milowymi krokami pokonac pare kilometrow ;-). Grunt to wiara, ze sie da. Czasem mi jej zaczyna brakowac, ale wtedy patrze na moja core, ktora wlasnie skonczyla 15 miesiecy i mysle sobie, ze nie moge nie miec wiary Uda sie!
Hej <strong>mama12</strong>Oboje skonczylismy studia i chcielismy wyjechac do Angli bo oboje znamy angielski. Nasz wyjazd do Norwegi to czysty przypadek- nasi znajomi wyjechali do Norwegi by zarobic jakis grosz w czasie letnich wakacji wyjezdzajac z tamtad zostawili swojemu szefowi-z ktorym byli (i sa nadal)w dobrych ukladach, namiary na Nas.Uslyszelismy od nich to co z reguly - jak bedzie mial jakas prace to do Was zadzwoniOczywiscie z gory zalozylismy ze nic z tego nie wyjdzie i szukalismy dalej na wlasna reke, az ktoregos dnia dzwoni do mnie kumpela i oswiadcza ze jej norweski szef zgubil gdzies nasze numery telefonu i prosi abysmy to my do Niego przedzwonili.No i tak zrobilismy - w poniedzialek zadzwonilismy, a w piatek w tym samym tygodniu juz siedzielismy w samolocie do Norwegii.Oj mielismy urwanie glowy przed wyjazdem- bo oboje pracowalismy- mnie udalo sie zalatwic urlop bezplatny(wciaz na nim jestem) w firmie w ktorej pracowalam,a moj M zalatwil sobie zwolnienie z pracy(jest statystyczny bezrobotnym z zawieszona kuroniowka). Jesli nam sie znudzi Norwegia to pakujemy sie i wracamy do Polski.Dotychczas poslugiwalismy sie tylko angielskim .Od 2 miesiecy chodzimy oboje na intensywny kurs norweskiego wiec zaczynamy juz troszke mowic w ich jezyku-gramatyka nie jest zbyt trudna-nie maja odmiany przez przypadki i jest podobna do angielskiej ale duzo czau poswiecamy na nauke slowek zeby moc sie swobodnie dogadac. Kiedy pracowalam za polskim biurkiem troszke zazdroscilam znajomym, ze wyjezdzaja za granice i maja okazje zarobic niezle pieniadze, szczesliwi wracaja do Polski na wakacje i moga spelnic niektore swoje marzenia, dzis mysle ze wszedzie jest dobrze tam gdzie Nas nie ma Teraz tak jak i Wy staramy sie o bejbika i mamy nadzieje, ze nasze starania niedlugo zostana nagrodzone trzymam kciuk i za Was ,pozdrawiam goraco i zapraszam na swoj wykresik na 28 dni http://28dni.pl/Nikaa/cykl
Gawi tak sobie umyslilam,ze jakbysmy wyrobili sie ze wszystkim do lutego to maluchy mialyby urodziny w tym samym czasie tylko z dwuletnia roznica hi,hi
Mikka z calego zycze powodzenia.Widze ze norweska gramatyka duzo sie od holenderskiej nie rozni,tez sie rzeczownikow nie odmienia
Francuski tez wielu odmian nie ma, ale rodzajniki... Piszesz, mikaa, ze:
"Kiedy pracowalam za polskim biurkiem troszke zazdroscilam znajomym, ze wyjezdzaja za granice i maja okazje zarobic niezle pieniadze, szczesliwi wracaja do Polski na wakacje i moga spelnic niektore swoje marzenia, dzis mysle ze wszedzie jest dobrze tam gdzie Nas nie ma"
Spedzamy zazwyczaj wakacje z mezem w Polsce, ael coraz bardziej dochodze do wniosku, ze Polska wcale taka tania nie jest, wiec nasze wyjazdy sa raczej "sentymentalne" (jezeli chodzi o mnie, bo maz poznaje piekno kraju swojej zony )
Kachula, mnie to juz zostal tylko ten jeden cykl, zeby sie "wyrobic" z dwuletnia roznica miedzy maluchami. potem juz bedzie wiecej...a tak sobie marzylam, zeby miedzy nimi byla jak najmniejsza roznica... najbardziej to by mi sie podobalo, gdybym juz miala dwojke . jesli zas chodzi o jez. norweski, to nalezy on do tej samej grupy jezykowej co holenderski, wiec faktycznie jest bardzo do niego podobny. Holendrzy szybko sie go ucza, czym wpedzaja mnie na przyklad w kompleksy. Coz...faktem jest, ze ja specjalnie nie przykladam sie do nauki, choc ambitnie usiluje choc uczeszczac na lekcje. TRoche mi szkoda czasu na te nauke, szczegolnie teraz, kiedy pracuje. Wolalabym jednak "po godzinach" posiedziec z cora. Dodatkowo zniechecam sie tym, ze dla mnie to nie jest latwy jezyk. Fakt, ze nie ma w nim odmiany przez przypadki. za to sa rodzajniki (o ile tak to sie nazywa ??). Jednym zdaniem ujmujac zaleznie od rodzaju i liczby zmienia sie koncowka rzeczownika. Poza tym wystepuje on w ok. 300 roznych dialektach. I naprawde sa one stosowane w zaleznosci od regionu. Oszalec mozna. A moze ze mnie taki "beton" ??? No i jeszcze pare slow o PL i finansach. Cholernie tam drogo. Zarabiamy w Nor. Na zarobki nie narzekam. Ale to co sie wydaje podczas kazdorazowego pobytu w PL, to normalnie masakra. Nie wiem, jak sobie radza ludzie, ktorzy dostaja rente lub emeryture w wysokosci 600 PLN na miesiac...Chyle czola! Ale teraz przyjdzie lepsze podobniez
a w Pplsce jeszcze euro nie weszlo,to euro to masakra a przynajmniej we wloszech ,wszystko kosztuje podwòjnie i wlochy sa w kryzysie...a to nie byl biedny kraj przed euro ,a teraz szopka nie idzie zwiazac koniec z koncem...
ga_wi nie jestes sama - z tymi rodzajnikami to oszalec mozna ja tez mam z nimi czesto problem na szczescie nasza nauczycielka uczy nas ksiazkowego jezyka a nie miejscowego dialektu bo ten jest poprostu smieszny macie racje dziewczyny za kazdym razem kiedy wracamy do PL na wakacje wydajemy coraz wiecej pieniedzy
Kochane, nie przejmujcie się, ja mam GDS (Grosses Deutsches Sprachdiplom), co prawie odpowiada magisterce z germanistyki, a z rodzajnikami mam problem i tak. Zresztą część Niemców też . Nie ma co się stresować, przyjdzie z czasem.
Dla mnie najglupsze jest to ze holender z Amsterdamu Holendra z Maastrich za chiny nie zrozumie,takie porabane dialekty maja,malo tego kazda wioska ma swoj dialekt i Gawi zaden z Ciebie beton,mnie zajelo prawie 9 lat zeby ich zrozumiec a po 6 zaczelam odrozniac belgijski od holenderskiego to dopiero sukces
Co do wyjazdow do Polski to podaje reke,zawsze wracamy z kontem na minusie przez tydzien wydam przecietna,nawet dobra pensje,no ale z drugiej strony jak ktos mieszka w Polsce to nie kupuje hurtem kawy w ilosci 4 kilo czy kilogramow miecha no nie?
Kachula, jesli chodzi o poczecie cory, to mialam wowczas wrazenie, ze mam problem. Udalam sie wiec do specjalisty, ktory przebadal mnie wszerz i wzdluz i nic nie stwierdzil. Maz takze przeszedl badania i wszystko wyszlo ok. Staralismy sie 2 lata, ale w tym przez 8 miesiecy mieszkalismy osobno, bo maz wyjechal. Ledwo dobilam do niego i zaciazylam. Teraz wiec sie smiejemy, ze chyba bedzie trzeba znowu wyjechac. Tylko dokad? Czyzby jeszcze dalej od PL???
czesc Fiufiu,chyba przeczytalas moj komentarz (hi,hi) My zostajemy tutaj,w same swieta mam wolne ale zaraz po nich pracuje.Ale bedzie moja mama i brat i byc moze dzieciaki M,powinno byc przyjemnie.No i byc moze bede juz zafasolkowana i lepiej uwazac
No i dorwało mnie głupie przeziębienie, grr, środek przeprowadzki, malować trzeba... Półtorej godziny czekałam, aż mnie lekarz przyjmie... Za to potem USG wynagrodziło mi wszystko
witam :) widze Fiufiu ze jestesmy w podobnej sytuacji.mnie tez wlasnie dorwalo przeziebienie w trakcie przeprowadzki...a usg mialam w czwartek :) ja niestety do polski w tym roku nie pojade...jestem na tabletkach podtrzymujacych i wole nie ryzykowac. ale mysle ze dla dzidzi warto przeczekac :) pozdrawiam
hej emigrantki! :) pozdrawiam was serdecznie z ... yy no wlasnie skad... czasem pomieszkuje sobie w szwajcarii francuskojezycznej ( mam nadzieje ze za kilka lat jak sie granice otworza to dostane tam legalna prace - bo kraj - marzenie - najpiekniejsze miejsce na swiecie ) a przewaznie berlin ( zaczynam tam niedlugo studia ), niedawno temu mieszkalam jeszcze w austrii ( studiowalam tam ale bylo tak okropnie,ze dalam sobie spokoj ) buziaki dla wszystkich dzidziusiow ( tych w brzuszkach tez! :-) ) - ja narazie odkladam bo mloda kobitka jestem , wprawdzie juz niedlugo 21 rocznikowo bedzie ale nadal mam 20
jak tylo znajde wiecej czasu to przeczytam od deski do deski wasz topik buziaki a powiedzcie mi z wlasnego dosw. jak podroze wplywaja na wasze cykle? chodzi mi o faze 1 - b przesuwaja owulacje?
Czy Niemcom grozi kryzys demograficzny? Tradycyjna rodzina zanika
Jeżeli zdefiniujemy tradycyjny model rodziny jako "matkę, ojca plus dzieci" (minimum jedno), to według zaprezentowanych najnowszych niemieckich statystyk model ten u naszych zachodnich sąsiadów systematycznie zanika.
Według danych Federalnego Urzędu Statystycznego (FUS) w ciągu ostatnich dziesięciu lat liczba tak zwanych tradycyjnych rodzin dramatycznie zmalała. W roku 1996 w społeczeństwie niemieckim było jeszcze 9,4 mln tradycyjnych rodzin, natomiast w 2006 r. już tylko 8,8 miliona. Sytuacja jest katastrofalna szczególnie we wschodnich landach. Na przykład w Berlinie prawie połowa wszystkich dzieci jest wychowywana przez samotną matkę, samotnego ojca lub przez niezamężne pary. Tylko 18 proc. mieszkańców dawnych terenów NRD mieszka w rodzinach. Tutaj sytuacja staje się coraz groźniejsza, gdyż w ciągu 10 lat odsetek ten zmalał o prawie 30 punktów procentowych. Jak poinformował prezydent Urzędu Statystycznego Walter Radermacher, w roku 2006 w całym kraju tylko 39 proc. ludzi zamieszkiwało w klasycznych, tradycyjnych rodzinach, a jeszcze w 1966 r. było to 43 procent. Natomiast 26 proc. społeczeństwa żyje w tak zwanych rodzinach alternatywnych (bez ślubu, bez ojca lub matki albo wśród par homoseksualnych). Oznacza to systematyczny zanik tradycyjnej komórki społecznej, jaką jest rodzina. Ponadto - jak wynika ze statystyk - maleje liczba urodzeń. Jeżeli Niemcy decydują się na potomstwo, to przeważnie tylko na jedno dziecko. W zeszłym roku ponad połowa rodzin (53 proc.) posiadała jedno dziecko, dwoje - średnio u 36 proc. rodzin i tylko 11 proc. wychowywało troje dzieci i więcej. Średnio daje to 1,61 dziecka na każdą rodzinę (dziesięć lat temu było to 1,66). Również i w tej klasyfikacji wschodnie landy wyglądają katastrofalnie, gdyż ten wskaźnik wynosi tylko 1,43. Statystyki demograficzne w całym globalnym, "nowoczesnym" świecie są równie dramatyczne jak w Niemczech i wynoszą: w Austrii - 1,4 dziecka na kobietę, we Włoszech - 1,3, podobnie w Polsce, Japonii - 1,2, i jak na razie tylko w USA wskaźnik ten wynosi 2,1. Niemcy przed prawdziwą katastrofą demograficzną ratują tylko imigranci, gdyż są młodszą i bardziej rozwojową grupą społeczną. Wśród żyjących nad Renem imigrantów na każdą kobietę statystycznie przypada 2,1 dziecka, natomiast Niemka średnio rodzi poniżej 0,8 dziecka. Tak tragiczny spadek urodzeń - zdaniem ekonomistów - odbije się bardzo negatywnie nie tylko na przyszłych świadczeniach socjalno-emerytalnych, lecz także znacznie zahamuje całkowity rozwój gospodarczy kraju. Według najnowszych prognoz niemieckiego FUS, w roku 2050 ponad połowa mieszkańców przekroczy 50 lat, a jedna trzecia 60 lat i więcej. Nie będzie miał kto pracować na renty i emerytury. Waldemar Maszewski, Hamburg
hej dziewczyny...jak tak dalej bedzie to spadniemy na ostatnie miejsce....jak tam przygotowania do swiat??? mnie strasznie te zblizajace sie swieta doluja...strasznie chcialabym spedzic je w polsce...jak na razie to kupilam choinke...pierwszy raz w zyciu zywa...:) na wigilie idziemy do rodzinki mojego misiaczka....i jakos tak smutno mi z tego powodu...:(
Patrycja, nie wiem, gdzie mieszkasz, choc to pewnie malo istotne - Boze Narodzenie poza Polska to inna bajka To juz moje 4 Swieta we Francji, a nadal sie nie potrafie przyzwyczaic i brak mi odpowiedniego nastroju Choinke co roku kupujemy prawdziwa, musi pachniec i sypac igly Udaje tez mi sie przemycic polskie potrawy, przynajmniej niech chlopaki posmakuja polskiego barszczu na francuskich burakach!!!
Witam. Wreszcie sie osmielam wlaczyc do jakiejs dyskusji (bo narazie tylko czytywalam, caly czas jeszcze gine w tym mrowiu poruszanych tematow). Jesli o mnie chodzi to temat trafiony w 10tke! Melduje sie z West Midlands w UKeju :) Nie bede sie tu powtarzac. Zapraszam do swojego opisu. I caly czas podtrzymuje, ze za kontakt do dobrego lekarza w moich stronach dam sie pociac
A jesli chodzi o swieta poza Polska to na szczescie na razie zawsze spedzalam je w domciu. Za bardzo sobie nie wyobrazam inaczej. Juz i tak w zeszlym roku bylo troche dziwnie bo u tesciow, pierwszy raz bez rodzicow i rodzenstwa. Juz sie oblizuje na te pirozki u mamusi
no ja w tym roku u tesciowej i z cala rodzinka mojego misiaczka...dziwne to bedzie, nie powiem ze nie.... mama mieszkam w anglii.. konwalijka dlugo juz tu jestes???
Ja wigilie spedzam w domu z rodzinka.Za to w pierwsze swieta przyjezdza siostra ze swoja ferajna,w drugi dzien swiat na swiateczny obiad idziemy do brata,na kawke przychodza znajomi i ...... po swietach.Choinki jeszcze nie mam i chyba w sama wigilie postawie i do sufitu pewnie zawiesze hi,hi jak najdalej od raczek malego mieszkanca
Do Anglii przelacialam 13-go w piatek w styczniu 2006 :) Zostaniemy tu jeszcze ze 2 lata ze wzgledu na zobowiazania zawodowe. A potem chcemy wracac do Polski. A my nasza choineczke ubierzemy dzisiaj albo jutro. Ale te najwazniejsza u rodzicow pewnie we Wigilie albo dzien przed. Jak zawsze... Potwornie sie za Polska tym razem stesknilam. Tak rodzinke wysciskam, ze im oczy na wierzch powychodza To jest nasz rekord niebycia w Polsce. Aaaaz od lipca...
a wiecie ,ja tez tesknie ,teraz zmienie prace na pòl etatu ,to bede latac ,czesciej,bo moja còrka musi sie nauczyc polskiego i w ogòle chce zeby miala czesty kontakt z Polska....
no jesli w szpitalu w ogole moze byc fajnie....:) a obejrzalas tylko intro czy weszlas na stronke?? tam jest jeszcze jeden filmik z samego maternity ward...http://www.pah.nhs.uk/site.php?strPageId=movies,maternity
wlasnie obejrzalam - szkoda ze mam tak daleko do tego szpitala....a czy wiesz moze co trzeba/mozna zabrac do szpitala, czy trzeba wlasne ciuszki dla dzidzi?? pewnie to zalezy od szpitala tak jak w polsce, musze chyba zapytac polozna. Milej niedzieli!
no ja dostalam taka ksiazeczke ze szpitala i tam mialam wszystko wypisane... a wiec mam zabrac 2 koszule nocne....jedna stara koszule...lub t-shirt do porodu...recznik kapielowy...recznik do rak...majtki...podklady poporodowe (3paczki), papcie, szlafrok, .... a dla dziecka 3 koszulki (kaftaniki) 3 pary spiochow (badz pajacow mysle) rekawiczki niedrapki, czapeczka...opakowanie pieluch jednorazowych.(30szt) i male opakowanie wazeliny (nie kremu) to chyba na tyle...jak mi sie jeszcze cos przypomni to napisze...:)
musze w takim razie zapytac o taka liste, wlasnie mi sie przypomnialo ze dostalam ksiazke od poloznej i tam tez jest wypisane co jest potrzebne do szpitala ale ze trzeba to sprawdzic ze swoim szpitalem.... juz tak malo Ci zostalo - trzymam kciuki za Twoj porod :)
aaa jeszcze kocyk dla dzidziusia mam wziac...mysle ze polozna powinna ci pomoc z ta lista... no zostalo mi niewiele i dalej nie moge w to uwierzyc...ani sie obejrzysz a i tobie niewiele zostanie.... a tak apropo pracujesz dalej??? kiedy na macierzynski sie wybierasz???
bede pracowala jeszcze 3 tygodnie, juz sie nie moge doczekac ostatniego dnia w pracy mialam pracowac troche dluzej ale chce jeszcze leciec do polski odwiedzic rodzine a boje sie zostawiac to na ostatnia chwile bo potem mogloby byc za pozno na powrot tutaj ;)
no ja tez bylam w polsce w 29 tygodniu...w ogole latac mozna do 34 wiec akurat ostatni dzwonek...:) ja pracowalam do 32 tygodnia pozniej poszlam na zwolnienie lekarskie a teraz od 24 grudnia to juz na macierzynskim siedze sobie w domku i dzieki bogu...praca mnie wykanczala...
To teraz ja. Służbą zdrowia nie jestem zachycona (a konkretniej wiedzą lekarzy). Jednakże przy niskich dochodach ma sie darmowego lekarza, badania, szpital i lekarstwa na receptę. Teraz akurat troszkę przekroczyliśmy ciutkę ten próg więc mam za darmo tylko lekarza GP i częściową refundację za leki. Szpital niestety już nie więc lipa Jedzenie jest tu nie najlepsze no i te ich chleby tostowe bokiem mi już wychodzą. Całe szczęście coraz więcej polskiej żywności można kupić Tu również królują fast foody a restauracje w porze obiadowej są oblegane.
Amazonko u mnie otworzyli polski sklepik w październiku. Miło jest iść do nich, powiedzieć Dzień dobry, kupić zwykłe chrupki dla synka i inne polskie produkty
u nas polskie sklepy prowadza turcy...:) wiec dzien dobry raczej odpada...nie ma tam tez wszystkiego...kiedys jezdzilismy do jednego sklepu w londynie tam to byl wybor...i swieze wedliny i rozne rodzaje zoltego sera no i pieczywo takie typowo polskie...ale ze ten sklep daleko a ja na koncowce ciazy to na razie musza nam wystarczyc miejscowe sklepy....na szczescie za parenascie dni przyjezdzaja moi rodzice i przywioza pewnie mase zapasow....:) mam nadzieje ze zdarze jeszcze dobrze pojesc przed porodem:)
Hej! dolaczam sie do listy i pozdrawiam z Dublina :) Staramy sie o baby juz rok, z marnym efektem no i w koncu trafilam na 28dni. Na IRE nie narzekamy, jest nam tu wygodnie i rzeczywiscie tylko to ich jedzenie fatalne... No na szczescie polskich sklepow jest cale mnostwo, a jak sie nie chce specjalnie isc, to w kazdym Dunnes, Tesco i Centrze sa polskie produkty. chleba tostowego nie kupujemy w ogole, no moze od czasu do czasu, dla odmiany ;) A moze ktoras z was zna dobrego lekarza gina czy GP w Dublinie, takiego, ktory przebada, zrobi porzadny wywiad i skieruje na wszystkie badania - moze byc polski albo irlandzki, obojetnie. Bo obawiam sie, ze bedziemy musieli sie w koncu wybrac i sprawdzic czy z nami wszystko w porzadku.... Pozdrowienia!
witam elajza ja po roku bezskutecznych staran wybralam sie do GP tutaj w anglii wlasnie z tym problemem i co uslyszalam??? ze oboje jestesmy jeszcze mlodzi wiec mamy sie starac kolejny rok...jesli dalej sie nie uda to dopiero wtedy mam przyjsc i zostane skierowana na badania...na szczescie juz dwa cykle pozniej bylam w ciazy... niestety lekarzy w dublinie nie znam bo mieszkam w anglii a jestes w ogole zarejestrowana w jakiejkolwiek przychodni???
nie, nie jestem. nie tyle w przychodni, co u GP, ale to tez nie. Glownie dlatego, ze nie mielismy potrzeby korzystac z porad lekarzy, ale predzej czy pozniej bedzie trzeba to zrobic. Myslalam, zeby sie wybrac do jakiejs polskiej przychodni, jest ich tu kilka, ale raz, ze takie wizyty + badania sa dosc kosztowne, a dwa, ze polscy lekarze nie moga skierowac na badania do szpitala, bo nie sa tutaj zarejestrowani w kategorii specjalista, tylko bodajze wszyscy sa jako GP, niezaleznie od tego jaka zrobili specjalizacje w Pl. taki system. A Tobie Patrycjo gratuluje i trzymam kciuki, zeby wszystko bylo dobrze z maluszkiem :)
witam was dawno nie nie bylo tutaj. A co do swiat to ja bylam w Polsce i bylo SUPER!!! cala rodzinka w komplecie to jest to.niewyobrazam sobie swiat gdzie indziej niz w POlsce. widze ze Irlandia tutaj przewaza pozdrawiam was
Ja święta spędziłam w Irlandii. To już drugi rok z rzędu. I jakoś specjalnie smutno mi nie było w tym roku. Może kwestia przyzwyczajenia sie no i tego, że w połowie grudnia wróciłam z Polski z wizytki rodzinnej Pozdrowionka